Myśli nie są wolne od cła

Każda myśl, jaka w nas tkwi, z całą mocą dąży do urzeczywistnienia się (fot. j._star)
Klaus W. Schneider / slo

Myśli w żadnym wypadku nie są „wolne od cła", lecz zawsze oddziałują na ciało. Aby pokazać wam, jak niewiarygodnym luksusem jest pozwalanie sobie z przyzwyczajenia na negatywne myślenie, należy przywołać kilka ekstremalnych przykładów w temacie: Śmierć spowodowana siłą myśli.

W pewnym szpitalu depresyjna, ale organicznie zdrowa pacjentka, położona została chwilowo w łazience, z uwagi na przepełnienie. Kilka dni później zmarła. Obdukcja nie dała żadnego wyniku. Aby dojść prawdy, podjęto wszelkie możliwe poszukiwania, jako że chora z sąsiedniego łóżka powiedziała, iż wszyscy pacjenci, którzy w pierwszym momencie umieszczani byli w łazience, mieli być rzekomo odrzuconymi przez lekarzy, skazanymi na śmierć. Depresyjna pacjentka uznała to za przyczynę ich śmierci i poddała się.
(W. Bóckmann, Das Sinn-System, Econ, 1981)

Stacja końcowa

DEON.PL POLECA

Podobny przypadek opisał H. M. Lefour w amerykańskim czasopiśmie „American Psychologist". Chodziło tam o pacjentkę, którą umieszczono w klinice psychiatrycznej na piętrze, uważanym za „stację końcową", piętro dla „beznadziejnych przypadków". Po tygodniu pacjentka załamała się i zmarła. Także i tutaj autopsja nie wskazała żadnej przyczyny, jednak wszyscy wiedzieli, że śmierć została spowodowana popadnięciem w zwątpienie.
(W. Bóckmann, Das Sinn-System, Econ, 1981)

W obydwu przypadkach przyczyną śmierci było przekonanie pacjentek, jakoby lekarze byli zdania, że one wkrótce umrą. Przekonania i silna wiara są najmocniejszymi wewnętrznymi obrazami twórczymi, realizowanymi w sposób automatyczny i w najwyższym stopniu doskonały przez nasze wewnętrzne siły twórcze. Kto jest głęboko przekonany, że umiera, ten faktycznie umiera.

To stwierdzenie jest niewiarygodne. Ale - kiedy myślicie - jak już wspomniałem - o smakowitym sznyclu, automatycznie inicjuje się proces trawienia w formie wydzielania śliny; kiedy wyobrazicie sobie - w następstwie sugestii hipnotyzera - leżącą na waszej dłoni rozgrzaną monetę, pojawia się pęcherz oparzelinowy (to często wykonywany eksperyment hipnotyczny).

Pytanie: dlaczego zatem wyobrażenie sobie, że oto właśnie umieracie, nie prowadzi do śmierci? Jaka jest różnica między tworzeniem się pęcherza a śmiercią? Różnica jest ni mniej, ni więcej jak tylko ilościowa! (Jeśli wywołacie u siebie drogą sugestii tysiąc pęcherzy oparzeniowych, umrzecie z powodu rozległych oparzeń).

Śmierć w wagonie-chłodni

Pewien pracownik kolei został omyłkowo zamknięty w wagonie-chłodni i znaleziono go dopiero następnego ranka. Był zamarznięty. Co jest szczególnego w tym przypadku? Otóż agregat chłodniczy nie był włączony!
(Doniesienie pewnego lekarza węgierskiego, cytowane przez E. Raucha: Autosuggestion und Heilung, Haug Verlag 1981, cyt. za J. Hirt: Prospekt uber die Hirt-Metbode, Ziirich, wrzesień 1986)

Przypadek analogiczny, choć jeszcze bardziej specyficzny. Chodzi tu nie o „normalną" śmierć, ale o coś specjalnego - o zamarznięcie. Ponieważ zimno powstało tylko w wyobraźni, śmierć także była jedynie wyobrażona. Ale śmierć to śmierć! - wszystko jedno, czy jej przyczyna jest urojona, czy realna.

To jest właśnie to, co powinniście ostatecznie zrozumieć: wszystko jedno, czy właśnie awanturujecie się zajadle z waszym sąsiadem o to, że liście z jego drzewa spadają do waszego ogrodu, czy też leżąc w łóżku jedynie rysujecie sobie w myślach obraz takiej kłótni, podczas gdy wasz sąsiad wypoczywa na wakacjach, oddalony o 1000 kilometrów. Rezultat jest w obydwu przypadkach ten sam: to wy (a nie wasz sąsiad!) nabawiacie się ze złości nadkwasoty żołądka. A jeśli pozwalacie sobie często na takie myślowe zapasy, w końcu pojawiają się wrzody. Jeśli na dodatek wrzód pęka, wykrwawiacie się i - spójrzcie wyżej - umieracie w konsekwencji siły waszych myśli!

O mechanizmie:

Prawo urzeczywistniania się myśli Coue'ego:

Każda myśl, jaka w nas tkwi, z całą mocą dąży do urzeczywistnienia się -jeśli to tylko możliwe w ramach praw natury. Jak rzeka znajduje drogę do morza, tak tkwiące w nas myśli znajdują drogę do swego urzeczywistnienia. (E. Rauch)

Zasada psychocybernetyki Malza:

Zgodnie z modelem psychologii wyobrażeń o sobie samym, istnieje psychosomatyczny „mechanizm wspomagający". Ten „automatyczny mechanizm próbuje wciąż dążyć do celów, dostarczanych mu w formie obrazowych przedstawień; obrazów, jakie wytwarzamy, używając naszej siły wyobraźni". Ma to sens zarówno pozytywny, jak i negatywny: „Wytknijcie mu (tzn. sobie) sukces jako cel, a będzie on pracował jako mechanizm osiągania sukcesu. Ale natchnijcie go niepewnością i zwątpieniem, a będzie pracował jako mechanizm klęski".

Prawo ideomotoryki (efekt Carpentera):

Zgodnie z zasadą ideomotoryczną opisaną po raz pierwszy w 1874 roku przez angielskiego lekarza Carpentera, każde wyobrażenie, które w sobie rozwijamy, ma tendencję do urzeczywistniania się i to stosownie do intensywności tego wyobrażenia. Dzieje się tak przy braku wyobrażeń lub przekonań ukierunkowanych przeciwnie, zwłaszcza w sytuacji rozluźnienia fizycznego z jednej strony i duchowo-psychicznej koncentracji z drugiej strony. Jako praktyczny dowód służyły tu przede wszystkim doświadczenia markiza de Chevreuila z wahadłem oraz doświadczenia Kohnstamma z lewitacją ramion.
Jako uzupełnienie - jeszcze kilka przykładów do tematu: „śmierć spowodowana przez myśli".

Wśród ludów pierwotnych znana jest tzw. śmierć wudu. Oto ciekawy przykład: Pewien tubylec kłóci się z szamanem, który mówi mu, że umrze w bliskiej przyszłości, o dokładnie oznaczonej godzinie. Na krótko przed tą godziną tubylec wchodzi do swojej chaty i umiera. (H. Schafer, Dein Glaube bat dicb gesund gemacbt. Religion und Medi-zin im Wechselspiel, Band 1087, Freiburg 1984; K.D. Stumpfe, Der psycbogene Tod, Stuttgart 1973)

Nie należymy do ludów „prymitywnych" i nie wierzymy w wudu. Co się jednak tyczy myślenia negatywnego, to pozostaje kwestią otwartą, czy rzeczywiście jesteśmy mniej „prymitywni".

Sytuacja sugestywnego wpływu ze strony szamana odpowiada dzisiaj:

  • całkowicie zdrowemu pacjentowi, którego z powodu pomyłki w diagnozie lekarskiej poinformowano, iż jest śmiertelnie chory na raka;
  • przypadkowi ludzi, którzy głęboko wierzą w swój horoskop;
  • w ograniczonym zakresie efektom reklamy, sile sugestii zawartej w audycjach na temat zdrowia, groźbom formułowanym w trakcie wychowywania dzieci, a także codziennym wypowiedziom w rodzaju: „nie upuść tej cennej wazy!" (a w konsekwencji niebezpieczeństwo rozbicia jej jest znacznie większe) lub: „zagonisz się na śmierć" czy „przez swoją brawurę złamiesz sobie kark".


Powoli dostrzegamy, że przypadki śmierci, spowodowane siłą myśli, nie są rzadkie - wiele wypadków drogowych kończy się śmiertelnym szokiem powypadkowym.
Często są one po części uwarunkowane utratą krwi.

Ale także szok psychiczny może odgrywać ogromną rolę, podobnie jak w przypadku australijskiej wiewiórki, tyle tylko, że nie w sposób ukryty i powolny, ale szybki - wiemy, że chroniczna złość lub strach prowadzi na przykład do zaburzeń żołądkowych i wielu innych chorób. Gdyby wziąć pod uwagę wszystkie wypadki z okresu dziesiątków lat, w których czynniki psychiczne prowadzą do śmierci, to z łatwością dojdziemy do milionów „śmierci spowodowanych siłą myśli"! W takich sytuacjach mamy do czynienia nie tyle z „wypadkami śmiertelnymi", co z rozciągniętym w czasie samobójstwem, podobnie jak zdarza się nagłe samobójstwo dokonane siłą myśli.

Samobójstwo dokonane siłą myśli?!

Pewne medyczne czasopismo doniosło o przypadku, w którym pacjentka z zaawansowaną anoreksją psychiczną groziła natychmiastową śmiercią, gdyby lekarze wprowadzili jej sondę żołądkową. Opiekujący się nią lekarze nie ulękli się groźby i podłączyli cewnik do żołądka. Dwie godziny później kobieta zmarła, pogrążona w śpiączce. Przyczyna śmierci nie została wyjaśniona. Artykuł był zatytułowany: „Czy uważacie to za możliwe? - Samobójstwo dokonane siłą myśli".

Urojony śmiertelny rak żołądka

„Sam także przeżyłem przypadek śmierci, który zdaje się być wywołany siłą myśli. Podczas odbywania praktyki medycznej, pewien czterdziestoletni mężczyzna chciał poddać się operacji z powodu raka żołądka. Był przekonany, że choruje na raka, i nawet negatywne wyniki badań rentgenologicznych nie były w stanie wyprowadzić go z tego przekonania. Wówczas szef zespołu lekarzy zdecydował się na operację diagnostyczną, tylko w celu definitywnego wyzwolenia pacjenta od lęku przed rakiem. Lekarze otworzyli więc jamę brzuszną i dokładnie zbadali żołądek, nie stwierdzając przy tym żadnej choroby. Zaszyli ranę i oczekiwali na przebudzenie się pacjenta z narkozy. Gdy ten był już zdolny do rozmowy, wyjaśnili mu szczegółowo, że dzięki bezpośredniemu zbadaniu żołądka z całkowitą pewnością wykluczają raka. Mimo tego pacjent nadal upierał się przy swoim i powiedział, że następnego dnia o godzinie 5 rano umrze. Ponieważ miałem nocny dyżur, obserwowałem, że pacjent nie mógł spać, a potem krok za krokiem zdawał się „wyłączać" jego krwiobieg. Przez całą noc zabiegałem o to, by przy pomocy zastrzyków i innych leków powstrzymać zapaść układu krążenia. Dokładnie o godzinie 5:00 pacjent nie żył. Obdukcja nie wskazała na żadną przyczynę, a w szczególności na jakikolwiek patologiczny proces w układzie pokarmowym". (dr H. Merl, Abteilung Psycbotberapie, Wagner-Jauregg-Kran-kenhaus, A-4020 Linz, w: „Medical Tribune", nr 7, 19.02.1988)

Zatem z pewnością można stwierdzić, że pełzająca „śmierć dokonana siłą myśli" jest czymś na porządku dziennym. Każda negatywna myśl jest - jak pokazują powyższe przykłady - swoistym „gwoździem do trumny". „Gdy się złościsz, szkodzisz tylko samemu sobie" - w tym powiedzeniu jest więcej prawdy, niż zazwyczaj sądzimy. Nie chodzi bowiem o to, że najczęściej gniewem wcale nie zmieniamy tego, co nas złości. Nie chodzi także o to, że złoszcząc się psujemy sobie piękny dzień. Głównie chodzi o to, że naszą złością sami kopiemy sobie grób.

Śmiertelny zawał serca z przyczyn psychicznych

Oto kolejny raport lekarski na ten sam temat: „Przypominam sobie wykład profesora J. H. Schultza wygłoszony w Braunschweig (przed blisko czterdziestoma laty), w którym mówił on o pewnym Koreańczyku, który w latach trzydziestych spowodował własną śmierć, aktywnie wywołując u siebie zawał serca. Chodziło o członka ambasady japońskiej w Berlinie. Miał on otrzymać nakaz powrotu do Japonii - gdzie jednak czekał go proces, który z pewnością zakończyłby się wyrokiem śmierci. W tej sytuacji zdecydował się na samobójstwo dokonane siłą myśli. Demonstracyjnie zaprosił do siebie gości na przyjęcie, podczas którego znaleziono go martwego, siedzącego przy swoim biurku. Pomimo intensywnej autopsji nie stwierdzono żadnej przyczyny śmierci.

Ówczesny reżim obawiał się politycznych komplikacji. Profesor Schultz zaczął podejrzewać, że podstawy do tego kroku ów dyplomata otrzymał na kursie treningu autogennego. Możliwość związku między tymi faktami profesor Schultz mógł przemyśleć dopiero po wojnie. Ów człowiek, pochodzący z Dalekiego Wschodu, już od małego dziecka był uczony samodzielnego wpływania na funkcje wegetatywne swojego organizmu poprzez medytacje religijne (joga, zen, buddyzm). To umożliwiło mu subiektywne wywołanie u siebie nawet zawału serca". (dr P. Rosenfeld, lekarz, 3330 Helmstedt, w: MT, nr 12, 1988)

Wyliczyliśmy już wszystkie istotne przyczyny śmierci w naszych czasach. Również tytułowe pytanie: „Samobójstwo dokonane siłą myśli?" znalazło jasną odpowiedź.

W większości przypadków śmierci, o których przeczytacie w gazetach dziś, jutro i pojutrze, chodzi o takie właśnie samobójstwa dokonane siłą myśli. Wprawdzie nienaumyślnie i nie tak nagle, jak w tych trzech opisanych wypadkach. Jednakże wszyscy dzień w dzień stwarzamy sobie niepotrzebne kłopoty, przeżywamy nieracjonalne lęki, bez przerwy złościmy się (w niczym nie zmieniając przez to przyczyny naszej złości) i prawie o wszystkim myślimy negatywnie. I właśnie w ten sposób dokonujemy - powoli, ale skutecznie - samobójstwa siłą myśli!

O tym, że nieustannie tak się dzieje, świadczy też wiele powiedzeń, których codziennie używamy. W gwarach jasno ukazane jest oddziaływanie psychiki na niemal wszystkie narządy naszego ciała:

Ta sprawa leży mi na żołądku; Zzieleniałem ze złości; Wiercić ze złości dziurę w brzuchu; Z wściekłości aż mi się kotłowało w brzuchu; Żółć we mnie wzbiera ze złości; Pluję jadem i żółcią; Ze strachu zrobiłem w portki; Mam pełne portki ze strachu; Z trudem trawię ten problem; Ten problem przyprawia mnie o ból głowy; Zgrzytać zębami ze złości; Spuścić głowę ze zmartwienia; Troski załamały mnie; Ze strachu przechodzą mi ciarki po plecach; Coś leży mi na sercu; Ze strachu serce podeszło mi do gardła; Jego zachowanie przyprawiło mnie o bicie serca; Serce mi krwawiło; Ze strachu zabrakło mi powietrza; Z przerażenia aż go zatkało; Nie mogę go wyczuć; Reaguję alergicznie na moją teściową; W moim życiu wiele musiałem przełknąć; Długo nie mogłem przełknąć myśli o chorobie; Ze strachu kęs utkwił mi w gardle; Ten problem to twardy orzech do zgryzienia.

Widziane z tej perspektywy, przywołane wyżej krańcowe przypadki służą do tego, aby dzięki efektowi zadziwienia uświadomić nam ponownie to, co codziennie staje się dla nas tak oczywiste, że wcale o tym nie myślimy. To jest jednak fatalne: skoro bowiem na co dzień nie zdajemy sobie sprawy z pokazanych zależności, nie możemy także unikać związanych z nimi wad lub czerpać korzyści.

W ten sposób docieramy do istoty rzeczy. Przytoczyliśmy powyższe przykłady nie po to, aby powiększyć wasz lęk przed negatywnymi myślami i ich konsekwencjami! Chcemy natomiast powiedzieć jasno: tak jak negatywne myśli - aż po najbardziej skrajne przypadki - mają dla nas negatywne konsekwencje, tak myśli pozytywne - aż po równie skrajne sytuacje - mają pozytywne konsekwencje!

Wszystkie negatywne przykłady służą nam tylko do tego, aby wyjaśnić nieuniknione prawidłowości psychologiczne, abyśmy mogli wyciągnąć z nich korzyści (!) dla nas samych.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Myśli nie są wolne od cła
Komentarze (13)
9 kwietnia 2010, 17:08
W Dzienniczku czytam: "Wszystko, co istnieje, jest zawarte we wnętrznościach Mojego miłosierdzia głębiej niż niemowlę w łonie matki". (Dz. 1076) Śliczne, ale moje zaufanie do słów Boga kończy się na tych zawartych w Biblii.
BN
Błękitne Niebo
9 kwietnia 2010, 16:46
Znam teorię o miłosierdziu bożym i można ją streścić w kilku prostych słowach bez uciekania się do wyświechtanych językowych obrazków. Znasz teorię o Miłosierdziu Bożym, a ja znam Miłosierdzie Boże :-) Myślę, że to sprawa intymna, osobista, każdy inaczej przeżywa spotkanie z Miłosierdziem Bożym. Nie da się wytłumaczyć, to w pewnym sensie Tajemnica - Miłosierdzia Bożego. Najpełniej można doświadczyć Miłosierdzia Bożego idąc do Trybunału Miłosierdzia - jak nazywała św. Faustyna - konfesjonał. Korzystając samemu z tego Trybunału, w pewnym momencie czuje się JE (Miłosierdzie Boże) jako konkretne spotkanie konkretnie w swoim życiu. Nie pytaj, nie da się opisać TEJ TAJEMNICY :)) W Dzienniczku czytam: "Wszystko, co istnieje, jest zawarte we wnętrznościach Mojego miłosierdzia głębiej niż niemowlę w łonie matki". (Dz. 1076)
9 kwietnia 2010, 15:51
Bracie robocie, proszę streść w kilku prostych słowach tą teorię. Z góry dzięki! Zgodnie z doktryną katolicką to nie nasze zasługi, ale łaska Boga nas zbawia. W teorii miłosierdzia bożego ten wymiar zbawiającej łaski jest szczególnie podkreślony jako podstawowy element wiary. Bóg jest sprawiedliwy: za dobro nagradza, za zło karze (jeśli w ogóle udaje się te wartości prosto zdefiniować) - gdyby nie miłosierdzie, czekałoby nas niezawodnie potępienie. Chyba tyle. Oczywiście warto byłoby dodać kilka słów o siostrze Faustynie i obrazie Kazimierowskiego.
A
Aura
9 kwietnia 2010, 14:58
Bracie robocie, proszę streść w kilku prostych słowach tą teorię. Z góry dzięki!
9 kwietnia 2010, 14:50
@błękitne niebo Wiem co to znaczy "na wskroś". Ale co to znaczy, że miłosierdzie boże przenika wszystko? To jest jakaś siła? Moc? Czy ono coś fizycznie przenika, czy to tylko przykład religijnej nowomowy? Znam teorię o miłosierdziu bożym i można ją streścić w kilku prostych słowach bez uciekania się do wyświechtanych językowych obrazków.
BN
Błękitne Niebo
9 kwietnia 2010, 14:39
» przyimek na wskroś synonimy: na wskroś, przez, wskroś » przysłówek na wskroś synonimy: na oścież, na przestrzał, na przestwór, na wskroś » przysłówek na wskroś synonimy: całkowicie, detalicznie, do głębi, dogłębnie, dokładnie, głęboko, gruntownie, na skroś, na wskroś, od początku do końca, szczegółowo, wnikliwie » przysłówek na wskroś synonimy: bez reszty, bez wyjątku, całkiem, całkowicie, do cna, do imentu, do ostatka, do reszty, dokumentnie, doszczętnie, kompletnie, na dobre, na wskroś, z kretesem, ze szczętem, zupełnie
9 kwietnia 2010, 14:34
Możemy psychologizować się,  czytać różne takie poradniki, ale doprawdy NIE MA NIC WIĘKSZEGO PONAD NIEZGŁĘBIONE MIŁOSIERDZIE BOŻE, które przenika na wskroś. Pan Bóg jest większy od naszych mysli, wystarczy zaufać BOGU do końca. Co to znaczy, że miłosierdzie boże przenika na wskroś?
Olinka
9 kwietnia 2010, 13:23
Dziwię się po prostu, że Deon lansuje takie poglądy, bo one mają się nijak do nauki Jezusa o nierozerwalności małżeństwa ("za wyjątkiem nierządu"). Osobiście nic nie przyjmuję bezkrytycznie, dlatego zastanawiam się czasem, czy Deon celowo "przemyca" różne dziwne treści między wierszami... Pozdrowienia Krytyczne czytanie nie wyklucza szukania innej opcji, prawda? A może tu nie o rzeczywiste (fizyczne) rozstanie chodzi? Uważam, ze raczej o zwrócenie uwagi, jak zmienić na lepsze relacje w małżeństwie. Potrzebna jest po pierwsze świadomość konieczności naprawy związku, a potem praca. A więc terapia, rozmowy, modlitwa i rekolekcje dla małżeństw. Dać Bogu szansę, aby mógł pomóc zbliżyć się ponownie oddalającym się od siebie ludziom.
R
Rafał
9 kwietnia 2010, 11:05
Do Aster "Kto trwa w związku z niekochanym partnerem..." Znaczy że ty nie kochasz swojego partnera... dalej "zerwaniem takiej relacji" znaczy porzuceniem powodów dla których utrzymujesz relację bez obdażania miłością drugiej osoby np. tylko dla seksu, tylko dla pieniedzy itp. chodzi o  dokładnie "tą relację" odrzucając tą chora relacje, a nie czlowieka -  możesz zacząć kochać i żyć szcześliwie nie bedąc zjadanym przez złe myśli
A
aster
9 kwietnia 2010, 10:20
Ja nie  mówię, że rozwód nie może mieć pewnych dobrych stron (choć osobiście, jako człowiek z rozbitej rodziny nie mogę tego potwierdzić). Ale dobrze rozumiem ludzi, którzy rozwodzą się z ulgą. Tylko nie o tym tu mówię. Dziwię się po prostu, że Deon lansuje takie poglądy, bo one mają się nijak do nauki Jezusa o nierozerwalności małżeństwa ("za wyjątkiem nierządu"). To co Ty nazywasz "szukaniem dziury w całym", dla mnie jest diabłem, który tkwi w szczegółach. Jest masa książek i nauk, które na 1. rzut oka wydają się słuszne, ale potem widać, że są pomieszane ze szkodliwymi poglądami. Przykładem może być Hellinger, metoda Silvy, teozofia i dużo więcej... Osobiście nic nie przyjmuję bezkrytycznie, dlatego zastanawiam się czasem, czy Deon celowo "przemyca" różne dziwne treści między wierszami... Pozdrowienia
KP
katoliczka po rozwodzie
9 kwietnia 2010, 10:05
Jestem katoliczką po rozwodzie. Odszedł mój mąż. I było to najlepsze, co mnie spotkało w przeciągu 10 lat męczarni w małżeństwie. "Katolicki" jak piszesz Deon jest dla wszystkich katolików i nie tylko. A katolików po rozwodach jest wielu. Czy uważasz, że można pozwolić się maltretować i żyć w takim związku tylko z tego powodu, że zawarło się ślub? Poza tym fragment o separacji jest tylko maleńkim wycinkiem tekstu. Aster - skup się na całości, a nie szukaj dziury w całym.
A
Ania
9 kwietnia 2010, 09:32
To jest fragment książki... A swoją drogą Kościół dopuszcza separację, uznając fakt, że są sytuacje, że dla dobra małżonków i często dzieci, owi małżonkowie nie powinni dłużej razem ze sobą żyć (podam najprostszy przykład: alkoholizm jednego z małżonków)
A
aster
9 kwietnia 2010, 08:40
Artkuł ciekawy, ale... Spójrzmy na ten cyctat: "Kto trwa w związku z niekochanym partnerem, ryzykuje osłabienie sił odpornościowych swego organizmu. Natomiast problemy związane z zerwaniem takiej relacji dają się z czasem rozwiązać" Czy ja dobrze widzę? Katolicki Deon pisze o dobrych stronach rozwodu? Patrzę i oczom nie wierzę.