50 osób ma mszach w Wielkanoc? Proboszczowie zapraszają wiernych. "Trzeba jak najszybciej zmienić rozporządzenie"
Kto teraz da gwarancję, że nowe wytyczne dotrą do ludzi? A nawet jeśli dotrą, to ludzie mogą mieć mętlik w głowie. Bo przecież w ogłoszeniach księdza proboszcza było coś innego. To zwlekanie na ostatnią chwilę naprawdę jest bardzo nieodpowiedzialne - pisze Piotr Żyłka.
Kilka dni temu pisałem, że w rozporządzeniu władz jest informacja, że od 12 kwietnia do kościołów będzie mogło przychodzić na msze 50 osób. Zwróciłem uwagę, że to bardzo niepokojące. Cześć osób komentując pisała, żebym nie siał paniki, bo te wytyczne na pewno się zmienią.
Tymczasem wczoraj na ten sam problem zwrócił uwagę Prymas Wojciech Polak.
- Oczekuję, że w tym tygodniu minister Szumowski powie, że przedłuży czas restrykcji i taka sytuacja się nie wydarzy - powiedział w Radiu ZET. Jego zdaniem pozwolenie na przebywanie 50 osób w świątyniach w obecnej sytuacji byłoby po prostu nierozsądne. - Jestem przekonany, że lada moment będzie takie ogłoszenie, że dalej jesteśmy w ograniczeniu, które dziś przeżywamy - dodał.
Ja też mam taką nadzieję. Problem polega na tym, że dni mijają a nowego rozporządzenia wciąż nie ma. Jasne, jest jeszcze trochę czasu, ale to czekanie na ostatnią chwilę serio jest mega niebezpieczne.
Od niedzieli dostaję wiadomości od czytelników ze zdjęciami ogłoszeń parafialnych, w których np. proboszczowie piszą, że się cieszą, że na Wielkanoc do kościoła będzie mogło przyjść 50 osób i serdecznie wiernych na msze zapraszają.
Przykład z jednej z krakowskich parafii. Ogłoszenia z ostatniej niedzieli.
"Już dziś cieszymy się, że rygory stanu epidemii zostaną rozluźnione na Wielkanoc: w Niedzielę Wielkanocną i Poniedziałek Wielkanocny w nabożeństwach będzie mogło uczestniczyć ponownie 50 osób".
Co więcej na stronie wspomnianej parafii pojawiła się dziś taka aktualizacja: "Podajemy do wiadomości, że - zgodnie ze wskazaniami Arcybiskupa Metropolity Krakowskiego z dnia 2 kwietnia br. - w Niedzielę Wielkanocną i Poniedziałek Wielkanocny w nabożeństwach będzie mogło uczestniczyć ponownie 50 osób". Czyli teraz jeszcze dochodzi autorytet biskupa.
Co prawda w komunikacie kurii jest napisane, że "jeśli pojawią się nowe przepisy państwowe, dotyczące zgromadzeń religijnych, należy się do nich dostosować i uwzględnić je w praktyce duszpasterskiej", ale te informacje już w ogłoszeniach parafialnych się nie pojawiają. Albo pojawiają się w osobnym materiale, którego wierni mogą nie zauważyć.
I kto teraz da gwarancję, że nowe wytyczne dotrą do ludzi? A nawet jeśli dotrą, to ludzie mogą mieć mętlik w głowie. Bo przecież w ogłoszeniach księdza proboszcza było coś innego.
To zwlekanie na ostatnią chwilę naprawdę jest bardzo nieodpowiedzialne.
Skomentuj artykuł