Były prymas anglikański broni bluźnierstwa?
Były anglikański arcybiskup Canterbury, lord Rowan Williams uważa, że bluźnierstwo nie zawsze jest atakiem na wiarę, lecz może być "językiem protestu", sprawdzającym wiarę. Na łamach magazynu "New Statesman" napisał on, że przez przeważającą część dziejów ludzkości bluźnierstwo było sposobem "wypowiedzenia tego, co niewyrażalne".
- Co może być większym wykroczeniem niż kpienie z wszechmocnego stwórcy wszechświata lub lżenie go? Ale interesujące jest to, że w historii religii nie zawsze było to atakowaniem lub odrzucaniem samej wiary - stwierdził abp Williams.
Jego zdaniem, "jeśli Bóg jest prawdziwy, to przypuszczalnie potrafi poradzić sobie ze wszystkim, co mu zarzucimy". A "jeśli, co gorsza, Bóg jest niekompetentny, sadystyczny lub obojętny, język protestu przynajmniej pozwoli nam na trochę uczciwości i godności". Bluźnierstwo bowiem może bowiem wyrażać wątpliwości i gniew z tego powodu, że Bóg nie jest wart wiary w Niego. Gdyby zabronić wypowiadania takich trudnych pytań, mogłoby to sugerować, że wiara trwa tylko wtedy, gdy nie jest wystawiana na próbę - zauważył były prymas Kościoła Anglii.
Przywołał Psalmy, a także wiersze George’a Herberta i Gerarda Manleya Hopkinsa jako przykłady tego, jak bluźnierstwo "opiera się zmowie milczenia na temat dręczących trudności w wierze, opiera się dławieniu prawdziwej i szczerej odpowiedzi na niesprawiedliwość świata".
- Sekularysta powinien zrozumieć coś z wewnętrznej krytyki, z którą wiara zawsze się zmaga, wierzący zaś powinien uznać, że bluźnierstwo niekoniecznie jest powodem do paniki, nie mówiąc już o przemocy. Może być nawet bramą do większego i trwalszego zaangażowania - podkreślił abp Williams.
Skomentuj artykuł