Arcybiskup: w mercedesie czułem się nieswojo

(fot. Catholic Church (England and Wales) / Foter / CC BY-NC-SA)
KAI / pz

Angielski arcybiskup Vincent Nichols czuł się nieswojo, gdy wieziono go srebrnym mercedesem na spotkanie z przedstawicielami świata biznesu w dzielnicy Canary Wharf w Londynie. W kazaniu do kleryków w sanktuarium maryjnym w Walsingham, hierarcha wyznał, że zaczął sobie wtedy stawiać pytania o naśladowanie papieża Franciszka.

- Co ja tu robię? Co wiem o sprawach regulacji przemysłu finansowego? - zastanawiał się metropolita Westminsteru. - Pomyślałem także, że powinienem jechać fordem focusem albo nawet sfatygowanym, starym renault 4, zmierzając do jednej z wielu uboższych części Londynu!

Przyszło mu jednak na myśl zdanie, które przyniosło pocieszenie. - Było to zdanie często używane przez papieża Franciszka do opisania zasadniczego powołania, tytułu danego nam we chrzcie i przeżywanego w naszym szczegółowym powołaniu. Jestem " uczniem-misjonarzem". Dlatego jestem kim jestem i dlatego jestem w tym samochodzie. To Pan chce, żebym tu był. To jego inicjatywa. Dlatego nieważne jak nieswojo czuję się w tym srebrnym mercedesie, jestem w nim tylko dlatego, że On tego chce. To jest sprawa Pana - wyjaśnił abp Nichols.

DEON.PL POLECA


Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Arcybiskup: w mercedesie czułem się nieswojo
Komentarze (15)
E(
Ewa (od Adama)
20 września 2013, 11:17
A po co ten biskup mówi o swoim złym samopoczuciu w jakimś samochodzie? Ja chętnie posłuchałabym od biskupa coś o Bogu, jak mam się zbawić, jak mam być dobrą chrześcijanką. Mercedes nie ma nic wspólnego z tym, o czym piszę. Bóg mercedesm nie jeździ, bo nie musi (ma lepsze środki przemieszcania się i bieda Mu nie grozi). Zbawić można się jeżdząc mercedesem i chodząc pieszo. Dobrym chrześcijanimen tak samo mozna być niezalężnie od stanu posiadania. Dlaczego ostatnio biskupi, w tym papież mówią ciągle o pieniądzach? Tak jakby od nich posiadania albo nie zależło nasze zbawienie. Opamiętajcie się ludzie. Pieniądze to nie wszystko. Pisanie i mówienie ciągle o pieniądzach odciąga ludzi od Kościoła. Do Kościoła ludzie przychodzą nie po to, żeby zobaczyć biednego czy bogatego biskupa. Przychodzą, żeby usłyszeć od niego coś o Bogu. I jeśli taki biskup czy ksiądz pomoże im zrozumieć Boga, zbliżyć się do Niego, nikt nawet nie spojrzy czym ten ktoś przyjechał czy przyszedł, i w jakich butach. Ta cała dyskusja o pieniądzach tylko spłyca naszą wiarę i daje arguemnty wrogom Kościoła. Nic nie buduje a dużo niszczy i spłyca. Dziwię się, że przykładają się do tego Jezuici. Zawsze bardzo ceniłam ten zakon.
D
DNA
20 września 2013, 07:30
~aka - Zgoda, ale zła forma nie przekazuje istoty treści. Koniec i kropka.
A
aka
19 września 2013, 22:24
Znane prawdy ... rzucane w nadmiarze i przetwarzane plytko i powierzchownie przez media mogą przynieść więcej zametu i szkody niz pożytku Niestety, jest to problem mediów i nasz (odbiorców) - nie Papieża.  Benedykt mówił mądrze (i wcale nie zawile) - zrobiono z niego "profesorka". Franciszek mówi prosto, czasem kolokwialnie - krzywimy się, że że za dużo i za płytko. Może powinniśmy się chwilę zastanowić nad sensem, zamiast skupiać się na formie?
19 września 2013, 22:24
"Przyszło mu jednak na myśl zdanie, które przyniosło pocieszenie. - Było to zdanie często używane przez papieża Franciszka do opisania zasadniczego powołania, tytułu danego nam we chrzcie i przeżywanego w naszym szczegółowym powołaniu. Jestem " uczniem-misjonarzem". Dlatego jestem kim jestem i dlatego jestem w tym samochodzie. To Pan chce, żebym tu był. To jego inicjatywa. Dlatego nieważne jak nieswojo czuję się w tym srebrnym mercedesie, jestem w nim tylko dlatego, że On tego chce. To jest sprawa Pana - wyjaśnił abp Nichols." O tak, jakie to wzruszające wyznanie. Jest niemal tak wzruszające, że niemal mnie wzruszyło. Doszłoby bowiem do aż wysunięcia stóp swoich na zewnątrz pojazdu, do przebywania we wnętrzu którego tego człowieka powołał wedle jego słów sam Pan Bóg. Ludzie, ratunku. Albo ten człowiek kpi, albo ten cały artykuł został napisany w formie sarkastycznego żartu, albo głowa mnie boli od samej myśli, że jakikolwiek biskup mógłby liczyć na to, że takie słowa to słowa wzbudzające szacunek!!
19 września 2013, 22:16
A teraz poproszę o wyjaśnienie, dlaczeto ten tekst napisany podobno przez KAI, a zacytowany (podobno) przez Deon brzmi sensownie jedynie wtedy, jeśli potraktuje się go jako sarkazm, a brzmi beznadziejnie, jeśli odczyta się go jako oficjalny komunikat. Jeśli to oficjalny komunikat, to współczuję zarówno nieudolnym autorom, jak i nieszczęsnym odbiorcom.
D
DNA
19 września 2013, 22:12
Zgadzam się ż ~aka, świetnie to zostało ujęte, bo bo ten potok wypowiedzi i spostrzeżeń Papieża, to znane prawdy, niemalże slogany. Ale tak rzucane w nadmiarze i przetwarzane plytko i powierzchownie przez media mogą przynieść więcej zametu i szkody niz pożytku, o czym swiadczy własnie ten przykład biskupa anglikańskiego, niestety.
A
aka
19 września 2013, 21:59
Zamiast zastanawiać się nad samochodem, który po niego przysłano, lepiej by pomyślał, co ma tym ludziom powiedzieć. Papież Benedykt coś mówił o fatalnej w skutkach pogoni za zyskiem bez hamulców etycznych. Papież Benedykt nie był medialny, ale biskup mógłby coś zapamiętać z jego słów. A tak wyszło świętoszkowato i nieszczerze.
D
DNA
19 września 2013, 21:54
A niesłusznie, bo mercedes to wyodny samochodzik. A co do celu spotkania, to mogę się zgodzić, że nie na wszystkie trzeba chodzić, zwłaszcza na te, które są mi obce tematycznie. Ale z drugiej strony rolą księdza jest błogosłąwić wszystkim zawodom.
I
Igor
19 września 2013, 21:48
Ludzie, czytajcie ze zrozumieniem. Biskup został zaproszony na spotkanie i "wieziono go srebrnym mercedesem". Ludzie biznesu wysłali po niego auto. I tyle. ;-) Więcej rozwagi w komentarzach i krytyce. O osądzaniu też wiele mówi Ojciec Święty.
N
Nohur
19 września 2013, 21:40
Arcybiskup poczuł się nieswojo, a potem szybko sobie ten głos sumienia zracjonalizował. I to jak! Auto-refleksja zamiast uczciwej autorefleksji. 
TF
Tom Fox
19 września 2013, 21:10
Dlaczego Wy, tam w Polsce zajmujecie sie takimi banalami? Jezeli nawet swoim to przeciez, do jasnej swieczki, nie kradzionym. Czy polscy ksieza zazdroszcza wam waszych mercedesow, BMV, 4/4, etc? Waszych wypasionych domow, gospodarstw, zarobkow? Jestem pewny, ze nie! Troche pokory i uczciwosci sumienia! Jestem pewien ,ze wielu duszpasterzy w Polsce cieszy sie waszym dostatnim zyciem,a ubogim nie tylko wspolczuja, ale i czesto pomagaja. Nieprawdaz? A wlasny dom (nie po rodzicach czy dziadkach) kupiony za wlasne oszczednosci to malo ktory ksiadz posiada. Zachecam do zycia w prawdzie i wdziecznosci Bogu i ludziom.  
W
wiesiek
19 września 2013, 19:55
Tak chcą ludzie a nie Pan Bóg.Jeśli Merceds służy dobrej sprawie to nie widzę szczególnych przeciwwskazań, mniej godne osoby bywa jeżdżą lepszymi samochodami i tu nie ma tyle rozgłosu.
T
trzy
19 września 2013, 19:44
Nie dziwię się że czuł sie nieswojo , angielski arcybiskup w Londynie w mercedesie, a fe powinien przynajmniej być rodzimy jaguar ;)
N
nn
19 września 2013, 19:25
tak,tak
K
konwalia
19 września 2013, 19:05
Wieziono go srebrnym mercedesem czyli jechał nie swoim ( nie parafialnym) samochodem,w tym wypadku jego autorefleksja nie ma zastosowania do słów papieża Franciszka co najwyżej mogła  dotyczyć celu, przyczyn i powodów wyjazdu ale nie marki samochodu.Nie można czynić autorefleksji z przyczyny niezależnej od nas.