Przeor zakonu i jego żona o ciężkim przejściu COVID-19

fot. PAP/Andrzej Lange
KAI / sz

„Nigdy nie brakowało nam energii do pomagania” – mówi Wielki Przeor Polski Rycerskiego i Szpitalnego Zakonu św. Łazarza z Jerozolimy oraz kawaler papieskiego Orderu Świętego Grzegorza Wielkiego Krzysztof Polasik-Lipiński GCLJ-J. Za nim i jego żoną, którzy przeszli ciężko COVID-19 czas ciężkiej próby i – jak mówi – spojrzenia na życie z innej perspektywy.

– Pod koniec pobytu w domu, gdzie byliśmy w izolacji przez około dwa tygodnie, przez nasze serca przeszła myśl, że być może to są nasze ostatnie dni – powiedział Krzysztof Polasik-Lipiński GCLJ-J.

Oboje z żoną walczyli o życie – każdy w innym szpitalu. Dzisiaj cieszą się zdrowiem, a choć nie mogą oddać osocza, chcą jeszcze bardziej realizować misję zakonu, który zawsze był wyczulony na potrzeby najsłabszych. – Zawsze staraliśmy się dzielić tym, co mamy. Stąd też moja obecność w zakonie, którego ideały są niezmiernie bliskie mojemu sercu – dodaje.

Dziełem zakonu jest Centrum Opieki Perinatalnej św. Łazarza w Bydgoszczy. To nie tylko instytucja – to sposób myślenia i działania, ukierunkowanego na towarzyszenie rodzicom, którzy oczekują narodzin poważnie chorego dziecka, u którego − już w trakcie ciąży – rozpoznano tzw. wadę letalną. Jest to takie uszkodzenie płodu, które – bez względu na zastosowane leczenie – nie daje szansy na przeżycie.

– Póki co, w naszym kraju ci ludzie nie mają zabezpieczonego systemu opieki. W tę przestrzeń wszedł zakon, który na terenie województwa kujawsko-pomorskiego, diecezji bydgoskiej, jak również archidiecezji gnieźnieńskiej, otworzył hospicjum. Pomaga ono właśnie rodzinom, które nagle zderzają się z dużym problemem i są często bezradne, nie wiedząc, jaką podjąć decyzję. Zazwyczaj przychodzą myśli o aborcji. Natomiast trzeba pamiętać, że pozostawia ona trwały ślad na psychice do końca życia. Dlatego przetrwanie tego momentu, możliwość godnego urodzenia dziecka, a potem dokonania pochówku powoduje, że przyszłość dla tych ludzi jest zupełnie inna – tłumaczy Krzysztof Polasik-Lipiński GCLJ-J.

Centrum w Bydgoszczy jest jedynym hospicjum perinatalnym w Polsce, które nie działa przy innym hospicjum stacjonarnym czy też hospicjum dla dzieci. Mimo tego udało się zorganizować interdyscyplinarny zespół specjalistów. Do tej pory pomoc otrzymało 60 rodzin.

Anna Maćkowska jest dyrektorem Szkoły Podstawowej nr 2 im. Kardynała Stefana Wyszyńskiego Prymasa Tysiąclecia w Nakle nad Notecią. Spędziła w domowej izolacji aż pięć tygodni. – Mimo wirtualnych rozmów, zakupów pod drzwiami mieszkania, był to czas wielkiej samotności. Nie ukrywam, że były takie momenty, w których mocno płakałam – mówi dyrektor. Gdy wyzdrowiała, pomyślała, by odpowiedzieć na apel i oddać osocze.

– Można powiedzieć, że pandemia jeszcze bardziej uświadomiła społeczeństwo, jak ważna jest publiczna służba krwi – mówi Krzysztof Laks, specjalista ds. promocji w Regionalnym Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Bydgoszczy.

Osocze jest płynną częścią krwi i stanowi 55 proc. jej objętości. By zostać jego dawcą, trzeba posiadać potwierdzony wynik przebycia COVID-19 oraz być ozdrowieńcem, a od zakończenia izolacji musi upłynąć 14 dni. – Powinniśmy być uczuleni i otwarci na taką pomoc, bo – kto wie – może sami będziemy jej kiedyś potrzebowali. Dziś w sercu mam radość, że dałam cząstkę siebie innym – podsumowała Anna Maćkowska.

jm / Bydgoszcz

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Przeor zakonu i jego żona o ciężkim przejściu COVID-19
Komentarze (1)
WC
~Wojciech Chajec
30 grudnia 2020, 22:48
Przeorowi i Przeorowej (chyba tak można powiedzieć) życzę zdrowia! Myślałem, że zakonnicy nie mają żon, ale widać niektóre zakony nie wymagają celibatu. Znowu Deon zadbał o przyciągający tytuł.