Zmienia perspektywę i otwiera na błogosławieństwo. Modlitwa Jabesa
Potrafił przyznać się do swojej bezsilności i prosić o pomoc. Uwierzył w Boże obietnice i przestał polegać na sobie. Bóg hojnie mu pobłogosławił. Jak modlił się Jabes?
W Księdze Kronik pośród potomków Judy wymieniony jest także Jabes (por. 1 Krn 4,9). W Biblii Tysiąclecia czytamy o nim, że był bardziej "poważany" niż inni bracia. Można by to również przetłumaczyć jako "wyjątkowy", "szlachetniejszy". Jednocześnie jego imię oznacza też "zbolały".
Chodzi o to, żeby nie dyktować Bogu warunków
W Piśmie Świętym mowa jest jedynie o bolesnym porodzie, ale można się domyślać, że to imię predestynowało go do tego, że nie tylko sam odczuwał ból, ale także był jego źródłem dla innych. Podobnie jest z alkoholikiem. Pije, bo nie chce odczuwać bólu, ale również dlatego, że nie chce wiedzieć o bólu, który sprawia innym, i rozczarowaniu, jakiego jest źródłem. Sytuacja się zapętla. Sam zastawiam na siebie pułapkę, z której nie potrafię się wydostać.
Jabes jest postacią pozytywną, ponieważ wie, że sam nie może sobie pomóc, i zwraca się do Boga. Człowiek może się zmienić, ale nie o własnych siłach. Musi poszukać pomocy na zewnątrz. Jabes przyznał się do swojej bezsilności, prosząc o pomoc Boga Izraela. Tak zaczyna się proces trzeźwienia. To pierwszy krok spośród dwunastu, które podczas spotkań Anonimowych Alkoholików pokonują uczestnicy mityngów. Bóg może mi pomóc, bo jest silny, dlatego zaczynam budować z Nim więź. To, że alkoholicy obiecują Bogu, że już nie będą pić, a później czują rozczarowanie, że piją dalej, wcale nie oznacza, że mają nie szukać pomocy u Pana Boga.
Chodzi tu raczej o to, żeby nie dyktować warunków tej pomocy, nie określać, jak ona miałaby wyglądać, na czym polegać. Alkoholik nie może nigdy obiecać, że nie będzie pił: ani Bogu, ani nikomu innemu, bo nie jest w stanie takiej przysięgi dotrzymać. Może natomiast oddać Bogu swoją wolę. Chcę przestać pić, ale tylko Ty możesz mi w tym pomóc, Boże. Wierzę Panu Bogu. Wierzę, że On nie czyha na to, żeby przyłapać mnie na błędach, ale że chce mi pomóc. Buduję na Jego obietnicach, a nie swoich.
Modlitwa Jabesa
To nie ja mu coś obiecuję, ale On obiecuje mnie. Obiecuje mi pomoc, życie, szczęście i pomyślność. Biblia jest pełna takich obietnic, które Bóg składa swojemu ludowi. Jabes modlił się: "Obyś skutecznie mi błogosławił i rozszerzył granice moje, a ręka Twoja była ze mną, i obyś zachował mnie od złego, a utrapienie moje się skończy!" (1 Krn 4,10).
"Rozszerzenie granic" oznacza nową perspektywę w patrzeniu na swoje życie. Jabes modli się o zmianę swojego przeznaczenia. Nie chce być już przyczyną cierpienia dla siebie i innych. Podobnie alkoholik, żeby mógł zdrowieć, potrzebuje spojrzeć na siebie inaczej. Nie definiować siebie jako tego, kto rani innych, zaniedbuje relacje, zawala w pracy, niszczy swoje zdrowie, nieraz bywa agresywny wobec bliskich czy innych osób, miewa kłopoty z prawem… Chce zacząć od początku. Wiara w Boże Obietnice daje nadzieję, że to jest możliwe. Cóż z tego, że on jest słaby, skoro wspomaga go Bóg, który jest mocny? Ja decyduję się być posłuszny Bogu. A On jest moim Panem i decyduje o moim losie.
Zmiana perspektywy polega na tym, że inaczej patrzę na otaczający mnie świat. Pewien trzeźwiejący alkoholik opowiadał mi, że od jakiegoś czasu zauważa, jak wiele jest odcieni zielonego koloru i jak go to cieszy. Wcześniej, kiedy był pijany, nie zauważał wiele. Teraz jest nowym człowiekiem.
Liczy się decyzja
Chodzi o przemianę, czyli metamorfozę: gąsienica przekształca się w motyla. Musi mieć ku temu jednak odpowiednie warunki: temperaturę, pożywienie, otoczenie. Podobnie jest z alkoholikiem: jeśli będzie przebywał w odpowiednim środowisku i karmił się tym, co go buduje, to z gąsienicy, która się płaszczy i jest ohydna, przekształci się w pięknego motyla. Prośba o "rozszerzenie granic" oznacza, że chcę, żeby w moim życiu dokonała się taka przemiana. Chcę dostrzec u siebie nowe możliwości, nowe talenty. Człowiek, który wchodzi na drogę trzeźwienia, uczy się spędzać inaczej czas, stare przyzwyczajenia zastępuje nowymi. Żeby realizować te plany, żeby wytrwać, mieć cierpliwość, nie poddać się - potrzebuję Bożej pomocy.
Pewien alkoholik przez picie trafił do więzienia, bo pod wpływem alkoholu popełnił przestępstwo. Dzięki temu wydarzeniu zaczął trzeźwieć. Podjął leczenie. Po ośmiu latach wyszedł na wolność i wtedy się dowiedział, że odchodzi od niego żona. Miał wybór: znowu się zapić albo o siebie walczyć. Jeździł wtedy do wszystkich okolicznych miast, tak by codziennie być na mityngu Anonimowych Alkoholików. Udało mu się. Pozostał na drodze trzeźwienia.
Chodzi o to, żeby podjąć decyzję o zmianie siebie. Nie zmienię okoliczności życia, bo na niektóre z nich po prostu nie mam wpływu. Przestaję się koncentrować na sobie, na swoich odczuciach, na tym, przez co przechodzę i jak odbierają mnie inni. Zostaje mi sam Pan Bóg. On jest najważniejszy. To Jemu ufam. Tak zaczyna się proces zdrowienia. Taka postawa pozwala przetrwać najtrudniejszy moment i nie sięgnąć po butelkę. Alkoholik uczy się, jak reagować na trudności. Co może zrobić, by się nie znieczulać. Człowiek pije, żeby przed sobą uciec, a w trzeźwieniu chodzi o to, żeby stać się sobą w najlepszym wydaniu. Nie wystarczy zakręcić butelkę, trzeba zacząć żyć Bożym planem…
Nadszarpnięte więzi
Osoba chora nie chce mieć tożsamości alkoholika. To jest marzenie każdego uzależnionego od alkoholu. Chce na przykład, żeby zapamiętano go jako troskliwego ojca. To dlatego idzie ze swoim dorosłym już synem na ryby, chociaż nigdy wcześniej tego nie robił. Odbudowuje nadszarpnięte więzi. Nie chodzi o to, żeby udawać, że kiedyś było inaczej. Ale nie wolno też żyć w bolesnym poczuciu winy, bo ból powoduje, że szukam ulgi.
Dopiero kiedy przyjmę Bożą perspektywę ocalenia i przebaczenia, które On mi oferuje, mogę sobie zrobić rozrachunek moralny z tego, ile wypiłem, ile czasu straciłem, ile pieniędzy wydałem, jakie relacje zaprzepaściłem i które wymagają odratowania. To robi się dopiero wtedy, kiedy już oddam swoje życie Bogu. Spowiedź i rozwój życia duchowego są etapem przemiany, na jaką się decyduję, i w tej przemianie mi pomagają, chociaż nie gwarantują jej w magiczny sposób, jak niektórzy by sobie tego życzyli. Także więź z Bogiem wymaga naprawy. Historia Jabesa pokazuje, że przemiana jest możliwa. Można zmienić swój los i swoje przeznaczenie. Pismo Święte mówi, że Bóg sprawił to, o co Jabes Go prosił. I ja w swojej pracy widzę wokół siebie wielu Jabesów.
Czytaj też: Co robić, kiedy twój bliski pije? >>
Jabes to człowiek słaby, więc opiera się na Bogu. Wszyscy jesteśmy słabi, ale Jezus od nas nie stroni. On zawsze gromadził wokół siebie osoby z marginesu społecznego: celników, cudzołożnice, chromych, trędowatych, cudzoziemców. Nikogo nie odtrącał. Mówił: "Przyjdźcie do mnie wszyscy, którzy utrudzeni i umęczeni jesteście, a ja was pokrzepię" (Mt 11,28). On obiecuje ulgę, pokój i odpoczynek. Zaprasza, żeby przyjąć jarzmo i uczyć się od Niego. Najprawdopodobniej Jezus, jako wykwalifikowany cieśla, sam robił jarzma i znał się na tej uprzęży przeznaczonej do noszenia ciężarów przez zwierzęta.
Zawsze robiono je na miarę jak protezę, żeby pasowało do konkretnego osobnika. Jarzmo przeznaczone było dla dwóch zwierząt: jedno z nich doskonale chodziło w jarzmie, było silne, mogło długo pracować, a drugie było nowicjuszem. Jezus jest silniejszy, ma doświadczenie i mówi do słabszego od siebie, a więc do każdego z nas: "Przyjdź". Zaprasza do więzi, do bycia obok, żebyśmy razem szli. Dla nas, którzy jesteśmy bezsilni, ta obietnica - kiedy ją przyjmujemy - staje się rzeczywistością.
Przychodzimy do Niego, żeby z Nim być i od Niego się uczyć - iść obok Niego. Dla alkoholików i osób współuzależnionych obietnica ta mówi, że mogą się nauczyć chodzić w jarzmie z Jezusem, który razem z nimi dźwiga trud ich choroby. Możemy się uczyć trzeźwego życia, idąc z Nim ramię w ramię.
Fragment pochodzi z książki "Wspólna droga do wolności. Poradnik dla alkoholików i ich bliskich" »
"A wzywał Jabes Boga Izraelowego, mówiąc: «Obyś skutecznie mi błogosławił i rozszerzył granice moje, a ręka Twoja była ze mną, i obyś zachował mnie od złego, a utrapienie moje się skończyło!» I sprawił Bóg to, o co on prosił." /1 Księga Kronik 4,10/
Skomentuj artykuł