Abp Hoser: nie umiemy odróżniać dobra od zła

(fot. Janusz Halczewski / Wikipedia Commons / CC)
KAI / drr

Tragedią dzisiejszego świata jest nieumiejętność rozróżnienia dobra od zła - podkreślił abp Henryk Hoser. Bp warszawsko-praski modlił się 26 października w intencji misji w parafii Matki Bożej Różańcowej na warszawskim Bródnie. Liturgię poprzedziło nabożeństwo do Bożego Miłosierdzia, po którym swoim świadectwem dzielili się misjonarze.

W homilii abp Hoser przypomniał, że powołaniem wszystkich uczniów Chrystusa jest dawanie w świecie świadectwa o Bożej miłości. Za św. Pawłem tłumaczył - aby ją dobrze wypełnić trzeba być człowiekiem pokornym i cierpliwym znosząc innych w miłości, ponieważ tylko nasza jedność i miłość bliźniego są dziś autentycznym żywym znakiem obecność Boga.

- Tylko po tym świat może nas rozpoznać. Nie po tym, że modlimy się długo w Kościele, odmawiamy wspólnie różaniec, czy śpiewamy pobożne pieśni. One same, jak mówi jedna z prefacji, nic Bogu nie przydają, bo do Niego należy wszystko - tłumaczył abp Hoser. - Tym co nadaje naszym modlitwom wymiar misyjny, to intencja z jaką wstawiamy się do Boga. To ona niejako upoważnia Go do działania, ponieważ szanując ludzką wolność czeka na zaproszenie człowieka.

Arcybiskup powiedział również, że dla wierzących w Chrystusa modelem jedności, w tym także tej rodzinnej, jest Trójca Święta. - Rodzina skłócona jest zamknięta na wszystko co się dzieje wokół, ponieważ całą swoją energię angażuje na wewnętrzne konflikty.

Wynikiem braku jedności jest także coraz większa plaga rozwodów - zauważył abp Hoser, przestrzegając przed zgubnymi tego konsekwencjami. - Dziecko, które przeżyło rozpad swojej rodziny, jest naznaczone tym do śmierci. Uważając, że wierność jest niemożliwa, nie tylko nie ma odwagi zawrzeć małżeństwa i żyje "na próbę", ale także nie ma odwagi mieć potomstwa - mówił abp Hoser.

Jego zdaniem, tragedią dzisiejszego świata jest nieumiejętność rozróżnienia dobra od zła. - Odwrócenie się od Dekalogu doprowadziło do sytuacji, w której to co tam było uznane za grzech dziś uważane jest za cnotę, natomiast ci, którzy żyją zgodnie z Dziesięcioma Przykazaniami są postrzegani jako naiwni, a nawet traktowani jako szkodliwi społecznie - powiedział abp Hoser, apelując o autentyczne świadectwo wiary chrześcijan.

- Współczesny świat potrzebuje wielkiej rzeszy misjonarzy, misjonarek, apostołów, którymi od chrztu wszyscy jesteśmy - podkreślił.

Po liturgii można było nabyć książki i płyty poświęcone pracy polskich misjonarzy. Rozprowadzało je Dzieło Misyjne Diecezji Warszawsko-Praskiej.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Abp Hoser: nie umiemy odróżniać dobra od zła
Komentarze (16)
NC
NIE CUDZOŁÓŻ.
29 października 2012, 16:34
Nie cudzołóż jest w oczywisty sposób przykazaniem chroniącym relacje rodzinne. Pan Jezus tłumaczy to przykazanie: Kto oddala żonę swoją, a bierze inną, popełnia cudzołóstwo względem niej. I jeśli żona opuści swego męża, a wyjdzie za innego, popełnia cudzołóstwo. Mówiąc więc innymi słowy, przykazanie: Nie cudzołóż! oznacza: Nie opuszczaj żony i nie zakładaj innej rodziny! Nie opuszczaj męża i nie łącz się z innym! W ten sposób Pan Jezus ukazuje coś nowego względem tradycji żydowskiej, ukazuje bowiem z jednej strony równość kobiety i mężczyzny w obowiązkach czy powinnościach małżeńskich, a jednocześnie głosi zasadę jedności i nierozerwalności małżeństwa. Biorąc pod uwagę wszystkie relacje rodzinne można spojrzeć na to przykazanie jeszcze szerzej: Przecież z powodu rozbicia rodziny najbardziej cierpią dzieci. Wynika stąd, że przykazanie szóste broni prawa dzieci do normalnej rodziny. (Gaudium et spes.)
K
katolik
29 października 2012, 15:03
do Zochy, zauważ, że jesteś na portalu katolickim i obowiązują tu zasady katolickie. Kto jest buddystą, muzułmanem, protestanetm czy ateistą może żyć w związku według swojego wyznania i nikt z katolików nie ma nic do tego. Bóg nie stworzył inaczej wierzących na potępienie. Bóg chrześcijan dał pewne zasady, które wszyscy chrześcijanie muszą przestrzegać, a Jezus też nie nazwał partnera Samarytanki "mężęm", a więc i ci, którzy uważają się za wierzących katolików, nie powinni uważać, że żyją w małżeństwie, jeśli jest to ich kolejny związek po rozwodzie.
Z
Zocha
29 października 2012, 13:39
Jakaś osoba, prwdopodobnie bardzo zraniona w swoim małzeństwie pisze tu ciągle, pod różnymi nickami, przeciw małżeństwom niesakramentalnym i księżom którzy im czasem pomagają. Jej zdaniem nie ma małżeństw niesakramentalnych. Ale jak to jest z małżeństwami cywilnymi, buddyjskimi, mahometańskimi, ba - ewangelickimi, itp   Przecież ewangelicy nie uznają małżeństwa za sakrament. Czy Bóg stworzył ich wszystkich na potępienie? Czy Jezus mówił nam tylko o małżeństwach katolickich? On mówił o wszystkich małżeństwach na świecie które przestrzegają kilku podstawowych zasad ( w tym nierozerwalności) jako o związkach mężczyzny i kobiety którym Bóg sprzyja. Które dają dobre owoce, które mogą już tu na ziemi jakoś uszczęśliwić ludzi. Nie bądźmy tacy potępiający innych. Patrzmy na swoje życie.
PP
piszmy prawdę!
29 października 2012, 11:58
"niesakramentalni" -> to są związki cywilne nie ma czegoś takiego jak niesakrament można ewentualnie napisać nie związani sakramentem, a więc są związkiem cywilnym pisząc związki cywilne piszemy prawdę nie ma niedziadka, czyli babci nie ma nieojca, czyli matki nie ma niesakramentu, czyli ...
KS
kłamstwo szatana
29 października 2012, 11:38
Niesakramentalni i ich duszpasterze uwierzyli kłamstwu szatana, że należy żyć w cudzołóstwie dla dobra (?) dzieci urodzonych ze zdrady. Zło ukrywa się pod pozorem dobra  ( a potem te dzieci, gdy dorosną, będą żyć tak samo, gdyż wychowały się w kłamstwie i uwierzyły, że narodzenie dzieci usprawiedliwia życie w cudzołóstwie)
K
katolik
29 października 2012, 09:30
Nie moja wina, że wszyscy uwierzyli kłamstwu. Dlatego Bóg dopuszcza działanie na nich oszustwa, tak iż uwierzą kłamstwu, aby byli osądzeni wszyscy, którzy nie uwierzyli prawdzie, ale upodobali sobie nieprawość. 2 Tes.2-12 Kłamstwu uwierzyli wszyscy! Czy wiesz w jakich czasach żyjemy? Mt 7:21 "Nie każdy, który Mi mówi: Panie, Panie!, wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie."
ZB
zdaniem bł. JP II
29 października 2012, 09:18
"Co stało się z przykazaniem: "Nie cudzołóż" w naszym polskim życiu? Czy małżonkom naprawdę zależy na tym, ażeby ich dzieci rodziły się z czystych rodziców? Czy nosimy w sobie poczucie, że ciało ludzkie jest wezwane do zmartwychwstania i że winniśmy troszczyć się o zachowanie jego godności? Czy potrafimy sobie uświadomić, że ludzka płciowość jest dowodem niesłychanego wręcz zaufania, jakie Bóg okazuje człowiekowi, mężczyźnie i kobiecie, i czy staramy się tego Bożego zaufania nie zawieść? Czy pamiętamy o tym, że każdy człowiek jest osobą i że nie wolno drugiego człowieka sprowadzać do roli przedmiotu, który z pożądliwością można oglądać lub którego się po prostu używa? Czy narzeczeni budują swoją przyszłą jedność małżeńską, tak jak się to robić powinno, to znaczy zaczynając od budowania jedności ducha? Czy małżonkowie pracują nad pogłębieniem swojej małżeńskiej jedności - pomimo całego trudu, a także obiektywnych trudności, jakie niesie z sobą życie, pomimo różnych ułomności, jakimi oboje są obciążeni? Czy pamiętają o tym, że w momencie ich ślubu przed ołtarzem sam Chrystus zobowiązał się być z nimi zawsze, być ich światłem i mocą? Czy małżonkom naprawdę zależy na tym, aby ta Boska obecność Chrystusa napełniała ich życie małżeńskie i rodzinne? Pytania te stawiam przed Bogiem, stawiam je wszystkim rodzinom katolickim, wszystkim małżonkom, wszystkim rodzicom w całej Polsce! 6. Siewca z Ewangelii jest zarazem Pasterzem. Jest Dobrym Pasterzem. W swojej pasterskiej trosce o człowieka Kościół szczególnie skupia się na sprawach pracy rolników. Znajdujemy wyraz tej troski na przykład w encyklice Mater et Magistra Jana XXIII, który sam był chłopskim synem z licznej rodziny. Kościół liczy zarazem na zdrowe tradycje moralne ludzi pracujących na roli, związanych z ziemią i przez to bliższych Stwórcy. Wrażliwych na Jego prawo, na Dekalog i na Ewangelię Chrystusa. Chrystus Dobry Pasterz staje pomiędzy mężczyzną a kobietą w tym wielkim sakramencie, przez który stają się oni mężem i żoną, a z kolei rodzicami swych dzieci: ojcem i matką. Ten, który uczy: "Nie cudzołóż", jest Dobrym Pasterzem, Pasterzem ludzkiej miłości, którą chce uczynić piękną, trwałą, wierną, nierozerwalną. Jeśli ślubujecie sobie wzajemnie, "iż cię nie opuszczę aż do śmierci", to On, Dobry Pasterz, staje się w sakramencie najwyższym poręczycielem tych waszych ślubów. Sakrament jest źródłem moralnej mocy dla człowieka, dla mężczyzny i kobiety, aby oboje sprostali swym ślubom. Aby przezwyciężyli słabości i pokusy. Aby nie dali się uwieść żadnej modzie. Trzeba tylko wytrwale współpracować z łaską sakramentu małżeństwa. Trzeba tę łaskę stale odnawiać!
MZ
moim zdaniem
29 października 2012, 09:08
@marysia oczywiście, że dobrze że kapłani zauważają problem, (ale trudno go nie zauważyć). Gorzej, że rozwiązanie jakie przyjmują jest błędne, bo ich posługa sprowadza się do utrzymania status quo - czyli "cudzołożysz, to cudzołóż nadal, żeby twoje nowe "małżeństwo" się nie rozpadło" księża nie głoszą już nauki Jezusa tej: „Każdy, kto oddala swoją żonę, a bierze inną, popełnia cudzołóstwo; i kto oddaloną przez męża bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo”. (Ew. Św. Łukasza 16,18)
R
renata
29 października 2012, 07:58
@marysia oczywiście, że dobrze że kapłani zauważają problem, (ale trudno go nie zauważyć). Gorzej, że rozwiązanie jakie przyjmują jest błędne, bo ich posługa sprowadza się do utrzymania status quo - czyli "cudzołożysz, to cudzołóż nadal, żeby twoje nowe "małżeństwo" się nie rozpadło"
B
bla
28 października 2012, 19:18
zgadzam się z "ble"
B
ble
28 października 2012, 19:06
do marysias4 może to Ty czytasz bez zrozumienia i wyciągasz błędne wnioski? A jeśli czytałaś artykuł, to nie zauważyłaś, że cudzołóstwo jest nazwane małżeństwem?
MS
Marianna Soliwoda
28 października 2012, 14:32
~do ble Dobrze, że Kościół zauważa ten problem. Czytaj teksty ze zrozumieniem anie dostosowujesz sobie wybiórczo do swojego toku myślenia i wydajesz bledne opinie.Ja czytalam i nie uwazam że akceptują taki styl zycia.
B
ble
28 października 2012, 12:33
Właśnie jezuici z Deonu akceptują życie w cudzołóstwie nazywając takie związki "małżeństwami niesakramentalnymi". Przeczytaj sobie artykuł pt. "Żeby się nie rozwiedli drugi raz"
MR
Maciej Roszkowski
27 października 2012, 17:05
       Kościół nie pomaga żyć w cudzołóstwie i  nie akceptuje "związków (nie "małżeństw" jak to ktoś tu pisał) niesakramentalnych". Przyjmuje do wiadomości ich istnienie, tak jak przyjmuje do wiadomosci istnienie pozostałej niemałej rzeszy grzeszników. Czy ma im odmówić swej posługi ?  A co było z celnikami, nierządnicami i lichwiarzami. Czy też zostali odrzuceni? Sytuacja każdej osoby z małeństwa które się rozpadło jest inna. Inna jest odpowiedzialność osoby która rzuca współmałżonka, czasem i dzieci, inna osoby porzuconej, inna ludzi w separacji. Z tego co wiem ograniczenie jest jedno- przyjmowanie Eucharystii.      Temat wraca co jakiś czas. Dobrze byłoby, gdyby ktoś z Ojców Założycieli DEONU objaśniił stanowisko Kościoła w tej kwestii.
K
konsekwencja
27 października 2012, 14:16
"...Wynikiem braku jedności jest także coraz większa plaga rozwodów - zauważył abp Hoser, przestrzegając przed zgubnymi tego konsekwencjami..." Zgubną konsekwencją jest to, że Kościół się dostosował do tej plagi i pomaga rozwodnikom żyć w cudzołóstwie
T
teresa
27 października 2012, 13:34
Czasem wystarczy zastąpić na chwilę komuś matkę.