Abp Piszcz: przez cierpienie dojrzewa miłość

KAI / drr

W homilii hierarcha skupił się na scenie ukrzyżowania. W tej scenie - mówił arcybiskup - widzimy pełną bólu i cierpienia Maryję, która patrzy na śmierć swojego Syna. W tej scenie uwidacznia się tajemnica, którą człowiekowi jest trudno zrozumieć: miłość łączy się z cierpieniem, przez cierpienie miłość dojrzewa. W ten sposób Jezus nadaje sens cierpieniu. On udowodnił, że każdy z nas ma godność otrzymaną od Boga.

Abp Piszcz przypomniał, że Jezus nie podał nam definicji cierpienia, nie wyjaśnił, dlaczego cierpimy, nie usprawiedliwił cierpienia - Jezus wszedł w cierpienie, nadał cierpieniu większy sens. Jeżeli człowiek odgadnie sens swojego cierpienia, może je uczynić ofiarą za kogoś i za coś. Tylko takie cierpienie zrodzi dobro - zaznaczył arcybiskup.

Nawiązując do miejsca objawień Matki Bożej w Lourdes hierarcha podkreślił, że to Jezus uzdrawia, a w Lourdes Matka Boża otworzyła źródło nadziei dla wielu ludzi. Uzdrowienie fizyczne, moralne jest łaską, którą Ona wyprasza dla chorych. Dlatego pragniemy przez sakrament chorych i błogosławieństwo lurdzkie nawiązać do spotkań z Jezusem, które dawały nadzieję. Prosimy Maryję - Matkę Wielkiej Nadziei o umiejętność mówienia w chwilach trudnych: Matko Jezusa Chrystusa spraw, aby nasze cierpienie stało się błogosławieństwem, które zrodzi dobro - zakończył emerytowany metropolita warmiński.

Po homilii abp Piszcz wraz z koncelebrującymi kapłanami udzielił zebranym sakramentu chorych, a na zakończenie Mszy św. poszczególnych chorych pobłogosławił Najświętszym Sakramentem.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Abp Piszcz: przez cierpienie dojrzewa miłość
Komentarze (4)
OC
O CIERPIENIU
12 lipca 2012, 09:55
Jeżeli to cierpienie jest takie świetne, to czemu Jezus usuwał cierpienie jakie było wokół Niego? Nikomu nie powiedział: cierp, cierp bedziesz szlachetniejszy! Katechizm św. Piusa X odpowiada w ten sposób: Doświadczenia zsyłane przez Boga pomagają nam w pokucie za grzechy, w praktykowaniu cnoty, a przede wszystkim w naśladowaniu naszego Mistrza, Jezusa Chrystusa, który słusznie wymaga, abyśmy byli podobni do Niego w cierpieniu, skoro chcemy mieć udział w Jego chwale. Czytaj więcej: http://www.pch24.pl/cierpienie-udzialem-w-krzyzu-chrystusowym--,3630,i.html#ixzz20OPwV9YK
CM
cierpienie małej Świętej
11 lutego 2012, 23:16
"Teresa jakiej nie znamy": Są dziesiątki tysięcy młodych ludzi we Francji, którzy nawrócili się do Boga dzięki jej pomocy. My w Polsce mamy obraz Teresy raczej taki pobożno-dewocyjny. Natomiast oni mają do czynienia z innym wizerunkiem. Ci ludzie odkrywają, że ta „super-zakonnica", która od czwartego roku życia, jak mówi, nigdy niczego nie odmówiła Jezusowi, dla której wszystko powinno być oczywiste, przeżywa ciemności wiary, aż do samobójczych myśli włącznie. Kiedy dzisiejszy ćpun czy człowiek porządny przeżywający ogromne trudności z wiarą spotka się z takim obrazem Teresy, to bywa zaszokowany. Odkrywa, że ta osoba przemawia do niego bliskim mu doświadczeniem. Skoro mniszka modląca się przez 7-8 godzin dziennie przeżywa tak nieprawdopodobne kłopoty z wiarą, to jest ona dla niego kimś bardzo bliskim. Być może Francuzi, którzy są bardzo zracjonalizowani potrzebują Teresy bardziej niż my, Słowianie. Ludzie Zachodu zakochani w swoim rozumie potrzebujątej małej świętej, która może ich oczyścić z ich intelektualnego bałwochwalstwa. „Macie różne bożki, a ja znam kogoś znacznie bardziej ciekawszego. Ma na imię Jezus" - mówi im Teresa. Być może dlatego jest tam teraz taki niezwykły renesans Teresy: filmy, teatr, cały szereg zespołów rockowych śpiewających jej poezje... (o. Serafm Tyszko OCD)
F
franek
11 lutego 2012, 22:50
Cierpienie jest przedstawiane w KK jako tajemnicze, nawet Chrystus nie wyjaśnił nam jego sensu - jak mówi emerytowny biskup. A przecież cierpienie jak i przyjemność to takie same znaki od Boga dane stworzeniu: to jest dobre - kontynuuj, a tamto jest złe - unikaj, zrób coś z tym..... Przyjemnośc, radość uznajemy za dary Boga, a cierpienie jakoś nie. Dlaczego?? Jak wyglądałoby nasze życie baz bólu, bez cierpienia? Długo byśmy nie pożyli,.... Od pierwszego bólu zęba zmarlibyśmy na zakażenie, zamęczyli organizm nadmiernym wysiłkiem, nie szukali rozwiązań społecznych, nie szukali pomocy, ..... Cierpienie ( w tym lęk przed smiercią) to dar Boga na nasze ziemskie życie pozwalający nam lepiej i dłużej żyć, potem nie bedzie potrzebne, Ale ani przyjemność, ani cierpienie nie są celami, tylko wskaźnikami. Dlatego chcąc działać z miłością musimy nieraz coś zrobić mimo cierpienia, lub czegoś nie zrobić rezygnując z przyjemności. Chrystus oddał swe życie mimo związanego z tym cierpienia, ale go nie szukał.  Mimo zagrożenia życia nie wycofał się ze swojej misji dawania świadectwa Prawdzie.
Z
Zocha
11 lutego 2012, 22:30
Jeżeli to cierpienie jest takie świetne, to czemu Jezus usuwał cierpienie jakie było wokół Niego? Nikomu nie powiedział: cierp, cierp bedziesz szlachetniejszy!