16 tys. osób prosi chrystusowców o wycofanie skargi kasacyjnej

(fot. cathopic.com)
KAI / kk

Na ręce rzecznika Towarzystwa Chrystusowego dla Polonii Zagranicznej, ks. Marka Grygiela, złożono petycję z 16 tys. podpisów w sprawie wycofania przez zgromadzenie skargi kasacyjnej z Sądu Najwyższego.

Rzecznik chrystusowców w rozmowie z KAI podkreślił, że sprawca sam jest odpowiedzialny za swoje czyny, którymi uderzał również w dobre imię zgromadzenia.
- Dziś pani Agnieszka Ziółkowska z grupą osób złożyła petycję z apelem o wycofanie się Towarzystwa Chrystusowego ze sprawy kasacyjnej dotyczącej byłego księdza i chrystusowca Romana B. Petycję oczywiście przyjęliśmy i w najbliższych dniach, po zapoznaniu się z nią władz zakonnych, wydamy stosowne oświadczenie – powiedział KAI ks. Marek Grygiel, rzecznik chrystusowców.

Duchowny podkreśla, że sprawa ma charakter prawny, więc zgromadzenie nie udziela szerszych informacji. "Wierzymy w niezawisłość sądu i sprawiedliwy wyrok” - deklaruje.

- W rozmowie z zainteresowaną podkreślaliśmy, że jest nam niezmiernie przykro z tego powodu, że miały miejsce te wydarzenia. Z naszej strony jest zawsze brak zgody na takie czyny. Podkreślamy ciągle, że sprawca, Roman B. działał na własne konto i swój własny koszt, jednocześnie godząc w dobre imię naszego zgromadzenia – powiedział ks. Grygiel.

W petycji podpisanej przez 16 tysięcy osób znajduje się apel o wycofanie przez Towarzystwo Chrystusowe skargi kasacyjnej złożonej do Sądu Najwyższego. Chrystusowcy musieli zapłacić milion złotych odszkodowania za czyny ówczesnego członka zgromadzenia, ks. Romana B.

W petycji przypomniano, że Roman B. przez półtora roku więził i gwałcił trzynastoletnią Katarzynę.

Inicjatorzy petycji argumentują, że wyrok sądu nakazujący chrystusowcom wypłatę odszkodowania był sprawiedliwy, gdyż po pierwsze sprawca jako zakonnik składał śluby ubóstwa i był finansowo zależny od zgromadzenia, które troszczyło się o jego materialne potrzeby. Po drugie, „ze strony zakonu nie zadziałały żadne mechanizmy, które powinny zapobiec takiej sytuacji. Zdarzenie nie miało charakteru incydentalnego, ale trwało przez dłuższy czas”.

Podkreślono, że współbracia widzieli sprawcę gwałtów z dziewczynką, jednak adekwatnie nie reagowali. Zwrócono też, że powtórna walka o sprawiedliwość skazuje ofiarę Romana B. na dodatkowe cierpienie.

"Sprawy zgodnie z regulaminem Sądu Najwyższego przydzielane są sędziom według kolejności wpływu wskazanych w planie posiedzeń, zatem nieuprawnione jest twierdzenie o celowej manipulacji składami sędziowskimi" - poinformował w komunikacie rzecznik Sądu Najwyższego sędzia Michał Laskowski. Sąd Najwyższy wydał komunikat "w budzącej duże zainteresowanie społeczne sprawie kasacji od wyroku zasądzającego zadośćuczynienie od Towarzystwa Chrystusowego dla Polonii Zagranicznej w Poznaniu".

Informacja Sądu Najwyższego pojawiła się w odpowiedzi na zamieszczone w mediach zarzuty jakoby skład sędziów wyznaczonych do rozpatrzenia sprawy pokrzywdzonej Katarzyny został zmanipulowany.

Zdaniem portalu Onet, "orzekać w tej sprawie pierwotnie miało trzech sędziów, których w różny sposób można skojarzyć z Kościołem katolickim". Onet podał, że mieli być to: "Beata Janiszewska, która ma na koncie orzeczenie na rzecz parafii, profesor Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Joanna Misztal-Konecka i Marcin Krajewski".

W odniesieniu do sędziego Krajewskiego w mediach wskazywano z kolei, że wcześniej "jako radca prawny reprezentował diecezję koszalińsko-kołobrzeską i jedną z parafii w sprawie księdza pedofila o zadośćuczynienie dla ofiary".

SN przypomniał w komunikacie, że skarga kasacyjna ze strony chrystusowców wpłynęła 11 marca br. i zgodnie z porządkiem alfabetycznym została przydzielona sędziemu Krzysztofowi Strzelczykowi. Na posiedzeniu 4 września Sąd Najwyższy, w składzie 1-osobowym (z udziałem SSN Krzysztofa Strzelczyka) skargę tę przyjął do rozpoznania.

SN poinformował, że z kolei pełnomocnik pokrzywdzonej Katarzyny zwrócił się do Sądu o wyznaczenie terminu rozprawy kasacyjnej możliwie jak najszybciej. SN skorzystał z możliwości, jakie daje regulamin wyznaczania rozpraw i zdecydował się nadać sprawie bieg poza kolejnością wpływu do Sądu Najwyższego.

Rozprawę w ramach posiedzeń Izby Cywilnej SN zaplanowano na 20 grudnia br.

SN informuje, że rozpoznanie tej sprawy w grudniu 2019 r. możliwe było tylko na posiedzeniu w dniu 20 tego miesiąca, ponieważ na wcześniejsze posiedzenia w dniach 6 i 18 grudnia 2019 r. sprawy zostały już wyznaczone.

Rzecznik Sądu Najwyższego Michał Laskowski przypomniał w środę, że sędzia Marcin Krajewski złożył wniosek o wyłączenie go od rozpoznania tej skargi kasacyjnej. SN pod koniec października uwzględnił ten wniosek. W miejsce wyłączonego sędziego wyznaczono do składu sędziego Jacka Grelę.

Zdaniem rzecznika prasowego SN, nieuprawnione jest twierdzenie o celowej manipulacji składami Sądu Najwyższego, gdyż zgodnie z regulaminem SN sprawy przydzielane są sędziom według kolejności wpływu do składów orzekających, wskazanych w planie posiedzeń na dany miesiąc.

"Sędziowie natomiast, jeżeli uznają, że istnieje okoliczność tego rodzaju, że mogłaby wywołać uzasadnioną wątpliwość co do ich bezstronności w danej sprawie, mają możliwość wyłączenia się od rozpoznawania sprawy, co miało miejsce w niniejszej sprawie" - poinformował sędzia Michał Laskowski.

W ub. piątek do Sądu Najwyższego trafiła petycja przeciwko wyznaczonemu pierwotnie składowi orzekającemu w sprawie Katarzyny. Pod dokumentem podpisało się 4,5 tys. osób.

 

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

16 tys. osób prosi chrystusowców o wycofanie skargi kasacyjnej
Komentarze (3)
EW
~Ewa wiśniewska
15 listopada 2019, 19:36
Jaka zbiorowa odpowiedzialnosc. Odpowiedzialnosc poniosl tylko On indywidualna bo zostal skazany. A odpiwiedzialnosc odszkodowawcza Towarzystwa to co innego. I czuje ze powinni ja uniesc. Malo tego mam takie przekonanie ze jak Kosciol bedzie musial zaczac placic to moze chetniej beda takie przypadki zglaszane policji.
DD
~Don Dario Kaczor
14 listopada 2019, 15:56
Już czas brać odpowiedzialność za swoje czyny. Jak zwykle w Polsce kler chytry na pieniądze. Tylko że to się źle kończy.
WG
W Gedymin
14 listopada 2019, 11:41
Nad wysokością odszkodowania sąd rzeczywiście powinien się zastanowić i rozdzielić je między Romana B. i zakon. Roman B. rzeczywiście działał na "własny rachunek", ale specyfika związku zakonnika ze zgromadzeniem nie wyłącza odpowiedzialności cywilnej zakonu, nawet jeśliby nie było zaniedbań ze strony zgromadzenia.