"Tęczowa" szkoła

(fot. ĐāżŦ {mostly absent} / flickr.com)
Magdalena Guziak-Nowak / slo

"W krótkim czasie zręczna i bystra kampania medialna może przemienić wspólnotę gejowską w matkę chrzestną cywilizacji zachodniej" - napisał swego czasu aktywista homoseksualny. A potem dodał, że aby się tak stało, trzeba dać dzieciom w szkole "odpowiednie" podręczniki.

"Przeciw wolności i demokracji. Strategia polityczna lobby LGTB w Polsce i na świecie: cele, narzędzia, konsekwencje" - to tytuł raportu przygotowanego przez Fundację Mamy i Taty, organizację broniącą tradycyjnej wizji małżeństwa i rodziny (dokument jest dostępny na stronie www.mamaitata.org.pl). Jego autorzy pokazują metody działania ruchu LGBT* na całym świecie (również w Polsce), a także wyjaśniają, dlaczego kreowany przez nich obraz świata, w którym homoseksualiści są dyskryminowani i ciemiężeni, jest zafałszowany. Choć raport opublikowano w listopadzie 2010 roku, nie stracił on na aktualności. Tym bardziej, że nie jest dokumentem, który powstał na podstawie badań socjologicznych; opisana w nim globalna strategia została stworzona przez samych działaczy LGBT (sic!) i opublikowana w roku 1987 w amerykańskim czasopiśmie gejowskim "Guide Magazine". Jednym z autorów tekstu był genealog Marshall Kirk (1957-2005), który zamieszczony w "Guide Magazine" program opisał potem obszernie w swojej książce pt. "Po balu. Jak w latach 90. Ameryka pokona swój strach i nienawiść wobec gejów" (1989). Strategia ta jest konsekwentnie realizowana przez środowiska LGBT na całym świecie. Także w Polsce. O co w niej chodzi?

DEON.PL POLECA

Małymi krokami

Marshall Kirk: "Chodzi o to, aby ułatwić im [ludziom, opinii publicznej - przyp. MGN] spoglądanie na homoseksualizm z obojętnością, a nie z żywym zaangażowaniem. Byłoby najlepiej, gdyby zwykli ludzie zauważali różnicę w preferencjach seksualnych w ten sam sposób, w jaki zauważają fakt, że można mieć różne ulubione smaki lodów albo dyscypliny sportu. Ona lubi truskawkowe, ja wolę waniliowe, on interesuje się baseballem, ja piłką nożną. Nie ma problemu". I jeszcze jeden cytat z Kirka (za raportem Fundacji): "Darujcie sobie przekonywanie mas, że homoseksualizm to coś dobrego. Ale jeśli tylko potraficie sprawić, by pomyślały, że to coś innego i wzruszyły ramionami, to właściwie już wygraliście bitwę o prawa".

Pierwszym krokiem do osiągnięcia tego celu, jest znieczulenie opinii publicznej. Trzeba wyciszyć emocje, zobojętnić, sprawić, by temat nie ekscytował. Na widok homoseksualistów mamy wzruszać ramionami, uważać ich za zwykłych, niczym nie wyróżniających się ludzi. By tak się stało, potrzebna jest głośna kampania społeczna oparta na konkretnych filarach. "O gejach często, głośno i wszędzie, gdzie się da" - czyli wykorzystywać każdą sytuację do tego, by opowiadać cokolwiek o homoseksualistach. Ale nie szokować, np. nie pokazywać czynności seksualnych, traktować je jak abstrakcję.

Następnie trzeba "wykorzystać film i telewizję, atakować Kościoły". Wprowadzać homoseksualne wątki tu i ówdzie, głównie w telewizji, pod byle pretekstem np. zapraszać znanego geja do telewizji śniadaniowej na rozmowę zupełnie niezwiązaną z jego orientacją. Mamy też tu nieustanną walkę z Kościołem katolickim. Lobby homoseksualne podkopuje jego autorytet, wyciąga na wierzch bolesne, ale jednostkowe skandale i rozdmuchuje je do monstrualnych rozmiarów, przedstawia Kościół jako średniowieczny zaścianek, który nie nadąża za nowoczesną psychologią.

Kolejny etap strategii to wykreowanie homoseksualisty na "moralnie niewinną ofiarę, a nie agresywnego rywala". Chodzi o to, by masy uwierzyły, że orientacja seksualna jest wrodzona, że geje i lesbijki nie mieli na nią wpływu, a skoro nie mieli wpływu, to nie można ich za to obwiniać.

Dalej mamy homoseksualistów jako "ofiary losu i społeczeństwa, niewinne historie". Trzeba pokazywać pobitych w czasie Parad Równości gejów, zestawić ich z heteroseksualistami i powiedzieć: to mogło przydarzyć się i tobie. Takie historie sączone są nawet w prasie dla nastolatków, np. "Bravo" w 2011 roku pisało o homoseksualnym nastolatku z Buffalo, który popełnił samobójstwo, bo koledzy ze szkoły go nie akceptowali.
"Prawa człowieka przeciw wolności sumienia" - na kolejnym etapie pozyskiwania opinii publicznej trzeba dostarczyć heteroseksualistom powodów, dla których powinni bronić gejów i lesbijki. "Dlatego tak ważne stało się podczepienie sprawy homoseksualistów do powszechnie akceptowanych standardów prawa i sprawiedliwości (prawa człowieka)".

Wreszcie, "piękni, zwyczajni, mądrzy geje i gwiazdy show biznesu". Na polskim przykładzie widać to bardzo dobrze. Oto mamy niezliczonych "dobrych gejów", którzy grają świetlane postaci w serialach oglądanych przez całe familie (np. "Barwy szczęścia", "Na dobre i na złe", "Klan"). W mediach pojawiają się też celebryci, którzy sami gejami nie są, ale popierają ich postulaty. Przypomina się o wybitnych postaciach o orientacji homoseksualnej: Sokrates, Szekspir, Aleksander Wielki, Michał Anioł, Walt Whitman, Safona. Marshall Kirk pisze o nich: "(…) lista jest stara, ale wciąż szokuje heteroseksualną Amerykę. W krótkim czasie zręczna i bystra kampania medialna może przemienić wspólnotę gejowską w matkę chrzestną cywilizacji zachodniej". Na samym końcu, kiedy "gejowskie tematy" spowszednieją, trzeba zdaniem Kirka "zmieszać z błotem, wzbudzić poczucie winy i wstyd". Czyli z krytyków homoseksualizmu zrobić odrażających homofobów.

Cele środowiska LGBT

Dziś, w 2013 roku, wydaje się, że dobrnęliśmy już do ostatniego kroku − mieszania z błotem. W 2010 roku, gdy raport powstawał, autorzy opisali cele lobby homoseksualnego na najbliższych pięć lat. Trzy lata temu środowiska LGBT protestowały, gdy ktokolwiek mówił głośno o tej strategii. Wypierały się i uważały te postulaty za wyssane z palca. Jednak diagnoza Fundacji Mamy i Taty z 2010 roku była trafna. Wśród wspomnianych pięciu postulatów, do realizacji których będzie dążyło lobby, Fundacja umieściła:

- "dążenie do penalizacji tzw. mowy nienawiści ze względu na orientację seksualną" (przypomnijmy dyskusję nad projektem zakładającym uzupełnienie kodeksu karnego o przestępstwa nienawiści popełniane ze względu na m.in. orientację seksualną i tożsamość płciową - to wprost realizacja powyższego postulatu);
- zaostrzenie walki z ludźmi, środowiskami i instytucjami niezgadzającymi się z poglądami środowiska LGBT i wyrażającymi publicznie swój sąd w tej sprawie (z trzyletniej perspektywy można stwierdzić, że chodzi tu głównie o Kościół katolicki, w którym wspomniana wcześniej mowa nienawiści, zdaniem ministra Michała Boniego - "pleni się na kazaniach");
- zrównanie związków partnerskich z małżeństwem (czego potwierdzeniem jest walka o usankcjonowanie związków jednopłciowych);
- walka o prawo do nieograniczonej adopcji dzieci przez homoseksualistów;
- "wprowadzenie do szkół tzw. edukacji seksualnej uwzględniającej poglądy ideologów LGBT na kwestię orientacji seksualnej".
Ostatni postulat, w porównaniu z wymienionymi wcześniej, może wydawać się błahy. W rzeczywistości jest to jednak sprawa najwyższej wagi, ponieważ dzieci spędzają w szkole jedną czwartą swojego życia. To wystarczy, aby zakwestionować wpojone im w domu rodzinnym zasady.

Majstrowanie w podręcznikach

Świadomi tego faktu aktywiści homoseksualni proponują rewolucję w szkolnych podręcznikach, z których uczniowie czerpią wiedzę o otaczającym ich świecie.

Stowarzyszenie Na Rzecz Lesbijek, Gejów, Osób Biseksualnych, Osób Transpłciowych Oraz Osób Queer "Pracownia Różnorodności" wydało w tym roku raport "Szkoła milczenia" (dostępny na www.spr.org.pl). Omówiło w nim 51 podręczników do biologii, WOS-u i wychowania do życia w rodzinie (WDŻ) pod kątem "przedstawienia w nich problematyki LGBTQ i treści homofobicznych". Pieniądze (65 tys. 300 zł) na wydanie 190-stronicowego opracowania dała Fundacja im. Stefana Batorego. Raport przygotowało "czterech niekwestionowanych ekspertów", którzy nie tylko postawili diagnozę, że jest fatalnie, ale także wystawili receptę - zmienić podręczniki, by "przekazywały rzetelną wiedzę nt. osób LGBTQ i ich problemów".

Tytuł raportu "nie został wybrany przypadkowo". Jak słusznie zauważają autorzy "Szkoły milczenia", z podręczników do biologii i WOS-u uczniowie nie dowiedzą się o osobach LGBTQ, bo książki takich treści nie zawierają. Nie zawierają, bo nie ma ich w podstawie programowej. Należy więc... zmienić podstawę programową (sic!). Jeśli się tak stanie, nauczyciele WOS-u i biologii będą się musieli dokształcić z gender studies oraz "podjąć tematykę zróżnicowania modeli relacji rodzinnych, z uwzględnieniem obecności społecznej rodzin tworzonych w oparciu o związku jednopłciowe".

Dobór autorów mówi wiele

Skupmy się jednak na podręcznikach do WDŻ, bo w nich problematyka LGBTQ jest obecna. Omówiono cztery, mimo że dwa z nich są już nieaktualne. To manipulacja, ponieważ autorzy raportu najmocniej krytykują te, które zastąpiono poprawionymi wersjami.

Najmocniej oberwało się książkom pod red. Teresy Król ("Wędrując ku dorosłości" dla klas 1-3 gimnazjum). Raport podważa autorytet naukowy ks. dra hab. Józefa Augustyna, który obok dr hab. Urszuli Dudziak i dr Gabrieli Olszowskiej opiniował podręcznik. Dobór rzeczoznawców ma przesądzać o "wręcz wyznaniowym zorientowaniu podręcznika".
Zobaczmy więc, kim dla odmiany są autorzy "Szkoły milczenia". Dr hab. Jacek Kochanowski, dr hab. Zbigniew Lew Starowicz, dr Robert Kowalczyk i dr Krzysztof Wąż. Wszyscy oni kontestują tradycyjny model rodziny.

Krytyk mowy nienawiści sieje mowę nienawiści

Najbardziej stanowcze, by nie powiedzieć agresywne, są opinie Jacka Kochanowskiego. Przyjrzymy się kilku komentarzom.

Autor jawi się jako ekspert od Katechizmu Kościoła Katolickiego: "Wszystkie te koncepcje [zawarte w podręczniku − przyp. MGN] oparte są na katolickiej wizji płci, życia seksualnego i rodziny, a niektóre sformułowania brzmią, jakby były wprost zaczerpnięte z Katechizmu Kościoła Katolickiego". W książce dominuje "retoryka będąca próbą ukrycia stanowiska jednoznacznie homofobicznego, niezwykle szkodliwa" i prowadzi ona do ">schizofrenicznej<, liberalnej homofobii: tolerujemy osoby homoseksualne (= zgadzamy się, by ich nie wsadzano do więzień czy wypędzano), ale nie mogą one w żaden sposób publicznie ujawniać swoich skłonności (owych >praktyk<)". Co więcej, zdaniem socjologa "definiowanie aborcji jako >zagrożenia< nie jest uzasadnione stanem wiedzy naukowej, jest stwierdzeniem czysto ideologicznym, wyznaniowym". I wiele podobnych.
Jednym słowem, zdaniem Kochanowskiego, dopuszczenie podręcznika pod red. Teresy Król to skandal, a jeśli ktokolwiek miałby się z niego uczyć, to autorzy powinni zmienić jego tytuł na... "wychowanie do życia w rodzinie heteronormatywnej".

Heteronormatywny, zideologizowany i homofobiczny jest także według niego podręcznik "Wychowanie do życia w rodzinie" Felicji Kalinowskiej. Kochanowski pisze: "Nikt, kto reprezentuje obiektywny stan wiedzy w przedmiotowym zakresie, nie uważa homoseksualizmu za chorobę i umieszczenie cytowanego zdania na początku rozdziału o homoseksualności ma charakter homofobicznej mowy nienawiści". A jakie to zdanie? "Niektóre osoby uważają, że homoseksualizm jest chorobą".

Jan Kochanowski nie wypowiedział się pozytywnie o żadnym podręczniku do WDŻ. Wszystkie do poprawki. Bo autorzy nie wzięli pod uwagę uczuć dzieci, które rosną w "niestandardowych" rodzinach (określenie Kochanowskiego). Co poczują, gdy pani w szkole powie im, że ich rodzina nie jest "zdrowa"?

Ale nie rozpowszechniajmy już więcej mowy nienawiści. Zostawmy na koniec, do przemyślenia, wolne od mowy nienawiści pytanie Jacka Kochanowskiego: "Czy przedmiot >wychowanie do życia w rodzinie< ma służyć przygotowaniu dzieci i młodzieży do życia w realnych warunkach współczesnych form życia rodzinnego, czy też służyć ma zaklinaniu rzeczywistości, ignorowaniu przemian i tępej, nachalnej reprodukcji modelu konserwatywnego?".

Ciąg dalszy nastąpi

Opracowanie, z którego wynika, że polskie podręczniki promują tępą i nachalną (czyli konserwatywną) wizję świata, "Pracownia Różnorodności" dedykuje sejmowej Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży, senackiej Komisji Nauki, Edukacji i Sportu, kierownictwie MEN, rzeczoznawcom opiniującym podręczniki dla MEN, Pełnomocniczce Rządu ds. Równego Traktowania, Rzeczniczce Praw Obywatelskich i wydawcom podręczników. W rozdziale "Wnioskie i rekomendacje" stowarzyszenie zaleca, aby poszerzyć krąg podmiotów, które mogą wpływać na wprowadzenie lub wycofanie szkolnego podręcznika. Można się domyślać, że skoro zaopiniowało już 51 tytułów, chętnie zajmie się pozostałymi.

Czy garstka zdeterminowanych aktywistów LGBTQ może przewrócić do góry nogami polską szkołę?

* LGBT (z ang. Lesbians, Gays, Bisexuals, Transgenders) - skrótowiec odnoszący się do lesbijek, gejów, osób biseksualnych oraz osób transgenderycznych. Czasem do skrótowca dodaje się jeszcze Q (LGBTQ), które pochodzi od słowa "queer" i oznacza wszystkie osoby nieheteroseksualne.

To jest zamach

Lektura omówionych raportów: Fundacji Mamy i Taty oraz "Pracowni Różnorodności" prowadzi do prostych i konkretnych wniosków: lobby homoseksualne wie, czego chce. Wie także, co zrobić, aby to osiągnąć. W swoich działaniach jest konsekwentne, wyrachowane i cyniczne.

Sposób działania ruchu LGBTQ na naszych oczach zmienił swój charakter. Strategia małych kroków zamieniła się w strategię walki i zastraszanie. Już nie wystarcza im to, że nie przeszkadzają. Dostali palec, wezmą całą rękę. Mają grono polityków, spory kawałek medialnego tortu i odsetek opinii publicznej, którą uwiedli mrzonkami o "tolerancji" i "akceptacji". By ich plan odniósł sukces, potrzebują jeszcze szkoły, która pod ich dyktando będzie indoktrynować nasze dzieci.

Dlatego organizują - profesjonalnie, urzędowo - zamach na podręczniki do wychowania do życia w rodzinie, biologii i WOS-u. Pseudonaukowo, bo ich opinie rozmijają się z tym, co mówi nauka. Poza tym łamią prawo, bo dążą do ograniczenia konstytucyjnego prawa rodziców do wychowania dzieci zgodnie z własnym światopoglądem.

Słowa "zamach" używam świadomie. 12 lutego 2013 roku dziennikarka Alina Petrowa-Wasilewicz opublikowała w serwisie www.e-kai.pl artykuł pt. "Zamach na podręczniki", w którym skrytykowała raport "Szkoła milczenia" i pokazała, że jest on częścią "czegoś większego", czyli przemyślanej strategii działaczy LGBTQ. Nie spodobało się to Stowarzyszeniu Na Rzecz Lesbijek, Gejów, Osób Biseksualnych, Osób Transpłcioych Oraz Osób Queer "Pracownia Różnorodności". Owa organizacja zarzuciła Petrowej-Wasilewicz, że jej wnioski są "nieprawdziwe i zostały zmyślone". Po czym 22 lutego br. skierowała skargę do Rady Etyki Mediów. Do dziś, tj. 8 kwietnia, REM nie upubliczniła na stronie internetowej swojego stanowiska w tej sprawie. Nie odpowiedziała także na moje pytanie, czy opinia jest już gotowa.

Musimy mieć świadomość, że atak na podręczniki nie jest przypadkowym działaniem fanów LGBTQ, którzy skrzyknęli się na paradzie równości i wymyślili, że może na przykład zajrzą, co tam słychać w szkolnych książeczkach. Majstrowanie w edukacji jest elementem spójnej, przemyślanej strategii. Na poziomie studiów wyższych ma się całkiem dobrze. Na uczelniach (publicznych) odbywają się wykłady poświęcone problematyce LGBTQ, a w stolicy działa Uczelniana Organizacja Studencka Uniwersytetu Warszawskiego "Queer UW", gdzie "gwarantem odpowiedniego poziomu naukowego" (tak sądzą studenci) jest dr hab. Jacek Kochanowski, współautor "Szkoły milczenia". Do szkół podstawowych, na szczęście, nie wdarły się jeszcze w takim stopniu nowe prądy myślowe.

Jednak to nie jest sprawa, nad którą można przejść do porządku dziennego. Bo co będzie dalej? Likwidacja szkół katolickich? "Lustracja" dyrektorów szkół - ten jest za bardzo na prawo, więc dla świętego spokoju pozbawimy go funkcji? "Lustracja" kandydatów na nauczycieli - ten jest OK, ale tego nie przyjmiemy na studia, bo śpiewa w scholi parafialnej, więc na pewno będzie ideologicznie nie po naszej myśli?

Jeśli lobby homoseksualne zabierze nam szkołę, to... co nam zostanie?

Magdalena Guziak-Nowak - dziennikarka, specjalistka ds. komunikacji społecznej; publikuje m.in. w "Przewodniku Katolickim", jest redaktorem naczelnym "Trybów. Katolickiego miesięcznika studenckiego"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

"Tęczowa" szkoła
Komentarze (8)
M
Marcudi
10 października 2013, 18:57
Co Wam zostanie? Załóżcie se skansen. Główną jego atrakcją będą wasi księża-pedofile i księża krypto-geje.
W
Wojtek1957
19 czerwca 2013, 16:23
Homoseksualiści już sporo zawłaszczyli. Ludziom radosnym zabrali pojęcie "gej". Spółdzielcom zabrali tęczową flagę. A małżeństwom chcą zabrać dzieci.
T
teresa
15 czerwca 2013, 13:14
Szkołę do 18 rż interesować powinno tylko rozmnażanie ludzi. Potem- Mądry ...ustępuje.My wprowadzamy się do nieba, a wy jak tam chcecie.Cukier powinien być cukrem, seks współżyciem płciowym, obiad z kompotem albo sokiem.
K
Kris
15 czerwca 2013, 13:11
Jestem nauczycielem biologii i uważam, że o homoseksualności zwierząt i człowieka należy mówić w aspekcie biologii. Póki co jest taka sytaucja, że faktycznie podręczniki do biologii nie wspominają o tym zjawisku. Moim zdaniem jest to efekt działania lobby Kościoła Katolickiego. Całe szczęście są w Polsce odważni i uczciwi nauczyciele biologii, którzy ten temat z uczniami podejmują mimo braku treści w podręcznikach i podstawie programowej. Jednocześnie prezentują aktualną, obiektywną wiedzę a nie taką, która bazuje na przekonaniach księży czy tęczowych aktywistów. ... Nie zgadzam sie z toba. Idac tym tropem mozna by bylo na lekcjach biologii mowic o normalnej w swiecie zwierzat narkomanii (morwki), gwaltach (karaluchy), zjadaniu partnera dzieci itp rzeczch. Jest to przeciez wiedza i taki jest swiat. Jednak do pewnych rzeczy trzeba dojzec zeby moc z nimi dyskutowac. Mlody czlowiek musi najpierw dojrzec i miec skrystalizowana osobowosc.  
jazmig jazmig
15 czerwca 2013, 12:15
Jestem nauczycielem biologii i uważam, że o homoseksualności zwierząt i człowieka należy mówić w aspekcie biologii. ... ... Wobec tego mów na lekcjach biologii, że homoseksualizm jest zjawiskiem marginalnym i dotyczy ok 2% populacji. Nie zapomnij dodać, że z punktu widzenia przetrwania gatunku, jest to zjawisko szkodliwe.
B
biolog
15 czerwca 2013, 11:40
Jestem nauczycielem biologii i uważam, że o homoseksualności zwierząt i człowieka należy mówić w aspekcie biologii. Póki co jest taka sytaucja, że faktycznie podręczniki do biologii nie wspominają o tym zjawisku. Moim zdaniem jest to efekt działania lobby Kościoła Katolickiego. Całe szczęście są w Polsce odważni i uczciwi nauczyciele biologii, którzy ten temat z uczniami podejmują mimo braku treści w podręcznikach i podstawie programowej. Jednocześnie prezentują aktualną, obiektywną wiedzę a nie taką, która bazuje na przekonaniach księży czy tęczowych aktywistów.
15 czerwca 2013, 10:38
Pomyśleć, że chodziło tylko o szacunek i wyjście z cienia....
jazmig jazmig
15 czerwca 2013, 10:04
Ja uważam, że jest pilną sprawą dla KK w Polsce rozpoczęcie kampanii skierowanej przeciwko kampanii, którą omawia ten artykuł. Nasi biskupi ze zbyt wielkim opóźnieniem reagują na tego rodzaju zjawiska, a jest to skutek demokratyzacji w KK. Nie ma przywódcy KK w Polsce, jest KEP, czyli organ ponad 100-osobowy, bezwładny w działaniu, bo inaczej być nie może z tak dużym organem. Pora najwyższa, aby biskupi wypracowali metody szybszej reakcji na różne zjwiska, bo inaczej za kilkanaście lat nie będzie KK w Polsce, jak się to stało w Niemczech i wielu innych państwah Europy Zachodniej.