Nie zawsze chętnie siadamy do wigilii

(fot. t.m.a/flickr.com)
"Metro" / PAP / drr

Gdybyśmy Boże Narodzenie spędzali tak, jak naprawdę chcemy, tradycyjnych wigilii w rodzinnym gronie byłoby dużo mniej.

Ponad 1000 osób wzięło udział w ulicznej sondzie gazety. 65 proc. jest jednak tradycjonalistami. Ale pozostałym daleko do typowych, polskich zwyczajów.

Prawie 17 proc. wolałoby wyjechać w czasie świąt na wakacje, a ponad 12 proc. zaszyłoby się w domowych pieleszach z ukochanym. Jednak nie wszyscy zrealizują swoje marzenia. W sumie około 3/4 Polaków zasiądzie w Wigilię przy rodzinnym stole.

Około 6 proc. spędzi święta samotnie, choć wiele osób z tej grupy wcale tego nie chce.

Mimo to, z roku na rok, powiększa się grupa młodych, dobrze wykształconych i zarabiających osób, które nie wahają się postawić na pierwszym miejscu własne upodobania i zrezygnować z tradycyjnego spędzania świąt.

Bywa tak, że po roku chcą jednak zostać w Polsce i wrócić do tradycji. Dla innych pierwszy wyjazd oznacza całkowite zerwanie z przeszłością i kolejne wojaże, podczas Bożego Narodzenia, w następnych latach.

Trzeba jednak rozróżniać singli i ludzi samotnych. Tym drugim rodzinna wigilia może być rzeczywiście bardzo potrzebna. Single żyją w pojedynkę z wyboru, a nie z przymusu, więc znajdziemy wśród nich chętnie spędzających święta z rodziną i tych, którzy chcą uniknąć tradycyjnego Bożego Narodzenia - czytamy w "Metrze".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Nie zawsze chętnie siadamy do wigilii
Komentarze (12)
P
parafka
16 grudnia 2010, 13:18
Myslę, że temat jest dośc delikatny. Niestety z mojego doswiadczenia wynika, że część młodych osób jest zniechęcona do tradycyjnego świetowania. Powodów jest zapewne wiele. Komercjalizacja świat i zatracanie ich religijnego charakteru. Niestety nadmierne przywiązywanie wagi do "tradycji" w ich przygotowaniu moze powodować napiecia przed świetami. Moja tesciowa dośc skutecznie zniecheciła dzieci w rodzinie do Świąt. Zawsze było sporo napięć i wymuszenia do tego co w jej widzeniu było najwłasciwsze. A to przeciez taki piekny czas.
16 grudnia 2010, 13:00
Obłuda, to zbyt silne słowo. U mnie w domu także w dzień wigilii nerwówka i mama na wszystkich zdenerwowana, bo "nic jeszcze nie zrobione!". Ale do stołu jakoś już tak normalnie siadamy, może i spóźnieni, ale i to stało się już tradycją :) Do pewnych rzeczy należy podejść z przymrużeniem oka, nawet jak w tym roku wszystko dopniemy na ostatni guzik, to mama i tak znajdzie jakieś fałdki na obrusie i będzie krytykować. A wracając do artykułu to smutne jest, że młodzi tak mało uwagi przywiązuja do tradycji.
E
Ewa
12 grudnia 2010, 08:24
Czuję tak jak Jagoda.Nagle siadamy za Wigilijnym stołem i nakładamy maski nieszczerości, obłudne uśmiechy miłe spojrzenia. Aby potem wrócić do "normalnego" życia. Nie lubię obłudy a z tym Wigilijny stół mi się kojarzy.
E
elle
11 grudnia 2010, 11:07
Mocna są badania lepsze i gorsze, sondaże, które tak naprawdę o niczym nie świadczą. Ale gdyby popytali akurat takie osoby, które opowadałyby jak przyjmują z miłością niespodziewanego gościa np. bezdomnego i td to też byłyby pretensje? Kiedy jest inf. /wyniki badań dotyczace czegoś negatywnego o innych ludziach, krajach, religiach- podważamy je? Zastanaiwamy się czy są wiarygodne, czy raczej huzia na Józia? A kiedy o nas- badania nierzetelne, manipulacja, to nie wszyscy tak robią, chcą zniszyć Kośćiół i rodzinę. Czyż nie jest tak często? A ksiądz w na kazaniu nie mówił, żę ludzie tylko na zakupy, żę brak rleigijnego, głębokiego przeżycia? Oczywiście, on to mówi w innym celu, w celu nawrócenia, ale fakt, że tak są czasem przeżywane święta więc nie miejmy pretensji do gazety.
E
effa
11 grudnia 2010, 09:49
Zgadzam się z elle i Jagoda i to nie w oparciu o sondaże lub socjologiczne badania, a własne doświadczenie z moimi dorosłymi dziećmi...... Wystarczy ich posłuchać i zastosować w praktyce, a owoc tego jest taki: 1. szykujemy tylko dania, które najbardziej lubimy, każdy to określa... 2. zmniejszona wielkość szykowanych potraw, bo u mnie nie lubią jeść wigilijnych dań w święta, z wyjątkami małymi oczywiście 3. podzielic się przygotowyawaniem potraw, choć mogą trochę inaczej smakować. 4. ulubioną moją potrawę, którą tylko ja lubię, dostaję od mojej przyjaciółki, bo ona szykuje tego sporo Warto więc rozmawiać w gronie najbliższych i nie upierać się przy tradycji, bo to niestety może prowadzić do przemęczenia i frustracji, co nijak się ma potem do nastroju, który chcielibyśmy mieć przy wigilijnym stole.......... Zachęcam więc do dopuszczenia zmian w tradycji, ku zadowoleniu uczestników wigilii. Można natomiast pozostać w swoim uporze i męczyć się udając, że wszystko jest ok. albo zająć się badaniami i opiniami innych i na nich swoją gorycz wylewać........... Tylko po co? Zachęcam więc do rozmowy z rodziną na ten temat i choć może nnie wszystko się da od razu wprowadzić, to zapewniam, że warto.......... I nie zniechęcać się po pierwszej nieudanej próbie, mnie się też od razu nie udało....choć się starałam.
10 grudnia 2010, 22:31
To jak mają napisać o wynikach badać żeby nie było manipulacji? Możnam ieć zarzuty do sposobu, próbki itd. , ale zarzucać że napisali jak Polacy spędzają wigilię bo chcą dewaluować Kościół? elle: no niestety tu trochę wyłazi dość powszechny słaby warsztat merytoryczny dziennikarzy. To co dziennikarz opisał nie było badaniem. To była ponoć sonda uliczna. Może ją zrobił pod uniwerkiem, albo wśród znajomych z knajpy do której chadza w piątki odreagować tygodniowy stres. Sęk w tym, że nie wiadomo. Gdyby dziennikarz chciał opisać rzeczywistość, mieć wiarygodny materiał, to musiałby przeprowadzić badanie na dobranej zgodnie z prawidłami sztuki grupie respondentów i zapytać np. jak spędzali święta w ostatim roku. I drugie pytanie - jak chcieliby je spędzić. Po co więc dziennikarz pisze news, który jest oparty na wątpliwych danych? Przecież de facto nic nie zbadał, bo to o czym pisze nie ma wartości badawczej. Wygląda to tak, jakby pisał news pod ukutą tezę. Tu, jakby chciał pokazać, że tradycja jest przeżytkiem. Obdarł przy tym całkowicie święta z ich religijnego, duchowego wymiaru. Jeżeli prześledzisz inne publikacje tego akurat wydawcy, to zauważysz określony trend. Niby niewinne, ale systematyczne podważanie tradycyjnych wartości jest sztuczką socjotechniczną. Czytelnik jest stopniowo oswajany z określoną wizją świata, wartości, obyczajowości. Jeśli jest nieuważny, łatwo i niezauważalnie dla siebie zmienia swój sposób myślenia. W tej nieuważności tkwi klucz. Bo skąd się wzięli przysłowiowi już młodzi wykształceni z wielkich miast? To młode wilczki, żyjące takim tempem, że mają małe szanse na głębszą refleksję. Łykają strawę, którą im się poda w eleganckim opakowaniu. Stąd też inne, słynne już określenie - lemingi.
T
tomys
10 grudnia 2010, 14:35
Czołowy "teolog" GW: "By wytrzymać Wigilię Jan Turnau 2010-11-28, ostatnia aktualizacja 2010-11-26 19:01 Turnau na święto W Kościołach zachodnich od niedzieli adwent - czas przygotowania do świąt Bożego Narodzenia. Wydaje mi się, że są to święta nie tylko religijne - przeżywamy je prawie wszyscy - więc i przygotowanie może być też świeckie. Może już powinniśmy myśleć, jak wytrzymać Wigilię, by znieść z uśmiechem na ustach wszystkich bliskich, którzy nas nudzą albo i drażnią potwornie. Mamy prawie miesiąc na takie samowychowanie.." Więcej... http://wyborcza.pl/1,76842,8726950,By_wytrzymac_Wigilie.html#ixzz17iQPVkzc
E
elle
10 grudnia 2010, 13:29
To jak mają napisać o wynikach badać żeby nie było manipulacji? Możnam ieć zarzuty do sposobu, próbki itd. , ale zarzucać że napisali jak Polacy spędzają wigilię bo chcą dewaluować Kościół?
10 grudnia 2010, 12:05
Elle, pisałam o metodzie manipulacji a nie o wigilijnych zwyczajach Polaków.
E
elle
10 grudnia 2010, 11:21
Mocna, a Tobie GW winna jak ludzie spędzają czy chcą spędzać Wigilię? A co jest nieprawdziwego w tym sonadażu? Fakt, że młodzi dobrze zarabiający wyjeżdzają do ciepłych krajów. GW winna dewaluacji Kościoła i rodziny? Gdyby nie te badania to oczywiście każda polska rodzina zasiadłaby zgodnie do stołu, a tu masz- napisali i teraz trzeba robić tak jak tam stoi. Znam kościółkową rodzinę, która swojej bliskiej smaotnej osoby nie zaprosi na Wigilię. I wcale nie czytają GW, bo cały czas wypełniai m modlitwa, wspólnota itd. Takie są fakty- w katolickim społeczeństwie ludzie na Boże Narodzenie wyjeżdzają na waczasy, albo latają za prezentami i i żarciem tak że potem już tylko są zmęczeni i pokłóceni, a miejsce dla niespodziewanego gościa jest wyłącznie tradycją.  Rozumiem, że Ty masz bardziej wiarygodne informacje na temat jak ludzie spędzają Wigilię, a jak chcieliby...może się podzielisz.
10 grudnia 2010, 10:50
Sąda uliczna pod uniwerkiem? Skomentuję, bo w/g mnie to dobry przykład socjotechniki stosowanej w niektórych mediach. "Mimo to, z roku na rok, powiększa się grupa młodych, dobrze wykształconych i zarabiających osób, które nie wahają się postawić na pierwszym miejscu własne upodobania i zrezygnować z tradycyjnego spędzania świąt" Przysłowiowa już grupa czytelników GW :) Jest to jeden z "sondaży"/artykułów tej gazety, których zadaniem jest propagowanie antytradycyjnych wzorców. Pewne tezy (zazwyczaj dewaluujące tradycyjne obyczaje, tradycyjną rodzinę, Kościół i jego nauczanie, itd), są uwiarygadniane niby-badaniami (a sonda uliczna, nie wiadomo jak dobrana, to jest manipulacja), odwołaniem do atrakcyjnej grupy społecznej (młodzi, wykształceni, dobrze zarabiający, ludzie sukcesu kontra starzy, niewykształceni, brzydcy, nieudacznicy) I nie chodzi o to, że nie należy pokazywać różnych zjawisk. Chodzi o to, że są pokazywane w sposób tendencyjny. nie odtwarzają rzeczywistości, ale tworzą nową. Powyższy artykuł mieści się w ściśle w szkodliwej polityce GW.
JK
Jagoda Kabacińska
10 grudnia 2010, 10:26
Myślę, że problem leży nie w tym, że nie chcemy kultywować tradycji. Nie lubię siadać do wigilijnego stołu z powodu zgrzytu i paradoksu. Często jest tak, że zanim zasiądziemy do stołu, w domu panuje nerwówka, bo barszcz jeszcze nie gotowy, bo... sto różnych drobiazgów jeszcze trzeba zrobić. I nagle bach, z "pierwszą gwiazdką" mamy na siłę być dla siebie mili i udawać zgodną rodzinkę. Niedobrze mi, jak o tym myślę...