"Zapomniane" choroby przenoszone drogą płciową wracają. Ekspertka ostrzega: standardowe leki coraz częściej zawodzą
Choroby weneryczne, które przez lata wydawały się opanowane, znów stają się poważnym zagrożeniem. Zakażeń kiłą, rzeżączką czy chlamydią przybywa w szybkim tempie – alarmują lekarze. Problem dotyczy nie tylko osób prowadzących ryzykowne życie seksualne, ale także tych, które nie podejrzewają, że są narażone.
-
Liczba zakażeń STI (m.in. kiłą, rzeżączką, chlamydią) rośnie w szybkim tempie.
-
Głównym problemem jest narastająca antybiotykooporność – leki przestają działać.
-
Coraz lepsza diagnostyka ujawnia więcej przypadków niż dawniej.
-
Choroby często przebiegają bezobjawowo, a osoby zakażone zarażają nieświadomie.
-
Rezygnacja z prezerwatyw na rzecz antykoncepcji hormonalnej zwiększa transmisję infekcji.
-
Statystyki PZH pokazują wzrost o ponad 300 proc. od 2020 roku, ale realna liczba przypadków może być jeszcze wyższa.
Antybiotyki tracą skuteczność
Coraz więcej bakterii wywołujących choroby przenoszone drogą płciową nie reaguje na standardowe leczenie. Narastająca antybiotykooporność sprawia, że infekcje są trudniejsze do wyleczenia, częściej nawracają, a pacjenci pozostają nosicielami, zarażając kolejne osoby.
Lepsza diagnostyka, więcej rozpoznań
Na wzrost liczby przypadków wpływa również łatwiejszy dostęp do badań. Jeszcze niedawno testy w kierunku chlamydii czy mykoplazm wykonywano głównie przy powikłaniach, takich jak niepłodność czy poronienia. Dziś wymazy są powszechnie dostępne, także u kobiet planujących ciążę czy in vitro. Dzięki temu diagnozuje się więcej zakażeń, choć wiele z nich istniało już wcześniej, pozostając niewykrytymi.
Bezobjawowe infekcje – cichy problem
Choroby przenoszone drogą płciową często rozwijają się bez wyraźnych objawów. Osoba zakażona nieświadomie przenosi wirusa lub bakterię dalej. Szczególnie niebezpieczna jest kiła – w początkowych stadiach ryzyko zakażenia partnera sięga nawet 60–100 proc., jeśli nie stosuje się zabezpieczeń.
Antykoncepcja a ryzyko
Coraz częstszy wybór antykoncepcji hormonalnej zamiast prezerwatyw zwiększa ryzyko przenoszenia chorób.
Statystyki biją na alarm
Z danych Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego PZH-PIB wynika, że od 2020 roku liczba nowych przypadków chorób wenerycznych wzrosła o ponad 300 proc. Między 2021 a 2022 r. rzeżączka zanotowała wzrost o 48 proc., kiła – o 34 proc., a chlamydia – o 18 proc.
Eksperci ostrzegają jednak, że oficjalne dane to tylko fragment rzeczywistej skali problemu. Wiele osób nie zgłasza się do lekarza z powodu wstydu, a część leczy się prywatnie – ich przypadki nie trafiają do rejestrów sanepidu.
Problem całego społeczeństwa
Jak podkreślają lekarze, choroby przenoszone drogą płciową nie dotyczą tylko "grup ryzyka". Niektóre patogeny, jak HPV, mogą być przekazywane nawet przez kontakt skóra do skóry. Dlatego ryzyko zakażenia jest znacznie szersze, niż powszechnie się uważa.
Źródło: Medonet.pl
Skomentuj artykuł