CBOS: Polacy akceptują krzyże w budynkach publicznych, ale sprzeciwiają się obecności Kościoła w polityce

Biskupi Niemiec po raporcie nt. nadużyć: ten wstrząs będzie nam towarzyszyć (Fot. pl.depositphotos.com)
PAP/dm

Polacy powszechnie akceptują krzyże w przestrzeni publicznej, nie akceptują jednak obecności Kościoła w polityce. Rażą zajmowanie przez Kościół stanowiska wobec ustaw sejmowych i przede wszystkim księża mówiący ludziom, jak głosować w wyborach - wynika z badania CBOS.

W poniedziałek CBOS przekazało PAP komunikat z badań postawy wobec obecności religii i Kościoła katolickiego w życiu publicznym. Ankietowanych pytano, czy rażą ich konkretne sytuacje, z jakimi spotykają się na co dzień.

„Gros sytuacji, o które pytaliśmy, wciąż nie razi większości badanych. Krzyże w budynkach publicznych akceptuje blisko 90 proc. respondentów. 70 proc. lub nieco więcej nie ma nic przeciwko religijnemu charakterowi przysięgi wojskowej, lekcjom religii w szkołach, święceniu przez księży miejsc i budynków użyteczności publicznej, udziałowi księży czy biskupów w obrzędach i uroczystościach państwowych” - czytamy w komunikacie z badań.

Polacy nie akceptują też obecności Kościoła w polityce. Większość badanych w przeważającej liczbie analizowanych kategorii społeczno-demograficznych razi zajmowanie przez Kościół stanowiska wobec ustaw sejmowych i przede wszystkim księża mówiący ludziom, jak głosować w wyborach. Taka postawa nie razi tylko połowy praktykujących kilka razy w tygodniu, a razi nawet 74 proc. praktykujących regularnie i 94 proc. niepraktykujących.

Takiej postawy nie akceptuje też 59 proc. wyborców PiS (i co najmniej 90 proc. wyborców innych partii), 60 proc. badanych mających wykształcenie podstawowe lub gimnazjalne (a 93 proc. absolwentów wyższych uczelni).

Z badań wynika również, że niemal 60 proc. ankietowanych nie rażą księża występujący w publicznej TVP, a nieco ponad połowy - wypowiadanie się Kościoła na tematy moralne i obyczajowe.

Księża występujący w publicznej TVP rażą wyborców KO (59 proc.), niepraktykujących (58 proc.), osoby o przekonaniach lewicowych (57 proc.; zwolennicy Lewicy są w tej kwestii podzieleni), a także potencjalnych wyborców partii Polska 2050 (55 proc.) i mieszkańców największych miast (52 proc.). Pozostałych badanych w większości nie rażą.

„Wydawać by się mogło, że skoro misją Kościoła jest głoszenie wiary i nauczanie życia zgodnego z wiarą, to trudno mieć coś przeciw wypowiadaniu się Kościoła na tematy moralne i obyczajowe. A jednak. Niechęcią wobec nauczania moralnego Kościoła wyróżniają się potencjalni wyborcy Lewicy (70 proc.), ale razi to także zwolenników KO (64 proc.) i partii Polska 2050 (57 proc.). Razi to respondentów niepraktykujących (68 proc.), ale też praktykujących kilka razy w roku (51 proc.)” - czytamy w komunikacie.

Z badania wynika, że niechętne są temu osoby o przekonaniach lewicowych (62 proc.), mieszkańcy największych miast (53 proc.) i najmłodsi badani, w wieku 18–24 lata (50 proc.).

„Ich ideałem byłby Kościół milczący na te tematy. Może się to wiązać z postępującą indywidualizacją sfery moralności – już od kilkunastu lat w coraz większej mierze za źródło moralności respondenci uznają własne sumienie („To, czym jest dobro i zło, powinno być przede wszystkim wewnętrzną sprawą każdego człowieka”), a nie społeczne normy czy Boże prawa (...). Zdaniem większości badanych Kościołowi nic do tego, czy ludzie przestrzegają przykazań i jakie są to przykazania” - dodano.

Wg CBOS-u trudno nie zauważyć, że aprobata obecności religii, Kościoła i duchownych w życiu publicznym od roku 2015 zmniejszyła się: gdy chodzi o krzyże w budynkach publicznych minimalnie (o punkt procentowy), w niektórych przypadkach o kilka punktów.

„Jednak w paru sytuacjach wyraźnie: o 16 punktów procentowych zmniejszyła się aprobata występowania księży w publicznej TVP, o 11 punktów - udziału duchownych w uroczystościach państwowych, o 8 punktów - lekcji religii w szkołach i o 5 punktów - zajmowania przez Kościół stanowiska wobec ustaw sejmowych. Na podobnym poziomie pozostała dezaprobata księży mówiących ludziom, jak głosować: w roku 2015, roku wyborczym, sięgała 84 proc., w roku 2021 - 81 proc.” - zauważono.

We wnioskach napisano, że analizy CBOS, obejmujące 26 lat, upoważniają do wniosku, że w ostatnich kilku latach polskie społeczeństwo stało się mniej przychylne obecności religii i Kościoła w przestrzeni publicznej.

„Wprawdzie obecność symboli religijnych i osób duchownych w sferze publicznej wydaje się ugruntowana w kulturze - to po prostu polski pejzaż - ale razić może już nawet wypowiadanie się Kościoła na tematy moralne, a im bliżej polityki, tym większa niechęć, niemal powszechna w sytuacji, gdy księża mówią ludziom, jak głosować w wyborach” - podkreślono.

Badanie przeprowadzono w ramach procedury mixed-mode na reprezentatywnej imiennej próbie pełnoletnich mieszkańców Polski, wylosowanej z rejestru PESEL. Każdy respondent wybierał samodzielnie jedną z metod: wywiad bezpośredni z udziałem ankietera (metoda CAPI), wywiad telefoniczny po skontaktowaniu się z ankieterem CBOS (CATI) - dane kontaktowe respondent otrzymywał w liście zapowiednim od CBOS lub samodzielne wypełnienie ankiety internetowej, do której dostęp był możliwy na podstawie loginu i hasła przekazanego respondentowi w liście zapowiednim od CBOS. Badanie zrealizowano od 18 do 28 października 2021 r. na próbie liczącej 1157 osób.

PAP/dm

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

CBOS: Polacy akceptują krzyże w budynkach publicznych, ale sprzeciwiają się obecności Kościoła w polityce
Komentarze (1)
Janusz Podkamienny
10 stycznia 2022, 20:24
"Polacy nie akceptują też obecności Kościoła w polityce" i tu mam pytanie, czy ci co nie akceptują, to nie ci którzy rozumieją słowa Chrystusa : "„Oddajcie więc cesarzowi to, co jest cesarskie, a Bogu to, co boskie” (Mat.12.17)? Kościół jako najwyższy stróż moralności chrześcijańskiej musi się interesować zagadnieniami politycznymi, ale brać udziału w polityce, choćby wskazywanie na kogo głosować - już nie, bo to ma być świadomy wybór obywatela, a nie parafianina. Ten parafianin ma być przez Kościół umacniany moralnie i np. w czasie wyborów nie może być traktowany jako niemyślący i bezwolny bo to uwłacza godności i świadczy o poczuciu tych namawiających, że ich skuteczność w umoralnianiu jest niedostateczna.