Jak reagować na życzenia "i żebyś w końcu wyszła za mąż"?

(fot. shutterstock.com)
Natalia Hewuszt

"Jak taka ładna i mądra może być sama?", "Żałuj, z nią miałbyś życie jak z bajki" - za często słyszy singiel. Obiekt politowania i swatania. W Polsce jest nas 7 milionów. Głowa do góry!

Singiel - osoba nie będąca w związku, dla tych bardziej złośliwych - stara panna lub stary kawaler. Obiekt zazdrości i politowania, plotek i wszędobylskiego swatania. O trudach lub brakach bycia singlem i dla tych wszystkich, którzy myślą, że są jedynymi na świecie i stracili już nadzieję - Dziewczyny, chłopaki - głowa do góry!

Bycie singlem nie jest łatwe. Bo umówmy się, urodziliśmy się po to (przynajmniej w większości), żeby przejść przez życie mając drugą osobę u boku. Najpierw trzeba ją jednak spotkać. Jednym udaje się to wcześniej, innym później, a jeszcze innym wcale. Taki los. Czasami spokojny, czasami burzliwy, czasami śmieszny, czasami tragiczny. Do wyboru, do koloru. Tak więc droga do spotkania tego jedynego lub tej jedynej nie jest niestety usłana różami. Witajcie w świecie singla.

"Jak taka fajna, ładna i mądra kobieta może być sama"?

"Rodzina, ach rodzina" - śpiewał Kabaret Starszych Panów. I właśnie ta rodzina tak troszczy się o nas singli, że nasza samotność, bardziej niż nam samym, spędza, IM sen z powiek. Nie tylko rodzicom, rodzeństwu, babciom, dziadkom, ciotkom, wujkom, ale i dalszej rodzinie, zwłaszcza tej spotykanej kilka razy do roku przy okazji różnych uroczystości rodzinnych.

O, jak wszyscy nie mogą wyjść ze zdumienia, że taka "fajna, ładna i mądra kobieta dalej jest sama". Jak to się w ogóle mogło stać? Od 10 lat próbuję znaleźć idealną odpowiedź na to pytanie, ale jeszcze jej nie znalazłam. Bo tak właściwie, skąd ja to mogę wiedzieć?!

Dodatkiem do tych troskliwych pytań staje się także późniejsze pocieszanie - "Na pewno kogoś znajdziesz. Wszystko w swoim czasie", czy moje ulubione - "Każda potwora znajdzie swojego amatora".  Czasem dochodzi jeszcze do tego współczucie: "Jak ty dajesz sobie sama radę? Co z tobą będzie, jak jednak nikogo nie znajdziesz? Pewnie ci przykro, że twoje siostry powychodziły już za mąż?" I nagle powiedzenie: "Z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu" nabiera prawdziwego znaczenia...

Swatanie singli

Kontynuując temat wtrącania się w życie singli zwany troską, nie należy zapomnieć o swataniu. Czyli na przykład nagle okazuje się, że sąsiadka ma cudownego wnuka, który szuka kandydatki na żonę. Marzy, by po pracy witała go ona w drzwiach z pieczoną kaczką, którą uwielbia. Oprócz tego, wieczorami musi mieć czas i spokój, by napić się w samotności szklaneczki koniaczku. Ale oczywiście nie możesz być byle jaką partią, bo to w końcu marynarz. No i zaczyna się: czatowanie w oknie, kiedy rzeczony wnuk odwiedzi babcię, wymyślanie wymówki w postaci konieczności pożyczenia szklanki cukru oraz pomstowanie całej rodziny, kiedy buntujesz się, że nie będziesz robiła z siebie wariatki i dlatego odmawiasz spotkania. Na koniec słynne: "Żałuj. Miałabyś z nim życie jak z bajki". Tylko z jakiej?

Są jeszcze znajomi znajomych, którzy w trakcie luźniej rozmowy pytają ich, czy nie znają jakiejś wolnej osoby, bo ich 40-letni kuzyn po dorobieniu się fortuny, stwierdził, że w końcu przyszedł czas na założenie rodziny. Ty od razu przychodzisz tym znajomym do głowy (bo przecież wszyscy inni są już pozajmowani). Dopadają cię więc ci znajomi znajomych gdzieś w kącie w pracy, mierzą od stóp do głów i jeśli się nadasz, masz zaszczyt zostać zaproszona na poważną rozmowę z seniorem rodu odnośnie twojej przyszłości z tym kandydatem.

Więc przez następne dni nie zaznajesz już spokoju i kiedy kończą ci się pomysły na wymówki, musisz ukrywać się gdzieś pełna strachu i obaw, że jednak pewnego razu i tak cię dopadnie... Ty z kolei (z braku asertywności), zgodzisz się na udział w "targu" kobiet niczym w afrykańskiej wiosce. A twoja rodzina wcale nie będzie miała nic przeciwko temu. Bo przecież czas nagli, zegar biologiczny tyka, w twojej sytuacji nie ma co wybrzydzać, a miłość jest już przereklamowana.


"I żebyś w końu wyszła za mąż" - czyli czas życzeń

Zbliżają się twoje urodziny, imieniny, święta Bożego Narodzenia i inne okazje, przy których ludzie składają sobie NAJSZCZERSZE życzenia. A ty już wiesz, że będzie to dla ciebie ciężki czas. I tylko czekasz, aż 30 razy w ciągu dnia usłyszysz: "no i żebyś znalazła sobie w końcu tego męża, żebyś ułożyła sobie życie, żebyś miała chociaż jedno dziecko (bo chyba więcej nie zdążysz już mieć?)…".

I jeszcze ten nie do opisania pełen politowania wyraz twarzy i wymowne westchnienia. Przyznam, że jednego roku nie wytrzymałam i w trakcie jednego łamania się opłatkiem z rodziną płakałam jak bóbr. Tak na marginesie, nie wiem jak dla was, ale dla mnie życzenia to nic innego jak wypominanie wszystkich braków i niedoskonałości, które przytrafiają się w twoim życiu pod płaszczykiem serdeczności.

Polowanie na singla

Kiedy masz już w końcu dosyć tego całego dociekania, gadania, swatania i nadmiernego zainteresowania twoim życiem uczuciowym, postanawiasz dla świętego spokoju jeszcze bardziej wytężyć starania o czekające cię po spotkaniu tego jedynego życie w wiecznej szczęśliwości. Może jak zwiększysz liczbę okazji, by kogoś poznać (czytaj: rozpoczniesz misję polowanie na singla), spotkasz w końcu tego obiecanego przez wszystkich księcia z bajki.

Ale życie to niestety nie jest bajka. Tak więc spacerujesz po tych wszystkich skwerach, bulwarach, galeriach handlowych i innych miejscach w swoim mieście, w których prawdopodobieństwo spotkania drugiej połówki jest rzeczywiście znacznie większe, niż łudzenie się, że twój wybranek życia zapuka do drzwi i jak gdyby nic, nie tracąc czasu, od razu poprosi cię o rękę, nie zważając oczywiście, że stanęłaś przed nim w dresie, nieuczesana i nieumalowana, bo przecież jak pokocha szczerze, to nawet w rzeczonym dresie... (która z nas o tym nie marzy).

No i spacerujesz, czytasz, biegasz, grasz w siatkówkę, badmintona, a tam same pary lub rodzice z dziećmi. Odwiedzasz restauracje, kawiarenki, a tam same pary lub rodzice z dziećmi. Jedziesz nad morze, a tam same pary lub rodzice z dziećmi. Idziesz do nowej pracy, a tam same pary lub rodzice z dziećmi. Idziesz na imprezę, a tam same pary lub rodzice bez dzieci (tym razem pociechy zostały w domach z dziadkami).

Ty to masz dobrze

Kto z nas singli nie słyszał tego z ust swoich znajomych, rodziny czy kogokolwiek będącego w związku. "Ty to masz dobrze: nie musisz wstawać w nocy do dzieci, nie musisz gotować, sprzątać, robić zakupów, użerać się z partnerem, mężem czy latoroślami itd."

A mój dzień jest wypełniony od rana do wieczora nie przyjemnościami, tylko takimi samymi obowiązkami, jakie mają osobo w związkach. Gdzie jedynie dzieci zastępują bawiące się w nocy psy, lub dzieci siostry, która wzbudza w tobie takie wyrzuty sumienia z powodu tego, że ma tyle na głowie, że przejmujesz na siebie ¾ jej obowiązków, żeby jakoś ulżyć jej cierpieniu.

I nagle dowiadujesz się, że masz idealne życie. Szkoda tylko, że sama tego nie zauważyłaś. A skoro tak ci idealnie, to może weźmiesz wszystkie zmiany w pracy, które nie pasują wszystkim pozostałym (czytaj będącym w związakch i mającym dzieci), bo co masz do roboty wieczorami albo w weekendy?

Czy nikt nie widzi, że my też mamy troski, tylko trochę inne. Nie lepsze, nie gorsze, tylko inne. Nas na przykład nie ma kto przytulić, pocałować, zmotywować do działania. Nie ma nam kto pomóc z zakupami, przeprowadzką, nie ma kto do nas zadzwonić w trakcie przerwy na lunch czy nie ma nas kto utrzymać, kiedy tracimy pracę. Nikt nie pomoże nami spełnić ukrytego marzenia. Musimy o to wszystko zadbać sami.


Single nieosiągalni emocjonalnie

Na koniec coś, czemu sami jesteśmy sobie winni, żeby nie było, że tylko cały świat jest przeciwko nam. Choroba, której nosicielem jest moim zdaniem znaczna większość singli. Czyli ktoś, kiedyś, może coś, ale to coś się nie wydarzyło, bo się nie odważyłaś/łeś na to coś, albo się wydarzyło, ale to już przeszłość. I tak rozpamiętujesz latami, że mogłaś przecież zrobić wszystko inaczej, że może źle odczytałaś sygnały, że może byłaś zbyt oschła, że może trzeba było bardziej zawalczyć, że może do niego napiszesz i się okaże, że on też tak miał, ale nie miał odwagi się przyznać... (UWAGA, sprawdziłam: to działa tylko w komediach romantycznych).

I tak w końcu nie piszesz, a za każdym razem kiedy widzisz jego imię i nazwisko ze statusem dostępny na portalu społecznościowym, próbujesz zaklinać rzeczywistość i w myślach błagasz żeby to może on pierwszy napisał. Po drodze poznajesz innych mężczyzn, ale i tak kogokolwiek byś nie poznała, nigdy nie będzie taki doskonały jak on i czy w ogóle jest sens coś zaczynać skoro on to nie ON! No i czekasz aż napisze.

Prowokujesz. A to zdjęcie na fb wklejasz (może polajkuje), a to zmieniasz status, że jesteś w mieście (może gdzieś cię zaprosi), a to weźmiesz  udział w jakimś wydarzeniu (może też tam będzie). Czekasz, czekasz, czekasz i nic. I nagle dopada cię oświecenie!

To nic, że rodzina powtarzała ci od początku, żebyś dała sobie z nim spokój. Po kilku latach platonicznej miłości (kiedy to zleciało?!) zdajesz sobie sprawę, że nie byłaś zakochana w tej osobie tylko w swoim wyobrażeniu o niej, że wszystko opatrznie rozumiałaś. Jeśli miałoby coś z tego być, już dawno, by to się stało. No i masz 5 lat w plecy . I myślisz sobie - dlaczego ja byłam taka głupia, co ja sobie myślałam? A po drodze było tyle fajnych facetów. Mądry singiel po szkodzie!

Tak w skrócie wygląda życie singla. Nie jest ani lepsze, ani gorsze, jest po prostu inne od życia ludzi w związkach. Wierzę, że każdy z nas spotka kiedyś tego jedynego/ tą jedyną. Nie pomogą w tym ani nadmierna troska rodziny, ani swatanie, ani najszczersze choćby życzenia. Żadne polowanie na singla, cofanie się w przeszłość i rozpamiętywanie dawnych znajomości lub miłości.

Nie pomogą też złote rady, o których nie wspomniałam wcześniej w tym tekście, typu: musisz więcej wychodzić, musisz się zmienić, może schudnij trochę, albo przytyj, bądź bardziej otwarta, a może lepiej tajemnicza, może masz za wysokie wymagania, najlepiej załóż profil na portalu randkowym, wszyscy tak robią. Lub słynne - "jakbym była na twoim miejscu...".

Jeśli masz kogoś spotkać, to i tak się to stanie, bez wględu na to, co zrobisz i jakie będą tego okoliczności. Miej oczy i serce szeroko otwarte. A póki co - dbaj o siebie i ciesz się życiem.

Przeczytaj też:

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Jak reagować na życzenia "i żebyś w końcu wyszła za mąż"?
Komentarze (6)
26 maja 2018, 23:50
Czy mieszkasz po sąsiedzku i zaglądasz mi w okna? To skąd tak dokładnie wiesz, że tak własnie mam? ;-P
WM
Weronika Michalak
9 grudnia 2017, 22:38
Ja tez próbowalam sobie odpowiedziec na to pytanie dlaczego wciąż jestem sama? Dziś uswiadomilam sobie, że lepiej jest być singlem i slużyc czynnie Bogu niz użalac się nad swym losem i w ogóle tą tematyka staropanieństwa. To najlepszy dar i łaska od Pana, czas by pokochać Go całym sercem, całym życiem. Sara z Abrahamem byli cierpliwi. Jesli Bóg Ci obiecał, słowa dotrzyma. Staraj się zabiegać o Królestwo Boże a wszystko inne będzie Ci dodane. A jeśli już teraz przez Twoje ręce Bóg sprawia cuda, nie ma co się rozczulać tylko chwalić Go za Jego wspaniały plan na Twoje życie.
SZ
Sylwia Zapiór
7 grudnia 2017, 18:04
Dziękuję ;)
K
Krzysiek
25 października 2016, 11:47
Nie dziwię się że ludziom coraz trudniej trudniej znaleźć drugą połowę i klasa singli narasta. Po pierwsze: wg. pewnej grupy ludzi wybór drogi życiowej to coś z czym można poczekać do późnej 30 (co ciekawe to często dotyczy tych wykształconych) Po drugie: w świadomości nowoczesnych poważny związek to zobowiązanie, problem który wymaga bardzo dużo pracy. Po trzecie: w czasach płytkich znajomości nie widać aby ludzie żyjący w związkach byli jacyś szczęśliwsi Po czwarte: kobiety chcą być samodzielne i nie chcą śłużyć mężowi (tylko podejmują samodzielną i odpowiedzialną pracę np. w telesprzedaży ;) Po piąte: wymagamy od partnera a nie od siebie (to siętyczy również mnie chociaż singlem nie jestem)   i można tak jeszcze namnożyć tych punktów co niemiara.
ŁO
Łukasz Olszewski
24 października 2016, 23:59
Kandydata na męża to trzeba sobie szukać jak się ma 18-23 lata. Czyli na studiach. Z każdym kolejnym rokiem szanse na znalezienie go szybko maleją, bo "najlepsze partie" są już zajęte, a dla nowych młodych roczników wchodzących na "matrymonialny rynek" jesteś już za stara. Mężczyźni są w lepszej sytuacji, bo mając nawet 35 lat mają do wyboru mnóstwo wolnych dwudziestoparolatek, natomiast 35 letnia panna już dwudziestolatków raczej nie interesuje. Inna sprawa, że lepiej w ogóle nie wyjść za mąż, niż wyjść za byle kogo.
24 października 2016, 14:00
Istnieje jeszcze inna droga.  W obecnych czasach jest taka presja i potrzeba bycia z drugą osobą, jest też mnóstwo atrakcyjnych form spędzania czasu, że być może niektórzy nie zauważają głosu Chrystusa do radykalnego pójścia za Nim. W rodzinach, w szkole, w mediach rzadko o takim życiowym powołaniu się mówi. Kiedy patrzę na mnóstwo wspaniałych singli wokół, przychodzi mi do głowy, że mogli w zgiełku świata nie usłyszeć głosu Pana Boga. A życie pokazuje, że jest wiele osób, którym nie udaje się znaleźć „drugiej połówki”. O możliwości wybrania drogi pójścia za Chrystusem powinno się mówić już dzieciom. Ostatnio, pierwszy raz w życiu, usłyszałam taką zachętę wypowiedzianą przez księdza na mszy świętej dla dzieci. Było to takie bardzo na miejscu, ale jednocześnie fantastycznie zaskakujące i niezwykle budujące. Szkoda, że taka sytuacja miała miejsce tylko raz w moim życiu. Ale chyba my wszyscy powinniśmy pamiętać i zwyczajnie wspominać w rozmowach o takich możliwościach, by życie nie kojarzyło się głównie z koniecznością zaliczania kolejnych atrakcji. W Kościele można być nie tylko księdzem, zakonnicą, ale też osobą świecką konsekrowaną, bratem zakonnym, osobą stowarzyszoną itd. Możliwości jest wiele.