Ksiądz to tylko słaby człowiek i nie wolno go oceniać? Trzy uwagi do katolickich hejterów

Po moim ostatnim, gorzkim tekście o zdradach księży i potrzebie nawracania się, który w pewnych środowiskach wywołał małą burzę (ładnie mówiąc), chcę odpowiedzieć na kilka zaskakujących myśli, które krążą po sieci w temacie „księży, którzy są tylko ludźmi”.

Tym, którzy uparcie bronią "ludzkiej słabości"

Po pierwsze - tym, którzy uparcie bronią upadających księży, mówiąc, że „ksiądz jest tylko słabym człowiekiem” i „mężowie też zdradzają swoje żony”. Tak, ksiądz jest „tylko człowiekiem”, ale jest też „aż człowiekiem”, to znaczy jest powołany do rozwoju osobistego, wzrostu w zwykłej ludzkiej dojrzałości, do pracy nad sobą, do myślenia i wyciągania wniosków ze swoich błędów i grzechów. Podkreślam – jak każdy człowiek. I w bycie człowiekiem jest wpisane wymaganie od siebie, a nie wieczne szukanie wymówek, usprawiedliwień, okoliczności (takich jak na przykład „przeseksualizowana nowoczesność”).

Jasne, każdy człowiek grzeszy i każdy popełnia błędy – ale chodzi o to, co się z tym zrobi potem. Motywacja nie musi być doskonała – widać to u marnotrawnego syna, który się ogarnął, bo bał się skrajnego głodu: ale uwaga, przemyślał, uznał swoje głupie postępowanie i wrócił do ojca, który na niego czekał. Nie siedział na kupce strąków i nie wyjaśniał świniom, jaki to jest biedny, jak mu ojciec nie powiedział, że pieniądze można stracić, jakie to okoliczności były niesprzyjające i jaki ten luksus szastania kasą jest podstępny. Pozbierał się i ogarnął, uznając, że zawalił. Oto słaby człowiek, który nie robi ze swojej słabości wymówki. I tak, ja bardzo dobrze wiem, że księża nie są bytami bezcielesnymi, tylko zwykłymi ludźmi z trudną ścieżką życiową – tym bardziej więc stosują się do nich normalne zasady ludzkiego rozwoju. Pobłażanie nie jest dobre ani w wychowaniu, ani w samowychowaniu. A mieszanie z błotem w bardzo dosadnych słowach osób, które wyrażają swoją opinię na temat księżowskich zdrad, i to bez skreślania człowieka w koloratce, ale z wyraźną nieakceptacją jego czynów, jest mało ewangeliczne i mocno hejterskie.

DEON.PL POLECA

 

 

Tym, którzy mówią, że "osądzać kapłana może tylko Bóg"

Po drugie – tym, którzy piszą, że osądzanie kapłana można zostawić tylko Bogu. Mówiąc żartem – niech szef ogarnie pracownika, ale niestety to nie są żarty, tylko raczej ukryte pod dziwnym rodzajem pobożności próby usunięcia ze swojej głowy dysonansu poznawczego, który w przypadku „charyzmatycznych księży” jest dla wielu osób boleśnie mocny. No więc osądzanie serca człowieka zawsze należy do Boga. I to dotyczy każdego człowieka. Ale do nas, ludzi obdarzonych rozsądkiem i sumieniem należy też osądzanie czynów: to jest czynna troska o druga osobę i wchodzi w nią braterskie upominanie, gdy zaczyna robić rzeczy głupie i złe. Co z tym upomnieniem zrobi – jego sprawa, ale to nawoływanie do nieosądzania, które ma być de facto ignorowaniem czyjegoś publicznego grzechu, brzmi jak nakłanianie do wyłączania mózgu i sumienia i do życia z klapkami na oczach.

Nie muszę chyba dodawać, że zdrowa katolicka nauka rozróżnia osądzanie czynu od osądzania człowieka i że mieszanie tych porządków w każdą stronę jest groźne. Zwłaszcza, gdy w pakiecie załącza się duchowa schizofrenia, która każe… osądzić w najgorszych epitetach człowieka, „który osądza kapłana”. A właśnie to można było bez trudu obserwować w setkach komentarzy do moralnie trudnych sytuacji, jak ostatnio ks. Chmielewskiego czy ks. Glasa, a wcześniej innych. I to też jest rodzaj hejtu, zwłaszcza gdy osoby uważające się za wierzące dają sobie prawo używania w sieci ciężkich epitetów wskazujących na skrajnie wysoki poziom niechęci do osoby mającej innej zdanie (na przykład takie, że pójście z kobietą do łóżka niekoniecznie jest atakiem szatana na świętego kapłana). .

Tym, którzy kochają używać pasywnej "katolickiej" agresji

Po trzecie – strasznie się czyta głosy ludzi uważających się za wierzących, którzy na podstawie kilku słów tytułu albo zdania informacji z miejsca formułują daleko idące wnioski. I to idące w każdą stronę. Dla jasności: nie mówię teraz o moim małym tekście, ale o przynajmniej trzydziestu innych tekstach informacyjnych dotyczących sytuacji ks. Chmielewskiego, łącznie z oświadczeniem salezjanów (sic!), które zostały zarzucone bagnem takich komentarzy, że raczej nie przeczytałabym ich dzieciom.

Ludzie, którzy te komentarze napisali, utrzymują jednocześnie, że są wierzącymi katolikami, a są wśród nich babcie i dziadkowie, matki i ojcowie, a chyba nawet i księża; i gdybym miała znać wspólnotę Kościoła tylko z komentarzy na fejsie, to serio: uciekłabym jak najdalej. Bo ta pasywna agresja, to słynne „pomodlę się za ciebie” – czyli, jak ktoś doadnie napisał w komentarzu: „katolickie spie******” (przepraszam, to cytat) - to tylko czubek góry lodowej. I naprawdę nie mam pojęcia, jak można naraz pomieścić w sobie miłość bliźniego i tak grube hejterstwo, jakie się wylało w ostatnich tygodniach w internecie.

DEON.PL POLECA


Marta Łysek - dziennikarka i teolog, pisarka i blogerka. Twórczyni Maluczko - bloga ze Słowem, współautorka "Notesów duchowych", pomagających wejść w żywą relację z Ewangelią. Sporadycznie wykłada dziennikarstwo. Debiutowała w 2014 roku powieścią sensacyjną "Na uwięzi", a wśród jej książek jest też wydany w 2022 roku podlaski kryminał  "Ciało i krew". Na swoim Instagramie pomaga piszącym rozwijać warsztat. Tworzy autorski newsletter na kryzys - "Plasterki". Prywatnie żona i matka. Odpoczywa, chodząc po górach, robiąc zdjęcia i słuchając ciszy.  

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Ksiądz to tylko słaby człowiek i nie wolno go oceniać? Trzy uwagi do katolickich hejterów
Komentarze (75)
KT
~Ktoś Tam
9 września 2025, 07:31
wśród obrońców ks. Chmielewskiego słychać głosy że zgłoszenie sprawy, nagłaśnianie jej, jest atakiem na kościół. tylko warto sobie przypomnieć tutaj czym jest kościół. Kościół to wierni a nie kler. kler pełni rolę służebną wobec kościoła czyli wiernych. jeżeli pasterz zamiast zajmować się owcami w prawidłowy sposób rani je, to kto tutaj atakuje kościół? już pomijam ofiary bezpośrednio dotknięte, których do tej pory ujawniły się 3 na przestrzeni lat 2022-2024. W tym wypadku zraniony tym procederem jest każdy wierny w kościele. w tym przypadku kościół jest atakowany ale przez Chmielewskiego i jemu podobnych.
JG
~Jefte Gileadczyk
9 września 2025, 18:16
Jeśli doszło do kontaktów seksualnych między ks. Chmielewskim a kobietą/kobietami to źle świadczy o nim i istotnie rani Kościół. Powinien mieć więcej rozsądku jako pasterz. Ale na razie są jedynie oskarżenia kierowane w stronę ks. Dominika. Nie wiemy, czy inne kobiety są wiarygodne, nie wiemy też czy w sprawie Agaty doszło do wykorzystania czy był to wolny związek (jeśli dobrowolnie byli ze sobą, to i tak jest to złe i niedopuszczalne, ale zmienia perspektywę w ten sposób, że nie było wykorzystania, które się obecnie bez procesu imputuje Dominikowi). A sąd jeszcze niczego nie rozstrzygnął. Póki co mamy zbieraninę różnych informacji. Sprawa jest w toku. Być może zostanie uniewinniony jak ks. Stryczek, a wtedy okaże się raniącym oskarżanie go o coś czego nie było. A skoro nie ma położonego konkretnego fundamentu, to nie budujmy na nim opinii, bo nie dokończymy budowli i okryje nas wstyd (por. Łk 14, 28). Nie rozumiem ani uniewinniania salezjanina, ani ferowania wyroków :)
WT
~Wojtek T.
10 września 2025, 20:49
w przypadku ks. Stryczka w ogóle nie doszło do rozprawy w sądzie, bo prokuratura umorzyła śledztwo. W sprawie ks. Dominika prokuratura wszczęła dochodzenie, lecz jest wysoce prawdopodobne że też je umorzy, bo polskie organy ścigania mają naprawdę dużo poważnych spraw na głowie, a tu chodzi o relację dorosłej 30-letniej kobiety z dorosłym mężczyzną. Natomiast prawo świeckie nie jest tożsame z moralnością chrześcijańską. Na przykład, grzech popełnia ten kto doprowadza siebie (i innych) do bliskiej okazji do grzechu. Zapraszanie kobiety wieczorem do swojego pokoju przez zakonnika (a z drugiej strony przyjmowanie takiego zaproszenia) jest ewidentnym przekroczeniem, niezależnie od szczegółów pobytu. Zakonnicy w tym domu powinni się na poważnie zastanowić, czy nie mają udziału w grzechu cudzym poprzez np. zaniedbanie. Tamtejszy przeor powinien rozważyć podanie się do dymisji, a ks. Dominik pomieszkać w jakimś mało uczęszczanym miejscu by przemyśleć swoje zachowania.
JG
~Jefte Gileadczyk
11 września 2025, 20:29
Wojtek, zgadzam się w 100% z tym co pan napisał. Sam bym tego lepiej nie ujął, dlatego cieszy mnie, że zabrał pan głos. W przypadku tej sytuacji używam często słowa "jeśli": "jeśli prawdą jest, że ks. Dominik wykorzystał kobietę, to powiększa to jego winę". Zaznaczam przy tym, że nie wiemy, czy doszło do wykorzystania kobiety przez ks. Chmielewskiego, czy relacja była wolna od manipulacji. A p. Terlikowski i o. Biskup orzekli od razy jednym głosem, że doszło do wykorzystania i manipulacji Agatą przez ks. Chmielewskiego. A przecież czy do tegoż wykorzystania doszło tego nie wiemy. Możliwe że tak. Możliwe że nie. Moim zamierzeniem nie jest obrona ks. Chmielewskiego, gdyż kilkumiesięczny związek o charakterze seksualnym jest w życiu zakonnego kapłana sprzeniewierzaniem się swojemu powołaniu i trwaniem w świętokradztwie. Wzywam tylko do uczciwości polegającej na tym, że Agata mogła być kochanką kapłana z własnej nieprzymuszonej woli :)
JG
~Jefte Gileadczyk
11 września 2025, 21:23
Wojtek, oczywiście jeśli chodzi o ks. Stryczka to chodziło mi o to, że śledztwo zostało umorzone i to dwa razy, czyli po ponownym zajęciu się sprawą przez prokuraturę, ale w oczach społeczeństwa wciąż jest osobą skazaną, winną zarzucanych czynów etc i był nią już w oczach społeczeństwa zanim pojawiły się rzetelne podstawy do uznania zarzutów za prawdę. Ks. Stryczek to tylko przykład mający zbudować w odbiorcy mojego komentarza odporność na manipulacje i granie na emocjach :) Ot, użyłem skrótu myślowego (umorzone śledztwo, gdyż śledczy nie dopatrzyli się znamion przestępstwa to dla wielu ludzi - w tym mnie - jest tym samym co uniewinnienie). Wszystkich prawników, ludzi na aplikacji, śledczych, organy ścigania, Sąd Najwyższy i wszystkie osoby powiązane zawodowo, hobbistycznie, amatorsko czy w jakikolwiek inny sposób z dziedziną "prawa" proszę o wybaczenie mojej ignorancji :)
WT
~Wojtek T.
12 września 2025, 13:04
@Jefte: ogólnie zgadzam się z Twoją tezą co do potrzeby odporności na wszelkiego rodzaju manipulacje antykatolickie, obecne zwłaszcza w świeckich mediach. Natomiast w rozpatrywanym przypadku niestety wiemy nieco więcej niż tylko hipotezy i spekulacje, co zresztą potwierdza występując z klerykalnych pozycji kolega ks. Dominika, ks. Kostrzewa. Do tego polecam dzisiejszy (12 września 2025 roku) artykuł w Więzi (Z. Nosowski: „Ja jestem tylko facetem”. Ks. Chmielewski i instrumentalne wykorzystywanie kobiet). W moim poprzednim 'wejściu' chciałem też podkreślić różnicę pomiędzy prawem świeckim i moralnością chrześcijańską. Różnica ta jest szczególnie istotna jeśli chodzi o VI Przykazanie. Niestety, zgadzam się z tezą że największym naszym wrogiem - wrogiem Kościoła - są świadectwa grzechów i słabości członków naszej wspólnoty; mówił o tym m.in. kard. Ratzinger na krótko przed swoim wyborem na Papieża (być może podczas Wielkiego Tygodnia w 2005 roku, do znalezienia w necie).
JG
~Jefte Gileadczyk
12 września 2025, 17:33
Wojtek, oglądałem właśnie film ks. Kostrzewy. Prawdę mówiąc nawet jeśli nie doszło do stosunków seksualnych, to dziwi mnie, że zakonnik pozwolił sobie na uwikłanie się w taką dziwną relację opartą mimo wszystko na czymś więcej niż przyjaźni (pocałunki, gesty miłości). Tym bardziej że ks. Kostrzewa zdaje się sugerować, że Agata eufemicznie mówiąc wysyłała ks. Dominikowi nad wyraz skąpe w odzienie zdjęcia i według osób wtajemniczanych przez ks. Dominika była zaborcza w swojej postawie, stąd namawiano go by zgłosił sprawę do odpowiednich organów (rzecz jasna mówię o czasie zanim sprawa się ujawniła). Prawdopodobnie właśnie to mieli na myśli salezjanie mówiąc o tym że sprawa jest im znana, a nie to, że "wiedzieliśmy o kontaktach seksualnych, ale przymykaliśmy oko". Cóż, łatwo jest o manipulacje. Pozdrawiam
NW
~Nikt Ważny
8 września 2025, 17:01
1. Skąd we mnie taka obawa i niechęć do osądzania innych? Chyba z wieku. Uświadomiłem sobie to po obejrzeniu filmu panów Sekielskich. A ryczałem, gdy go oglądałem. A była we mnie wściekłość i bunt. I wtedy sobie uświadomiłem: „Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci kamieniem”. Tak, nie mam najmniejszego prawa rzucać kamieniem. Chociaż pokusa jest ogromna. Nawet dwie. Pierwsza, że przecież moje grzechy (przyznaję się do nich) są niewielkie w porównaniu z tymi obrzydliwymi ujawnionymi grzechami. No, a taka interpretacja daje mi prawo rzucać kamieniem, bo moje grzechy to tak naprawdę takie „grzeszki, wiec prawie bezgrzeszność”. Czyli gdy rzucam kamieniem, to mówię Chrystusowi: „Nieprawda że jestem grzesznikiem. Tak mówię, ale wcale tak nie uważam.” A to już śmiertelne ryzyko uznania, że nie potrzebuję Bożego Miłosierdzia, bo moje grzeszki to nic w porównaniu z tymi obrzydliwymi grzechami, które należy publicznie piętnować. (cd poniżej)
AK
~Ala Kowalska
9 września 2025, 17:06
Daj Pan już spokój z tym swoim epatowaniem niechęcią do osądzania, Pana sprawa. Tylko z takich niechęci do osądzania rodzą się i pęcznieją jak pączki w maśle takie potwory jak chociażby Marcial Maciel Degollado - obecnie bohater. ale serialu na Netflixie. Jeśli nie będzie zła nazywać złem to będzie się ono rozwijać, a my za rozwój tego zła ponosić będziemy też jakąś odpowiedzialność. Jest nawet uczynek co duszy "grzesznych upominać".
NW
~Nikt Ważny
8 września 2025, 16:59
(2. cd): Otóż potrzebuję, a moje „grzeszki” mogą się okazać najobrzydliwszymi grzechami w oczach Boga. I wcale nie jestem lepszy od tych co mordowali w Treblince, Katyniu czy Szpęgawsku. Jeśli sobie tak wmawiam, to marny mój los. Bo może się okazać, że moja malutka drzazga, jest największą sekwoją w lesie. Dlatego nie chcę zajmować się cudzymi grzechami (oprócz uczynków miłosierdzia, ale tu to nie ma miejsca), ale własnymi, bo niestety mam ich wystarczająco dużo i to one mogą doprowadzić mnie do zatracenia. A druga pokusa? Pozwalam sobie w zgorszeniu utyskiwać nad grzechami innych, jakby były czymś czego Boże Miłosierdzie nie może zmazać. Może. Więc wolę koncentrować się na potencjale Bożego Miłosierdzia niż na grzechu, bo „gdzie jednak wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska”. I tego chcę się trzymać. Bo każdy z nas jedzie na tym samym wózku. Na zatracenie, jeśli nie chwycimy się Bożego Miłosierdzia, żebrząc: Chryste ratuj!
JG
~Jefte Gileadczyk
9 września 2025, 18:39
Jeśli ks. Chmielewski dopuścił się związku - a nawet związków - z kobietami o charakterze seksualnym, to nawet jeśli zachodziła wśród kobiet dobrowolność, to wobec kapłana zgromadzenie musi wyciągnąć konsekwencje, bo pozostawienie sprawy samej sobie będzie narażało na eskalację, a samo zachowanie księdza świadczy o życiu w hipokryzji. Zakon nie może sobie pozwolić na coś takiego i porównywanie tej sytuacji do mowy o "widzeniu w oku drugiego drzazgi" nie ma sensu. Trochę dziwne że wciąż mówi pan/pani o historiach zmniejszających lub zwiększających winę na płaszczyźnie np. cudzołóstwa, a nie potrafi dostrzec zasadniczej różnicy w hierarchii wartości między wchodzeniem w związek/związki seksualne kapłana zakonnego, a kradzieżą cukierka z hipermarketu :)
JS
~Jakub Szymczyk
9 września 2025, 18:50
Zmień aptekę.
NW
~Nikt Ważny
11 września 2025, 19:10
@ Jakub Szymczyk, Bardzo merytoryczny wpis. Wiele wnosi do dyskusji. Dziękuję.
E3
edoro 333
7 września 2025, 23:19
Ma Pani świętą rację i aż trudno uwierzyć że można się z tym jako katolik nie zgadzać. Ludzie w tym temacie wypisują takie bzdury, że aż ciarki chodzą. Np. jakiś zatroskany o księży katolik na Deonie zaproponował, żeby księża chodzili do prostytutek. Bo wtedy grzech będzie mniejszy. Do tych którzy jeszcze tego nie wiedzą - prostytutka to też jest człowiek!
MK
~Marian Kiepski
7 września 2025, 19:07
Coraz więcej księży jedno mówi, drugie robi. Ludzi w kościele ubywa i to mnie nie dziwi. Przyczyną jest oczywista.
NW
~Nikt Ważny
7 września 2025, 20:28
Nie jestem w Kościele dla księży. Gdybym był w nim dla księży, to dawno by mnie w nim nie było. Jestem w Świętym Kościele Powszechnym wyłącznie dla Jezusa Chrystusa, mojego Pana i Zbawiciela. P.S. Przygnębiony swoją grzesznością, robiłem sobie kiedyś takie durne kalkulacje: jeśli Boże Miłosierdzie wyobrażam sobie niczym ocean (a jest o wiele, wiele większe, bo nieskończone), a każdy z nas może pomieścić w sobie tyle grzeszności ile się w nim tylko zmieści, to by zanurzyć wszystkich grzeszników w Bożym Miłosierdziu wystarczyłoby, by było Ono wielkości Zatoki Gdańskiej, Balatonu czy Jeziora Genewskiego (z ogromnym zapasem). Przyjmując objętość człowieka 0,1 m3 x 8 mld ludzi daje to objętość 0,8 km3, by nas wszystkich zanurzyć. A objętość oceanów wynosi 1300000000 km3. To co znaczą nasze grzechy wobec Świętości Jezusa Chrystusa? Dlatego jestem w Kościele Świętym, i w nim żyć i umierać pragnę.
ET
~Elżbieta Trzecia
8 września 2025, 11:37
Do NiktWażny- bardzo piękne te wyliczenia, przyznam, że z przyjemnością to sobie wyobraziłam. Naprawdę. I ja doświadczam Bożego Miłosierdzia w Sakramencie Pokuty, ale nie dostałabym rozgrzeszenia, gdybym nie wyraziła chęci poprawy i szczerze żałowała. A nie każdy ciągle upadający chce poprawy i gorszy innych
NW
~Nikt Ważny
8 września 2025, 15:02
Nie siedem, a siedemdziesiąt siedem.
WT
~Wojtek T.
8 września 2025, 16:58
słuchajcie, przebaczać trzeba, ale trzeba też nazywać sprawy po imieniu, zwłaszcza gdy należy przestrzec innych: 'Aleksander, brązownik, wyrządził mi wiele zła: odda mu Pan według jego uczynków. I ty się go strzeż, albowiem sprzeciwiał się bardzo naszym słowom.' pisze św. Paweł w obliczu rychłej śmierci. (2 Tm 4:14-15) Przebaczenie też nie oznacza braku kary dla sprawcy. Gdyby tak było, to cała idea państwa ległaby w gruzach, a po ulicach grasowaliby bandyci. Nie popadajmy w fideizm, idolatrię, ekskluzywizm, i wszelkie inne herezje, zwłaszcza dziś, gdy heretycy mogą swobodnie hasać ze swoimi herezjami, zamiast przykładnie skwierczeć na stosie (ha!)
NW
~Nikt Ważny
9 września 2025, 19:15
@Wojtek T., Tylko ja nie wiem jaka jest prawda. Nie uczestniczyłam w tym, a dwie strony podają dwie odmienne relacje i fakty. Więc jak mam stanąć po stronie prawdy? A poza tym, ... Chrystus wiedział jaka jest prawda i że kobieta jest jawną grzesznicą. Prawda była oczywista. A jednak powiedział" I ja ciebie nie potępiam." A przecież mógł. Miał pełne prawo. Bo jest bez grzechu. Jest Czysty. Jest Sprawiedliwy. Jest Nieomylny. Jest Bogiem. Więc jedyne co ja mógłbym powiedzieć, to: "Chłopie, bij się w piersi, żałuj, przeproś. I trzymaj się, walcz, nie ulegaj. A jeśli ci się jakaś kobieta zacznie podobać, to jak przystało na mądrego faceta, spie....! Natychmiast!" Tylko to mogę powiedzieć.
WT
~Wojtek T.
10 września 2025, 17:06
@NW: OK, kilka pięter niżej napisałem, że oceniamy ew. potępiamy czyny, a nie osoby. Jest szereg punktów w relacjach obu zamieszanych osób, które się pokrywają, na przykład wizyty wieczorem w pokoju owego młokosa. I parę innych szczegółów. Więc może nie powinno się ponad miarę podgrzewać Dominika, bo z niego żaden przecie heretyk, ale solidnie go wytarzać w pokrzywach to minimum (ha!)
G.
~gość .
7 września 2025, 16:01
Polecam komentarz ks. Kostrzewy w sprawie ks. Chmielewskiego, na YouTube.
WT
~Wojtek T.
8 września 2025, 08:34
wysłuchałem, było to bardzo trudne doświadczenie. Sprawa jest prosta - jeśli w artykule GW są nieprawdziwe informacje, czy nieudowodnione spekulacje, to Dominik powinien wziąć adwokata i podać sprawę do sądu o naruszeniu dóbr osobistych. Niewykluczone, że faktycznie został 'uwiedziony'. Ale ksiądz z taaakim stażem duchowym i interpersonalnym doskonale wie, że istnieją tzw. klerwy, które z takich lub innych przyczyn chcą uwieść księdza (zjawisko to jest znane od stuleci) i jest cały arsenał metod jak temu przeciwdziałać.
ET
~Elżbieta Trzecia
7 września 2025, 14:16
Pomijając delikatność i trud obiektywnego osądzania, trzeba głośno przytaknąć, że gdy rozmawiam z ludźmi, to zazwyczaj wszystkich i w Kościele i poza Kościołem zniechęca podwójne życie osób zakonnych. Po prostu tak się dzieje. Nie ma sensu nikogo wybielać, ani też oburzać się. Pan Jezus mówiąc " Nie potępiam cię, idź więcej nie grzesz" całym sobą pokazywał, że trzeba walczyć z grzechem. Tak więc wybielanie i usprawiedliwianie księży nie ma uzasadnienia. Przypomnę jedno z pierwszych kazań Leona XIV: od księży wymaga się wierności. https://www.vatican.va/content/leo-xiv/pl/speeches/2025/june/documents/20250612-clero-romano.html
NW
~Nikt Ważny
7 września 2025, 22:47
Ale jakie wybielanie i usprawiedliwianie??? Brud jest brudem, a grzech jest grzechem. Tyle, że nie my jesteśmy od osądzania. Wybielić nas może wyłącznie Krew Baranka, a usprawiedliwić Jego Wcielenie, Życie, Męka, Śmierć i Zmartwychwstanie. Tylko tyle i aż tyle. A my powinniśmy w pierwszej kolejności zajmować się swoją własną grzesznością.
KK
~karol karol
8 września 2025, 09:21
to teraz napisz to samo o homoseksualizmie, wyborcach lewicy i ostatnim pokoleniu, jak jesteś taki odważny, kolego Nikt Ważny xd
ET
~Elżbieta Trzecia
8 września 2025, 11:34
do Niktważny: rozumiem pana. Ale pan w swojej wypowiedzi odnosi sie do tematu nie związanego z artykułem. Pani Marta zauważa, że księży się usprawiedliwia, jakby mieli inne przywileje, innego Jezusa niż my mamy. Nie chciałabym być w skórze księdza, który gorszy maluczkich, a później umiera....Pan Jezus mówi: nie wyjdziesz stamtąd, dopóki nie oddasz ostatniego grosza (dopóki nie odpokutujesz- bo akurat w istnienie czyśćca pan jako katolik chyba wierzy?)
NW
~Nikt Ważny
8 września 2025, 15:05
@ karol karol, Przyznam, że nie zrozumiałem. Co mam napisać "o homoseksualizmie, wyborcach lewicy i ostatnim pokoleniu"? Nie mam zielonego pojęcia, o co Co chodzi.
NW
~Nikt Ważny
8 września 2025, 15:42
@ Elżbieta Trzecia, Nie, nie chodzi o usprawiedliwianie. Usprawiedliwić może tylko Bóg. Chodzi o nie osądzanie i nie potępianie, gdy nie znamy serca człowieka i wszystkich okoliczności. Grzech jest grzechem i tak nazwać go powinniśmy, ale osąd ciężaru tego grzechu nie do nas należy. Mnie sprawa ks. Chmielewskiego nie zgorszyła. Wręcz przeciwnie - zmotywował mnie do większej troski o moje i innych zbawienie. Podobnie jak np. film panów Sekielskich. Bo w ostatecznym rozrachunku mogę usłyszeć na sądzie od Tego, który wszystko wie: "Osądzałeś, potępiałeś, wytykałeś. A ile się modliłeś za księży w potrzebie? Ile postów za nich ofiarowałeś? Ile razy jałmużnę w ich intencji złożyłeś?" Więc dla własnego bezpieczeństwa wolę się powstrzymać, by się nie okazało że moja malutka drzazga, w oczach Boga jest największą sekwoją w lesie.
EI
~Elżbieta III
8 września 2025, 20:46
Do NW..... ale ja go też nie potępiam. Kocham ks Dominika całym sercem. Ale to nie znaczy, że mam przymykać oko na jego czyny. Tak może zrobić tylko Bóg;)
KK
~karol karol
9 września 2025, 09:37
@ważny "Brud jest brudem, a grzech jest grzechem. Tyle, że nie my jesteśmy od osądzania księży, homoseksualistów, lewaków, ateistów, dzieciaków z Ostatniego Pokolenia. Wybielić nas może wyłącznie Krew Baranka, a usprawiedliwić Jego Wcielenie, Życie, Męka, Śmierć i Zmartwychwstanie. " To jak? xd
NW
~Nikt Ważny
9 września 2025, 18:23
@ karol karol, 10/10. Masz całkowitą rację.
JG
~Jefte Gileadczyk
7 września 2025, 13:56
Sprawa wciąż trwa jeśli chodzi o rozstrzygnięcie czy miało dojść do wykorzystania pozycji społecznej przez ks. Dominika SDB, a treści dziennikarskie sugerowały wykorzystanie seksualne, których źródło pochodziło z wyznań Agaty, która czuła się skrzywdzona, gdyż dowiedziała się że oprócz niej była inna kobieta. Dziennikarze wiedzą jak wyciągać informacje od skrzywdzonych, by zrobić z nich demonizujący reportaż. A przecież relacja Dominik-Agata mogła być obopólną decyzją. Tymczasem chyba żaden dziennikarz w poczuciu uczciwości nie wziął tego pod rozwagę. Natomiast mieliśmy wylany kubeł pomyj na ks. Dominika na podstawie tekstu GW i oświadczenia Salezjanów, którzy przyznali że doszło do niewłaściwej relacji między ks. Dominikiem a Agatą, ale nie było tam przecież mowy o wykorzystywaniu Agaty, gdyż sprawa o to toczyła się w sądzie biskupim, a teraz w normalnym Sądzie. Ks. Dominik niestety okazał się kobieciarzem, ale poczekajmy na wyjaśnienie "czy wykorzystywał kobiety czy nie".
JG
~Jefte Gileadczyk
7 września 2025, 13:27
Jeśli prawdą jest, że Dominik trwał w związku kilka miesięcy, to jest to coś mocniejszego od skoku w bok. Takie rzeczy odsłania się przed kierownikiem duchowym, by zdemaskować pokusę. Być może ten skandal będzie kubłem zimnej wody dla kapłana i powodem do trwałego nawrócenia, jak u syna marnotrawnego. Piotr dopiero po publicznym zaparciu się wiary spokorniał. Czasami musimy zostać publicznie zlinczowani by nabrać pokory. Niestety sutanna nie chroni sama w sobie przed upadkiem, duchowni więc upadają jeśli zabraknie w nich autentyczności i dobrej woli. Nie jest to powód, by deprecjonować nauczanie Kościoła. Nikt się nie gorszył Piotrem, że najpierw głosił Królestwo Boże, uwalniał z mocy złego ducha ludzi i uzdrawiał chorych, a następnie w kulminacyjnym momencie wyparł się Jezusa. Takie rzeczy są wpisane w historię Kościoła. Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Dla Agaty nie było gorszące, że Dominik żyje z nią podwójnym życiem. Aferą dopiero było to, że w grę wchodziła inna kobieta :)
NW
~Nikt Ważny
7 września 2025, 16:48
Z tym piętnowaniem Szymona od dwudziestu wieków za wyparcie się znajomości z Panem mam spory dylemat. Moralna ocena czynu zakłada jego dobrowolność i pełną świadomość. Czy Szymon był świadomy co robi? Pewnie tak, chociaż emocje i konieczność natychmiastowej decyzji mogą taką świadomość ograniczać. Czy był w pełni wolny? Ontologiczne pewnie tak, psychologicznie - myślę że wątpię. Zdecydowanie działał pod wpływem ciężkiej bojaźni i zewnętrznego przymusu. A w takich okolicznościach nawet publicznie złożony ślub nie jest ważny. Czy mógł postąpić inaczej? Zdecydowanie tak. Ale z tym piętnowaniem go, bardzo bym uważał, bo może się okazać, że Chrystus Pan bez trudu spotkał u nas większe przewinienia.
JA
~Ja Anna
8 września 2025, 04:43
Zewnętrzny przymus i doświadczanie bojaźni sprawia że publicznie złożony ślub nie jest ważny? Tzn że np mężatka która idzie do łóżka z szefem pod groźbą wyrzucenia z pracy nie zdradza? Nie ma grzechu?
WT
~Wojtek T.
8 września 2025, 09:22
@NW: działa uniwersalna metoda - ocenia się i ew. potępia czyn, a nie osobę. Choć w przypadku osoby, też są obiektywne informacje, które można wziąć pod uwagę - wiedza, doświadczenie, wykształcenie, profil osobowości, itd. Św. Piotra chyba nikt nie piętnuje - to po prostu fragment historii Kościoła, opisany już w każdym kontekście...
NW
~Nikt Ważny
8 września 2025, 10:18
Pewnie ma, ale to są właśnie okoliczności, których my nie widzimy, a które ufam bierze pod uwagę Miłosierny i Sprawiedliwy Bóg. Dałaś świetny przykład, Anno. wyobrażamy sobie dwie kobiety, które molestuje szef. Jedna wolna, wykształcona, jedynaczka, posiadająca własne mieszkanie bez kredytu, oszczędności i mająca wsparcie zamożnych rodziców, nie chce tracić dobrze płatnej pracy i liczy na awans, i bez skrupułów idzie do łóżka z szefem, bo to w końcu nic takiego. Druga, matka czwórki nieletnich dzieci, niech będzie tak jak chcesz - zamężna, ale z mężem sparaliżowanym po wypadku, którego musi pielęgnować, sierota, bez rodziców, bez wsparcia materialnego z zewnątrz, ale za to z kredytem, bez spłaty którego wylądują na bruku. Opiera się ze wszystkich sił, nie chce ulec szantażowi, ale w końcu ze strachu idzie z szefem do łóżka, wyjąc z rozpaczy. Obie sytuacje moralnie ocenisz tak samo? Obu kobietom przypiszesz taką samą winę? Co więcej, szefowi przypiszesz taką samą winę w obu sytuacjach?
JG
~Jefte Gileadczyk
8 września 2025, 19:56
Nikt Ważny, zaparcie się Piotra nie jest ideałem, które chrześcijanie mają naśladować, dlatego jest napiętnowane. Nie oznacza to, że nie upadamy jak Piotr. Jezus trwał na modlitwie, dlatego nie wyparł się Ojca, Piotr był znużony życiem wiary i spał zamiast czuwać, czego efektem było wyparcie się Jezusa. Stąd w liście będzie przestrzegał stado "czuwajcie" (1 P 5, 8). To jest temat niedzielnej Ewangelii o nienawiści braci i sióstr koniecznej dla podążających za Jezusem. My często wypieramy się Boga by być akceptowanymi przez towarzystwo, które z Jezusem nie chce mieć nic wspólnego, ale dla chrześcijanina ważniejsze jest zachowanie miłości Boga, niż przebywanie w gronie szyderców. Powoduje nami strach. Ale w takiej sytuacji nie jesteśmy świadkami wiary. Prawdziwa zmiana dokonuje się w nas gdy wstaje dla nas świt Zmartwychwstania, a my jak Piotr już nie boimy się przyznawać do Jezusa będąc gotowymi cierpieć prześladowania i wtrącenia do więzień byleby nie wyprzeć się tego co najważniejsze.
JG
~Jefte Gileadczyk
8 września 2025, 20:16
Prawdę mówiąc nie za bardzo rozumiem dokąd mają zmierzać te wszystkie asekuracyjne historie usprawiedliwiające zdrady, nieszczerość, brak lojalności, powołujące się na trudne historie etc? Rozmydlają tylko granicę między dobrem a złem, relatywizują wartości, pozbawiają fundamentu. W takim razie agresja rosyjska nie jest zła, albowiem Putin na pewno ma za sobą strach, gdyż jeśli nie zaatakowałby Ukrainy, to zostałby obalony przez rosyjskich oligarchów i agentów KGB, powinniśmy więc mu ze zrozumieniem dać order za cudowne odnalezienie się w sytuacji w taki sposób, który pozwolił mu przetrwać. Nasz Pan zapewnił nas, że jeśli chodzimy za Nim w prawdzie, to głos nam z głowy nie spadnie, a On sam o wszystko się zatroszczy. Nie poda nam kamienia zamiast chleba. Jak więc ktoś zdradza, by mieć na chleb, to może dlatego, bo dotąd miał kamienne serce niewiary? Bóg jest Bogiem cudów, rozmnożenia chleba i obfitości. Środków do życia znajdować można w inny sposób od oddawania swojego ciała szefowi.
NW
~Nikt Ważny
9 września 2025, 19:07
@JG, Nie chodzi o rozmydlanie, ale o osądzanie. Kto dał nam takie prawo? Nasza bezgrzeszność? A może przekonanie, że nasze grzechy są mniejsze niż jego, więc jednak mamy prawo? Wszak chodzi o fundament. O „dobro” Kościoła. Czyli nam wolno, a nawet powinniśmy. Asekuracyjne historie??? To chrześcijańskie życie i chrześcijańskie dramaty. Irak, wojna, do chrześcijańskiej wioski wpadają terroryści ISIS. W chrześcijańskim domu widzą krzyż i matce tego domu każą napluć na ten krzyż. Kobieta odmawia, licząc się nawet z męczeństwem. Wtedy biorą jej małoletnie córki i mówią, że jeśli nie napluje na ten krzyż i nie podepcze go, to będą zbiorowo gwałcili jej dzieci, tak długo aż to zrobi. Kobieta ulega. Później ze łzami i rozpaczą żali się księdzu: „Zaparłam się Chrystusa”, a on jej odpowiada: „Córko, nie zaparłaś się Chrystusa. Wykazałaś się heroiczną miłością.” Chcesz osądzić? Chcesz jako moralna wyrocznia ukazać granicę między dobrem a złem? Ja tego nie zrobię. Nie mam prawa. Ani odwagi.
JG
~Jefte Gileadczyk
11 września 2025, 20:53
Nikt Ważny, jak to pan/i nie rozmydla? Naplucie na krzyż przez kobietę by dzieci nie zostały zgwałcone przez islamistów to inna sprawa niż wchodzenie w związki o charakterze seksualnym przez osobę będącą kapłanem zakonnym i to w sytuacji, gdy żadne osoby z zewnątrz nie wymuszają tego na nim szantażem. Pan/i sugeruje, że skoro zmuszona kobieta zdecydowała napluć się na krzyż, to wobec kapłana żyjącego podwójnym życiem Kościół nie może wyciągać konsekwencji. A ks. Dominik niby jak owa kobieta miał "wykazać się heroiczną miłością"? By chronić kogo? Jezus nie tylko przebacza, ale wymaga więcej od tych, których wybrał. A jeśli taki ktoś sprzeniewierza się Jego woli, to tym większa chłosta go czeka, gdyż komu więcej dano od tego więcej wymagać będą. I chłosta dosięga ludzi żyjących w świętokradztwie ku ich opamiętaniu. Piotra po zaparciu się czekały dni ciemności: bardzo ciężki czas zanim wrócił do niego pokój. I tak jest z każdym, kto wynosi się w pysze.
RI
~Rusłan i Ludmiła
6 września 2025, 18:57
Bzdury. Każdy człowiek, który jest osobą publiczną i który pełni funkcję publiczną podlega ocenie społecznej i podlega weryfikacji. Tak się dzieje na wszystkich stopniach upublicznianie: od prezydenta, po człowieka mediów, od władz gminy - po osoby zarządzające Kościołem. Każdy człowiek podejmując się takiego zawodu, stanowiska, czy powołania - wie o tym i zgadza się na to
NW
~Nikt Ważny
7 września 2025, 17:28
1. Po pierwsze rozmawiamy z punktu widzenia chrześcijan, osób pragnących żyć Ewangelią Jezusa Chrystusa. 2. Co do weryfikacji, pełna zgoda. Również w Kościele. To jest obowiązek przełożonych. Skoro ma problemy z wiernością, to go powinni odsunąć od tego typu sytuacji, co zrobili. Jeśliby złamał prawo to powinien za to sprawiedliwie odpowiedzieć i nie powinni tego kryć, co przełożeni zresztą zrobili, kierując sprawę do sądu biskupiego, a nie zamykając ją "wyłącznie" spowiedzią.
JT
~Janusz Tworek
7 września 2025, 21:46
Weryfikacja nie jest żadnym obowiązkiem przełożonych, tylko jest zadaniem społecznym. Każdy człowiek obserwując osobę publiczną, podejmując wiedzę o jej życiu prywatnym ma możliwość reakcji, zabierania głosu, zwracania uwagi w mediach społecznościowych, a wreszcie zgłaszania do prokuratury.
NW
~Nikt Ważny
6 września 2025, 17:04
Właściwie to zastanawiam się, czy nie zazdrościć Pani? Bo z tekstu wynika (przynajmniej tak to zrozumiałem), że być może ma Pani "szczęście" popełniania jednorazowych grzechów. Po ich uświadomieniu sobie, przeproszeniu i ogarnięciu się, nigdy już się Pani nie powtarzają. Bardzo tego zazdroszczę. Niestety nie mam tak łatwo. Te siedemdziesiąt siedem razy to dla mnie. I tylko błagam, by Panu Bogu cierpliwości do mnie wystarczyło. Dlatego, proszę o zrozumienie, nie potępię księdza Chmielewskiego, chociaż jestem zdecydowanym przeciwnikiem relacji intymnych z kimkolwiek, z wyjątkiem własnego małżonka/i.
WT
~Wojtek T.
6 września 2025, 19:44
przy czym odróżniłbym tu upadki, z których ktoś każdorazowo faktycznie powstaje, od trwania w grzechu, który to stan de facto może oznaczać odmowę nawrócenia, co jest grzechem przeciw Duchowi Świętemu. Gdy grzech ciężki powtarza się zbyt często, a może nawet w sposób świadomie lub podświadomie planowy, to można mówić o problemie z mocnym postanowieniem poprawy, albo np. o nałogu. Wtedy trzeba by podjąć terapię. Niestety, opisywane problemy - a było ich trochę, które tak irytują Autorkę (i nie tylko ją) nie wyglądają na jednorazowe wyskoki, tylko na pewne zachowania systematyczne, w których niestety zamieszany był dość permanentnie również intelekt, a nie tylko chwilowy przypływ emocji... Na FB ktoś słusznie spytał o wspólnotę zakonną - czy nikt nie widział tego co się dzieje, i w tym przypadku, i w innych (np. Pawła M.) i nie mógł jakoś pomóc?
NW
~Nikt Ważny
6 września 2025, 16:50
Pani Marto, raczej ludzi nie powinniśmy osądzać. Grzeszne czyny jak najbardziej. Ale nie grzeszników! Nie znamy wszystkich (!) okoliczności, więc osadzając przypisujemy sobie Boże prerogatywy. A to byłaby już idololatria. Być może dlatego Chrystus Pan powiedział: "Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni. Bo takim sądem, jakim sądzicie, i was osądzą; i taką miarą, jaką wy mierzycie, wam odmierzą." I jeszcze powiedział do jawnej, oczywistej grzesznicy: "Nikt cię nie potępił? ...I Ja ciebie nie potępiam. Idź, a od tej chwili już nie grzesz!". Skoro Pan nie potępia, to miałbym to robić ja? Owszem, jestem idiotą i niestety każdego dnia to udowadniam. Ale nie aż takim!!!
AK
~Ala Kowalska
6 września 2025, 20:20
Nie potępiajmy, nie potępiajmy...Tylko taki Kościół, który nie potępia zła, kryje i usprawiedliwia sprawców sam się potępia chociażby w oczach co raz większej liczby osób, którzy już mają dość hipokryzji Kościoła i z niego odchodzą...
FW
~Fredynand Wspaniały
7 września 2025, 12:04
Pani Ala - proszę pamiętać że właśnie hipokryci i osoby żyjące w zakłamaniu nie mogą znieść Kościoła i chcąc usprawiedliwić własne draństwo oskarżają tą wspólnotę o "hipokryzję" Pan Bóg sprawiedliwie oceni swój Kościół, ale nie będzie miał też litości dla tych którzy stoją poza Kościołem i nie chcą się nawrócić.
NW
~Nikt Ważny
7 września 2025, 17:18
„nie będzie miał też litości” Nie my umarliśmy na Krzyżu, nie nam o tym decydować. Miłość nie miałaby mieć litości? Skoro wiemy, że Bóg Jest Miłością i w Swej Naturze Jest Niezmienny, to z dużą dozą prawdopodobieństwa możemy zakładać, że Jego Miłość do nas Jest Stała i Niezmienna. Że Kocha nas tak samo gdy przychodzimy na świat, gdy Go wybieramy, gdy upadamy, gdy Go odrzucamy i gdy będziemy odchodzili z tego świata. Pytanie czy my będziemy się kochali, gdy poznamy całą prawdę o naszych grzechach i niegodziwościach? I może wtedy Boża Sprawiedliwość będzie dla nas jedynym Usprawiedliwieniem (sic!) (fascynuje mnie etymologia pojęć: sprawiedliwość i usprawiedliwienie. Sprawiedliwość Boga Miłosiernego nie stoi w opozycji do Miłosierdzia Boga Sprawiedliwego. One są w pełni komplementarne i stanowią doskonałe przymioty Boga. I oba są naszą nadzieją.
NW
~Nikt Ważny
7 września 2025, 17:40
Skoro Chrystus Pan powiedział: "Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni", to asekuracyjnie wolę się do tego zastosować. Mimo że z chęcią pooceniałbym innych. Oj, pooceniałbym.
AK
~Ala Kowalska
7 września 2025, 20:34
Powiedział też, że jeśli ktoś jest zgorszeniem dla maluczkich powinien sobie kamień młyński u szyi uwiązać i w wodę się rzucić. Nie czyta się Ewangelii wyrywkowo.
AK
~Agnieszka Kwiatkowska
9 września 2025, 07:16
Jednak osoby "krytykują ę tych którzy się oburzające" właśnie osądzają. I o tym jest artykuł - o tych, którzy w imię dziwaczne obrony grzeszących księży, sami oceniają i mieszają z błotem innych
NW
~Nikt Ważny
9 września 2025, 09:13
@Ala Kowalska, Nie, nie powiedział tak. Proszę sprawdzić.
AK
~Ala Kowalska
10 września 2025, 07:24
@ Nikt Ważny "Kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą we Mnie, temu byłoby lepiej kamień młyński zawiesić u szyi i utopić go w głębi morza" (Mt 18, 6)." Mali: młodzież, ludzie małej wiary, słabej psychiki odchodzą z Kościoła z powodu grzechów, tych których nie powinniśmy wg Pana "osądzać". Wiem, bo pracuję z młodzieżą i widzę wśród krewnych. Kiedyś tłumaczyłam im celibat tym, że można się w tak w Bogu zakochać, jak mąż w żonie, że inni ludzie już nas nie interesują jako obiekty miłości na wyłączność. Dziś już tego nie mówię i wstydzę się mojej poprzedniej naiwność. Choć wiem, że życie w celibacie jest możliwe, choć wymaga walki z samym sobą. I tego nie rozumiem, jak ktoś kto takie życie wybiera tej walki nie podejmuje albo z chętnie się poddaje.
NW
~Nikt Ważny
11 września 2025, 19:08
@Ala Kowalska, Teraz się w pełni zgadzam. Zauważyłaś różnicę? Prewencyjnie to mógłby być nawet heroiczny akt miłości. Post factum to byłaby tylko rozpacz.
BZ
~Bruno z Arymatei
6 września 2025, 16:32
Temat jest o wiele bardziej złożony i zniuansowany niż chciała by pani Marta Łysek.
NW
~Nikt Ważny
7 września 2025, 17:44
Ale tak fajnie przywalić kłonicą. Jak do dobrze, że nie jestem osobą publiczną i nad moją grzesznością mogą się pastwić tylko moi najbliżsi.
XZ
~Xy z
6 września 2025, 16:11
Nam świeckim po prostu zależy by kapłani (zwłaszcza ci charyzmatyczni i o dużych zasięgach) żyli zgodnie z tym co głoszą.
MM
~Mariola Madzia
6 września 2025, 12:46
Histryzowanie z obu stron. Że albo "prawdziwy seks" w wykonaniu księdza to "wypluj to słowo!" albo" o matko! seks! gdzie ofiara? jest znów holokaust i nie odpuszczę, że jest" Z dwojga złego wolę uciekać w ramiona tych od "wypluj to słowo!".
XZ
~Xy z
6 września 2025, 16:14
Sorry, histeria jest jedynie po stronie obrońców, a w zasadzie wybielaczy ks. Chmielewskiego.
WT
~Wojtek T.
6 września 2025, 10:51
warto też odróżnić sytuację jak ktoś upadnie raz, wyspowiada się i wróci od pionu od tego gdy po prostu dobrowolnie trwa w grzechu ciężkim przez dłuższy czas, bo na przykład ma na boku pannę. Jak taki jegomość może odprawiać Mszę św., spowiadać, itd.?
NW
~Nikt Ważny
6 września 2025, 16:52
To jest już sprzeniewierzenie się czyli zdrada.
~Klemens Żuj
6 września 2025, 23:23
"Jak taki jegomość może odprawiać Mszę św., spowiadać, itd.?" Tylko, że "wierzący lud" zwykle nie wie czy ten za kratkami konfesjonału obraca panny na prawo i lewo i z naiwnym zaufaniem lezie do takiego ... i się spowiada. Jasne, że w interesie kleru było to, żeby ustalić, że grzeszność ksiendza nie wpływa na ważność sakramentu. Dla mnie żenada!
WT
~Wojtek T.
7 września 2025, 17:36
@Klemens: To nie na tym polega, i nie ma detektywistycznych inspekcji robotniczo-chłopskich w celu weryfikacji kto jest kim. To dopiero byłaby żenada i skrajny subiektywizm. Osobie wierzącej chodzi o to, by sakrament był ważny, niezależnie od tego kto go sprawuje. nawet jeśli jest sprawowany niegodziwie przez szafarza (czyli np. w stanie grzechu ciężkiego). Gorzej jest gdy szafarz sakramentu jest niewierzący, czyli nie ma intencji czynienia tego co czyni Kościół. Wtedy sakrament może być nieważny, bo oprócz materii i formy, intencja jest konieczna do ważności sakramentu. Prorok Elizeusz wskazał sposób na uzdrowienie Naamana (7 zanurzeń to typ 7 sakramentów) za pośrednictwem swego sługi o dwuznacznej reputacji Gechaziego, a Naaman mimo wątpliwości wykonał zalecenie i został uzdrowiony.
NW
~Nikt Ważny
7 września 2025, 17:37
A dla mnie nie. Bo z jednej strony kapłan w konfesjonale działa in persona Christi, a z drugiej jest niczym oślica Balaama czy brudne wody Jordanu. Ja idę do Chrystusa i na Niego się zdaję, nawet jeśli podstawiłby mi do konfesjonału głupiego, niegodnego czy nietrzeźwego spowiednika. Chrystusowi się spowiadam i Chrystusa Miłosierdzia żebrzę.
NP
~Nie Podam
6 września 2025, 08:35
Dziękuję za ten tekst. Komentarze pod wpisami dotyczącymi działalności Chmielewskiego dowodzą że system krycia sprawców obejmuje również świeckich katolików, którzy stają murem za oprawca depcząc ofiary. Cały Kościół jest odpowiedzialny za lincz na ofiarach oraz za to że księża jako quasi bogowie mogą deptac przykazania Boże i prawo świeckie oraz ludzką godność. Pieniądze władza seks i brak konsekwencji przez lata doprowadziły do dramatu jaki obserwujemy. Ofiar jest bardzo dużo ale boją się mówić A bezkarni oprawcy działają bezkarnie i bez ograniczeń.
NW
~Nikt Ważny
6 września 2025, 16:54
Ale mówimy o sytuacji, gdy dorosły facet z dorosłą kobietą, dobrowolnie i bez przymusu???
AK
~Ala Kowalska
7 września 2025, 20:55
Tylko kobieta w kryzysie, o czym dobrze wiedział i dlatego ją wyłowił. Gdyby poderwał ją na ulicy, w parku to co innego. Ale wyrwał ją z rekolekcji, na które nie pojechała po to by szukać amanta. Nie tak łatwo poderwać obcą kobietę w przestrzeni publicznej, księża mają przez swoją posługę, czy raczej zawód łatwiejszy do nich dostęp, wprost mają je podane na tacy. Żadna kobieta przy pierwszej rozmowie nie będzie odsłaniać swego wnętrza jak to czyni na rekolekcjach czy w spowiedzi. Może właśnie dlatego niektórzy idą do kapłaństwa? Zwłaszcza, że kolesie i cały system będą go kryli. Nie rozumiem jak kobieta mogła u niego nocować w klasztorze? Nikt z zakonników tego nie widział i kojarzył co się dzieje? A może widzieli i podziwiali, że o. Dominik ma taki bajer i takie branie?
NW
~Nikt Ważny
8 września 2025, 14:14
Ale mężczyzna też mógł być w kryzysie. A skoro nosi sutannę i koloratkę, to kobieta ma jasny sygnał: "Wara ode mnie!". Więc kobieta powinna była trzymać się jak najdalej od niego. I również wziąć odpowiedzialność. Bo w takich sytuacjach odpowiedzialność spoczywa na obu stronach. To nie jest usprawiedliwianie, ale próba sprawiedliwego spojrzenia na sprawę. A mogło być też tak, że to kobieta zagięła parol na księdza. Czyż nie? Co nie zmienia faktu, że ksiądz, żonaty czy jakikolwiek inny mężczyzna, który nie chce i nie może stworzyć związku powinien natychmiast spie...., uciekać. Ja tak robię.
AK
~Ala Kowalska
8 września 2025, 22:05
Zgadzam się. Tylko w tej konkretnej sytuacji to ks. Dominik był inicjatorem, manipulatorem i wykorzystywaczem. Dlatego myślę, że zdecydowanie większa odpowiedzialność spoczywa na nim co nie zwalnia kobiety z używania rozumu i trzymania się od "zajętego" z daleka.
AK
~Ala Kowalska
8 września 2025, 22:21
I jeszcze jedno: skoro teoretycznie ks. Dominik leczył swe kryzysy kobietami, a miał tych ostatnich nie mało to może powinien wystąpić ze stanu duchownego i związać się z kobietą. Tylko czy wówczas byłby w stanie być jej wierny? Pewnie tak gładko zdradzanie żony by mu nie uchodziło jak zdradzanie kapłaństwa i własnych ślubów w zakonie...Żona pewnie byłaby mniej tolerancyjna niż współbracia...
AK
~Agnieszka Kwiatkowska
9 września 2025, 07:29
Ale uciekło jedno - seks z kimś, kto nie jest moim małżonkiem, jest występkiem przecie VI przy kazaniu. I tu nie ma dyskusji. Nie ważne, czy z przyzwoleniem, czy "kobieta zagięła parol" (kłania się średniowiecze). Jest to grzech i jako taki powinien być potępiony. W każdym razie byłby potępiony u świeckiego! A koloratka ma taką samą moc informowania "wara ode mnie" jak obrączka.
NW
~Nikt Ważny
9 września 2025, 18:49
Tylko skąd taka pewność, że "ks. Dominik był inicjatorem, manipulatorem i wykorzystywaczem" oraz "leczył swe kryzysy kobietami, a miał tych ostatnich nie mało"? Takie twierdzenie, z taką pewnością mógłby podać tylko ktoś uczestniczący w tych praktykach bezpośrednio, a zakładam że to raczej powielenie pewnej medialnej opinii (ewentualnie tajemnicy poliszynela). Mnie tam nie było, więc z rezerwą podchodzę do wersji obu stron. A ponadto wg oskarżanego kapłana, do seksu nie doszło. Przynajmniej w formie uważanej powszechnie za bezpośrednie czynności seksualne.