Abp Hoser: młodzi Ukraińcy nie są odpowiedzialni za winy przodków, historii nie można wykorzystywać

(fot. PAP/Wojciech Pacewicz)
PAP / mp

Młodzi Ukraińcy nie są odpowiedzialni za winy swoich przodków, a prawda historyczna nie może być wykorzystywana do hamowania braterskich więzi - uważa abp Henryk Hoser.

Problemy migracji były jednym z tematów obrad Konferencji Episkopatu Polski.
Obrady 377. Zebrania Plenarnego KEP odbywały się w piątek i sobotę w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim Jana Pawła II. Uczelnia ta świętuje 100-lecie istnienia.
Abp Hoser na konferencji prasowej po zakończeniu obrad odniósł się do sytuacji Ukraińców w Polsce, którzy przybywają tu, aby tu studiować lub pracować.
"Chciałbym zaapelować, abyśmy nie popełniali - tak często dzisiaj praktykowanego - błędu anachronizmu. Na czym to polega? Na tym, że dzisiejszym pokoleniom młodych ludzi przypisuje się cechy pokoleń żyjących dużo wcześniej, których już nie ma na ziemi, przypisuje się nie tylko ich zasługi, ale również ich błędy i winy niektóre" - powiedział.
"Ci młodzi nie są odpowiedzialni za to, co się działo w historii. Oczywiście, prawda historyczna jest konieczna, ale dzisiaj nie możemy tej prawdy używać jako coś, co powinno hamować nasze serdeczne, braterskie, wzajemne relacje, które są nam tak bardzo potrzebne" - dodał abp Hoser, który pełni funkcję przewodniczącego zespołu ekspertów KEP ds. bioetycznych.
Hierarcha podkreślił, że wielu Ukraińców przybywa do Polski "za chlebem", chce tu pracować, bo zarobki na Ukrainie są bardzo niskie. "Przypomina to sytuację w Polsce sprzed dwudziestu paru lat, kiedy też masowo wyjeżdżano za granicę w celach zarobkowych" - dodał.
Abp Hoser powiedział, że wielu imigrantów z Ukrainy znajduje w Polsce pracę w różnych sektorach m.in. w budownictwie, usługach. Podkreślił, że mają oni swoje potrzeby nie tylko materialne, ale też religijne; potrzebują miejsc, gdzie mogliby się spotykać, modlić, integrować.
"Mają potrzebę integracji ze społeczeństwem polskim. To jest stosunkowo łatwy proces, dlatego że mamy wspólną historię i mamy podobny język. Ukraińcy bardzo szybko uczą się języka polskiego. To są ludzie bardzo zdolni i przedsiębiorczy" - powiedział arcybiskup.
Podkreślił też, że z Ukrainą wiążą nas wielowiekowe związki i tradycje, a "historia naszych relacji jest bardzo długa i niekiedy burzliwa". "Niemiej wzajemne przenikanie się Ukraińców i Polaków funkcjonowało i funkcjonuje do dzisiaj" - zaznaczył.
Zebranie plenarne KEP po raz pierwszy w historii odbywało się na KUL. Uczestniczyło w nim ponad 90 biskupów z całej Polski. W niedzielę biskupi wezmą udział w setnej inauguracji roku akademickiego KUL.
DEON.PL POLECA


Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Abp Hoser: młodzi Ukraińcy nie są odpowiedzialni za winy przodków, historii nie można wykorzystywać
Komentarze (13)
O
Oriana
15 października 2017, 19:17
Abp. Hoser wypowiedział się bardzo mądrze. Nie można współczesnym pokoleniom przypisywać cech pokoleń ich rodziców, a tym bardziej dziadków i pradziadków. I odnosi się to do win i błędów, ale również sasług. Prawdę historyczną należy znać, oddać cześć ofiarom, potępic zbrodnie. Ale zasługi przeszłych pokoleń nie są zasługami współczesnych tylko dlatego, że należą do tego samego narodu, tak samo zbrodnie wcześniejszych pokoleń nie obciążaja ich potomków. Jest tak w przypadku relacji Polsko-Ukraińskich, ale także Polsko-Litewskich, Polsko-Niemieckich. Dobrze jest też poznać fakty historyczne z różnych stron. Czasami jest tak, ze ktoś kto jest uznawany za bohatera dla jednego narodu był wrogiem innego narodu. Musi byc odwaga do zmierzenia się z prawdą po obu stronach. Nie wydaje mi się, aby wszyscy Ukraińcy czcili Banderę, rozmawiałam z wieloma młodymi Ukraińcami, którzy mieli krytyczny stosunek do Bandery.
15 października 2017, 23:06
Ktoś na Ukrainie protestował przeciwko zmienianiu nazw ulic? Np. w Kołomyi polska ul. 3 Maja to teraz Stepana Bandery. Niektórzy jeszcze to pamiętają, a dla innych to może drobiazg. Odchodzącym z tego świata Ukraińcom przydałaby się głębsza refleksja na temat tego, co czynili.  A przyszłości też nie da się budować na kłamstwie historycznym. Z tym młodzi Ukraińcy muszą się zmierzyć na serio.
Oriana Bianka
15 października 2017, 23:54
Zgadzam się, że Ukraińcy powinni rozliczyć się ze swoją przeszłością, ale najpierw muszą poznać dobrze swoją historię, bo nie zawsze ją znają, może nawet często nie znają prawdziwej historii. Nie mogli jej sie nauczyć w czasach ZSRR, bo uczono całkiem innej historii niż my znamy. Teraz poszukuja tożsamości narodowej, źle jesli powołuja się na Banderę, jako kogoś kto walczył o niepodległośc Ukrainy. W związku z wojną z Rosją to bardziej wybrzmiało. Obawiam się, ze to długi proces, aby uporządkowali wiedze na ten temat. Potrzeba współpracy historyków obu krajów. Ukraińcy, których ja spotkałam studiuja w Polsce, oni maja większą wiedzę, własnie od nich słyszałam krytyczne opinie o Banderze i potepienie tego co się stało na Wołyniu. 
B
Bazyli
16 października 2017, 12:32
Proszę zwrócić uwagę, na fakt, że postrzeganie własnej historii przez poszczególne narody jest odmienna od postrzegania jej przez innych. My także jesteśmy obciążeni tą przypadlością. Np. Jożef Kuraś (ps. Ogień) i jego pomnik otwieramy przez Lecha Kaczyńskiego został oprotestowany przez Słowaków. Doładnie taka sama sytuacja, a pomnik stoi do dzisiaj. Czy Polacy mieli refleksje nad tym co robią? Jeśłi tak to w kolejnych latach tylko bardziej brną w mit tzw. "żołnierzy wyklętych". I końca tego nie widać. 
16 października 2017, 15:20
W Łodzi zmieniono ulicę Kurasia na inną. Kto był bohaterem to był, kto nie był to nie był. To trzeba badać. Bohaterowie ginęli w katowniach UB. Np. "Inka", zachowała się jak trzeba, czy nie? Natomiast porównywanie działalności Kurasia, co należy weryfikować, do ogromnych rozmiarów rzezi wołyńskiej - to nie jest "dokładnie taka sama sytuacja".
16 października 2017, 15:48
Pomnik Józefa Kurasia w Zakopanem wciąż stoi, prawda?  Działalność Kurasia jest bardzo podobny do działań na Wołyniu. Oczywiście rozmiar jest inny, ale składa się z podobnych problemów ukraińskich Kurasiów. Dostrzega Pani belkę w oku Ukraiców, ale nie dostrzega belki w oku Polaków.  Nacjonalistyczną ideologię OUN  uważa Pani za zbrodniczą. A co myśi Pani o ONR? dosrzega Pani jakieś podonieństwa?
16 października 2017, 17:12
Dostrzegam, dostrzegam, ale tak proporcjonalnie w tych różnych sprawach - "drzazgę w oku Polaków". A czy "Inka" zachowała się jak trzeba? Dostanę na koniec odpowiedź na to pytanie?
18 października 2017, 15:05
Nie znam bohaterskich dokonań "Inki". Zajrzałem do wikipedii: "Na przełomie 1945/1946, zaopatrzona w dokumenty na nazwisko Danuta Obuchowicz, podjęła pracę w nadleśnictwie Miłomłyn w powiecie ostródzkim[7]. Wczesną wiosną 1946 nawiązała kontakt z ppor. Zdzisławem Badochą „Żelaznym”, dowódcą jednego ze szwadronów „Łupaszki”. Po śmierci „Żelaznego”, zabitego podczas obławy zorganizowanej przez funkcjonariuszy UB 28 czerwca 1946, została wysłana przez jego następcę, ppor. Olgierda Christę „Leszka”, po zaopatrzenie medyczne do Gdańska. Tam, rankiem 20 lipca 1946, ..... „Inka” została aresztowana". Wiemy, że 19 stycznia 1945 roku ostatni komendant Armii Krajowej gen. Leopold Okulicki wydał rozkaz o rozwiązaniu Armii Krajowej. Brygada Łupaszki była częścią AK. Wiem, że nie posłuchał rozkazu i nie rozwiązał oddziału. Jak się nazywa żołnierz, który nie zastosował sie do rozkazu i dalej (mimo nie istnienia armii) używa broni w różnych celach. Wiemy o "wyczynach" Łupaszki. Jakie bohaterskie czyny ma "Inka"? 
18 października 2017, 19:06
Skoro nie była bohaterką, to dlaczego tej dziewczynie nawet nie pozwolono dożyć do osiemnastych urodzin w katowni UB? Taki był sympatyczny zwyczaj?
23 października 2017, 10:46
Nie napisałem, że Inka nie była bohaterem. Napisałem, że Ja nie znam jej bohaterskich czynów i w dalszej kolejności poprosiłem Cię o ich podanie. Czyżbyś także nie znała żadnych bohaterskich czynów Inki, bo nie wymianiłaś ani jednego? Ale nie ma sprawy czekam, na ich wymienienie. Bycie ofiarą zbrodniarzy, nie oznacza automatycznie bycia bohaterem. Inka z pewnością była jedną z wielu ofiar ówczesnego aparatu przenocy komunistycznej.  I nie zapomnij napisać, jak nazwya się żołnierz, który nie wykonał rozkazu. Czy mam podpowiedzieć jak go należy nazwać?
O
Oriana
15 października 2017, 19:17
Abp. Hoser wypowiedział się bardzo mądrze. Nie można współczesnym pokoleniom przypisywać cech pokoleń ich rodziców, a tym bardziej dziadków i pradziadków. I odnosi się to do win i błędów, ale również sasług. Prawdę historyczną należy znać, oddać cześć ofiarom, potępic zbrodnie. Ale zasługi przeszłych pokoleń nie są zasługami współczesnych tylko dlatego, że należą do tego samego narodu, tak samo zbrodnie wcześniejszych pokoleń nie obciążaja ich potomków. Jest tak w przypadku relacji Polsko-Ukraińskich, ale także Polsko-Litewskich, Polsko-Niemieckich. Dobrze jest też poznać fakty historyczne z różnych stron. Czasami jest tak, ze ktoś kto jest uznawany za bohatera dla jednego narodu był wrogiem innego narodu. Musi byc odwaga do zmierzenia się z prawdą po obu stronach. Nie wydaje mi się, aby wszyscy Ukraińcy czcili Banderę, rozmawiałam z wieloma młodymi Ukraińcami, którzy mieli krytyczny stosunek do Bandery.
Oriana Bianka
15 października 2017, 19:38
Przepraszam, powinno być: relacje polsko-ukraińskie, polsko-litewskie, polsko-niemieckie.
15 października 2017, 16:35
Ale żyją jeszcze ci, którzy nadal ze strachem myślą o ukraińskich zbrodniach. Pokolenie, które straciło swoją ojczyznę i nie doczekało prawdy. Czy to pokolenie zostało rzucone na straty, bo to nie powstańcy warszawscy? Prawda jest potrzebna, tylko na niej można budować nowe, lepsze relacje. Ukraińskie społeczeństwo nie chce skonfrontować się z prawdą. Czy tak ma pozostać dla "dobra" sprawy? Nierozliczona przeszłość nie przyniesie nic dobrego.