Chcemy być ze światem przeżywającym kryzysy

Abp Józef Michalik (fot. Grzegorz Gałązka / galazka.deon.pl)
KAI / pz

Na konieczność wsłuchiwania się przez Kościół w problemy współczesnego człowieka a także odważnego nazwania braków, określenia, co jest niezbędne dla ludzkiego rozwoju oraz ukazania zjawisk pozytywnych wskazał w rozmowie z KAI przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski, abp Józef Michalik.

Metropolita przemyski jest jednym z uczestników odbywającego się w Watykanie XIII Zgromadzenia Ogólnego Synodu Biskupów, poświęconego nowej ewangelizacji.

Abp Józef Michalik: Po raz kolejny jestem na Synodzie i po raz kolejny jestem zafascynowany tym oddechem Kościoła powszechnego: Kościół jest bowiem wielką Bożą Rodziną i widać, że się odnajduje w tej problematyce, poruszanej przez biskupów ze wszystkich kontynentów, z tymi samymi niepokojami, z podobnymi troskami i nadziejami. Świadczy to w moim przekonaniu, że nie jest to czas stracony, że wszyscy potrzebujemy takiego spotkania, takiego oddechu katolickością, odpowiedzialnością, nadzieją na lepsze reagowanie wobec pojawiających się problemów, na lepsze posługiwanie Ludowi Bożemu. Cieszę się też, że biskupi znają Kościół, teologię, są zakorzenieni w kulturze, dostrzegając pustki zagrażające współczesnemu światu, widzą trudności, a jeśli rozpoznają je właściwie, jeśli weryfikują się one w różnych miejscach, budząc podobną wrażliwość i niepokój to znaczy, że jesteśmy na właściwej drodze rozeznawania.

DEON.PL POLECA

Czy Kościół zgromadzony w Auli Synodalnej postrzega siebie bardziej jako "oblężoną twierdzę", zmuszoną do odpowiedzi na wyzwania naszych czasów, czy też może spogląda na swoją sytuację z większym optymizmem?

- Biskupi i świeccy zgromadzeni na Synodzie nie widzą Kościoła jako jakąś "oblężoną twierdzę" - co do tego nie mam najmniejszej wątpliwości. Postrzegamy siebie natomiast jako zaczyn w tym świecie, dostrzegając powierzone zadania, które trzeba wypełnić. Im większe trudności przeżywane w różnych miejscach, tym większe zobowiązanie do wierności Panu Bogu. Na maksymalizm zła trzeba odpowiadać maksymalizmem dobra i łaski miłosierdzia. Zauważmy, że zwłaszcza w minionym stuleciu na zmobilizowane ideologie zła, krzewiące nienawiść Kościół nigdy nie odpowiadał ideologią religijną, ale miał do zaproponowania zachętę, do wytrwania, do odwagi, bronił człowieka jako takiego, wolności jego sumienia, mówił o roli miłości w życiu, o przebaczeniu - taka jest właśnie droga Kościoła. Źródłem tej inspiracji jest nauczanie Pana Jezusa, Ewangelia. Im bardziej tej nauce jesteśmy wierni, tym bardziej bezpieczna jest nasza droga.

Ksiądz Arcybiskup wspomniał, że w auli synodalnej mówiono o różnych wyzwaniach dzisiejszego Kościoła, wpływających na zadnie ewangelizacji, jak między innymi spotkanie z islamem, rozpad więzów międzyludzkich, w tym masowe dziś rozwody, promowanie związków osób tej samej płci, wpływ relatywizmu...

- To prawda, problemy przeżywane przez Kościół we wszystkich krajach są podobne, także tam, gdzie do tej pory rodzina była mocna, jak choćby w Afryce. Biskupi Czarnego Lądu mówią na przykład o swoich niepokojach związanych z dezintegracją całego systemu solidarności społecznej, budowanej w oparciu o szeroko rozumianą rodzinę. Rodzina jest zagrożona nie tyle ze względu na jakiś przypadkowy rozwój sytuacji, lecz z powodu systematycznych ataków i łudzących propozycji, utrudniających zachowanie rodzinnej jedności. Zauważmy, że kiedy mowa o małżeństwie mężczyzny i kobiety, będącym podstawą rodziny, to okazuje się, że trzeba dziś mówić o związku jednego mężczyzny i jednej kobiety - tak daleko poszło bowiem słowne relatywizowanie tego, czym jest ten związek. Odwiecznym problemem człowieka jest jego słabość, która rzutuje także na nierozerwalność rodziny, umiejętność rozwoju relacji osoby z osobą. Widzimy wyraźnie, że propozycja dzisiejszego świata, wtłaczanie fałszywych pojęć prowadzi do opacznego pojmowanie wolności utożsamianej z samowolą, wspieraniem egoizmu. Problemem jest brak wychowania do miłości ofiarnej, wiernej, trwałej. Często młody człowiek wychowywany jest w pewnej uczuciowej ułomności, do czego przyczynia się zjawisko masowej pracy zarobkowej kobiet. W obecnych warunkach społecznych matka często nie ma czasu dla swoich dzieci, a kwestie wychowania przekazywane są instytucjom: żłobkom, przedszkolom, szkołom. Jakże często ograniczona liczba dzieci - jedno, najwyżej dwoje - sprawia, że młody człowiek nie odczuwa wsparcia rodzeństwa, pozbawiony jest możliwości uczenia się kształtowania właściwych relacji międzyludzkich. Na tym tle czymś bardzo klarownym jest przykład, jaki daje Droga Neokatechumenalna - radykalna w działaniu, ale i stawianiu wymagań wobec życia. Przecież tam właśnie - częściej niż gdzie indziej spotykamy rodziny wielodzietne, wielu młodych odkrywa tam swoje powołanie do służby Bogu. Zdarza się, że nie dostrzegamy, iż taki radykalizm życia i piękna miłości rodzinnej jest możliwy. Radykalizm wiary znajdujemy często w islamie. Nasz niepokój budzi fundamentalizm niektórych grup muzułmańskich, ale uznanie musi budzić fakt wierności muzułmanów prawu naturalnemu, gotowość przyjęcia nowego życia. Przecież właśnie dzięki temu, że mają oni wiele dzieci powoli podbijają świat. Poruszane często kwestie związane z niepokojącą niektóre państwa obecnością islamu w Europie są konsekwencją zapaści demograficznej w krajach cywilizacji zachodniej, gdzie obecność imigrantów jest niezbędna dla zapewnienia normalnego funkcjonowania społeczeństw. Zawsze człowiek musi płacić wysoką cenę za odejście od natury i prawa naturalnego.

Ewangelizacja wymaga znajomości prawd wiary. Na ile Synod pomoże katolikom, by je docenili, powracali do Katechizmu Kościoła Katolickiego, dokumentów II Soboru Watykańskiego?

- Wiele wypowiedzi w auli synodalnej podkreślało znaczenie rozumu w poznawaniu i krzewieniu wiary. Przykładem był tu wykład noblisty, protestanta prof. Wernera Arbera, który mówił o ewolucji, o kwestiach ściśle naukowych, początku wszechświata, otwierając nas na pokorne postrzeganie relacji między rozumem a wiarą, które nie są wzajemnie sprzeczne, wskazując, że prawdziwy naukowiec będzie zawsze pokorny i będzie wiedział, że sama nauka jest tajemnicą otwierającą się przed ludźmi poszukującymi prawdy. Natomiast w promocji wiary trzeba zachować wierność tradycji zarówno z dużej jak i małej litery, czyli dochować wierności temu, co otrzymaliśmy dwa tysiące lat temu w Objawieniu Syna Bożego i kolejnych latach, aż po dzień dzisiejszy. Trzeba też dochować wierności tym dobrym zwyczajom, które nas doprowadzały do pogłębienia wiary, uczyły nas życia według wiary. Musimy bardzo zabiegać, aby nie utracić kontaktu z wiedzą i z elitami życia kulturalnego. Trzeba doceniać tych przewodników intelektualnych społeczeństwa, przygotowywać i pomagać im w zrozumieniu ich misji, bo są bardzo potrzebni, abyśmy do współczesnego człowieka potrafili mówić na temat wiary współczesnym językiem. Pierwszym warunkiem przekazu jest bowiem wzajemne zrozumienie. O wierze może mówić ten, kto spotkał Boga i uwierzył w niego. Zaś przekaz wiary ułatwia integralne spojrzenie zarówno na człowieka jak i na całą rzeczywistość i nie trzeba się bać ani człowieka ani tej rzeczywistości, w której żyjemy.

Przyzwyczailiśmy się, że za pontyfikatu bł. Jana Pawła II spoglądano na Kościół w Polsce ze szczególnymi oczekiwaniami. Czy obecnie Polski Kościół postrzegany jest inaczej? Czego biskupi z innych krajów od Kościoła w Polsce oczekują dzisiaj?

- Pewnie trzeba byłoby zapytać o to wszystkich ojców synodalnych. Z miłym zaskoczeniem przyjmuję natomiast fakt, że na tym Synodzie wielokrotnie i to właściwie przez wszystkich prawie biskupów cytowany jest Jan Paweł II. Wskazuje to, jak wiele miał On i ma nadal światu do powiedzenia, pomimo że od jego śmierci minęło siedem lat. Ten papież, który wyszedł z polskiego Kościoła, doświadczył reżimów wrogich Kościołowi, stosując metody bardzo w zasadzie proste, żyjąc dogłębnie wiarą, ale także kulturą, życiem intelektualnym podzielił się tym swoim bogactwem ze światem. I okazało się, że tymi samymi problemami żyje cały świat i że jego propozycje znajdują ogromny posłuch, stają się drogowskazami w świecie. Wskazuje to moim zdaniem, że polski Kościół może być dla biskupów świata nadal ważnym punktem odniesienia w swoich poszukiwaniach, także dlatego, że Kościół w Polsce utrzymuje żywe kontakty z Kościołami na całym świecie i to na różnych polach posługiwania.

Czy w takim razie, możemy powiedzieć, że Jan Paweł II cały czas wprowadza Kościół w trzecie tysiąclecie?

- To jest bardzo widoczne. Takie zresztą były oczekiwania. Po jego śmieci wybrano na następcę najbliższego współpracownika Jana Pawła II, który jako prefekt Kongregacji Nauki Wiary strzegł prawd wiary. Benedykt XVI często nawiązuje do Jana Pawła II, nie tylko dlatego, że wypada mówić dobrze o poprzedniku, ale dlatego, że on współtworzył tę odpowiedzialną wizję Kościoła i dzisiaj też ma odwagę mówić o sprawach nienegocjowalnych, których nie wolno zakwestionować, odważnie wytycza dalsze kierunki dotyczące relacji wiary i rozumu, podobnie jak Jan Paweł II pragnie być z ludźmi, bo w niektórych sytuacjach jedyną właściwą odpowiedzią jest obecność Kościoła, pochylenie się nad człowiekiem, zwrócenie odwagi, przestroga. Dzieje się tak na przykład w chorobie czy w innych cierpieniach. Myślę, że dzisiaj trzeba być ze światem, z ludźmi przeżywającymi aktualne problemy. To jest jedna z tych metod, którą po tym Synodzie warto będzie jeszcze bardziej zdecydowanie stosować. Nie bać się świata, nie bać się trudnych wyzwań, choć niekiedy trzeba odważnie nazwać to, czego brakuje, co jest niezbędne dla rozwoju człowieka czy też ukierunkowywać myślenie na pozytywne zjawiska. Najważniejsze żeby być z ludźmi w ich poszukiwaniach, trudnościach i wyzwaniach.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Chcemy być ze światem przeżywającym kryzysy
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.