Osamotnieni seniorzy i polska służba zdrowia

(fot. shutterstock.com)
Małgorzata Solecka

Od kiedy wystartował program "Leki 75+", B. ciągle musi się tłumaczyć. Starsi pacjenci są rozżaleni. Ci, którzy otrzymali przynajmniej jeden darmowy lek, statystycznie zaoszczędzili około 28 złotych.

Teresa, sześćdziesięcioletnia księgowa, o tym, że należy do pokolenia sandwiczy, dowiedziała się wiosną 2015 roku, podczas kongresu uniwersytetów trzeciego wieku. Sama na zajęcia UTW nie uczęszcza, nie ma czasu. Opiekuje się mamą (83 lata) i młodszą siostrą, po udarze mózgu. Pracuje zawodowo: trzy czwarte etatu w dużej korporacji, a po godzinach prowadzi księgowość kilku małych firm. To, co zarabia na etacie, całkowicie by zresztą wystarczało, ale pomaga synowi spłacać kredyt.

Wziął dziesięć lat temu jak wszyscy - we frankach. Więc Teresa od siedmiu lat dodaje mu do raty tysiąc złotych. Co miesiąc. - Młodzi teraz mają gorzej, niż my mieliśmy - tłumaczy, jakby bała się, że pomyślę coś złego o jej dziecku. - Na ten kongres ze Szczecina przyjechała moja przyjaciółka. Wpadłam, żeby się przywitać. Akurat ktoś ze sceny opowiadał o pokoleniu sandwiczy. Śmieszna nazwa, pomyślałam.

DEON.PL POLECA

Porodówki grozy. To wydarzyło się naprawdę >>

Jestem z pokolenia sandwiczy

A potem zrozumiałam, że to o mnie - wspomina. Pokolenie sandwiczy. Ludzi żyjących nie tyle dla siebie, co dla bliskich z dwóch pokoleń: jeszcze pomagają dzieciom, już opiekują się starszymi, niedołężnymi rodzicami. Czasami - dziadkami. Sandwicz może być stosunkowo młody, nawet czterdziestoletni.

Teresa należy do tych starszych. - Czerstwych - śmieje się. Czasami myśli, co będzie, gdy za kilka lat sama będzie wymagać pomocy. - Na szczęście nie mam czasu, żeby za dużo myśleć. Lekarze mówią, że siostra wyjdzie z tego. A frank może w końcu stanieje.

Na wszelki wypadek Teresa maszeruje z kijkami przynajmniej godzinę.

Codziennie. Pięć lat temu wykluczyła z diety czerwone mięso, wcześniej rzuciła palenie. W dziale kadr ją chwalą, bo nigdy nie zalega z badaniami kontrolnymi. - Muszę być w formie - mówi krótko. I sama chwali firmę, która pracownikom po 55. roku życia funduje bardziej rozbudowane pakiety medyczne. Nie wszyscy z nich korzystają. Ona - tak.

"Leki 75+"

Wrzesień 2016. Rusza program "Leki 75+". Rząd Beaty Szydło realizuje jedną z najważniejszych obietnic z exposé… Opowiada B., internista pracujący w przychodni w jednej z podwarszawskich miejscowości. - Już w czerwcu część starszych pacjentów prosiła, żeby nie wypisywać leków na zapas. - Zobaczymy się we wrześniu - uśmiechali się, nieco skrępowani.

"Chcę powiedzieć, co przede wszystkim zrobimy w czasie pierwszych stu dni naszych rządów: bezpłatne leki od 75. Roku życia" - mówiła w listopadzie szefowa rządu.

I od tamtej pory B. przynajmniej kilka razy w tygodniu musiał wcielać się w rzecznika rządu i tłumaczyć, dlaczego darmowych leków jeszcze nie ma. Nowa fala zapytań, coraz bardziej przypominających pretensje, ruszyła, gdy media informowały o kolejnych etapach prac nad ustawą. - Ale tylko niektórzy dopuszczają do siebie to, co słyszą. Że oni wcale z tej ustawy mogą nie skorzystać - podkreśla B.

Rozżaleni starsi pacjenci

B. nie ukrywa, że boi się pierwszych tygodni programu. Najmniej - tłoku w poczekalni. Wrzesień to jeszcze miesiąc niemal letni, infekcji jak na lekarstwo. Znacznie bardziej - rozżalenia starszych pacjentów, którym będzie musiał tłumaczyć, że choć lek, który przyjmują, jest na liście "S", oni nie dostaną go za darmo, bo kiedyś rozpoznano u nich inną chorobę niż ta, która jest umieszczona we wskazaniach refundacyjnych.

Najbardziej - ataków bliskich tych seniorów, którym leków z upragnioną literką "S" nie wypisze. - Wiem, że niektórzy już zrobili kalkulacje, że babcia na receptach zaoszczędzi miesięcznie dwieście, trzysta złotych. Nie będą zadowoleni, gdy okaże się, że nie oszczędzi albo oszczędności będą bardzo skromne - mówi.

B. wcale nie atakuje rządu i nie twierdzi, że program darmowych leków dla seniorów jest złym pomysłem. Wręcz przeciwnie. - Problem w tym, że obietnica była na wyrost. Ludzie najpierw myśleli, że senior wejdzie do apteki z dowodem osobistym i za darmo weźmie wszystko, co będzie chciał. Potem okazało się, że nawet nie wszystkie leki zapisywane na receptę będą umieszczone na bezpłatnym wykazie. Potem doszły kolejne ograniczenia: że receptę "S" będzie mógł wypisać tylko lekarz POZ, że część pacjentów leczona lekiem X. dostanie go bezpłatnie, a część będzie płacić tak jak do tej pory. Przykład? Pacjenci z chorobą Alzheimera wyjdą z gabinetu z receptą oznaczoną "S".

Pacjenci, u których zdiagnozowano jedynie zespół otępienny, te same leki będą mieć wypisane na zwykłej recepcie. - Dlaczego wprowadzamy bezpłatne leki dla osób powyżej 75. roku życia? Konstytucja nakłada na władze publiczne obowiązek szczególnej troski wobec osób w podeszłym wieku - tłumaczy minister zdrowia Konstanty Radziwiłł (…).

28 zł oszczędności i polska służba zdrowia

Ministerstwo Zdrowia informuje, że we wrześniu z programu skorzystało niecałe 900 tysięcy seniorów (mniej niż co trzeci uprawniony). Ci, którzy otrzymali przynajmniej jeden darmowy lek, statystycznie zaoszczędzili około 28 złotych. Aptekarze i lekarze mówią o rozczarowaniu pacjentów.

O tym, że lista "S" jest długa, ale i tak brakuje wielu leków, które pacjenci w podeszłym wieku przyjmują najczęściej. A najważniejsze - że dostęp do tych, które na wykazie są, jest dla znaczącej grupy seniorów tylko teoretyczny.

- Początki zawsze są trudne - powie optymista. - Chcieli dobrze, wyszło jak zwykle - skomentuje pesymista. Realista sięgnie po statystyki i przypomni, że w Polsce w tej chwili pracuje mniej niż dwustu geriatrów, a łóżek geriatrycznych w całym kraju mamy około siedmiuset. Liczba geriatrów na milion mieszkańców w Polsce - 2. W Szwecji - 75. W Belgii i Słowacji (!) - 30. Niewiele mniej w Finlandii i Danii.

Liczba łóżek geriatrycznych w Polsce na 100 tysięcy mieszkańców - 1,5. W Belgii - 75. W Austrii i Szwecji - 25. Profesor Tomasz Kostka, konsultant krajowy ds. geriatrii, mówi w jednym z wywiadów prasowych, że w Lyonie, z którym był zawodowo związany, jest 1,3 tysiące łóżek geriatrycznych.

Około 300 typowo szpitalnych, pozostałe - rehabilitacyjne. Lyon liczy nieco ponad milion mieszkańców. I to by było na tyle, jeśli chodzi o politykę senioralną państwa, przynajmniej w obszarze ochrony zdrowia. Program "Leki 75+" może poprawić sytuację materialną niektórych seniorów, ale nie zastąpi spójnej strategii zmian w systemie.

Fragmenty pochodzą z książki: "Służba zdrowia? Jak pokonać chory system".

Tytuł i śródtytuły pochodzą od redakcji.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Osamotnieni seniorzy i polska służba zdrowia
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.