Dramat schizofrenika. Jak mu pomóc?

(fot. shutterstock.com)
Karolina Duszyk

Natrętne myśli, złudzenie braku wpływu na ruchy fizyczne. Lęk, urojenia, brak motywacji, obsesje. Głowa pełna dziwnych idei. Poczucie zagrożenia. Życie schizofreników to wyzwanie nie tylko dla nich, ale też dla rodziny i przyjaciół. Jak im pomóc?

Osoby dotknięte schizofrenią nie mają poczucia sprawstwa nie tylko swoich ruchów, ale także, a może przede wszystkim tego, co dzieje się w ich głowach. Wiedzą, że ich myśli należą do nich, są przypisane do ich ciała, ale nie wierzą, że to oni są ich przyczyną. Jeśli naukowcy zrozumieją, dlaczego chorzy nie mają poczucia sprawstwa, będą mogli im pomóc.

"Robaki uszne" mają też ludzie zdrowi

DEON.PL POLECA

"Poczucie sprawstwa to odczucie, że to my jesteśmy przyczyną własnego działania. Wydawałoby się, że każdy z nas powinien wiedzieć, że to my wykonujemy ruch ręką, myślimy o czymś lub mówimy. Okazuje się, że nie zawsze jest to oczywiste i niektórzy nie odczuwają przyczynowości działania. Są przekonani, że natrętne myśli mógł sprowadzić do ich głowy ktoś z rodziny, Bóg, diabeł albo kosmici" - tłumaczy Leon Ciechanowski, prowadzący badania na SWPS Uniwersytecie Humanistycznospołecznym, pod kierunkiem Anety Brzezickiej.

Dotyczy to nie tylko schizofreników, ale również osób z zaburzeniami obsesyjno-kompulsywnymi. Objawiają się one wówczas, kiedy wykonujemy jakieś działanie wbrew sobie, np. nie możemy przestać myć rąk albo nie możemy się zdecydować na to, czy zapiąć czy rozpiąć koszulę.

Łagodne skutki braku poczucia sprawstwa odczuwają też ludzie zupełnie zdrowi. Przykładem jest doświadczenie tzw. "robaków usznych", kiedy jakaś melodia z reklamy czy fragment piosenki tkwi nam w głowie, chociaż wcale tego nie chcemy. W takiej sytuacji nie czujemy, że to my intencjonalnie ją wytworzyliśmy. Oczywiście jest to mniejszy problem niż choroba, bo prędzej czy później taka przypadłość przechodzi.

Mętlik i natrętne myśli w głowach

Jak pomóc osobom, które czują, że w ich głowie dzieją się rzeczy, z którymi oni nie mają nic wspólnego? "Po pierwsze należy ustalić poprawny model poczucia sprawstwa, jakie elementy się na nie składają. Problem jest taki, że zjawisko to odbywa się na wysokim poziomie świadomości i wiąże w sobie emocje, pamięć, ruch i prawie wszystkie zmysły. Zaburzenia poczucia sprawstwa są specyficzne i dotyczą szczególnych doświadczeń, wspomnień i emocji związanych z tymi wspomnieniami. Trudno jest ustalić to jednoznacznie. Jeśli nam się to uda, wtedy będzie można zacząć leczyć takie osoby i usuwać u nich zaburzenia" - uważa Leon Ciechanowski.

Problem może dotyczyć każdego, niezależnie od wieku - nawet dzieci. Jakie są metody leczenia? W zależności od stadium choroby używa się leków albo psychoterapii. Zaburzenia sprawstwa nie pojawiają się u wszystkich schizofreników. Prawdopodobnie zależą one od mikrouszkodzeń w mózgu. Niektórzy badacze uważają, że jest to zaburzenie pamięci roboczej.

"Takie przypadki można by leczyć operacyjnie, chociaż nie mamy jeszcze metod i dotąd nie ustaliliśmy, gdzie dokładnie w mózgu znajdują się te uszkodzenia. Prawdopodobnie miejsce odpowiedzialne za zaburzenia poczucia sprawstwa znajduje się w korze przedczołowej oraz hipokampie, części odpowiedzialnej za pamięć roboczą. Ale mózg jest tak skomplikowany, że kiedy jedna część jest uszkodzona, inne mogą przejmować jej funkcje" - mówi Ciechanowski.

Łaskotanie a poczucie sprawstwa?

Doktorant prowadzi badania teoretyczne i praktyczne. Jest filozofem prowadzącym eksperymenty na pograniczu psychologii i psychiatrii. Badania wykonuje na osobach zdrowych, u których poziom poczucia sprawstwa może się zmieniać.

"Ciekawostką jest, że możemy doświadczać różnych poziomów poczucia sprawstwa podczas łaskotania. Im mniejsze mamy to poczucie dla jakiegoś ruchu, tym bardziej odczuwamy łaskotanie. Dlatego nie potrafimy połaskotać sami siebie - jeśli sami poruszamy ręką i wiemy, co zaraz zrobimy, to nie odczuwamy łaskotek, bo mamy wysokie poczucie sprawstwa. Jeśli ktoś nas łaskocze, to jako osoby zdrowe wiemy, że nie jesteśmy przyczyną tego działania, dlatego odczuwamy łaskotki" - wyjaśnia rozmówca PAP.

Doktorant otrzymał na swoje badania Diamentowy Grant MNiSW. Pracował wówczas pod kierownictwem naukowym prof. Marcina Miłkowskiego z Polskiej Akademii Nauk. Pieniądze pomogły mu w przeprowadzeniu eksperymentów i umożliwiły skoncentrowanie się na pracy badawczej.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Dramat schizofrenika. Jak mu pomóc?
Komentarze (11)
AZ
~A Z
10 lipca 2020, 23:27
Protestuję przeciwko określeniu schizofrenik. To stygmatyzujące i naznaczające. Osoba chorująca na schizofrenię jest przede wszystkim człowiekiem, z całym swoim bogactwem i godnością. Schizofrenia to tylko jakaś część, cierpienie.
KN
~Kamila Nosia
2 stycznia 2020, 01:31
Boże jakie głupoty wy tu piszecie, od 14 lat jestem chora na schizofremia, i te wszystkie rzeczy co są napisane w tym artykule to totalne bzdury. I tylko polscy lekarze są tak genialnie, żeby to wymyślić. Kiedy mieszkałam w Polsce, stan mojego zdrowia był tak zły, że myślałem o samobójstwie. Od 7 lat mieszkam w Niemczech moje zycie się zmieniło chorba prawie już mi nie dokucza. A to dzięki lekarzom i społeczeństwo ktore nie traktuje nas jak wariatów.
J
Justyna
12 lipca 2016, 09:39
Faktycznie te wszyskie rzeczy o których mówisz mogą zdarzyć się każdemu, z różnych powodów, niektórym zdarzają się z powodu schizofrenii. Choroba psychiczna wymieniana jest na drugim miejscu po alkoholiźmie (czasem dodaje się tu narkomanię)  jako przyczyna bezdomności. Wśród chorych psychiczne zdecydowana większość to osoby ze schizofrenią. 60% ludzi chorych na schizofrenię nie jest w stanie pracować i jest na rencie. ​To są twarde fakty. ​Wyjaśnienie. Nie twierdzę że każdy kto wierzy w "ciało astralne" itp. rzeczy jest chory (tak mogłabyć zrozumiana moja druga wypowiedź) natomiast osoby ze schizofrenią są bardziej podatne na tego typu idee. ​Zostań przy swoim. Nie będę Cię przekonywać. ​Chcesz wierzyć w to co wierzysz wbrew faktom (może uważasz, że statystyki są zmanipulowane?) ​to wierz. ​
13 lipca 2016, 17:06
Nie kazdy kto wierzy w "ducha świętego", człowieka chodzacego po wodzie, itp. rzeczy jest chory ale natomiast osoby ze schizofrenią są bardziej podatne na tego typu idee. Np. taka Fusytna
J
Justyna
11 lipca 2016, 20:43
Jakieś pomylenie pojęć, nie wartościuję kto jest lepszy kto jest gorszy. ​Jest co najwyżej kwetia kto jest dla mnie wiarygodny a kto nie. Na temat wiary też nie dyskutuję, tym bardziej, że jesteś agresywna i wulgarna poruszając ten temat a wyklucza dyskusję. ​Ale chcę Cię poinformować, że psychiatria nie diagnozuje się choroby psychicznej gdzie dane przekonania, zachowania, stany (np. transowe) wpisane są w dobrze ugruntowany kontekst kulturowo-religijny i są powszechne. To praktyka diagnostyczna psychiatrii i wiara w "Boga w opłatku" jak najbardziej pod to podpada. ​A wiara w byty astralne... Sama sobie odpowiedz. Co do mnie - problem schizofrenii znam dobrze, tak się składa, że rozmawiałam w życiu z prawie piędziesięciomna chorymi (nie chcę wnikać w szczegóły skąd ich znam). Dwoje z moich przyjaciół choruje schizofrenię i trójka moich znajomych, nade mną mieszka małżeństwo chorych na schizofrenię wraz z chorą córką, znamy się dobrze, (dziewczynka dzisiaj u mnie była, wypiłyśmy herbatę). ​To co Cię tak fascynuje to są tylko epizody w ich życiu, codzienność jest inna... ​Są osoby którym się udaje, jak moja przyjaciółka od pięciu lat za zgodą lekarza bez leków. Mimo choroby skończyła studia, pracuje. dalsza znajoma dobrze funkcjonuje na lekach. ​Ale są też tacy dla których schizofrenia to utrata pracy, ranienie bliskich, zerwane związki, odrzucone dzieci, brak środków do życia, nieporadność, skrajna bieda, utrata mieszkania, bezdomność itp. Nie ma w tym nic fascynującego - jest ludzkie nieszczęście i tyle. ​Tak... jest  też coś co mnie fascynuje - ogromna determinacja niektórych osób by mimo wszysko żyć najlepiej jak się da... To często ociera się o heroizm.
11 lipca 2016, 21:49
Nie trzeba być schizofrenikiem by utracić pracę, zranić bliskich, zrywać związki, odrzucić dzieci, nie mieć środków do życia, być nieporadną, żyć w skrajnej biedzie, utracić mieszkanie, doświadczać bezdomności. Twoi schizofrenicy mi nie zaimponowali. Moi mi imponują. I podpiszę się jednak pod słowami Artura.
11 lipca 2016, 14:02
Jedno co powinniśmy zrozumieć chcąc rozumieć schizofreników to, to że nie są chorzy. Schizofrenia nie jest chorobą. Jest poczuciem pustki. Ludzie Ci potrzebują sensu nie prochów którymi chce się ich leczyć, potrzebują czegoś na czym można się oprzeć, pewnika któremu nie będą wstanie zaprzeczyć. Mówi się o nich, że są groźni i nie zrozumiali, że ich myśli nie da się pojąć. Jeżeli chcesz ich skutecznie odciągnąć od swojej schizofrenicznej natury daj im dość zajęć by nie mieli czasu zastanowić się czy w ogóle mają ochotę je wykonywać. Dobrą radą jest tu jednak wypełnienie ich grafiku po brzegi bo jeżeli zostawisz choć jedną luźną chwile, zaczną myśleć, a tylko ich inteligencja i otwartość w percepcji i poznawaniu są dla nich niebezpieczne. Szybko stracą poczucie sensowności wykonywanych zadań i wykorzystają swoją inteligencję do kreowanie powodów uniemożliwiających im prace, wróci poczucie beznadziejności, niespełniania oczekiwań, depresja, apatia ... Psychiatrzy na całym świecie starają się leczyć tych ludzi z ich inteligencji. Współczesna psychologia daje im jednak zbyt mało sensowności by mogła ich „wyleczyć”. Nie wierzą oni autorytetom lekarzy i nie uznają rozmów z nimi za konstruktywne, raczej za kolejny wyraz niezrozumienia. Schizofreników chcemy leczyć jak wariatów i należy dziękować nieudolności tych starań w przypadku takich osób jak Albert Einstein, Leonardo Da Vinci, John Nash, Fridrich Nietzsche, Izaak Newton i wielu, wielu innych.
11 lipca 2016, 14:05
Ludzie prości stanowią zdecydowaną większość populacji przez co jak psy Pawłowa jesteśmy uczeniu czego mamy się bać, z czego cieszyć, co jest proste a co trudne. Jesteśmy uczeni schematów na każdą okazję, beznadziejnie ograniczających nasz potencjał. Schematów stanowiących blokady naszego potencjału, rutyny zabijające kreatywność i pseudo-mądrości zabijającej naszą naturalną wybitność. Wszystko po to, by życie było prostsze (to takie popularne), choć tak naprawdę nie musi mieć żadnego uzasadnienia w Nas samych. Dziedziny wiedzy takie jak NLP (neuro-lingwistyczne programowanie) to kult prostego życia. Uczą ludzi powtarzania modelów odnoszenia sukcesu, skutecznie zastosowanych przez kogoś innego. Jest to na pewno atrakcyjne ale już całkowicie zabiera refleksyjną moc umysłów, bo ze wszystkiego stara się zrobić model i wpoić go jak największej ilości ludzi. To skuteczne, ale też w naszym pojmowaniu destrukcyjne. Schizofrenicy nie są ani głupi nie są też z całą pewnością prości. Ukierunkowują oni siłę swojego umysłu na zrozumienie. Skumulowana zdolność abstrakcyjnego myślenia powoduje refleksje odrywające umysł od rzeczywistości, jak medytacja, hipnoza czy podróże astralne. Stąd nieumiejętność faktycznej twórczości czegoś namacalnego, formułowania zrozumiałych idei, myśli i genialnych odkryć. Na pewnym poziomie gdy myśli są aksjomatami, mamy do wyboru je przyjąć bez potwierdzenia i dowodu tak jak to robią najbogatsi lub je drążyć, co wybierają schizofrenicy docierając do refleksji niemożliwych do zwerbalizowania. Genialność idei którym brakuje słów jest ów trudnością w zrozumieniu schizofreników. Ci którym udało się ukuć z nich terminy, teorie czy obrazy to nazwiska, które już przytaczałem, wybitne postacie w historie świata, które wpłynęły na jego kształt. zacytowałam za <a href="http://www.uzdrowionaschizofrenia.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=95:studium-umysu-schizofrenia&catid=39:artykuy-prasowe">Arturem Lewandowskim</a>
J
justyna
11 lipca 2016, 16:49
To kompletnie bez sensu. Pisała to osoba, która albo ze schizofrenią nie miała nic wspólnego albo osoba chora na schizofrenię, która sądzi, że odkryła panaceum na chorobę (to drugie jest częste, a chorzy tak przekonujący, że przekonają wielu). ​Chorzy "geniusze" wymienieni tutaj to bardzo problematyczne. ​Jedyny, którego diagnoza opiera się na badaniu lekarskim to John Nash, reszta to niczym nie poparte domysły. Takich ludzi jak John Nash jest nie wielu. To jednostki. ​Ta choroba dla wszyskich (poza nielicznymi wyjątkami) zmniejsza ich potencjał i odczuwana jest przez chorych jako drastyczne ograniczenie ich możliwości twórczego życia (ogromnym wysiłkiem części chorych udaje się ten potencjał i te możliwości zachować). ​ Najbardziej rozbawiła mnie teza o schizofrenii Izaaka Newtona, który żył w XVII wieku podczas gdy nazwę schizofrenia po raz pierwszy pojawiła się w wieku XiX a w rozumieniu zbliżonym do współczesnego dopiero w XX. Podobnie ma się sprawa z żyjącym w XV wieku (!) Leonardem da Vinci. ​Nieprawdą jest to, że to choroba ludzi ponadprzeciętnie inteligentnych. Chorują zarówno geniusze jak i osoby skrajnie niepełnosprawne intelektualnie. Nie wykazano żadnego związku choroby z poziomem inteligencji. Wiadomo natomiast, że istnieje korelacja między wczesnym wystąpieniem choroby a niższym poziomem inteligencji co raczej przeczy przedstawionej tu tezie. ​ Przy okazji nadmienię, że od dawna apeluje się, by nie używać stygmatyzującej nazwy "schizofrenik". Przecież od dawna na osobę chorą na padaczkę nie mówi się "epileptyk" a na osobę chorą na gruźlicę "gruźlik" a na chorobę przenoszoną drogą płciową "weneryk" . ​Tylko ten nieszczęsny "schizofrenik" się jeszcze pojawia czasem. To tak jakby w tożsamości tego człowieka choroba była tym co go określa.
J
Justyna
11 lipca 2016, 17:35
P​oniżej "mądrości" jakie serwuje zalinkowany autor wklejonych tu tekstów - Artur Lewandowski. """ Uświadomiłem sobie , że ja ze swą ognistą energią przejawiającą się często złością i niecierpliwością byłem doskonałą pożywką dla duchów osób zmarłych, zagubionych w astralu, które nie odeszły jeszcze do światła i swojego miejsca w „tamtym świecie”. Przez dużą część życia nieświadomie zasilałem energetycznie ducha mojego zmarłego ojca""" """Ktoś z określonymi predyspozycjami, nadużywający alkoholu czy narkotyków (również leków psychotropowych), ma poszarpaną aurę i wydaje się na pastwę istot astralnych (duchów), które czekają tylko by w nim zagościć.""" """Człowiek poddany wpływom astralnym może zachorować na przypadłość, która za życia była udziałem zmarłego.""" ​ ​i tak dalej w tym stylu... ​ ​
11 lipca 2016, 18:43
Czy Ty masz w sobie trochę radości z życia? Daj temu człowiekowi jego astralną energię. Wierzysz dokładnie w takie same bajki jak np. to, że w kawałku opłatka jest żywy Bóg, którego w jakis czas po przyjęciu wysrywasz w muszlę klozetową. Powinnaś być konsekwentna i ucałować go zanim spuścisz wodę, zanim Najświętszy Ekstrement odpłynie. Tak, znam osoby schizofreniczne i zawsze były dla mnie niezwykłe. Uwielbiam to ich kwantowanie rzeczywistości. Myślisz, że jesteś poddana lepszym wpływom niż autor, którego zacytowałam? Że może jest coś w Tobie co stanowi Cię lepszą od niego?