Były kustosz z Lichenia spisał wspomnienia i chce je wydać. A w nich "majteczki sekretarki" i dzieci w bieliźnie

(fot. Michal Huniewicz [CC BY 3.0]

Szokujące fragmenty we wspomnieniach ks. Makulskiego. Sprawę ujawnił dziennikarz "Kuriera Słupeckiego". O całej sprawie opowiedział Wirtualnej Polsce, przytaczając kontrowersyjne opisy.

Ks. Eugeniusz Makulski pojawił się w filmie braci Sekielskich "Tylko nie mów nikomu". Sprawa molestowań, których się dopuścił, była znana jego przełożonym, choć jej szczegóły nie zostały ujawnione opinii publicznej. Dzięki dokumentowi Tomasza Sekielskiego mogliśmy się dowiedzieć o tym, że Watykan i zgromadzenie podjęli wobec niego działanie karno-administracyjne.

Jednak dziś wychodzą na jaw pewne nowe fakty związane ze wspomnieniami, które kilka miesięcy temu ks. Makulski miał spisać i umieścić w książce, która może zostać wydana. "Po głośnej premierze filmu tak z ciekawości zerknąłem do przygotowywanej właśnie książki ze wspomnieniami ks. Makulskiego. Aż mnie zmroziło, ponieważ w rękopisie księdza są podteksty erotyczne" - mówi Janusz Ansion z "Kuriera Słupeckiego".

Oto jeden z fragmentów:

"Sekretarka, osoba młoda, urodziwa i dość korpulentna ubrana była w sukienkę mini. Gdy wchodziła po ławeczce na stół, sukienka podnosiła się coraz wyżej, ale była tak stremowana, że tego nie zauważyła. Ludzie, zamiast słuchać przemówienia, szturchali się i podśmiewywali na widok widocznych majteczek. Po zakończeniu czytania głos zabrał sam wójt. Nie wiedząc, co tak wszystkich rozbawiło, napominał zebranych, że nie należy się śmiać w czasie takich imprez…".

Drugi fragment jest jeszcze bardziej bulwersujący, dlatego nie zamieścimy go w całości. Ks. Makulski wspomina w nim bowiem "chłopców w slipkach", którzy szykują się do kąpieli i opalania, oraz "dziewczynki w sukieneczkach" z odkrytymi "nóżkami". Całość podsumowuje zdaniem: "Stary dostojny las napełnił się radosnym gwarem młodości".

Były kustosz bazyliki w Licheniu opisuje również wizytę w lesie. W obecnej sytuacji, gdy dowiedzieliśmy się, że zarzuty wobec niego są potwierdzone, opis ten brzmi naprawdę przerażająco i budzi ogromny niesmak.

"Kochane kaliskie dzieci nie wiedziały, że ich tu przywieziono «na pożarcie» przez okrutnych krwiopijców, mieszkańców tego lasu, mokradeł i jeziora. Ci mordercy już się zbierają i szykują się na wielką, świąteczną ucztę. Dziś będzie młodziutka, słodziutka krew. Pierwsze komary pojawiły się już podczas śniadania i przeszkadzały w jedzeniu" - pisze ks. Makulski.

Książa nosi roboczą nazwę "Opowieść o Licheniu". Wydawcą jest Sanktuarium Matki Bożej, Bolesnej Królowej Polski, Pani Świętokrzyskiej w Pawłowie k. Starachowic. Nie udało się nam dowiedzieć, czy w obecnej sytuacji książka zostanie wydana. Jak donosi Janusz Ansion, prace nad nią właśnie trwają.

***

Komentarz [Szymon Żyśko]:

Problem walki z wykorzystywaniem seksualnym przez duchownych to nie tylko problem obecności przestępców w Kościele i tuszowania spraw przez hierarchów i zwierzchników, ale przede wszystkim mentalności i braku jakiegokolwiek wyczucia wśród wielu ludzi Kościoła.

Tomasz Sekielski w swoim filmie udowodnił, że stojący często nad grobem sprawcy nie mają jakiejkolwiek refleksji nad czynami, których się dopuścili. "Była chwila pieszczenia" - słyszymy z ust ks. Franciszka Cybuli. Ciepłym głosem dobrego dziadziusia opowiada o obrzydliwych rzeczach, jakie spotkały pokrzywdzonego przez niego chłopca. W przypadku ks. Eugeniusza Makulskiego możemy podejrzewać, że również nie ma żadnej refleksji nad tym, co zrobił. Podtekst erotyczny jest silnie widoczny w jego "wspomnieniach".

O ile sprawcy często pozostają osobami z głęboko zaburzoną percepcją otaczającego ich świata, to słuszne oburzenie budzi brak reakcji zgromadzenia oraz wydawnictwa, które podejmuje się publikacji tego typu zapisów. Chodzi zwłaszcza o brak wrażliwości na tego typu teksty. Nie trzeba wiedzieć, że ich autorem jest duchowny, który molestował dzieci, żeby mieć poważne wątpliwości, że zaprezentowany tekst jest skandaliczny i nie posiada jakiekolwiek wartości duchowej. Jedynie środowisko jakie powinien zainteresować to prokuratorskie. Czy w sytuacji bierności i oskarżeń, w której Kościół w Polsce trwa od lat, nie budzi w nikim zastrzeżeń, że ksiądz wspomina dzieci w bieliźnie i uwłacza sekretarce? Żeby to stwierdzić, nie potrzebujemy żadnych wytycznych z Watykanu ani znajomości prawa karnego, a zwykłej ludzkie przyzwoitości, której nie zagwarantuje nam żadna formacja. Z tym się ludzie rodzą i tę wrażliwość należy pielęgnować. Coraz częściej mamy jednak do czynienia z zabijaniem jej.

Poważny zarzut można i trzeba również sformułować wobec samego zgromadzenia, które pokazuje, że w żaden sposób nie ma kontroli nad ukaranym księdzem. Jeżeli poza zwierzchnikami pisze on i wydaje taką książkę - bo nie wierzę, że po jej przeczytaniu ktoś by się zgodził na publikację - to mamy tu poważny problem pewnej fasadowości procesów karnych w Kościele. Pozbawienie funkcji duszpasterskich i oddelegowanie współbrata do "odosobnienia" brzmi jak żart, kiedy dowiadujemy się, że może on w sposób zupełnie wolny opisywać i publikować swoje wspomnienia. To żadna kara, a jedynie oczyszczenie wizerunku z rysy, która na nim powstała.

Ten przykład pokazuje, że największą karą dla wielu duchownych jest pozbawienie ich przywilejów, wpływu i godności. Dopóki je posiadają, nawet kara więzienia jest do zniesienia. Z takiego myślenia bierze się też pewien proceder, w którym poważnie oskarżonym hierarchom pozwala się doczekać końca ich kadencji biskupów diecezjalnych i metropolitów, a stawia przed sądem dopiero na emeryturze. Dzięki temu mogą odejść, zachowując nadaną im godność.

Czas na zmianę mentalności. Bez tego żadne prawo nie zagwarantuje nam bezpieczeństwa nieletnich.

Dziennikarz, reporter, autor książek. Specjalista ds. social mediów i PR. Interesuje się tematami społecznymi.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Były kustosz z Lichenia spisał wspomnienia i chce je wydać. A w nich "majteczki sekretarki" i dzieci w bieliźnie
Komentarze (3)
KN
Krzysiek Niepiekło
18 maja 2019, 12:45
Szymon Żyśko, pierwszym, który rzucił kamień. No widocznie jeszcze majtek nie widział i dlatego jest tak oburzony na to, co przeczytał w tej jeszcze nie wydrukowanej książce. Może tylko tą jedną książkę w życiu przeczytał i dlatego tak się oburza na te "erotyczne sceny". 
GQ
Grzegorz Q
18 maja 2019, 10:33
Oburzenie wynika z wiedzy o tym czego dopuszczał się autor. Miesiąc temu o.Kramer zamieścił zdjęcie 2 nagich kobiet, które protestowały niby w ten sposób przeciwko uprzedniotowieniu. Wtedy nie było świętego oburzenia, a deon to przedrukował.
KN
Krzysiek Niepiekło
18 maja 2019, 00:08
To teraz każdy, kto zobaczy majtki dziecka, to będzie pedofilem? Niewidomi, to mają szczęście.