Kobieta z Izraela oddała nerkę 3-letniemu palestyńskiemu chłopcu
Trwający od połowy XX wieku konflikt palestyńsko-izraelski stał się tłem codziennego życia mieszkańców rejonu Izraela i Autonomii Palestyńskiej. Obecnie trwałe rozwiązanie tej sytuacji wydaje się nieosiągalne. Chociaż drobne akty osobistej odwagi mogą ostatecznie nie wpłynąć na zażegnanie napięcia palestyńsko-izraelskiego, to sprawiają, że pomiędzy stronami sporu powstaje przestrzeń do budowania pokoju między ludźmi.
Idit Harel Segal na co dzień mieszka w Izraelu. Pracuje w przedszkolu i sama jest matką trójki dzieci. Kobieta chciała zrobić coś znaczącego na swoje 50. urodziny. Zamiast otrzymać prezent, zdecydowała się go podarować.
Postanowiła oddać swoją nerkę 3-letniemu palestyńskiemu chłopcu ze Strefy Gazy. Zrobiła to również ze względu na pamięć o swoim zmarłym dziadku, który przeżył obóz koncentracyjny.
Chociaż istnieją ścisłe ograniczenia dotyczące liczby zezwoleń na wjazd do Jerozolimy, organizacja pozarządowa Matnat Chaim z Jerozolimy ze względów humanitarnych była w stanie zorganizować zabieg chirurgiczny. Kiedy ojciec chłopca dowiedział się, że jego syn otrzyma nerkę, sam zgodził się również oddać nerkę izraelskiej pacjentce, 25-letniej matce dwójki dzieci.
- Może pewnego dnia będę mogła spotkać tego chłopca i powiedzieć mu, że jego tata uratował mi życie. Oddał mi swoją nerkę bez względu na wszystko - mówi Tal Ferguson, która dostała nerkę od ojca 3-letniego chłopca z Gazy.
Operacja została przeprowadzona 16 czerwca br. Idit trzymała się mocno swojej decyzji, którą - jak mówi - podjęła tuż przed wznowieniem działań wojennych w Autonomii Palestyńskiej i Izraelu (w maju br.-red.).
Zanim to jednak nastąpiło chciała się upewnić, że mały chłopiec będzie wiedział, jak wiele znaczyło dla niej danie mu tego szczególnego prezentu. Kobieta wysłała mu list.
„Nie znasz mnie… Nie rozumiesz mojego języka, a ja nie rozumiem Twojego, ale wkrótce będziemy bardzo blisko, ponieważ moja nerka będzie w twoim ciele” - napisała Idit. „Mam nadzieję z całego serca, że ta operacja się powiedzie i będziesz żył długo i sensownie, że będziesz zdrowy” - dodała.
W szpitalu przed operacją kobieta spotkała się z małym chłopcem i jego matką. Usiadła obok nich na szpitalnym łóżku, a gdy matka pocieszała syna, który był bardzo zmęczony - Idit śpiewała mu po hebrajsku, dopóki nie przysnął.
- Zasnął, a potem wyszłam. Płakałam. To było naprawdę poruszające. W głębi duszy wiedziałem, że zrobiłem coś dobrego. Powiedziałam mu, że go kocham - wspominała w wywiadzie dla Associated Press.
- To był wyjątkowy moment, bo jak to możliwe, że chwilę przed operacją chłopca w jednym szpitalnym pokoju siedzi z nim jego muzułmańska matka z Gazy i ja kobieta z Izraela, która chwilę przed bardzo skomplikowanym zabiegiem śpiewam mu kołysankę po hebrajsku – pyta Idit i dodaje, że „matka chłopca była bardzo szczęśliwa i wdzięczna Bogu, że mogło dojść do operacji. Nie znam arabskiego, ale jej uśmiech mówił wszystko”.
Segal przyznaje, że na początku jej plany nie zostały przyjęte w jej własnej rodzinie. Jej mąż, najstarszy syn i ojciec początkowo sprzeciwili się jej planom. Ostatecznie bliscy Idit przyjęli wybór, którego dokonała.
Tożsamość chłopca musiała pozostać nieznana z obawy jego rodziny przed reakcjami ze strony Hamasu.
AP/goodnewsnetwork.org/Youtube/facebook.com/IsraelMFA/dm
Skomentuj artykuł