Bp Muskus o katastrofie ekologicznej Odry: powinna obudzić nasze sumienia

Fot. Archidiecezja Krakowska / YouTube.com
KAI / tk

Tej katastrofy nie przyniosły nieokiełznane żywioły przyrody, ale ludzka nieodpowiedzialność i bezmyślne nieliczenie się z konsekwencjami ignorowania obowiązku poszanowania natury – ocenia bp Damian Muskus OFM sytuację w związku ze skażeniem wód w polskich rzekach. Jak podkreśla hierarcha, działania, które do niej doprowadziły, są „grzechem przeciwko życiu".

Krakowski biskup pomocniczy przypomina na swoim profilu FB, że w uroczystość Wniebowzięcia Matki Bożej żywa jest tradycja święcenia ziół i kwiatów. - To wyraz naszej wdzięczności, którą składamy Bogu za świat, który stworzył. Stwórca oddał ją w nasze ręce, byśmy czerpali z niej życiodajne siły i cieszyli się jej owocami – wyjaśnia hierarcha. Jak podkreśla, jest to również znak ludzkiej pokory i szacunku dla stworzenia.

- Świat, który nas otacza, z całym jego bogactwem i wspaniałością, nie jest dziełem przypadku, ale miłości. Bóg oddał nam go, byśmy czerpali z jego skarbów, ale także zaprosił do współpracy w dziele stworzenia – dodaje bp Muskus i wskazuje, że „dzięki Boskim natchnieniom i geniuszowi ludzkiego umysłu możemy wydobywać z niego niezwykłe możliwości i kontynuować budowanie cywilizacji życia".

DEON.PL POLECA

Zastanawiając się nad tym, w jaki sposób ludzie odpowiadają na to zaproszenie i jak traktują „siostrę Ziemię", duchowny przywołuje obraz zatrutej Odry. - Tej katastrofy nie przyniosły nieokiełznane żywioły przyrody, ale ludzka nieodpowiedzialność i bezmyślne nieliczenie się z konsekwencjami ignorowania obowiązku poszanowania natury. Tam, gdzie powinno panować życie, człowiek zasiał śmierć – podkreśla.

Bp Muskus wskazuje, że człowiek zdolny jest wyrządzić ziemi „krzywdę, która ostatecznie obraca się przeciwko niemu". - Rujnowanie świata, który jest naszym naturalnym środowiskiem, to rozłożone w czasie samobójstwo i grzech przeciwko życiu – przestrzega. Według niego, wypalanie traw, spalanie odpadków z produkcji, palenie śmieci, wycinki drzew i betonowanie miast to działania przeciwko zdrowiu i życiu. To degradacja świata i niszczenie dzieła, które Pan Bóg uczynił.

- Martwe ryby w zatrutej rzece są jak rozpaczliwe ostrzeżenie przed konsekwencjami nieumiarkowanej eksploatacji natury i naruszania równowagi. Nie mamy prawa ograbiać środowiska naturalnego i unicestwiać go siłą naszej bezmyślności czy wyrachowania. Mamy obowiązek chronić przyrodę przed zniszczeniem – apeluje hierarcha.

Zdaniem krakowskiego biskupa pomocniczego, katastrofa ekologiczna Odry to wstrząs, który powinien obudzić sumienia i skłonić do „poważnego potraktowania wezwania do tego, by czuwać nad ziemią i jej skarbami przez umiar, stawianie granic ludzkiej zachłanności i budowanie autentycznego braterstwa".

- Konieczne i pilne jest budzenie naszej chrześcijańskiej wrażliwości, dzięki której odkrywamy obecność Boga w stworzeniu – zauważa bp Muskus. Przytaczając słowa hymnu św. Franciszka z Asyżu: „Pochwalony bądź, mój Panie, przez siostrę naszą, matkę ziemię, która nas żywi i chowa, wydaje różne owoce z barwnymi kwiatami i trawami", biskup ostrzega, że „ta wspaniała pieśń może stać się już tylko opiewaniem przeszłości, jeśli w porę się nie przebudzimy".

- Może jesteśmy bezradni wobec interesów wielkich koncernów i polityki, która w niedostatecznym stopniu uwzględnia potrzebę ochrony środowiska, ale zawsze możemy przyczynić się do ocalenia kawałka świata, który jest w zasięgu naszych rąk, jak bukiety przyniesione dziś do świątyni. Nikt z nas nie jest zwolniony z tej troski – podsumowuje.

Źródło: KAI / tk

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Bp Muskus o katastrofie ekologicznej Odry: powinna obudzić nasze sumienia
Komentarze (1)
AT
~A T
24 sierpnia 2024, 00:59
Minęły 2 lata, zmieniła się ekipa rządząca, ale mentalność się nie zmieniła, działania nie zostały podjęte. Dużo się mówi o ekologii, szczególnie tam, gdzie można się pokazać. Mamy 2024 rok, „złote algi” znów powodują śnięcie ryb, ale w tym roku nie jest to podnoszone do rangi katastrofy. Na wiosnę i w lecie płonęły wysypiska, a odpady nadal są nielegalnie wwożone i składowane. Liczy się zysk, bez względu na wyzysk. Na energię nakłada się, kosztem ludzi, coraz wyższe opłaty, mające finansować modernizację infrastruktury, ale ta – też się nie dzieje. A póżniej dopłaca się ludziom ich pieniędzmi wcześniej ściągniętymi od nich jako podatki – zrzucając przy tym kolejne utrudnienia na pracujących. Gruzy tej cywilizacji pogrzebią ludzi – tylu, na ilu się pozwoli.