Abp Grzegorz Ryś: Kościół jest narzędziem. Nie jest celem dla siebie, nie jest celem samym w sobie
"My jako Kościół też możemy mieć taką pokusę, by podkreślać siebie, zadbać o siebie. My Kościół jesteśmy sługą niekoniecznym! Kościół nie jest ważny – ważny jest Jezus i ważny jest człowiek i świat, do którego Kościół jest posłany! Kościół jest narzędziem. Nie jest celem dla siebie, nie jest celem samym w sobie!" – mówił abp Grzegorz Ryś do Wspólnot Neokatechumenalnych.
Dziś wieczorem parafii pw. św. Alberta Chmielowskiego na łódzkim osiedlu Widzew odbyła się niecodzienna uroczystość. Podczas Eucharystii wspólnota łódzkiego Seminarium Redemptoris Mater w obecności pasterza Archidiecezji Łódzkiej przedstawiła się łódzkim Wspólnotom Drogi Neokatechumenalnej.
Wszystkich zebranych w świątyni przywitał proboszcz parafii – ks. kan. Przemysław Góra, który podkreślił, że dzisiejsza uroczystość wpisuje się w historię tej wspólnoty parafialnej, jak i całej Archidiecezji.
Następnie zostały przedstawione Wspólnoty Drogi Neokatechumenalnej regionu łódzkiego, do którego należą wierni trzech diecezji: Archidiecezji Łódzkiej, Diecezji Włocławskiej oraz Diecezji Kaliskiej.
Po prezentacji wspólnot zaprezentowała się też wspólnota łódzkiego Seminarium Redemptoris Mater do której należy sześciu kleryków: trzech z Polski – Tomasz (32 lata), Hieronim (26 lat), Michał (19 lat), dwóch z Włoch – Piotr (27 lat) i Andrea (20 lat) i jeden z Hiszpanii Karlos (22 lata). Nad formacją czuwa rektor – ks. Michał Jaworski oraz ojciec duchowny – ks. Janusz Świeca.
W homilii łódzki pasterz zwrócił uwagę zebranych na to, że – Jezus mówi – przy odrobinie waszej wiary działyby się rzeczy niemożliwe. A co w tym przeszkadza? To, że nie chcecie być sługami niekoniecznymi! To jest przeszkoda, aby Bóg przez was mógł robić rzeczy niewyobrażalne, niesłychane, niemożliwe! – tłumaczył arcybiskup. – Tych sześciu się przygotowuje do kapłaństwa, nas tu jest już kilku, którzy są księżmi – co my możemy sami z siebie wam dać? Ja nie umiem wskrzeszać. Nie umiem oczyszczać trędowatych. Sam nie jestem w stanie nikomu odpuścić grzechów. Sam nie wiedziałbym – sam ze siebie – jakie znaleźć słowo, by porozmawiać z kimś, komu umarł ojciec, matka albo dziecko. Macie jakieś własne słowa na takie sytuacje? Macie coś do powiedzenia od siebie? Mogłyby się – przy odrobinie naszej wiary – dziać w ludziach rzeczy niemożliwe tylko, że my musimy zniknąć! – podkreślił kaznodzieja.
– Im będziesz mniej miejsca zajmował, tym będzie więcej przestrzeni dla Boga, a On będzie działał. Będą się działy rzeczy niesamowite, bo ty się robisz mały. Ty mówisz – ja jestem nieważny. Ja jestem sługa niekonieczny! Wtedy otwierasz przestrzeń Bogu do działania, to znaczy, otwierasz innych na przestrzeń z Jezusem, z Jego miłością, z Jego mocą, z Jego mądrością, z Jego obecnością! A jeśli za każdym razem będziemy jako słudzy konieczni, to człowiek, któremu teoretycznie mówimy o Jezusie, nawet nie ma szans Go zobaczyć, bo wszędzie jestem ja!- zauważył hierarcha.
Skomentuj artykuł