Abp Ryś: niestety kończy się na tym: "papież powiedział, to sobie z nim podyskutujmy"

(fot. Łukasz Głowacki / MaskacjuszTV)
Ks. Mirosław Tykfer

Z abp. Grzegorzem Rysiem, metropolitą łódzkim, jednym z prelegentów XI Zjazdu Gnieźnieńskiego (21-23 września), o polskich sporach wokół papieża Franciszka rozmawia ks. Mirosław Tykfer, redaktor naczelny "Przewodnika Katolickiego".

Ks. Mirosław Tykfer: Podczas Zjazdu Gnieźnieńskiego będziemy pytać o "inspirującą moc chrześcijaństwa do tego, by przemieniać świat na lepszy". W dużym stopniu inspiracja ta dotyczy godności człowieka. To dzięki chrześcijaństwu rozwinął się sposób jej rozumienia. m.in. w kontekście kary śmierci. W Polsce dyskusja wokół niej pokazała, że mamy z tym problem, a papież nie budzi powszechnego zaufania.

DEON.PL POLECA


Nie przyglądałem się tej dyskusji, ale pewnie i tak każdy powtórzył swoje wcześniejsze stanowisko. Nie widzę więc tego tak dramatycznie.

Ale niektóre wypowiedzi katolickich publicystów wprost zakwestionowały nauczanie papieża.

Bo z nauczaniem Kościoła mamy taki problem, że nie staramy się odróżniać rzeczy ważnych od mniej istotnych. Nauka Kościoła składa się z tego co niezmienne, co nazywamy nauczaniem dogmatycznym, oraz z tego, co jest rozwiązaniem czasowym, czyli przyjęciem pewnej formuły, która aktualnie wydaje się najlepsza. Z założeniem jednak, że w przyszłości może być ona ujęta lepiej. Rozumiem, że umiejętności rozróżniania tych poziomów należy oczekiwać od osób, które skończyły studia teologiczne. Ale czy jakiegoś rozeznania nie można wymagać również od dziennikarzy?

Myślę, że nikt się nad tym specjalnie nie zastanawia. Chyba dominuje logika: jeżeli papież coś powiedział, my odpowiadamy.

Mnie najbardziej niepokoi fakt, że w mediach nie ma nawet prób takiego myślenia. Przecież ci, którzy są odpowiedzialni za publiczne interpretowanie życia Kościoła, powinni to jakoś próbować zrozumieć i stosować. I niestety kończy się na tym: papież powiedział, to sobie z nim podyskutujmy.

Ale podyskutować można?

Tylko trzeba pamiętać, że nauczanie Franciszka, zresztą jak każdego innego papieża, nie jest monolitem. Papież sam mówi, że o pewnych sprawach powinniśmy dyskutować. Ale nie wszystko ma ten sam poziom orzekania w Kościele. Nie nad wszystkim dyskutuje się tak samo.

A nad zmianami w Katechizmie?

Nowa wykładnia Katechizmu to poważna sprawa. To nie wywiad prasowy.

Dlatego zastanawiam się co znaczą słowa publicysty katolickiego: "a ja zostanę przy swoim".

W Katechizmie nie ma uroczystej formuły: ja papież, najwyższy nauczyciel wiary Kościoła uroczyście ogłaszam… Nie ma dogmatyzowania wszystkich zawartych w nim treści. Katechizm jest zbiorem prawd wiary, ale w pewnej części może być on nieustannie poprawiany. Kościół dojrzewał przecież do tego, aby pewne prawdy móc wyrazić w sposób pełniejszy i bardziej precyzyjny. Nawet dogmaty były przecież w ostatecznym brzmieniu zwieńczeniem pewnej drogi odkrywania. To jednak nie zmienia faktu, że aktualnie Kościół naucza tak a nie inaczej, ponieważ w tym momencie jest to najlepsze możliwe ujęcie jakiegoś problemu. Mówienie "ja zostaję przy swoim" jest wbrew jedności wiary. I nie dlatego, że ktoś chce porozmawiać o tym, co papież powiedział, ale że z góry kwestionuje jego zdanie.

Ktoś może jednak dojść do wniosku, że ma prawo nie stosować się do Katechizmu, bo on się zmienia. Nowy zapis o karze śmierci jest jakąś zmianą.

Tak, ale to nie jest zmiana polegająca na tym, że kiedyś było można zabijać, a dzisiaj nie wolno. Głos papieża nie wziął się znikąd. Debata o karze śmierci trwa dziesiątki lat. Także w Kościele. Papież podsumował tę dyskusję. Doszedł do wniosku, że właśnie dzisiaj rozumiemy lepiej - a więc jest to pewien rozwój - że godność osoby ludzkiej, i to każdej osoby, jest nieusuwalna. A jeżeli tak, to nie można nikomu odbierać życia, uważając, że stracił swoją godność przez jakieś czyny przestępcze. W przeszłości stosowano tę karę również ze względów bezpieczeństwa, ale dzisiaj są już takie miejsca izolacji, które gwarantują społeczeństwu bezpieczeństwo.

A więc jest zmiana w Katechizmie, czy jej nie ma?

Można to nazwać zmianą w tym sensie, że jest nowy zapis, ale tak naprawdę jest on po prostu lepiej i głębiej sformułowanym nauczaniem Kościoła, nauczaniem, które wcześniej istniało. Nie nazywałbym tego zmianą, ale rozwojem nauczania.

Co się rozwinęło?

Rozwinął się sposób rozumienia godności człowieka w kontekście kary śmierci. Biblijny obraz człowieka jest bardzo jasny: człowiek jest stworzony na obraz i podobieństwo Boga. To jest jego godność. Tego obrazu nie można z niego usunąć. Żaden grzech tego obrazu nie usuwa. Natomiast konkretny człowiek może stawać się bardziej podobny do Boga lub mniej, jego postępowanie może lepiej odzwierciedlać Boży sposób myślenia albo być jego zaprzeczeniem. Czym innym jest więc obraz Boga w człowieku, który świadczy o jego przyrodzonej i nieusuwalnej godności, a czymś innym jest podobieństwo do Boga, które może się zmieniać, być różnej jakości. Podobieństwo zależy od popełnianych grzechów.

Można więc powiedzieć, że w Katechizmie papież zastosował to nauczanie wobec kary śmierci. Uznał, że nigdy kara śmierci nie może być traktowana jako sprawiedliwa kara: tak, jakoby człowiek przez morderstwo innego człowieka mógł w sobie wymazać obraz Boga. Nie, nie może tego zrobić. To nie znaczy jednak, że morderca przez swoje czyny nie zaczął poważnie zatracać podobieństwo do Boga. Tak, on rzeczywiście jakoś przestał przypominać Boga, bo Bóg jest miłością. Ale właśnie dlatego powinien mieć on szansę, aby to podobieństwo w sobie odbudować. Tego też nie można mu odbierać.

Jan Paweł II również pytał o konieczność stosowania tej kary.

I pytał, czy naprawdę musimy ją stosować, jeśli mamy inne możliwości zabezpieczenia się przed mordercą. Jej niestosowanie pozostawia jednak nadzieję skazanemu. Przynajmniej w myśleniu kościelnym ten pedagogiczny wymiar kary jest oczywisty. Żadna kara nie ma być zemstą, ale ma prowadzić do zmiany moralnej skazanego. Znam takich, którzy twierdzą, że dopiero kara śmierci skłania do zasadniczego zastanowienia się nad sobą. Może to jest prawda, ale i tak nie mamy prawa nikomu odbierać jego godności.

Skąd ta łatwość w kwestionowaniu Franciszka?

Zastanawiam, czy my w ogóle chcemy poznać jego nauczanie. Dlaczego na przykład nie rozmawiamy już prawie w ogóle najważniejszym dokumentnie Franciszka: Evangelii gaudium. Przecież papież zaangażował swój autorytet właśnie w publikację tego dokumentu, mówiąc: to jest mój program. Dzisiaj natomiast zajmujemy się już tylko Amoris laetitia i to w dodatku jednym, ósmym rozdziałem. To jest przewartościowanie. To, co miało być najważniejsze, zostało zapomniane.

Ksiądz Arcybiskup podkreśla, że nauka Kościoła ulega rozwojowi. A może my nie potrafimy myśleć w taki sposób? Boimy się, że to będzie prowadzić do relatywizacji tego nauczania?

To jest najważniejsze zadanie dotyczące nauczania Franciszka, które mamy w Polsce do odrobienia. Postulat Franciszka, aby towarzyszyć i rozeznawać, w opinii niektórych oznacza odejście od norm moralnych. Wielu myśli, że jeżeli dopuścimy chociaż jedną parę żyjącą w związku niesakramentalnym do Komunii - uznając po długim rozeznaniu, że to jest w ich przypadku możliwe - to zanegujemy nierozerwalność małżeństwa. Tylko że to wcale nie jest tak. Myślę, że te obawy wypływają z niezrozumienia Franciszka, który mówi: nierozerwalność małżeństwa jest normą absolutną i niepodważalną. W szczególnej sytuacji osób rozwiedzionych żyjących w nowym związku jest jednak możliwe takie rozeznanie, które pozwalałoby uznać, że te konkretne osoby robią wszystko co jest możliwe, aby nie powiększać zła. A jeśli robią wszystko co jest w tej konkretnej sytuacji możliwe, to znaczy, że są na drodze prawdziwego nawrócenia.

To jest dość skomplikowane.

Podam przykład: dzisiaj nikt już nie uważa, że samobójstwo jest świadomym zabójstwem. I już wiemy, że normę "nie zabijaj" stosuje się inaczej do samobójcy i mordercy. Nikt nie odmawia samobójcom pogrzebu, ani nie chowa ich gdzieś pod płotem. W zmianie oceny moralnej czynu samobójczego pomogła nam wiedza psychologiczna. I nie jest to zwykła zmiana tego, co było wcześniej. Zawsze obowiązywała norma w postaci przykazania "nie zabijaj". Zrozumieliśmy jednak okoliczności łagodzące tego czynu w przypadku samobójcy.

Ten przykład jest prostszy, może potrzebujemy więcej czasu, żeby ten sposób myślenia zastosować w innych przypadkach?

Ale i tak rozeznajemy nieustannie. Mówimy na przykład komuś, kto jest chory: "siedź w domu, nie idź na Eucharystię". Koś ma obłożnie chorych rodziców i męczą go wyrzuty sumienia, że z tego powodu nie poszedł w niedzielę do kościoła. Jemu też powiemy: "siedź w domu, jeśli nie możesz inaczej pomóc rodzicom. Nie popełniasz grzechu". I nikt nie łamie w ten sposób przykazania "pamiętaj, abyś dzień święty święcił". Norma została nienaruszona. Także w świadomości tych ludzi. A jednak w konkretnej sytuacji wydaje się, że ją złamali. Nie złamali jej.

To jest oczywiste, ale muszę przyznać, że w sytuacjach bardziej skomplikowanych wcale nie takie łatwe.

Dlatego musimy się tego cierpliwie uczyć. W debatach, które dzisiaj toczą się w Kościele widzę lęk, że myśląc w ten sposób odejdziemy od wymagań Ewangelii. Nie odejdziemy, jeśli dobrze zrozumiemy, że rozeznawanie, do jakiego zachęca papież Franciszek, ma być zależne od konkretnej sytuacji. A to oznacza, że są sprawy, które wymagają bardzo długiego czasu. Tak jest na pewno w przypadku małżeństw niesakramentalnych. Nie można zbanalizować nauczania Franciszka, mówiąc: dajmy im Komunię. Papież tego nie mówi. On tylko wzywa do towarzyszenia im w drodze i do rozeznawania, które wymaga czasu. To rozeznawanie ma przecież trwać latami, żeby uzyskać pewność, że doszliśmy do słusznych wniosków.

Tutaj tkwi chyba istota problemu. Wielu twierdzi, że papież lekceważy normy moralne.

Normy są nienaruszalne. Papież też o tym wielokrotnie przypomina. Na początku pontyfikatu w bardzo ważnej rozmowie z o. Antonio Spadaro Franciszek powiedział, na czym ma polegać nawrócenie duszpasterskie w Kościele: wyłącznie na zmianie odniesienia do człowieka, a nie na zmianie doktryny. Zmiana stosunku do człowieka w Kościele to jest istota reformy Franciszka. On nie chce zmieniać norm.

Poniżej homilia Abpa Grzegorza Rysia wygłoszona na poprzednim, X Zjeździe Gnieźnieńskim, podczas ekumenicznego nabożeństwa dziękczynno-pokutnego za 1050 lat wiary chrześcijańskiej w Polsce

W zamyśle organizatorów tegorocznego, XI Zjazdu Gnieźnieńskiego spotkanie u grobu św. Wojciecha odbędzie się w setną rocznicę odzyskania niepodległości. Ma być okazją do dyskusji, wspólnej modlitwy i refleksji nad przyszłością naszego kontynentu. Nową Europę musimy budować świadomi tego co nas dzieli, ale razem, w duchu Ewangelii, dialogu i "kultury spotkania".

Zapraszamy wszystkich.

Do Polski przyjadą chrześcijanie z całej Europy. Odpowiedzą na ważne pytanie o jej przyszłość >>

Na XI Zjazd Gnieźnieński "Europa ludzi wolnych. Inspirująca moc chrześcijaństwa" można zarejestrować się przez stronę internetową www.zjazd.org. Spotkanie odbędzie się 21-23 września w Gnieźnie.

Organizatorem Zjazdu Gnieźnieńskiego jest Fundacja Św. Wojciecha-Adalberta. Wydarzenie otrzymało Patronat Honorowy Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Andrzeja Dudy w roku 100-lecia Odzyskania niepodległości. Partnerami zagranicznymi Zjazdu są: Renovabis i Fundacja Konrada Adenauera. Partnerami samorządowymi są: Samorząd Województwa Wielkopolskiego, Powiat Gnieźnieński oraz miasto Gniezno. Partnerzy lokalni to: Muzeum Początków Państw Polskiego w Gnieźnie, Kirchoff Automotive i I LO im Bolesława Chrobrego w Gnieźnie. Sponsorem wydarzenia są Międzynarodowe Targi Poznańskie a partnerem technologicznym wydarzenia jest Orange.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Abp Ryś: niestety kończy się na tym: "papież powiedział, to sobie z nim podyskutujmy"
Komentarze (30)
21 września 2018, 21:55
kochani nitk nigo niezna ale przypadek moze trafic i co  wszystkich traktuje na rownosc trzeba sie uczyc ale powaga i nie wywyzszac sie pozdrawiam
21 września 2018, 21:53
nie obrazam niko zanuje wszystkich szanuj bedziesz szanowany czyn dobrze abedzie czynione 
21 września 2018, 21:34
mozecie pisac pisac
21 września 2018, 21:33
p lomen hahaha zarty nie jestem nawiedzona a p nie zna mnie moze kiedys sie poznamy przez przydek i bedzie lyso fajny zart dzieki i tak wszystkich lubie
21 września 2018, 21:28
do p.lomena
21 września 2018, 21:28
czemu obrazasz kolezanke ktorej nie znasz a co do wyctalcenia nie to co ma siie na papierku lecz glowie kiedys sie spotkacie i bedzie lyso nie wolno obrazac bo ktos mysli inaczej nikogo nie obrazam mozecie pisac co chcecie a pozniej okaze ze sie znamy
21 września 2018, 21:20
bo i tak nie uwierza mi zrszta obojetnie
21 września 2018, 21:19
nie bede pisac szkoda na to czasu
21 września 2018, 21:19
tak tylko powiedzial Bog trwawas amy znim ten sam Bogiem Abrachama i Izaka Jakuba i Jezusa Bog trwa czlowieku zreszta sobie broncie szanuje innychBog wszystko widzi Bog jest duchem a co do kosciola to mi sie nie chce gadac szkoda nato czasu kazdy ma swoje zdanie nikogo nie obrazam nitk mnie nie tylko Bog mnie zna i was tez pozdrawiama
19 września 2018, 20:01
Kosciol ten jest jedynym dowodem na ewolucje herezji , w ktora sam wierzy. Chwala Jedynemu Bogu, ze zostawil swojemu ludowi swoje slowo, ktore jest zywe i trwa na wieki. Jezus Chrystus, ten sam wczoraj, dzisiaj i na wieki wiekow.
16 września 2018, 09:52
wszystko upadnie ludzie tez zreszta nie dziwi nmnie to nie wszyscy ale upadna ludzie pozwalali ksiedza rzadzic i maja jak maja nikogo nie obrazam czlowiek jeasst wazmny natym zaklamanym swiecie i czasami dziwie sie no coz wszystkich traktuje na rownym nikt przezemnie nie dostaje ponizenia nikt pozdrawiam szanujme  bedzie ok kazdy ma swoje zdanie duzo moglam bym pisac pisac moze kiedys to wszystko sie zmieni wszystko kiedys przemija
16 września 2018, 09:48
nikt nie trafi do piekla pochodzimy znieba i wracamy do nieba Bog jest moze wszystko
16 września 2018, 09:40
wszyscy maja wiedze nie kazdy ja rozumie nie ponizam nikogo wszystkich traktuje na rowno
16 września 2018, 09:38
moglam bym pisac i pisac nikogo nie obrazam zreszta
16 września 2018, 09:36
na ogol odpusty wreb nauczaniu kosciele i przy kosciele nie powino bycc odpustow dom ma byc domem modlitwy awy uczynili jaskinie odpustow dziekuje duzo rzeczy mi sie nie podoba choc jestem katoliczka
16 września 2018, 09:34
Bog jest wszedzie jest duchem nieskonczenie
15 września 2018, 23:55
Do 'GrzesiekQ', a co z nowym testamentem gdzie Jezus uwalnia złapaną na cudzołóstwie i nie pozwala jej ukamienować, mimo tego żydowskiego prawa do kamienowania, podobno pochodzącego od samego Boga. To znaczy, że Jezus sprzeciwia się swojemu Ojcu? To kto ma rację Jezus czy Bóg ojciec? może jednak nie wszystkie prawa Starego Testamentu pochodziły od Boga. W nauczaniu na górze Jezus mówi: Słyszeliście , że powiedziano : Oko za oko i ząb za ząb! A Ja wam powiadam : Nie stawiajcie oporu złemu . Lecz jeśli cię kto uderzy w prawy policzek , nadstaw mu i drugi!  Jezus mówi: powiedziano wam, a nie mój Ojciec tak wam kazał robić. Wygląda na to, że żydowskie prawo nie w pełni pochodzilo od Boga i Jezus też musiał to odkręcać.
G
GrzesiekQ
16 września 2018, 11:11
To oznacza, że kara śmierci nie zawsze jest adekwatna, ale nie zaprzecza temu, że czasem jest. W ST jest uzasadnienie dla kary śmierci. Chodziło o to, żeby "usunąc zło z Izraela", czyli o zgorszenie. To, że jeden cudzołożnik gorszy innych i zagraża ich życiu wiecznemu i to zgorszenie przenosi się przez pokolenia. Lepsza śmierć doczesna jednego człowieka, niż jedna potępiona dusza więcej. Nie ma tutaj żadnej sprzeczności między Synem i Ojcem. "Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą. Bójcie się raczej Tego, który duszę i ciało może zatracić w piekle". Oczywiście rożni ludzie dodawali do Bożego Prawa błędne interpretacje i przepisy szczegółowe (które to razem do dziś są prawem żydowskim, ale nie Bożym) i trzeba jedno od drugiego rozróżnić. Trędowatych traktowano jak nieczystych duchowo, chociaż Bogu chodziło o fizyczną "nieczystość" czyli chorobę, która jest zaraźliwa i ich wołanie "nieczysty" i izolacja miały uchronić innych, a nie poniżać chorego (a <a href="https://youtu.be/jf8vxIDF82M?t=854">takie myślenie</a> jest i teraz) "Oko za oko i ząb za ząb!" nie są prawem ST, tylko ludów okolicznych (kodeks Hammurabiego?) i nigdy Bóg tak nie powiedział.
GQ
Grzegorz Q
16 września 2018, 11:22
Jeszcze może słowa skazanego na śmierć, pierwszego kanonizowanego w Kościele (przez samego Jezusa) do innego skazanego na śmierć: "My przecież - sprawiedliwie, odbieramy bowiem słuszną karę za nasze uczynki, ale On nic złego nie uczynił»"
15 września 2018, 17:37
porobili tyle wiar ze kazd naucza jak chce i tak maja wszystkie religie upadna jedni wywzszaja drudzy ponizaja a czlowiek traktowany jest po nizej krytyki no coz nie dziwie sie modlenie do obrazow i ikon itd nie zgodne 10 przykazan szanuje  ipozdrawiam nie ma szatana Bog jest wszedzie
LL
lomen lomen
15 września 2018, 19:59
W jednym z filmów z cyklu: "Chińczycy najlepiej się biją", brat rozmawia z bratem, tylko że jeden z nich żyje a drugi gada z zaświatów. No i ten zmarły mówi do żyjącego: "Ale Świadkowie Jehowy się zdziwią" Tak sobie myślę, że u niektórych nastąpi gwałtowne przebudzenie co do szatana i piekła. I wydaje mi się, że będzie to za późno. W różnych objawieniach mistycy zwracają uwagę, iż w piekle najwięcej jest tych co w jego istnienie nie wierzyli.
15 września 2018, 12:15
Kiedyś ksiądz prowadzący grupę małżeństw niesakramentalnych powiedział, że pewna osoba z tej grupy mówiła mu, że nie rozumie, dlaczego ludzie, którzy mogą pójść do spowiedzi i przystąpić do Komunii tego nie robią, bo ona by tak bardzo chciała, ale nie może. I tu jest pies pogrzebany. Ja biedna, tak bardzo bym chciała, ale nie mogę. A kto tej osobie bronił pójść do spowiedzi? Kościół? Inni ludzie nie chodzący do spowiedzi mają ten sam problem co ta osoba – bardziej kochają grzech niż Boga i to jest problem, który może warto by rozeznać. Bardzo modne jest dzisiaj twierdzenie, że my biedni ludzie nie jesteśmy świadomi tego co robimy, ale z czego ta nieświadomość wynika? Nie z tego, że żyjąc w grzechu tracimy światło i nie rozróżniamy dobra i zła? Więc czy przyczyna tej nieświadomości nie jest jednak naszą winą, konsekwencją grzechu, który popełniamy mając jeszcze wyrzuty sumienia? Im dalej w las tym ciemniej, ale czy ktoś zmusza mnie, żebym tam szła? Czy Dekalog nie jest jest latarnią z której bije światło i pozwala z lasu wyjść. Tylko jest jeden warunek wolnej woli, trzeba tego chcieć. "Tak samo człowiek, który żyje wedle woli zmysłowej, ma przedsmak piekła" "Dialog o Bożej Opatrzności" św. Katarzyna ze Sieny doktor Kościoła
BJ
Baba Jaga
15 września 2018, 11:30
@lomen Przy całym tragizmie herezji jest to po prostu śmieszne aby heretyk wypisywał takie głupoty w tym przypadku o papieżu. Nie ma w tobie nic z mądrości. Jesteś po prostu głupi. Wypowiadasz się z zakresie wiedzy, której nie posiadasz. Chcesz jedynie zaszczekać i dać znać , że jesteś. Nawet nie potrafisz napisać w języku polskim parę zdań. Takie powoływanie się na numerki dokumentów jak to ty zrobiłeś świadczy, że nie masz nawet matury. Myślę, że żaden nauczyciel z języka polskiego  nie wyraziłby zgody na zaliczenie tobie matury z języka polskiego. Widać także u ciebie  poważne braki z matematyki, ale z tym można żyć  Nienawiść jaka ziejesz do papieża Franciszka jest twoim portretem. Nie dość, że głupi to jeszcze nienawistny. Jest w tobie cały obraz mocy diabła, który ma ciebie na swoje posyłki.. Najgorsze jest to, że ty o tym nie wiesz bidulo. Zatem oddaj się Panu Jezusowi Chrystusowi bo tylko on może tobie udzielić pomocy. Wczoraj w rozmowie z Janem 777  pokazałeś, że w słowniku języka polskiego należy dopisać słowo , które określałoby człowieka bardziej niż kretyn. Może ‘’SUPER KRETYN’’ Twoje błazeństwo w tej przywołanej rozmowie jest i będzie długo oglądane przez czytających bo przedstawiłeś dowód jak dokładnie wygląda heretyk. A to strona twojej kompromitacji: https://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/pismo-swiete-rozwazania/art,3823,ewangelia-jesli-trafisz-do-piekla-to-przede-wszystkim-z-tego-powodu.html# Czy można nazwać ciebie trollem? Tak zdecydowanie można ciebie nazwać trollem a nawet SUPER TROLLEM ‘’Troll (norw., szw. troll, duń. trold) – przypominający wyglądem człowieka stwór ze skandynawskich wierzeń ludowych, wywodzący się z mitologii nordyckiej.’’ ‘’ Trollowanie polega na zamierzonym wpływaniu na innych użytkowników w celu ich ośmieszenia lub obrażenia (czego następstwem jest wywołanie kłótni) poprzez wysyłanie napastliwych, kontrowersyjnych, często nieprawdziwych przekazów czy też poprzez stosowanie różnego typu zabiegów erystycznych. Podstawą tego działania jest upublicznianie tego typu wiadomości jako przynęty[1][2], która doprowadzić mogłaby do wywołania dyskusji.’’ Ty z pewnością tego nie rozumiesz, ale inni jak przeczytają to zrozumieją. Celowo obrażasz papieża Franciszka . Ma to być przynętą dla osób , które wywołałyby dyskusję z tobą a ty pełen nienawiści do swojego upatrzonego obiektu wydawałbyś uczynki diabła , który ma ciebie całkowicie w swojej mocy. Zatem każdy kto to rozumie niech nie rozmawia z tym osobnikiem. ON JEST PRAWDZIWIE W MOCY DIABŁA !!!
LL
lomen lomen
15 września 2018, 12:01
Dziękuję za uznanie. Nie przypominam sobie, bym "rozmawiał" z "@Janem 777". Gdyby "koleżanka" mogła by mi wskazać źródło. Pamiętam "kolegę" i niejaką @WYROCZNIĘ, ale to wszystko w zasadzie bo komentowałem tylko pod jednym wczorajszym artykułem. No, jeszcze art. o łzach Maryji, ale tam @Jana 777 nie przypominam sobie a nie chce mi się sprawdzać. Widzę, że "koleżanka" jak @WYROCZNIA jedyne co potrafi to obrażać. No jeszcze "koleżanka" ze mnie "diabła nie wypędza", ale kto wie co w tym zapale się odkryje... Mnie droga "koleżanko" to nie wzrusza bo jak się człowiek angażuje w trudne sprawy to skórę musi mieć grubą. A poza tym szkoła komunstycznej presji też swoje robi jeśli chodzi o odporność na uderzenia. Od strony merytorycznej nie widzę aby "koleżanka" skończyła nawet szkołę podstawową. A co do "papieża Franciszka" to nie uznaję go i nie jest dla mnie żadnym autorytetem tylko podróbą i Fałszywym Prorokiem w tym znaczeniu biblijnym - Apokalipsa św. Jana. Ekskomunik się nie boję bo jaką wartość mogą mieć w oczach Tego, który jest Prawdą, kiedy są rzucane przez zwolenników herezji, kłamstwa? Obowiązuje tu także zasada "poznacie ich po ich owocach" (Mt 7:16; BT) i wystarczy popatrzeć na skutki bergogliańskiego "nauczania". Jak "koleżance" się podobają to "koleżanki" problem. Wszyscy staniemy przed Bogiem, bo z Pisma Świętego i Tradycji Kościoła Katolickiego wynika, iż piekło istnieje a Bóg będzie sądził wszystkich, wbrew temu co Bergoglio nazywany "papieżem Franciszkiem" wyartykułował w fragmentach: AL 297 i AL 311. Podałem "numerki" - treść każdy może sobie odnaleźć. Dziękuję za uznanie. Maciek Arczyński.
MK
marian konik
15 września 2018, 12:43
Nie wyglądasz na zdrowego skoro dziękujesz za uznanie. Przeczytałem zalecany temat i faktycznie większego błazna nie spotkałem. Jeśli Ty jeszcze cokolwiek czujesz to odejdź z tego forum prawdziwy trollu.
LL
lomen lomen
15 września 2018, 13:12
Wytłumaczę "koledze" skąd te podziękowania bo widzę ciężko przychodzi... Odpowiem tak jak kiedyś (PRL) - chyba on - p. Andrzejewski zareagował na krytykę J. Urbana pod swoim adresem: "Gdyby Jerzy Urban mnie chwalił to bym się martwił, ale skoro mnie gani to poczytuję to sobie za zaszczyt". Gdyby "kolega" nie pojechał taką słabością intelektualną to w ogóle bym nie odpowiedzał. Do wyzwisk się przyzwyczaiłem. Na tym portalu zastępują argumenty merytoryczne. Mnie jednak zastanawia co innego... czy "koledzy" i "koleżanki" krytycy nie prezentują tak na prawdę oficjalnego stanowiska xx Jezuitów i innych wiarołomnych pasterzy jak np. oo. Dominikanie, którzy ongiś zostali powołani do walki z herezją a której kolejną odsłonę dzisiaj tak radośnie popierają... Nie tylko zresztą oni, bo raczej wśród duchowieństwa ogółem, na czele z Episkopatem, nie widać dezaprobaty dla tego co wychodzi w Rzymu a co tak "pięknie" się rozwija np. w lokalnym kościele niemieckim. Można powiedzieć, że na naszych oczach spełniają się proroctwa z Akita, iż "Rzym utraci wiarę". A z nim - a może najpierw - reszta(?) duchowieństwa. Jeszcze raz dziękuję za uznanie. Maciek Arczyński.
LL
lomen lomen
15 września 2018, 10:20
A proszę księdza biskupa Rysia co do tego "jednego rozdziału", który zmienia - co pokazuje praktyka - całą perspektywę patrzenia na grzech ciężki, to co... nieważne? Zresztą w "Amoris Laetitia", która stała się podstawą zmian dogmatycznych a nie "Evangelii Gaudium" - bo na AL powołują się wszyscy wprowadzający nowości i surprajsy, co oznacza, że jednak AL jest fundamentem programowym (albo wytycznymi do realizacji tego co zasygnalizowane w EG - do ustalenia) - jest ewidentna zmiana w Doktrynie unieważniająca tak na prawdę Prawde całego Pisma Świętego. Są to punkty 297 i 311. To tak na prawdę unieważnia cały Dekalog. I nie możecie oponować nawet przeciwko temu co piszę bo i tak będę zbawiony nawet jak zwalczam Bergoglio. To wynika z tego AL 297 i AL 311. Przy całym tragizmie herezji jest to po prostu śmieszne. A poza tym Bergoglio nie jest papieżem biorąc po uwagę chociażby złamanie procedur konklawe np. zerwane pieczęcie i nadliczbowe głosowania co jest nawet zapisane w archiwach Watykanu. Sprawdźcie sobie. Jest jeszcze parę innych rzeczy jak np. kan 188 (tzw. Mafia st. Galen czy kan 1374 KPK).
LL
lomen lomen
15 września 2018, 11:05
Aaa... zapomniałem się podpisać: Maciek Arczyński.
LL
lomen lomen
15 września 2018, 12:15
Minusującym. To co, anonimy lepsze?
GQ
Grzegorz Q
15 września 2018, 10:12
Co do kary śmierci. Jeśli kiedyś była dopuszczalna, a teraz jest niedopuszczalna, to albo wszyscy papierze przed Franciszkiem byli w błędzie, albo Franciszek jest w błędzie. Innej logicznej możliwości nie ma. Przykład z samobójcą nie jest adekwatny. Samobójstwo było i jest grzechem ciężkim, ale i teraz i przez 2000 lat do grzechu ciężkiego potrzebna jest dobrowolność i pełna świadomość. Zmieniło się jedynie rozumienie świadomości tych ludzi, ale zasady pozostały takie same. Teraz wychodzi na to, że wykonywane podczas wojny przez polskie państwo podziemne wyroki śmierci na ludziach wydających za pieniądze innych na śmierć, zdrajcach, gwałcicielach i mordercach były niegodziwe. Dzisiaj gdyby sytuacja się powtórzyła godziwe wg nowego katechizmu byłyby dwie możliwości. Puścić takich ludzi wolno, niech dalej sieją spostuszenie, albo założyć dla nich podziemne tajne więzienie i zaangażować setki ludzi, żeby ich pilnować i utrzymywać, mimo, że ci ludzie sami walczą o przetrwanie. To jest sprawiedliwe? Nie rozumiem też związku między niezbywalną godnością, a śmiercią doczesną. Czy śmierć doczesna w jakimkolwiek przypadku odbiera tę godność? A co z prawem w Starym Testamencie? Skąd pochodziły przepisy nakazujące kamienowanie m.in. za współżycie mężczyzny z mężczyzną, albo cudzołóstwo, żeby wyplenić zło z Izralea. Czy to było dobre prawo od Boga uwzględnające okoliczności życia tamtych ludzi, czy skoro kara śmierci jest zawsze niedopuszczalna to było to błędne prawo ludzkie, skażone grzechem.