Ateistyczne billboardy w Częstochowie

KAI / slo

Kampania fundacji "Wolność od Religii" i Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów dotarła do Częstochowy. Billboard z napisem "Nie zabijam! Nie kradnę! Nie wierzę!" pojawił się m.in. na bloku sąsiadującym z Domem Handlowym "Puchatek". Krytycznie do kampanii odniósł się Konrad Głębocki, przewodniczący Wspólnoty Samorządowej.

W rozmowie z KAI podkreślił, że "autorzy kampanii wymierzonej przeciwko wierze w Boga powinni z dużo lepszym pożytkiem wydać pieniądze na wsparcie biednych dzieci, pozbawionych szans rozwojowych, zamiast na antyreligijną, kosztowną kampanię medialną."

- Autorzy kampanii stawiają w jednym szeregu przestępstwa takie jak kradzież czy zabójstwo z wiarą, która nie tylko przestępstwem nie jest, ale bardzo często przynosi wiele dobra społecznego - mówi KAI Konrad Głębocki.

Już wcześniej do kampanii z ateistycznymi billboardami odniósł się podczas Mszy św. na rozpoczęcie Roku Wiary w archikatedrze częstochowskiej 11 października abp Wacław Depo. Metropolita częstochowski prowadzoną w Polsce kampanię billboardową przeciwko Bogu i religii określił jako "odejście od rozumu".

DEON.PL POLECA


Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Ateistyczne billboardy w Częstochowie
Komentarze (6)
M
Marcel
21 grudnia 2012, 10:41
Jak zwykle niedopowiedzenia. Najlepiej wszystko zwalic na kościół i kler (kler- ulubione słowo ateistów). Wydajemy ogromne pieniądze na księży, a chrześcijaństwo wprowadza do świata zacofanie. Ciekawe skąd się biorą takie informacje. Na pewno nie z rzetelnego źródła. Ludzie jak haju powinni się przyjrzeć dokładnie, a nie podchodzić do czegoś ze z góry ustalonym obrazem świata. Nie czytajmy tylko jednej gazety, ale sprawdzajmy także co mają do powiedzenia ci z drugiej strony, od nich samych.
H
haju
5 listopada 2012, 23:14
Co roku na księży i katechetów z samegu budżetu państwa wydajemy 2,5 miliarda złotych, panie radny... Wartości chrześcijańskie już przerabialiśmy w praktyce przez ponad tysiąc lat. W piątym wieku chrześcijaństwo stało się religią państwową zaczął się okres średniowiecza: skrócenie czasu życia ludzi, wzrost analfabetyzmu, itp. itd., czarna dziura w dziejach ludzkości, ale jak się nie chodziło do szkoły, to się faktów nie kojarzy.
PA
Piotr At
5 listopada 2012, 22:33
Tomasz Kowalski, ładnie napisałeś.
TK
Tomasz Kowalski
5 listopada 2012, 20:25
 Nie widzę niczego zdrożnego w tej kampanii. Tu nie chodzi o stawianie wiary na równi z kradzieżą i zabijaniem - to bardzo płytka interpretacja, której Kościół powinien zdecydowanie unikać chcąc zachować dobre imię. Mnie osobiście przesłanie wydaje się jasne: Niewiara nie czyni mnie człowiekiem skazanym na popełnianie grzechów. Nie kradnę, nie zabijam (bardzo symboliczne odniesienie do najbardziej znanych grzechów głównych) a jednocześnie nie wierzę ani w Boga, ani w boga. Spójrzcie, jestem normalnym człowiekiem, choć mądrości życia czerpię z własnych przemyśleń i obserwacji, a nie regół zamieszczonych w biblii. Nie jestem jednak zdziwiony atakiem na tę kampanię - to normalne, że gdy coś pojawia się po raz pierwszy - jest to piętnowane. Wspólnota kościelna nie pojęła jeszcze, że skoro można afiszować wiarę (chrześcijańskie billboardy, procesje blokujące miasto, dzwony kościelne budzące ludzi wczesnym rankiem), to można również afiszować jej zdrowy brak. Szczególnie jest to drugie ważne, że w kraju w którym wiara jest dla wielu czymś oczywistym ludzie niewierzący są często piętnowani i traktowani jako gorsi, jako wyrzutki, jako Ci, którzy czegośtam nie dostąpią. Gdy przecież nic bardziej mylnego? Rozwój duchowy, życie w cnocie nie jedno mają imię i wieeelu katolikom o zaściankowej małomiasteczkowej mentalności trzeba dać to do zrozumienia, czemu właśnie powinny służyć tego typu kampanie. Pozdrawiam wszystkich z należytym szacunkiem.
P
Podzielne
5 listopada 2012, 16:39
Zabijam, Kradnę. Podobno wierzę w Boga.
K
katolik
5 listopada 2012, 15:05
 Mam nadzieję, że nikomu nie przyjdzie do głowy organizowanie jakiś śmiesznych pikiet. Niech naszym sprzeciwem będzie modlitwa i pobłęganie wiary. Pikiety, protesty chyba nikogo jeszcze nie nawróciły. Co do samych billboardów. I ja jako katolik mam prawo do wyrażania swoich poglądów i oni tak samo. To, że się z nimi nie zgadzam to już inna kwestia.