Biskupi Malty za częściowym dopuszczeniem rozwodników do komunii

(for. © Mazur/catholicnews.org.uk)
PAP / sz

Niektórzy rozwiedzeni pozostający w nowych związkach mogą w pewnych przypadkach, po długiej modlitwie i rachunku sumienia oraz w "pokoju z Bogiem" przystępować do komunii - orzekli biskupi z Malty. Takie stanowisko znalazło się w ich wskazówkach dla księży.

Wskazówki dla duszpasterzy z Malty przygotowano na podstawie adhortacji papieża Franciszka "Amoris laetitia", wydanej po dwóch synodach biskupów na temat rodziny. Opracowali je arcybiskup Malty Charles Scicluna i biskup Mario Grech.

Watykański dziennik "L’Osservatore Romano" publikuje w swym sobotnim wydaniu tekst tego dokumentu z Malty - określonego jako "kryteria stosowania" postanowień kluczowego rozdziału VIII adhortacji apostolskiej na temat rozwiedzionych w nowych związkach.

Zdaniem watykanistów biskupi z katolickiej Malty prezentują w interpretacji papieskiego dokumentu postawę znacznego otwarcia i pełnego zrozumienia dla trudnej sytuacji rozwiedzionych katolików będących w nowych związkach. Sami hierarchowie podkreślają: "naszym obowiązkiem jest to, by unikać popadania w rygoryzm czy nadmierną tolerancję".

DEON.PL POLECA

We wstępie biskupi z Malty napisali: "tak, jak gwiazda poprowadziła Trzech Mędrców na spotkanie z Jezusem, tak adhortacja apostolska Amoris laetitia oświeca nasze rodziny na ich drodze ku Jezusowi". Jak zaznaczyli, odnosi się to również do par i rodzin znajdujących się w złożonej sytuacji, a szczególnie do osób żyjących w separacji i rozwiedzionych, które pozostają w nowych związkach.

- Niektóre z tych osób, choć straciły pierwsze małżeństwo, nie straciły swej nadziei w Jezusie. Wśród nich znajdujemy tych, którzy pragną mocno żyć w pokoju z Bogiem i z Kościołem i pytają nas, co powinni czynić, by przystępować do sakramentów pokuty i pojednania oraz eucharystii- napisali abp Scicluna i bp Grech.

Następie hierarchowie stwierdzili: "Poprzez towarzyszenie i szczere rozeznanie Bóg jest zdolny otworzyć nowe drogi przed takimi osobami, choć powracają z drogi naznaczonej przez mroki błędnych wyborów czy gorzkich doświadczeń porzucenia bądź zdrady".

Wyrazili przekonanie, że biskupi i kapłani mają obowiązek towarzyszenia ludziom w takich trudnych sytuacjach stając się dla nich "źródłem zaufania, nadziei i integracji". Zaapelowali o prowadzenie z nimi dialogu w "atmosferze prawdziwej miłości". Przypomnieli słowa papieża, że takie osoby muszą czuć się "częścią Kościoła" i wiedzieć, że nie są "ekskomunikowane".

Odnosząc się do osób żyjących w separacji, które są w nowym związku oraz rozwodników, którzy są po nowym ślubie cywilnym, biskupi radzą, by w razie wątpliwości co do ważności małżeństwa kanonicznego zwrócić się o orzeczenie jego nieważności.

Osoby w tak zwanych "nieregularnych związkach" biskupi zachęcają do rachunku sumienia, a księży do uważnego rozważenia "moralnej odpowiedzialności" w konkretnych sytuacjach.

Biskupi napisali: "Jeśli w rezultacie procesu rozeznania, dokonanego z pokorą, dyskrecją i miłością do Kościoła i jego nauczania, w szczerym poszukiwaniu woli Boga i pragnieniu bardziej doskonałej odpowiedzi na nią, osoba w separacji lub rozwiedziona, która żyje w nowym związku, zdoła z sumieniem ukształtowanym i oświeconym uznać i wierzyć w to, że jest w pokoju w Bogiem, nie można zabronić przystąpienia do sakramentu pokuty i pojednania i sakramentu eucharystii".

Biskupi położyli też nacisk na to, że w towarzyszeniu takim osobom, konieczne jest, by duszpasterze brali pod uwagę cierpienia osób, które "doświadczyły niesłusznie separacji, rozwodu czy porzucenia z powodu maltretowania przez współmałżonka".

Następnie pasterze Kościoła z Malty wyjaśnili: "Aby uniknąć zgorszenia i poczucia zagubienia wśród wiernych musimy dołożyć starań, by przygotować nas samych i nasze wspólnoty poprzez studia i krzewienie nauczania zawartego w Amoris laetitia".

To nauczanie, przypomnieli, wymaga nawrócenia duszpasterskiego.

Biskupi przyznali, że mają świadomość tego, iż "niektórzy wolą bardziej surową opiekę duszpasterską", ale zastrzegli zarazem, że wspólnie z papieżem wierzą szczerze w to, iż "Jezus Chrystus pragnie Kościoła zwracającego uwagę na dobro, jakie Duch Święty szerzy pośród słabości; (Kościoła) Matki, która wyrażając jasno obiektywną naukę jednocześnie "nie rezygnuje z możliwego dobra, lecz podejmuje ryzyko pobrudzenia się ulicznym błotem".

Ogłoszona w kwietniu zeszłego roku adhortacja wywołała protesty wśród bardziej konserwatywnej części hierarchii kościelnej, w tym czterech kardynałów na czele z Amerykaninem Raymondem Leo Burke.

Zaapelowali oni do papieża, aby wyjaśnił niejasności, które według nich można uznać za odejście od nauczania Kościoła. Prefekt Kongregacji Nauki Wiary kardynał Gerhard Mueller stwierdził, że dokument jest jasny i nie będzie żadnej jego korekty.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Biskupi Malty za częściowym dopuszczeniem rozwodników do komunii
Komentarze (7)
16 stycznia 2017, 15:07
To,że biskupi maltańscy stawiają się poza Kościołem to jedno. To zaś,że papież stanowisko takie popiera (vide-biskupi argentyńscy) a Prefekt Kongregacji Nauki Wiary twierdzi,że nic się nie zmieniło to drugie. Jeśli nie będzie oficjalnego potępienia wygląda na to,że niestety doczekaliśmy się publicznej herezji na szczeblu pontyfikalnym.   
14 stycznia 2017, 19:45
Wystarczy ze zrozumieniem czytać Pismo Św. Mateusz 19. 1-9.
14 stycznia 2017, 18:37
Mam nieodparte poczucie, że to juz herezja w czystej postaci. Lub, że ja bylem przez całe moje dotychczasowe życie okłamywany przez kolejnych papieży, ze św. Janem Pawłem II włącznie. On przecież powiniem to wiedzieć, że tak można. I nie zgodził się na takie rozwiązanie. Okrutnik więc. Wiedział, jak ulżyć cierpiącym rozwodnikom, a karmił ich "czystością życia jak brat z siostrą, wstrzemięźliwością, pokutą za grzechy, cierpieniem doborowolnie przyjętym w intencji nawrócenia współmałżonka", itp. A przecież to takie proste, jak się okazuje. Takie proste! Ze nikt na to dotychczas nie wpadł!. Rozeznanie, uznanie, że nie mogę dłużej, że mnie  na to nie stać, że cierpię ponad miarę, a Bóg tego nie chce. A potem tylko pragnąć mocno żyć w pokoju z Bogiem, i.... można do sakramentów, bez problemu. A jak ktoś chce się nadal męczyć, być wiernym aż do śmierci, jak przyrzekał przy zawarciu sakramentu małżeństwa, cierpieć, zmagać się, modlić się o nawrócenie i powrót niewiernego męża lub żony, to proszę bardzo. Droga wolna. Ale to tylko opcja, dla bohaterów. Bóg jest miłosierny. Że ja tego nie wiedziałem! To przecież takie proste. I łatwe, i przyjemne. Coś chyba Pan Jezus przesadził z tym zdaniem: "Kto chce iść za mną, niech  się zaprze samego siegie, niech weźmie swój krzyż i mnie naśladuje". Nie mogę tego pojąć. Św. Janie Pawle II, módl się za mną, módl się za Kościół katolicki, módl się za papieża Franciszka, za tych biskupów z Malty. I wyproś nam łaskę zrozumienia jaka jest rzeczywiście wola Boża w tej kwestii. 
MR
Maciej Roszkowski
14 stycznia 2017, 15:19
Słowa Chrystusa - "kto pojął rozwiedzioną cudzołoży" nie dopuszczają możliwośći bycia "za", lub "przeciw".Tego się nie da przyjąć lub obalić w drodze głosowania.  I nie chciałbym być w skórze tych których Pan zapyta - coście zrobili z nauczaniem mojego Syna.  
A
Andrzej
14 stycznia 2017, 14:18
Pan Terlikowski pisze dalej: "W dokumencie hierarchów jest także zawarta sugestia, że dla osób rozwiedzionych w ponownych związkach zachowanie wstrzemięźliwości może być „niemożliwe”. Użyte sformułowanie nie oznacza jednak, że jest to dla nich trudne, czy subiektywnie nie do osiągnięcia, ale obiektywnie niemożliwe. Ich zdaniem „istnieją złożone sytuacje, w których życie jak brat z siostrą jest po ludzku niemożliwe”. Opinia ta jest jednak sprzeczna z nauczaniem Soboru Trydenckiego, który jednoznacznie wskazuje, że Bóg nie wymaga od nas rzeczy niemożliwych. W dokumentach tych zawarte jest także potępienie osób twierdzących, że Boże przykazania są, przy pomocy łaski, niemożliwe do wypełniania." Moje pytanie: Czy dopuszczenie tych osób (często porzuconych i skrzywdzonych) do Komunii Św. pomoże im powrócić do swoich sakramentalnych małżonków (by wypełnić wolę Bożą zawartą w sakramencie małżeństwa), którzy przecież mogą się nawrócić i czekać na ich powrót czy raczej utwierdzi ich w drugim grzesznym związku?
A
Andrzej
14 stycznia 2017, 14:15
Cytat: "Biskupi napisali: Jeśli w rezultacie procesu rozeznania, dokonanego z pokorą, dyskrecją i miłością do Kościoła i jego nauczania, w szczerym poszukiwaniu woli Boga i pragnieniu bardziej doskonałej odpowiedzi na nią, osoba w separacji lub rozwiedziona, która żyje w nowym związku, zdoła z sumieniem ukształtowanym i oświeconym uznać i wierzyć w to, że jest w pokoju w Bogiem, nie można zabronić przystąpienia do sakramentu pokuty i pojednania i sakramentu eucharystii. Zgadzam się z p. Terlikowskim, który na swym blogu [url]http://malydziennik.pl/[/url] odnosząc się do powyższego stwierdzenia napisał:  "Kryterium to jest nie tylko nieprecyzyjne, ale też całkowicie subiektywne. A do tego otwiera drogę do Komunii dla każdego. W pokoju z Bogiem mogą się przecież czuć zarówno osoby w związkach homoseksualnych, jak i konkubenci o poliamorystach nie wspominając. Jakby tego było mało tego rodzaju oznacza w istocie koniec teologii moralnej i obiektywnych norm etycznych. Tam, gdzie bowiem moralnością rządzi „poczucie pokoju”, a nie weryfikowalne normy, tam moralność umiera".
DP
Danuta Pawłowska
14 stycznia 2017, 12:29
Jest to diabelska intryga! Utrzymać człolwieka w grzechu ciężkim i nie dopuścić do pojednania z Panem Bogiem! Dusza po takiej obróbce gotowa jest na wzięcie do piekła!