Abp Henryk Hoser: czas drastycznie mi się kończy

(fot. Przemysław Jahr / Wikimedia Commons, CC-BY-SA-3.0)
Onet.pl / sz

Arcybiskup Henryk Hoser udzielił szczerego wywiadu portalowi Onet. Opowiada w nim o swoim zwątpieniu, wielkiej miłości, a także o ludobójstwie w Rwandzie i kończącym się czasie jego życia. Hierarcha nie unika również pytań o dalsze losy ks. Lemańskiego.

W młodości był przeciętnym katolikiem, później okazał się wyjątkowo zdolnym studentem medycyny, aż w końcu porzucił świetnie zapowiadającą się karierę lekarza dla powołania. "Pytałem siebie: czy na pewno chcę rezygnować ze wszystkich planów, z kariery? Przez jakiś czas wydawało mi się to kompletnym absurdem. Później ta myśl wracała z taką intensywnością, że nie mogłem się od niej opędzić - mówi w wywiadzie udzielonym Januszowi Schwertnerowi.

Na pytanie, czy był kiedykolwiek zakochany, odpowiada "tak" i dodaje, jak sobie z tym poradził: "Zespół zakochania jest przejściowy i nietrwały. Coś jak burza majowa. Przychodzi i przemija. Ja odpowiednio wcześnie zdałem sobie sprawę, że życie rodzinne to projekt dożywotni. I z pełną świadomością się tego wyrzekłem".

O celibacie mówi, że jest trudny tak samo jak wierność w małżeństwie: "Po miesiącach miodowych przychodzi proza życia". Arcybiskup przyznał, że zakochanie jest ważną częścią życia, dlatego pyta o to kandydatów, nim dopuści ich do święceń.

Hierarcha przedstawia siebie jako introwertyka i człowieka, który nie lubi skupiać uwagi na sobie, "błyszczeć". W tym upatruje brak przychylności mediów wobec niego. Od lat nie podejmuje się publicznie obrony przed oszczerstwami, jakie są kierowane wobec niego ws. ludobójstwa w Rwandzie, a są to nawet oskarżenia o współudział. "Gdy w Rwandzie doszło do ludobójstwa, to mnie tam nie było. Wyjechałem niespełna rok wcześniej, w sierpniu 1993 roku. W kwietniu 1994 roku rozpoczęła się masakra, ja przebywałem w Europie" - mówi arcybiskup.

Powrót do Rwandy krótko po masakrze ludności przypomniał mu obrazy i tragedię rzezi na Woli, w której stracił ojca i dziadka. Sytuacja Rwandy okazała się bardziej dramatyczna. "Wokół była jedna wielka pustka. Przerażająca. Na każdym kroku walały się ludzkie szczątki. Nie jest łatwo to opisać słowami" - powiedział. Te wydarzenia nie sprawiły jednak, że zwątpił w Boga: "Jeśli wątpiłem, to zawsze w człowieka".

W dalszej części wywiadu Arcybiskup odpowiada na pytania o jego obecną posługę w Warszawie. Przyznaje, że droga do zdjęcia suspensy z ks. Wojciecha Lemańskiego jest otwarta, musi on jednak uznać listę zarzutów, które dotyczą tylko sytuacji duszpasterskiej i nauczania Kościoła. "One nie odnoszą się do mojej osoby" - mówi hierarcha.

"Jakimi uczuciami ksiądz darzy ks. Lemańskiego?" - pyta Janusz Schwertner. "Modlę się za niego. To człowiek, który w dużej mierze padł ofiarą mediów i uwierzył w siebie. Zbyt mocno" - odpowiada abp Hoser.

Ordynariusz diecezji warszawsko-praskiej nie ukrywa, że chciałby porozumienia jeszcze w tym roku, jednak widzi jedną zasadnicza przeszkodę kanoniczną: "Dopóki nie spełni warunków wymaganych kanonicznie, to ja suspensy zdjąć nie mogę".

"Mam świadomość krótkiej perspektywy, która mi została. Czas drastycznie mi się kończy" - powiedział arcybiskup. Jednak samej śmierci się nie boi. "Wierzę w Boga dobrego, miłosiernego i sprawiedliwego. To mi wystarcza".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Abp Henryk Hoser: czas drastycznie mi się kończy
Komentarze (3)
JP
Jarosław Pawełkiewicz
17 czerwca 2017, 11:25
Wszyscy kiedyś przekroczymy próg TAMTEGO świata. Ksiądz Arcybiskup pisze o tym spokojnie bo nie ma się czego bać. Choć chciałbym, aby pozostał z nami jak najdłużej, bo to dla nas  potrzebne. To wybitna postać w polskim episkopacie. Bardzo Go szanuję. Pewnie Ksiądz Arcybiskup tego nie przeczyta nigdy. Ale chciałbym Mu powiedzieć: Księże Arcybiskupie, proszę zostać z nami tak długo jak Pan Bóg zechce, proszę nauczać nas, wlewać nadzieję, ale bezkompromisowo sprzeciwiać się błędom wlewającym się do Kościoła. Niech dobry Bóg błogosławi...
E
Ewcia
14 czerwca 2017, 18:53
Wzruszyłam się, chyba zacznę płakać... O ironio, matko moja!
14 czerwca 2017, 15:25
A ile Hoser ma maczet w swoim budynku diecezji?