Brawa i wiwaty w katedrze. Tak wierni cieszyli się z cudu
Dziś w Neapolu powtórzył się tzw. cud św. Januarego. Polega on na rozpuszczeniu się przechowywanej w ampułkach zakrzepłej krwi męczennika.
Cud następuje zwykle kilka razy w roku, przede wszystkim we wspomnienie świętego - 19 września, ale zdarza się także w maju, grudniu, a czasami też w innych okresach roku. Rozpuszczenie się krwi męczennika uważane jest za zapowiedź pomyślności dla Neapolu i jego mieszkańców.
"Drodzy przyjaciele, po raz kolejny ogłaszam wam dobrą wiadomość. Krew się stopiła. Chcemy podziękować Panu, ponieważ jest to przede wszystkim znak Jego dobroci i miłości do nas, do Neapolu, do Kampanii, do Kościoła. A także zaproszenie do tego, byśmy trzymali się blisko Niego. Niech żyje św. January!" – powiedział do zebranych w katedrze kard. Sepe, ordynariusz Neapolu.
Zobaczcie sami:
Kim był św. January?
Św. January był biskupem Benewentu - miasta położonego ok. 70 km na wschód od Neapolu. W okresie wielkich prześladowań chrześcijan za rządów cesarza Dioklecjana ( III-IV wiek) poniósł śmierć męczeńską wraz z sześcioma kapłanami (lub diakonami) ze swej diecezji: Sozjuszem, który był jego diakonem, Prokulem, Festusem, Dezyderym, Eutychiuszem i Akurcjuszem. Stare podanie głosi, że za odmowę złożenia ofiary bożkom oprawcy wrzucili ich do ognia, ale płomienie w cudowny sposób nie wyrządziły im żadnej szkody. Wtedy rzucono ich na pożarcie dzikim zwierzętom, ale i one ich nie tknęły. Ostatecznie zginęli pod toporem katowskim. Miało się to wydarzyć 19 września 305 r. w Puteoli (dzisiejsze miasto Pozzuoli) pod Neapolem.
Czytaj także: "To znak". W katedrze wydarzył się cud. Wtedy kardynał upadł [FOTO]
Skomentuj artykuł