Bp Daucourt: Vanier nas okłamał. Nie mogę w to uwierzyć, nie mogę tego zrozumieć

fot. youtube.com
KAI / kk

"Wyrażam głęboki szacunek kobietom, które zdecydowały się mówić po to, by wspólnota Arche odnalazła drogę sprawiedliwości i prawdy, i na przyszłość mogła uniknąć podobnych błędów. Uświadamiam sobie, jak wiele one wycierpiały" – pisze w liście otwartym były doradca wspólnot „L’Arche” i „Wiara i Światło”

"Cała ta sprawa uderza również w misję Kościoła i tych wszystkich, którzy poza Kościołem służą ubogim, niepełnosprawnym, wykluczonym i ciemiężonym" – stwierdza bp Gérard Daucourt, na marginesie raportu ujawniającego, że Jean Vanier mógł wykorzystywać seksualnie 6 kobiet.

Przyznaje zarazem prawdziwość zarzutów. „Wierzę, że ta ciężka próba może nas przyprawić o utratę czegoś, co jednak odzyskamy w większej ilości i lepsze jakościowo” – dodaje emerytowany biskup Nanterre, były doradca ekumeniczny ruchów „L’Arche” i „Wiara i Światło”.

A oto pełen tekst listu bp. Daucourt:

Drodzy przyjaciele,

DEON.PL POLECA

Odkąd dotarły do nas przerażające wiadomości dotyczące Jeana Vaniera, bardzo wielu z was stara się mnie wesprzeć wyrażając mi swoją sympatię i dzieli się ze mną swoimi odczuciami. Dziękuję wam za przyjaźń i modlitwy.

Sam jestem oszołomiony, a przede wszystkim głęboko zasmucony nadużyciami ze strony Jeana, współczuję osobom, które padły ich ofiarą; współczuję także wspólnotom Arki, od których tak wiele otrzymałem, a które ten skandal boleśnie dotknął.

Wyrażam głęboki szacunek kobietom, które zdecydowały się mówić po to, by wspólnota Arche odnalazła drogę sprawiedliwości i prawdy, i na przyszłość mogła uniknąć podobnych błędów. Uświadamiam sobie, jak wiele one wycierpiały. Podziwiam to wszystko, co zrobili, napisali i powiedzieli odpowiedzialni za Arkę, Stéphane Posner, Stacy Cates-Carney, Pierre Jacquand i biskup d'Ornellas, abyśmy znali prawdę. Dzięki temu wspólnoty Arche będą żyły w większej wolności.

Jestem głęboko zasmucony i wstrząśnięty. Od ponad pięćdziesięciu lat Jeana i mnie łączyła silna więź. Jean bardzo mi pomógł, relacja z nim wiele mi dała. On sam i członkowie wspólnot Arche wywarli silny wpływ na moją posługę kapłańską i biskupią, sami o tym wiecie, sami mieliście możność to zaobserwować. Jean zawsze był dla mnie mądrym doradcą. Raz czy dwa uratował mnie nawet przed zatonięciem, kiedy w mojej posłudze kapłańskiej zalały mnie wody ciężkich doświadczeń. Dobro, które mi wyświadczył, podobnie jak tysiącom osób, jest ogromne i trwałe. Przy nim i we wspólnotach Arki dowiedziałem się, czym jest Kościół: jest wspólnotą miłosierdzia i nadziei, świętowania, przebaczenia i posługi, wspólnotą łączącą ubóstwo i bogactwo jej członków, którzy wzajemnie siebie potrzebują (zob. mycie stóp), aby móc wzrastać i iść naprzód. Jean i wspólnota Arche doprowadzili mnie do serca Ewangelii i pozwolili mi w nim trwać. Jestem im za to ogromnie wdzięczny i wdzięczność tę zachowam.

Na tych świetlistych wyżynach nagle poczułem zawrót głowy, bo musiałem spojrzeć również w to dotychczas ukryte oblicze Jeana, które zostało przed nami odsłonięte. Nie mogę w to uwierzyć, nie mogę tego zrozumieć. A jednak jest to prawda, sprawdzona i dowiedziona. Gdyby Jean zawinił odstępstwami od czystości i właściwego postępowania chrześcijańskiego żałowałbym, że tak się stało, ale nie wydawałbym osądu mając pełną świadomość, że nie mam prawa pierwszy rzucać na niego kamień. Ale stało się coś gorszego: Jean naruszył wolność i integralność wielu kobiet. Wykorzystał je w ramach towarzyszenia duchowego, także seksualnie, i przyprawił o cierpienie, co w pełni zasługuje na potępienie.

Ale to jeszcze nie wszystko i tu muszę przyznać, że nic już nie rozumiem. To Ojciec Tomasz wprowadził Jeana w te skandaliczne praktyki. Przynajmniej do 2005 roku Jean wyznawał erotyczno-pseudo-mistyczne teorie tego zakonnika. Jakim sposobem Jean Vanier, wykładowca filozofii, człowiek wielkiej kultury, człowiek o międzynarodowej renomie, przyjaciel i obrońca uciskanych i wszystkich ubogich mógł uwierzyć, że punktem wyjścia tych równie szkodliwych co niedorzecznych teorii i praktyk jest tajemnica powierzona Ojcu Tomaszowi (przez Boga? Przez Dziewicę Maryję? W każdym razie w ramach jakoby duchowego doświadczenia rodzącego perwersję)? Tajemnica, której „Kościół chwilowo nie był w stanie zrozumieć” (tak powiedział Ojciec Tomasz i on sam w swoim czasie nie dziwił się, że Jan XXIII prosił Jeana Vaniera, by "odłączył się od Ojca Tomasza", bo ten papież „nie potrafił zrozumieć!”).

Nie wiem jak to się stało, że Jean mógł w to uwierzyć i tym żyć, i słuchać tego "cichego głosu sumienia", o którym tak często nam mówił. Przemilczał te swoje działania i skłamał twierdząc, że nic nie wiedział o działaniach Ojca Tomasza. Czy postąpił tak dlatego, że sam uznawał je za złe? A może również uważał, że my „chwilowo nie jesteśmy w stanie zrozumieć?” W każdym razie jest to nie do przyjęcia, to przerasta nasze możliwości rozumienia, szczególnie jeśli się kochało Jeana Vaniera, znało głębię jego przesłania i promieniowanie jego osobowości. A mimo to nie mam innego wyjścia jak tylko potwierdzić prawdziwość tych niedorzecznych zjawisk; mogę tylko zadawać sobie pytania i z bólem przyznać, że nie mam na nie odpowiedzi. Dlaczego do końca się wypierał (może z wyjątkiem rozmowy z jedną z tych osób, na krótko przed śmiercią, ale nawet wówczas powiedział: "myślałem, że to będzie dla ciebie dobre")? Ktoś wyraził opinię, że Jean mógł być „schizofrenikiem dotkniętym amnezją, którego czyny pozostawały poza świadomością”. Nie wiem, czy taka opinia znalazłaby potwierdzenie w psychologii i psychiatrii. W każdym razie w niczym nie zmniejsza to powagi popełnionych czynów, ani wielkości zadanego cierpienia, ani ogromu naszego smutku. Pokazuje to też, że Jean od młodości do śmierci pozostawał pod nieprawdopodobnym wpływem Ojca Tomasza.

Te wszystkie ujawnione czyny mają nieobliczalne konsekwencje. Mam na myśli przede wszystkim wspólnoty Arki i Wiary i Światła, które doznały strasznego wstrząsu. Wierzę w ich przyszłość, bo jestem przekonany, że to właśnie osoby niepełnosprawne, poprzez swoją prostotę i siłę do życia chwilą teraźniejszą, pomogą nam wszystkim pójść naprzód dzięki łasce Bożej. Czyż one wszystkie, jako tajemnicza obecność Jezusa, który się z nimi utożsamił, nie są źródłem jedności?

Cała ta sprawa uderza również w misję Kościoła i tych wszystkich, którzy poza Kościołem służą ubogim, niepełnosprawnym, wykluczonym, ciemiężonym. Mam na myśli także wszystkich ludzi szukających sensu, którzy zwracają się lub zwracali się ku Bogu, ku Ewangelii. Nie mogę zapomnieć o tych, którzy bezustannie atakują chrześcijan ("hipokrytów w pełnym hipokryzji Kościele"). Ci ostatni znajdą tu wodę na swój młyn.

Zmuszeni jesteśmy uznać, że te wydarzenia zadziałały jak hamulec w głoszeniu Dobrej Nowiny. Nie szukam łatwych słów pocieszenia, ale staram się umocnić moją wiarę i nadzieję, by przejść przez tę ciemną dolinę. Moja wiara pozostaje niezmienna, ale zadaję sobie pytania, a moja wiara nie udziela mi odpowiedzi ani rozwiązań na wszystko. Nie chcę pobożnymi słowami nadawać tej tragedii fałszywie "duchowego" wymiaru, ale idę naprzód przekonany, że „ani śmierć, ani życie ... ani jakiekolwiek inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Boga, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym” (Rz 8, 38-39).

Zastanawiam się nad jeszcze jedną konsekwencją. To Jean Vanier, poprzez swoje rekolekcje i konferencje, książki i kontakty, utrzymuje historyczną i duchową więź między Arką i jej kolebką, to znaczy Ewangelią, czyli Panem Jezusem. Odniesienie do samego Jeana z pewnością osłabnie, a więc także jednoznaczne odniesienie do kolebki Arki. Aby zapewnić przyszłość wspólnoty Arki otwartej dla wszystkich należy mieć nadzieję, że zawsze będą w niej chrześcijanie zdolni słowem i czynem zaświadczyć o tym, co ona otrzymała u swoich początków, bo Ewangelia stanowi część tożsamości Arki. W każdym razie ja jestem o tym głęboko przekonany.

Drodzy przyjaciele, "w modlitwie jestem z wami pośród ruin Jeruzalem", napisał do mnie przyjaciel zakonnik. Owszem, pozostały ruiny i wszyscy mieszkańcy kraju Arki są na wygnaniu, i my razem z nimi. Nie ma już "proroka", a nam z trudem przychodzi słuchać jego głosu z przeszłości, chociaż ten głos wciąż ma wartość. Ale "świątynia" (=Arka + Wiara i Światło) nie została zburzona, a mali i ubodzy są prorokami wzywającymi do miłości, owocu współczucia, sprawiedliwości i prawdy. Wszyscy mamy tak postępować, by nasze wygnanie zakończyło się wyjściem, które poprzez tę ciężką próbę zaprowadzi nas do wolności ziemi obiecanej. Obaj międzynarodowi koordynatorzy Arki w przesłaniu do wspólnot napisali: „to, o czym się dziś dowiedzieliśmy, jest ciężką próbą i zachwiała naszą równowagę, ale to, co straciliśmy z poczucia pewności mamy nadzieję odzyskać w dojrzałości; mamy nadzieję prowadzić Arkę bardziej sprawiedliwie i z większą wolnością”. Wierzę, że ciężka próba może nas przyprawić o utratę czegoś, co odzyskamy w większej ilości i lepsze jakościowo. A nawet, że: „ciernie przeszkadzające nam w marszu zasilą ogień, który oświeci drogę”, jak napisał brat Alojz z Taizé. Oprzyjmy się na Panu Bogu. Prośmy o światło i siłę Ducha Świętego. Módlmy się za Arkę, za Wiarę i Światło, za wszystkich ich członków i przyjaciół. Oby wszyscy mogli już teraz śpiewać: „Oto Bóg przychodzi mi z pomocą. Bóg jest z tymi, którzy mnie wspierają. Śpiewam Tobie, bo Ty mnie podnosisz” (Taizé).

Z modlitwą w intencji was wszystkich i z przyjaźnią.

+ Gérard Daucourt

Tłum. Maria Żurowska

bp Gérard Daucourt, emerytowany biskup Nanterre, był m.in. pracownikiem Papieskiej Rady ds. Popierania Jedności Chrześcijan oraz przewodniczącym komisji ds. ekumenizmu francuskiej konferencji biskupów. W 1991 został biskupem Troyes, a w 1998 biskupem Orleanu. W czerwcu 2002 został przeniesiony na urząd biskupa diecezjalnego Nanterre. Przeszedł na emeryturę w 2013 r. Przez wiele lat był ekumenicznym doradcą ruchów „L’Arche” oraz „Wiara i Światło”.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Bp Daucourt: Vanier nas okłamał. Nie mogę w to uwierzyć, nie mogę tego zrozumieć
Komentarze (6)
ZM
~zły mężczyzna i dobre kobiety
9 marca 2020, 15:21
Sorry ale już ma dosyć: czytania tego bełkotu o złym mężczyźnie i dobrych, skrzywdzonych przez niego niewiastach, "potwierdzonych niezależnym" śledztwem wykonanym przez "niezależne" instytucje i to po śmierci oskarżonego. Przypomnę, że jedna z tych kobiet była siostrą zakonną a na zaloty Vaniera odpowiedziała zdecydowanie, "jest em poświęcona Jezusowi". Ale od razu uległa, gdy Vanier zaripostował: „Jezus i ja – nie jesteśmy dwoma – ale jednym. To Jezus kocha cię przeze mnie". No i to wystarczyło aby mu się oddać. Inna kobieta miała kochanka poza Arką a gdy powiedziała o tym Vanierowi usłyszała aby "odróżniała to, co robi z nim, od zwyczajnego seksu, bowiem to, co oni robią, wpisuje się w teologię Pieśni nad pieśniami" no i zmieniła tamtego kochanka na Vaniera. Jeszcze inna, mężatka, po prostu zdradzała męża z Vanierem. Może jednak, zdrowe, dorosłe kobiety, z niezwykłą łatwością kupowały bajery, bo miały swoje potrzeby seksualne, fantazje i tylko czekały na takie zdjęcie blokady.....
JJ
Jacek Jezierski
9 marca 2020, 06:20
Co do tych drzew i owoców to warto być ostrożnym. Przykład założyciela Legionu Chrystusa, Marciala Maciela Delgado pokazuje, że dzieło jest ok, a założyciel... Ostrożność w ocenach: tak. Ale i odwaga. Czy przykłady niesłusznie oskarżanych mają być odpowiedzią, że wszyscy są ok?
SB
Sylwia Bakalarska
8 marca 2020, 21:04
Ja też mam obecnie wątpliwości co do tych oskarżeń. Jeśli się one w głowach nie mieszczą tym, którzy go bardzo blisko znali...A poza tym według słów Jezusa, czy może złe drzewo wydać dobry owoc? A owoc jest niewątpliwie dobry. Chociaż z drugiej strony Vanier ani nie został osobą konsekrowana, ani nie założył rodziny. To też daje do myślenia
KS
Konrad Schneider
8 marca 2020, 19:37
Ja uwazam, ze najblizej prawdy stoi pan Nosowicz, ktory sam byl wiernym uczniem Vaniera (30 lat w Arce). Napisal on swoim artykule (cytuje z pamieci), ze przypadek Vaniera poucza nas, ze nie mozemy na Ziemi bezgranicznie ufac naszym mistrzom, poniewaz zaden z ludzi nie jest doskonaly. I nasze niedowierzanie wywodzi sie raczej z dziecinnego rozczarowania, ze ktos byl inny, jak mysmy go sobie wyobrazali. A jako mezczyzna odwaze sie jeszcze powiedziec: seks moglby byc dla niego poteznym bodzcem do dzialania! I dlatego mogl tyle zdzialac!
JC
~Jan Clair
8 marca 2020, 18:35
Jak łatwo wszyscy uwierzyli... Ludzie, co za idiotyzm. Dziwne, że te dorosłe kobiety, w wolnym kraju, czekały z oskarżeniami aż do śmierci J. Vanier'a. Żałosne. Ja mam duże wątpliwości, co do prawdziwości tych oskarżeń. https://ekai.pl/jean-vanier-watpliwosci-na-marginesie-oskarzenia/
SS
~s.Anawim srs
8 marca 2020, 16:51
chwila, chwila, znam przypadek 5 dziewczynek ktore ok. 15 lat temu oskarżyły dyrektora szkoły o molestowanie, ten dyrektor to tata mojej koleżanki ze szkoły. Dziewczynki mialy po 12 lat, byly badane przez psychiatrów, psychologów, biegłych sądowych, wszyscy stwierdzili prawdziwość ich słów, tyle tylko, że to było kłamstwo, które kosztowało tatę mojej koleżanki utratę pracy na 2 lata i załamanie nerwowe. Radzę przeczytać ten tekst https://ekai.pl/jean-vanier-watpliwosci-na-marginesie-oskarzenia/