Uzdrawiające działanie psalmów. Jak pomagają w wyjściu z depresji?

Zdjęcie ilustracyjne (Fot. depositphotos.com/pl)

Każdy z nas zna kogoś, kto ma depresję, choć często nie jesteśmy tego świadomi. Osoba chora na depresję może na co dzień być uśmiechnięta, a w rzeczywistości zmagać się z brakiem sił, trwać w wewnętrznym mroku i codziennie toczyć walkę o to, by wstać z łóżka. Przedłużanie się takiego stanu może prowadzić nawet do poważnych objawów psychofizycznych.

Okazuje się, że w leczeniu osób depresyjnych bardzo pomocna jest bezpośrednia perswazja, słowo pociechy, rada. Także wspólna modlitwa psalmami może przyczynić się do złagodzenia problemów pacjenta i dodania mu odwagi.

Gdy osoba cierpiąca na depresję odnajdzie się w psalmach, może to korzystnie wpłynąć na jej nastrój i sprawić, że doświadczy ona obecności Boga w swej konkretnej sytuacji. Może przy tym modlić się psalmami na różne sposoby: żarliwie w ciszy serca lub też wykrzykując je niejako z siebie. Może nieustannie powtarzać jeden wers, który szczególnie do niej przemawia, lub tak zrosnąć się z całym psalmem, że będzie jej on stale towarzyszył przez recytowanie i śpiewanie.

Dobrym przykładem będzie tu Psalm 69:

DEON.PL POLECA

Wyrwij mnie z bagna, abym nie zatonął, (…)

Wysłuchaj mnie, Panie, bo Twoja łaska pełna jest dobroci;

wejrzyj na mnie w ogromie swego miłosierdzia!

Nie kryj swego oblicza przed Twoim sługą;

prędko mnie wysłuchaj, bo jestem w ucisku.

Zbliż się do mnie i wybaw mnie;

uwolnij mnie przez wzgląd na moich wrogów!

Ty znasz moją hańbę,

mój wstyd i mą niesławę;

wszyscy, co mnie dręczą, są przed Tobą.

Hańba złamała moje serce i sił mi zabrakło,

na współczującego czekałem, ale go nie było,

i na pocieszających, lecz ich nie znalazłem.

Dali mi jako pokarm truciznę,

a gdy byłem spragniony, poili mnie octem. (…)

Wylej na nich swoje oburzenie,

niech ich ogarnie żar Twojego gniewu! (…)

Ale ja jestem nędzny i zbolały;

niech pomoc Twoja, Boże, mię strzeże!

Pieśnią chcę sławić imię Boga

i dziękczynieniem Go wysławiać

(Ps 69,15.17–22.25.30.31)

Gdy się pragnie owocnie doświadczyć uzdrawiającego, duchowego działania psalmów, trzeba się w pewien sposób na nie otworzyć, pozwolić im w sobie działać.

Chodzi o to, żeby stopniowo wycofywać się z pozycji świadomego „ja” i powierzyć się prowadzeniu przez psalmy. To coraz większe dystansowanie się od własnego „ja” czyni człowieka jednocześnie bardziej otwartym i gotowym na przyjęcie głębokiego przesłania psalmów. Im bardziej bowiem maleje świadome „ja”, tym bardziej rozszerza się pole głębokiej podświadomości.

Smutek i ból nie są we mnie wszystkim

W efekcie zaczyna się rozwijać poczucie łączności z całym stworzeniem, z anima mundi, z duszą świata. Nie jestem już sam. Czuję się włączony w prąd życia. Moja dusza jest nie tylko we mnie, lecz ja czuję się częścią duszy, duszy świata. Otwieram się przy tym coraz bardziej na to, co stamtąd otrzymuję, a co dotyczy postawy życiowej, doświadczania wspólnoty z innymi. W tym przekraczaniu granicy własnego „ja” udaje mi się zdobyć dystans do siebie samego, a tym samym do moich problemów, bez tłumienia smutku i bólu z nimi związanego. Można wówczas inaczej spojrzeć na ów smutek i ból, uświadamiając sobie, że są tylko częścią mojej osobowości, nie są we mnie wszystkim.

Psalmy zachęcają również do tego, by człowiek oderwał się od ciągłego rozpamiętywania własnych problemów. Prowadzą one bowiem wprost do wnętrza ludzkiej duszy, gdzie są bieda, smutek i ból. Pomagają one, użyczając słów, wyrazić to, co człowiek w swym wnętrzu odczuwa.

(Ps 88,2-4)

Panie, mój Boże,

za dnia wołam,

nocą się żalę przed Tobą.

Niech dojdzie do Ciebie moja modlitwa,

nakłoń swego ucha na moje wołanie!

Bo dusza moja jest nasycona nieszczęściami,

a życie moje zbliża się do Szeolu.

(Ps 55,2–3.5.17-8)

Boże, nakłoń ucha na moją modlitwę

i nie odwracaj się od mojej prośby,

zwróć się ku mnie i wysłuchaj mnie! (…)

Drży we mnie moje serce

i ogarnia mnie lęk śmiertelny. (…)

A ja wołam do Boga

i Pan mnie ocali.

Wieczorem, rano i w południe

narzekam i jęczę.

(Ps 69,2-4)

Wybaw mnie, Boże,

bo woda mi sięga po szyję.

Ugrzązłem w mule topieli

i nie mam nigdzie oparcia,

trafi łem na wodną głębinę

i nurt wody mnie porywa.

Zmęczyłem się krzykiem

i ochrypło mi gardło,

osłabły moje oczy.

Psalmy sprawiają, że słowa i modlitwa mogą stać się głosem ludzkiego serca. To, co przynoszę przed Boga, to nie tylko słowa, myśli, refleksje. To ja sam. Staję przed Bogiem taki, jaki jestem, nieupiększony, prawdziwy.

Gdy człowiek, który jest w ciężkiej sytuacji, który przeżywa smutek i depresję, zaufa psalmom, pozwoli im się prowadzić, może znów zaznać tęsknoty za ojczyzną, za przynależnością do otoczenia. Ta pozornie umarła tęsknota obudzi się i ożyje na nowo. Można jej się poddać. Poprzez ową tęsknotę rozwija się w człowieku coś z tego, za czym tęsknił: doświadczanie miejsca, do którego się należy. Im silniejsza staje się ta tęsknota, tym większe będzie poczucie bezpieczeństwa i przynależności.

Wreszcie tęsknota ta skieruje się ku samemu Bogu, On sam stanie się jej obiektem. A wtedy łączność pomiędzy sercem człowieka a Bogiem zostanie przywrócona i człowiek dozna objęcia przez Niego.

* * *

Fragment pochodzi z książki „Jak wyjść z depresji” wydanej nakładem wydawnictwa WAM.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Uzdrawiające działanie psalmów. Jak pomagają w wyjściu z depresji?
Komentarze (4)
MM
~Małgosia Malanowska
31 października 2023, 22:40
Jak się człowiek z depresją wczyta w psalmy, to dają ukojenie nawet jeśli na chwilę, to można takie chwile powtarzać, tylko trzeba te psalmy mieć od razu na widoku, żeby ich nie szukać, jak są potrzebne od razu
JK
~Jacek K
31 października 2023, 09:06
Nie wolno osobom chorym na depresję sugerować takich rad. Depresja to choroba, którą leczy się lekami.
JB
~Justyna Borek
3 listopada 2023, 19:06
Nie prawda. W temacie psychologii siedzę od dawna.
JB
~Justyna Borek
3 listopada 2023, 19:11
Nie prawda. W temacie psychologii siedzę od dawna. Ograniczanie się tylko do farmakologii jest bardzo wąskim spojrzeniem. Jeżeli zanurzy się człowiek w tematykę naukowości farmakologii odkrywa bardzo smutne dane. Do tematu depresji powinno podchodzić sie holistycznie. A duchowość i wiara jest jedna z tych gałęzi, jeżeli nie fundamentem. Proszę sie wgłębić w takie tematy, szukać prawdy, a nie powielać kłamstwa. Same leki nie wystarcza, mogą pomoc, szczególnie na początku, ale z biegiem czasu chodzi o to zeby poukładać siebie. A niestety faszerowanie sie lekami to takie działanie OBJAWOWE a nie PRZYCZYNOWE. Z Bogiem! Chwała Jezusowi, on otwiera serca i oczyszcza dusze!