Biskup, czyli brat i przyjaciel? Synod ma wizję, a my mamy, co mamy

Fot. Depositphotos.com / marco iacobucci / IPA
Vatican News / mł

Czytam depeszę, którą wśród wiadomości z trwającego synodu opublikowała KAI. Jest o synodalnym forum poświęconym roli biskupa. Czytam i czuję potężny rozdźwięk między tym, jak jest, a tym, jak mogłoby być z posługą biskupów. Synodalne głosy mówią, że powinni być jak bracia i przyjaciele.

Trudno mi sobie wyobrazić, żeby w Polsce było to możliwe z marszu, na przykład od zakończenia synodu. Może w tym duchu będą w stanie funkcjonować nowi biskupi, ci, którzy niedawno zostali mianowani i którzy działają w całkiem innym schemacie - są pokorni i relacyjni. Ale większość episkopatu, z całym szacunkiem i życzliwością, jaką do naszych biskupów mam - raczej nie pokona takiego progu wejścia, który nakreśla właśnie synod: bracia i przyjaciele.

Biskup. Brat i przyjaciel czy wujek z Ameryki?

Gdyby się trzymać metafory rodzinnej, biskup jest na ogół trochę jak wujek z Ameryki: gdy przyjeżdża, sprzątamy cały dom, zabieramy go w najładniejsze miejsca, uśmiechamy się, robimy dobrą atmosferę i pyszny obiad, a jedyne, co się nie zgadza w tej metaforze, to kierunek przepływu "prezentów". Nie ma miejsca na głębokie rozmowy, na szczerość, na wątpliwości - jest miejsce na wybraną pieczołowicie delegację parafialnych wspólnot, która będzie uśmiechać się i wyglądać, i nie będzie zadawać trudnych pytań.

Słyszę czasem od znajomych księży autentyczny zachwyt swoim biskupem, zwłaszcza tam, gdzie na przestrzeni ostatnich lat zmieniali się hierarchowie: że podał do siebie numer! I można do niego zwyczajnie zadzwonić i porozmawiać, jak coś pilnego się dzieje, a nie umawiać się przez niechętnego sekretarza i czekać na audiencję trzy tygodnie. I to byłoby bardzo piękne, gdyby nie było przy okazji dziko bolesne, bo to powinna być norma, a nie wyjątek tak wyjątkowy, że budzi zachwyt: jednak tak można.

DEON.PL POLECA

Biskup ma dawać świadectwo i delegować zadania

Trochę o tym mówi właśnie synod, więc zobaczmy, co o roli biskupów mówiono wczoraj na synodzie, na forum zatytułowanym "Rola i autorytet biskupa w Kościele synodalnym”. Wśród pięciu mówców była jedna kobieta i dwóch świeckich mężczyzn.

O biskupach w kategorii "braci i przyjaciół" mówił prof. Carlos Maria Galli, profesor na Wydziale Teologii Katolickiego Uniwersytetu Argentyny. Mówił o soborowej nowości, która biskupa umieszcza wewnątrz ludu, zaangażowanego w Kościół i dla Kościoła. O biskupie, który ma przewodniczyć ludowi przede wszystkim głosząc i dając świadectwo: ma rozeznawać charyzmaty osób i wspólnot w służbie misji ewangelicznej oraz czuwać, ale "nie robić wszystkiego". Bardzo ważna jest także według profesora umiejętność delegowania zadań, bez ukrywania własnych słabości (co ujęte wprost oznacza: nie znasz się, znajdź pomoc kogoś, kto się zna).

Słuchaczy profesor zostawił z dwoma pytaniami: "Biskupi mają doradców w złożonych sprawach praktycznych, ale czy mają doradców teologicznych?” oraz „Biskupi są odpowiedzialni przed Bogiem za swoją posługę, jak mogą być odpowiedzialni przed całym ludem Bożym?”. Te dwa pytania, gdyby zostały poważnie potraktowane i gdyby zacząć u nas szukać na nie głębokiej odpowiedzi, mogłyby przynieść poruszające Kościół zmiany w naszej polskiej rzeczywistości. Pierwsza kwestia, potraktowana z pokorą, mogłaby przynieść wreszcie zmianę w nauczaniu przy pomocy listów pasterskich. Drugie pytanie ma w sobie niemal rewolucyjny potencjał pytania na przykład o transparentność finansową diecezji (być może o czymś nie wiem, ale nigdy nie widziałam, żeby diecezja publikowała na koniec roku rozliczenie finansowe, do którego mieliby wgląd diecezjanie).

Kto z biskupów umie dostosować się do stylu Chrystusa?

Z bardzo konkretnymi wskazówkami wystąpiła siostra Gloria Liliana Franco Echeverri, O.D.N., zakonnica z Zakonu Kompanii Maryi, która wiele spraw związanych z rolą biskupa nazwała boleśnie wprost, tym bardziej, że mówiła do zebranych na sali biskupów. Zaleciła hierarchom modlitwę o to, by zdołali się "dostosować do stylu Chrystusa", zasugerowała, by przestali marnować czas na sprawy biurokratyczne i mocno podkreśliła konieczność transparencji w sprawach przestępstw seksualnych wśród duchownych. "Nie ukrywajcie, nie zakopujcie niczego" - podkreślała.

Mówiła też o pokorze - niezbędnej w posłudze biskupa. Biskup, jak mówiła siostra, jest zaproszony do uniżenia się, by szeptać do członków swojej wspólnoty: "Istniejesz, jesteś ważny". Ta piękna, bardzo biblijna i Boża wizja jednocześnie jest pociągająca - kto nie chciałby mieć biskupa, który zajmuje się ludźmi ze swojej wspólnoty diecezjalnej, zna ich i docenia ich obecność! A jednocześnie jest zasmucająca, bo radykalnie odległa od rzeczywistości, w której biskup nie ma nawet publicznie ogłoszonego dyżuru, dostanie się na spotkanie z nim jest praktycznie niemożliwe i nawet, gdy spotyka się z wiernymi, jest ciągle na mentalnym piedestale, do którego wierni muszą wspinać się na palcach, by usłyszeć słowa okrągłego pouczenia.

"Nadejdzie czas, gdy poczujesz się za stary"

S. Gloria poruszyła też kwestię pokory i znajomości własnej rzeczywistości. "Miej pokorę tego, kto się uczy. Nadejdzie również czas, kiedy poczujesz się za stary. Staraj się rozwijać sieci, więzi, relacje. Nikt nie zabroni ci być mniej kochającym niż my, jednak zajmuj się nami!” - mówiła.

Synod jest realnym głosem Kościoła. Pytanie, kto z naszych biskupów będzie miał odwagę usłyszeć ten głos, uznać go za ważny i znaleźć w sobie odwagę, by zacząć robić rzeczy inaczej, niż to było do tej pory przyjęte. Ostatnie kilka lat pokazuje, że jest to możliwe i przynosi bardzo dobre owoce: trzeba jednak z wielu przyzwyczajeń i przywilejów zrezygnować i dać się posłudze ogołocić z tego, co w niej przeszkadza.

Ostatni z mówców, ks. prof. Matteo Visioli, kapłan z diecezji Parma, mówił o władzy biskupiej. Jego przemówienie koncentrowało się na pojęciu „władzy” podzielonej na wymiary „porządku” i „jurysdykcji”. Pierwszy wymiar odnosi się do aktów sakramentalnych, drugi do funkcji zarządzania. To rozróżnienie ma trzy konsekwencje: poza doktryną, którą należy przyjąć, konieczne jest myślenie o posłudze jako o wspólnym rządzie. W związku z tym władza biskupia nie otwiera się na tendencje monarchiczne, pomimo udzielenia „pełni sakramentu święceń”. Po drugie, biskup „może i musi” delegować ochrzczonym wiernym „uznane za odpowiednie, odpowiedzialne zadania w rządzeniu Kościołem”. „Może i musi”, powtórzył prof. Visioli, "władza" nie może powstrzymywać biskupów "przed koniecznością rozliczania się ze swoich działań zgodnie z logiką przejrzystości". Co więcej - podkreślił, że takie jest prawo i obowiązek każdego wierzącego, aby poprosić biskupa lub tych, którzy rządzą, o przedstawienie powodów swoich wyborów". "I to - wyjaśnił profesor - nie po to, by poddać go śledztwu lub sprawić, by poczuł się niekomfortowo, ale wręcz przeciwnie, by uwolnić go od samotności w podejmowaniu decyzji, którą biskup tak często odczuwa w stosunku do samego siebie”.

W Auli Magna Augustinianum wystąpili kolejno: kardynał nominat Roberto Repole, arcybiskup Turynu i biskup Susy, siostra Gloria Liliana Franco Echeverri, O.D.N., zakonnica z Zakonu Kompanii Maryi, prof. Carlos Maria Galli, profesor na Wydziale Teologii Katolickiego Uniwersytetu Argentyny w zakresie chrystologii, eklezjologii i historii teologii, ks. prof. Matteo Visioli, kapłan diecezji Parma, oraz profesor Gille Routhier, profesor eklezjologii i teologii praktycznej na Uniwersytecie Laval w Quebecu i Instytutu Katolickiego w Paryżu.

Vatican News / KAI / mł

Marta Łysek - dziennikarka i teolog, pisarka i blogerka. Poza pisaniem ogarnia innym ludziom ich teksty i książki. Na swoim Instagramie organizuje warsztatowe zabawy dla piszących. Twórczyni Maluczko - bloga ze Słowem. Jest żoną i matką. Odpoczywa, chodząc po górach, robiąc zdjęcia i słuchając dobrych historii. W Wydawnictwie WAM opublikowała podlaski kryminał z podtekstem - "Ciało i krew"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Biskup, czyli brat i przyjaciel? Synod ma wizję, a my mamy, co mamy
Komentarze (4)
TT
~Tomasz Tomasz
11 października 2024, 08:42
Nasi biskupi i znaczna część kapłanów, mam wrażenie bo to subiektywna ocena, jest po prostu jak większość naszego społeczeństwa i nie można mieć do nich pretensji. Z kompleksami, bojących się dialogu, świata i rzeczywistości, często uciekających od odpowiedzialności. Z wyjątkami oczywiście. Dodatkowo przemaglowane przez lata ustawiania się, kunktatorstwa, uprawiania "urzędu", z maską na twarzy i bez autentyczności. Polski biskup jest klasycznym produktem klerykalizmu, czyli ustrukturyzowanego przekonania o wyjątkowości stanu kapłańskiego. Jak to szło...? Cyt "Winieneś rządzić podwładnymi, a nie podlegać ich władzy. Wszak zgodnie z porządkiem urodzenia syn nie rządzi ojcem ani wedle zasad władzy niewolnik nie rządzi swym panem, ani uczeń nauczycielem, żołnierz królem, ani świecki biskupem". Można znaleźć w sieci - kto to powiedział i komu. Jak wierny ma kochać, szanować i słuchać takiego biskupa?
DX
~Darek x
11 października 2024, 20:21
Ze względu na Chrystusa.
JW
~Jan Wroncki
11 października 2024, 06:25
Bardzo, Pani Marto, dziękuję za tekst. Uświadomił mi, a właściwie - przypomniał, że zarysowana wizja biskupa nie jest jak jednorożec - każdy słyszał, nikt nie widział. Doświadczenie biskupów diecezji łódzkiej, za wyjątkiem przedostatniego jej włodarza, wpisuje się w postulowaną koncepcję. Sięgając pamięcią do bpa Michała Klepacza, Józefa Rozwadowskiego, Władysława Ziółka czy dzisiaj - Grzegorza Rysia mogę tylko potwierdzić, że możliwy jest biskup Ojciec i Przyjaciel. I mówię to z doświadczenia własnego, nie z teorii. Nie ma tu miejsca by sypać przykładami, proszę wierzyć, jest ich sporo. Z pozdrowieniami itd.
HZ
~Hanys z Namysłowa
10 października 2024, 17:17
Z biskupem mam taką przygodę,przed bierzmowaniem syna pozdrowilem go szczęść Boże, myślał że jestem z Bawarii,potem okazało się że jest biskupem udzielajączym Bierzmowania.