Mam 32 lata i mieszkam z rodzicami. Nawyki starokawalerskie też mnie wkurzają
Mariusz ma kłopoty ze znalezieniem "tej jedynej". Skończył dwa kierunki studiów humanistycznych i znalazł pracę za 3000 zł brutto. Mówi, że mieszka z rodzicami, bo nie może wziąć kredytu na mieszkanie...
Dom rodzinny może być złotą klatką, w której nasze dorosłe dzieci ugrzęzną na stałe. Tylko czy będą wówczas szczęśliwe?
Podróż w biznesklasie, czyli na rachunek rodziców
Prawie 60% młodych po studiach nadal mieszka z rodzicami. W Polsce dopiero 28-latkowie opuszczają dom rodzinny (to oczywiście średnia wieku). Dane dotyczące Europy mówią o 26-latkach. Dlaczego tak się dzieje i skąd ta niechęć do usamodzielnienia?
Czy to wina rodziców?
W pewnych sytuacjach tak! Sposoby zatrzymania dziecka w domu mogą być bardzo wyrafinowane i będąc rodzicem, warto zdać sobie z nich sprawę.
Jednym z nich jest lęk rodziców przed opuszczeniem. Niektórzy z nas w tej sytuacji sięgają po szantaż emocjonalny, używając sformułowań takich jak: "Jesteś niewdzięczny", "Kto się teraz nami zajmie?", "Jak możesz nam to robić?" itp.
Innym sposobem może być uzależnienie finansowe, co powoduje, że rodzic jest "niezbędny" i "niezastąpiony", ale często rości sobie prawo do nieuzasadnionej ingerencji w życie dorosłego dziecka.
Jeszcze innym przykładem jest syndrom "ukochanej córeczki" czy "ukochanego synka". W tej sytuacji oczywiście tylko rodzice najlepiej wiedzą, co jest dla dziecka "najlepsze," i potrafią obrzydzić nawet całkiem dobrze zapowiadające się sympatie.
Jeszcze inny sposób zatrzymania dziecka w gnieździe albo uzależnienia dziecka to zapewnienie mu pozornej samodzielności, czyli wynajęcie mieszkania i dalsze utrzymywanie. Oczywiście w sytuacji, gdy sprawa dotyczy wyjazdu na studia do innego miasta, tego typu "wspomaganie" może być uzasadnione, a nawet konieczne. Chociaż wielu ambitnych młodych podejmuje tego typu wyzwania i wynajmuje miejsce do mieszkania, zaczyna pracę i studia równocześnie.
Sam jestem ojcem w sporej części już dorosłych dzieci (dwóch synów), którzy wkrótce będą podejmowali decyzje o swojej niezależnej przyszłości, i wiem, że NIE WYCHOWUJĘ DZIECI DLA SIEBIE, ale wiem również, że każdy z nas, rodziców, chce dla swojego dziecka jak najlepiej, nawet jeśli popełnia błędy. Życzę zatem nam, rodzicom, odwagi! Bo inaczej nigdy nie doczekamy się upragnionych wnucząt.
Jak to widzą młodzi?
Mariusz ma 32 lata i kłopoty ze znalezieniem tej jedynej i na całe życie. Skończył dwa kierunki studiów humanistycznych i znalazł pracę za 3000 zł brutto. "Tak, mieszkam z rodzicami, bo nie jestem w stanie wziąć kredytu i kupić mieszkania. Widzę, że z każdym rokiem jest mi coraz trudniej, a nawyki starokawalerskie wkurzają nawet mnie samego. Ale co mam zrobić?" - pyta bezradnie.
Monika wyjechała z małego miasta na południu Polski i znalazła pracę w Krakowie, ale po kilku latach wróciła do rodziców. "Samodzielność drogo mnie kosztowała, całą pensję wydawałam na wynajęcie małego mieszkanka i skromne życie, ale nie narzekałam. Do momentu, kiedy wyrzucono mnie z pracy. Wtedy podjęłam decyzję, że wracam do rodziców. Może za jakiś czas spróbuję jeszcze raz" - opowiada.
Młodzi ludzie coraz później decydują się na ślub i założenie rodziny, coraz dłużej studiują, często mają kłopoty ze znalezieniem satysfakcjonującej i dobrze płatnej pracy. Wydaje się, że jedynym ratunkiem jest życie we dwoje, wówczas łatwiej wziąć kredyt na mieszkanie i wystartować do lotu we dwoje.
Może zatem problem nie leży w tym, czy i jak wyfrunąć z gniazda, tylko w tym, czy żyć dla siebie, w komforcie i wygodzie, czy dla innych, ryzykując w ciemno i wybierając tę jedyną czy tego jedynego, i życie razem nie w biznesklasie, którą jest rodzinne gniazdo.
Stają mi przed oczyma moi rodzice i maleńki pokoik w starej warszawskiej kamienicy, który wynajęli po ślubie. Tam się urodziłem i jestem im wdzięczny, że nie czekali na dobrą pracę i lepsze mieszkanie (to dostali dopiero po czterech latach). Nie mieli wątpliwości, że aby zacząć swoje życie, muszą zostawić rodziców i poszybować do swojego lotu, ryzykując całe swoje życie!
Skomentuj artykuł