Całun Turyński niemożliwy do podrobienia

Całun Turyński niemożliwy do podrobienia
(fot. Tirch / flickr.com)
KAI / pz

Współczesna nauka nie jest w stanie "odtworzyć" Całunu Turyńskiego. Do tego wniosku doszli badacze z włoskiego Ośrodka Badań Jądrowych (ENEA) we Frascati pod Rzymem, którzy przez pięć lat próbowali na różne sposoby, przy użyciu najnowszych technologii, stworzyć reprodukcję słynnej relikwii, w którą - jak głosi tradycja - zawinięte było ciało Chrystusa przed zmartwychwstaniem. Pisze o tym "L'Osservatore Romano".

Watykański dziennik w swym wydaniu z 29 grudnia donosi w obszernym artykule o ogłoszonych niedawno wynikach tych starań, z uznaniem wyrażając się o powściągliwości i dyskrecji włoskich uczonych. Całun, stwierdza gazeta, pozostaje "wyzwaniem dla ludzkiego rozumu", jak 24 maja 1998 powiedział Jan Paweł II podczas wizyty w turyńskiej katedrze, w której jest przechowywany.

Gdyby choć jedno z serii doświadczeń, przeprowadzonych we Frascati powiodło się, otwarta byłaby droga dla rozmaitych hipotez, podważających opinię o prawdziwości płótna, stwierdza "L'Osservatore Romano", po czym dodaje, że "do przeprowadzenia eksperymentu na powierzchni całego Całunu (4,36 m na 1,10) potrzebna byłaby moc 34 bilionów watów: jest to ilość, która - zdaniem naukowców z ENEA - «jest dziś nieosiągalna i uniemożliwia reprodukcję całego wizerunku przy użyciu jednego tylko lasera, ponieważ takiej mocy nie wytwarza żadne źródło światła vuv (promieniowanie ultrafioletowe w próżni) z produkowanych obecnie (najpotężniejsze dostępne na rynku osiągają kilka miliardów watów)»".

DEON.PL POLECA

Rezultatom tych badań nie nadano sensacyjnego rozgłosu, co pochwalił przewodniczący diecezjalnej komisji ds. Całunu Turyńskiego ks. prałat Giuseppe Ghiberti. Z uznaniem wyraził się on o badaczach, "znających miarę". Jego zdaniem "to bardzo rzadkie zjawisko, które nadaje wiadomości należytej powagi".

Zapewne nieprzypadkowo w tym samym numerze "L'Osservatore Romano" zamieszcza artykuł, mówiący o wojennych losach Całunu, który we wrześniu 1939 roku na życzenie jego właściciela, króla Włoch, przeniesiony został najpierw z turyńskiej katedry do jego rzymskiej rezydencji na Kwirynale, a następnie ukryty w klasztorze Montevergine koło Avellino w Kampanii. Niemałą rolę odegrał w tym ówczesny substytut Sekretariatu Stanu, prałat Giovanni Battista Montini, późniejszy Paweł VI. Wiktor Emanuel III poprosił o ukrycie relikwii najpierw Watykan, gdzie jednak, jak uznano, nie byłaby ona bezpieczna.

Całun opuścił Turyn 7 września, nazajutrz był już w Rzymie, a 25 września dotarł do Montevergine. Tam umieszczono go początkowo w niszy muru obronnego na głębokości 88 metrów, następnie w wykutym w litej skale tunelu ponad sześćdziesiąt metrów niżej.

Po zajęciu Włoch przez Niemców we wrześniu 1943 istniała obawa, że relikwią zainteresuje się sam Hitler, który - jak wiadomo - poszukiwał m.in. Świętego Graala. Nikt z wąskiego grona osób, które wiedziały, gdzie przechowywany jest Całun, nie zdradził tej tajemnicy i mógł on po zakończeniu działań wojennych powrócić do Turynu. Nastąpiło to 28 października 1946 roku, a więc już po plebiscycie, w którym większość Włochów opowiedziała się za obaleniem monarchii i za republiką.

Ostatni król Włoch Humbert II, zmarły na wygnaniu w Genewie w marcu 1983 roku, zapisał w testamencie Całun Janowi Pawłowi II, który postanowił, że nadal będzie on przechowywany w turyńskiej katedrze.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Całun Turyński niemożliwy do podrobienia
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.