Sześć błędnych przekonań na temat miłości. Wśród nich jest to, że miłość jest uczuciem
Tylko człowiek, który wie, co naprawdę znaczy kochać, może w odpowiedzialny sposób komuś miłość ślubować. Tu nie wystarczy dobra wola ani szczera chęć. Pierwszym warunkiem rozumienia, co znaczy kochać, jest odróżnianie miłości od jej imitacji, podróbek i karykatur. Tak to już jest, że wszystko, co cenne, a trudne do pozyskania, bywa podrabiane. Tak jest ze złotem albo z diamentami – tak też jest z miłością. Istnieje wiele podróbek miłości. Zastępowanie miłości jej imitacjami jest łatwe, bo nie stawia wymagań, tyle że wcześniej czy później straszliwie rozczarowuje, rani i pozbawia szczęścia - pisze ks. Marek Dziewiecki w książce "Złączeni. Przysięga małżeńska czarno na białym", której fragment publikujemy.
Narzeczeni, którzy mylą miłość z jej karykaturami, nie wiedzą, co ślubują i do czego się zobowiązują. Mylenie miłości z czymś, co miłością nie jest, to błąd tak tragiczny w skutkach, jak mylenie szczęścia z nieszczęściem albo życia ze śmiercią. To największy błąd, jaki może popełnić człowiek. Nic tak nie cieszy, jak miłość, i nic tak nie boli, jak pomylenie miłości z fałszywką. Do najbardziej groźnych mylnych wyobrażeń na temat miłości należy przekonanie, że miłość to pożądanie, współżycie seksualne, uczucie, zakochanie, tolerancja, akceptacja, "wolne związki" albo naiwność. Omówimy teraz dokładniej każde z nich.
1. Przekonanie, że miłość to to samo, co pożądanie
Pierwsze błędne wyobrażenie na temat miłości to mylenie jej z pożądaniem i współżyciem seksualnym, co nieuchronnie prowadzi do dramatycznych rozczarowań, krzywd, grzechów i uzależnień.
Popęd seksualny – jak każdy popęd – jest ślepy i nieobliczalny. Gdyby istotą miłości były wyłącznie kontakty seksualne i podążanie za popędem, to także gwałcicieli trzeba by uznać za osoby kochające – bo przecież pożądają oni i współżyją. Prawda o miłości jest zupełnie inna. Nawet w małżeństwie współżycie seksualne jest jedynie epizodem w całym kontekście codziennej czułości i troski o kochaną osobę, zaś we wszystkich innych (poza małżeństwem) formach miłości współżycie seksualne nie tylko nie stanowi istoty miłości, lecz wręcz tę miłość wyklucza i jest jej zaprzeczeniem. Kto myli seksualność z miłością, ten stawia przyjemność seksualną na czele hierarchii wartości i z popędu czyni bożka. Taki człowiek dla chwili przyjemności seksualnej jest gotów poświęcić nie tylko sumienie, małżeństwo i rodzinę, lecz także swoje zdrowie i życie.
Jednym z niezawodnych sprawdzianów tego, czy narzeczeni kochają siebie nawzajem, jest to, czy są wolni od pożądliwości i czy powstrzymują się od współżycia. Podobnie przyjaźń między nastolatkami czy ludźmi dorosłymi jest przyjaźnią dopóty, dopóki te osoby są wolne od pożądliwości i póki powstrzymują się od zachowań seksualnych.
2. Przekonanie, że miłość jest uczuciem
Drugi mit na temat miłości to przekonanie, że miłość jest uczuciem i że kochać to przeżywać piękne emocje. To wyobrażenie jest równie powszechne, co groźne, gdyż prowadzi do wielkich bolesnych życiowych pomyłek. Gdyby miłość była uczuciem, nie można byłoby jej ślubować, uczucia są bowiem zmienne i bywają nieobliczalne. Związane są nie tylko z naszą aktualną sytuacją, lecz także z naszą przeszłością; z naszym zachowaniem, a także z postępowaniem innych ludzi względem nas. Zależą również od stanu zdrowia oraz od gospodarki hormonalnej.
Nasze przeżycia i nastroje pojawiają się i odchodzą bez pytania o naszą zgodę. Miłość natomiast jest stała i wierna – niezależna od uczuć, które w danym momencie przeżywamy w związku z daną osobą. Uczucia bywają głupie – miłość jest mądra. Ślepe zakochanie w kimś, kto nie umie kochać, może prowadzić do życiowych tragedii.
3. Przekonanie, że kochać znaczy tolerować
Trzeci z mitów na temat miłości polega na myśleniu, że kochać kogoś znaczy tyle samo, co tego kogoś tolerować. W rzeczywistości tolerancja nie tylko nie jest tym samym, co miłość, ani nie jest przejawem miłości, lecz od miłości oddala i stanowi jej zaprzeczenie. Tolerować to mówić: "Rób, co chcesz!".
Człowiek, dla którego tolerancja jest najwyższą wartością, nie reaguje na to, że druga osoba błądzi i że krzywdzi siebie lub innych ludzi. Tymczasem kochać to mówić: "Pomogę ci robić to, co służy twojemu rozwojowi i co prowadzi cię do świętości". Miłość to troska o drugiego człowieka – tolerancja to obojętność na jego los.
4. Przekonanie, że akceptacja jest najwyższym przejawem miłości
Czwarty błąd polega na myleniu miłości z akceptacją. Niektórzy sądzą, że akceptacja stanowi wręcz sztandarowy dowód miłości. Nic bardziej błędnego! Akceptować drugiego człowieka to mówić: "Bądź sobą (w znaczeniu: pozostań w obecnej fazie rozwoju)", zaś kochać, to mówić: "Pomogę ci stawać się codziennie kimś większym od samego siebie!".
Mylenie miłości z akceptacją jest skrajną naiwnością wobec ludzi będących w kryzysie. Nikt roztropny nie zachęca przecież człowieka uzależnionego, złodzieja czy gwałciciela do tego, by "był sobą". Jednak akceptacja to nie miłość nie tylko w odniesieniu do ludzi w kryzysie, lecz także w odniesieniu do wszystkich innych ludzi. Nikt z nas nie jest przecież na tyle dojrzały, by mógł pozwolić sobie na zaprzestanie rozwoju. Człowiek powinien się rozwijać nieustannie! (Jedynie w odniesieniu do Boga miłość jest tożsama z akceptacją, gdyż Bóg jest wyłącznie miłością i nie potrzebuje się rozwijać. A przecież nawet w odniesieniu do doskonałego Boga nikt nie użyje określenia, że Go ledwie "akceptuje").
5. Przekonanie, że wolne związki to dobra alternatywa dla małżeństwa
Kolejny mit na temat miłości to przekonanie, że tzw. "wolne związki" stanowią dobrą alternatywę dla małżeństwa, a nawet więcej: że jest to wręcz najbardziej dojrzała i najbardziej nowoczesna forma relacji między mężczyzną a kobietą. Jest to oczywiście przekonanie kłamliwe, upowszechniane przez ludzi, którzy sami nie chcą albo nie potrafią kochać. Jak bowiem można uważać za ideał związek z definicji nietrwały, niepłodny i pozbawiony odpowiedzialności za drugiego człowieka? Jak można wmawiać ludziom, że dobre dla nich jest pozwolenie na to, by ktoś traktował ich jak sprzęt domowy, którego używa się przez jakiś czas, a potem zastępuje nowszym modelem?
Oczywiście nikt publicznie nie przyzna się do tego, że taki związek jest byle jaki, na jakiś czas – nikt nie przyzna się ani do cwaniactwa, ani do naiwności. W efekcie ukuto wygodną i ładną nazwę: "wolny związek". Jest to – jak już wiemy z pierwszego rozdziału tej książki – pojęcie wewnętrznie sprzeczne, gdyż w rzeczywistości "wolne związki" nie istnieją. Nie istnieje związek, który nie wiąże, tak jak nie istnieje trójkątny sześcian albo czerwona zieleń.
6. Mylenie miłości z naiwnością
Pora na omówienie szóstego błędu, który polega na myleniu miłości z naiwnością. Najkrócej mówiąc, jeśli ktoś sam nie potrafi kochać, to liczy na to, że znajdzie kogoś, kto będzie na tyle naiwny, by się z nim związać. Taki człowiek jest mistrzem manipulacji i wzbudzania winy, by nie pozwolić drugiej osobie od siebie odejść. Z kolei osoby, które szczerze pragną kochać i myślą, że kochają, podczas gdy w rzeczywistości mylą miłość z naiwnością, są przekonane, że nie mają prawa do obrony nawet wtedy, gdy kochany przez nich człowiek wyrządza im krzywdę.
Typowym przykładem takiego układu jest sytuacja, gdy mężczyzna w chwili zawarcia ślubu zaczyna traktować swoją żonę jak swoją własność i powołując się na to, że żona musi trwać przy mężu, używa ją do zaspokajania swoich potrzeb, wymaga od niej współżycia zawsze, gdy on sam ma na to ochotę, a sam ją zdradza, poniża lub bije. Ona zaś zgadza się na wszystko, choć ogromnie cierpi, przekonana, że nic już się nie da z tym zrobić.
Miłość jest wolna od naiwności i nie ma z naiwnością nic wspólnego. Przeciwnie, prawdziwa miłość jest nie tylko szczytem dobroci, lecz także szczytem mądrości i w żadnym przypadku nie da się jej pogodzić z naiwnością. Chrystus poświęcał każdego dnia wiele czasu na to, żeby swoich słuchaczy uczyć mądrego myślenia. Czynił to właśnie po to, by nigdy nie pomylili miłości z naiwnością. On chce, byśmy w miłości byli nieskazitelni jak gołębie, a jednocześnie roztropni jak węże (por. Mt 10,16).
Skomentuj artykuł