Chiny zaostrzają ustawodawstwo wyznaniowe

(fot. shutterstock.com)
KAI / kas

Wyraźne zaostrzenie przepisów dotyczących działalności Kościołów i organizacji religijnych w Chinach zawiera projekt nowych regulacji prawnych w tej dziedzinie, które mają zastąpić przepisy z 2004 roku.

Przejawia się to w licznych ograniczeniach nakładanych na wspólnoty wyznaniowe, zwłaszcza buddyjskie i katolickie, oraz w niezwykle wysokich karach za wszelkie działania uznane za "sprzeczne z prawem".

Informując o tym, dyrektor włoskiej agencji misyjnej AsiaNews, znakomity znawca tematyki chińskiej o. Bernardo Cervellera zwrócił uwagę, że ogłoszony 9 września na stronie internetowej Państwowego Urzędu Spraw Religijnych projekt jest znacznie dłuższy od dotychczasowego ustawodawstwa (74 punkty - o 26 więcej niż w 2004 roku). Porusza on nie tylko sprawy organizacyjne poszczególnych wspólnot, ale też takie zagadnienia jak zasady wznoszenia budynków i posągów religijnych, różne zobowiązania dotyczące korzystania przez wspólnoty z internetu, uściślenia nt. personelu religijnego itd.

Zaskakuje też - pisze autor - wysokość kar za nieprzestrzeganie nowych przepisów, dochodząca do 200 tys. juanów, czyli ponad 27 tys. euro, podczas gdy minimalna płaca w Szanghaju wynosi niespełna 300 euro.

DEON.PL POLECA

Upublicznienie projektu ma stwarzać wrażenie, jakoby chodziło o poddanie go dyskusji publicznej, z możliwością zgłaszania do 7 października ewentualnych uwag, poprawek czy uzupełnień, w rzeczywistości jednak - jak stwierdził lakonicznie w rozmowie z AsiaNews pewien działacz partyjny - "jest to tekst ostateczny".

Według autora struktura nowego ustawodawstwa pozostaje głęboko komunistyczna, a więc wszelka działalność religijna, aby mogła wyrażać się publicznie, musi być potwierdzona i kontrolowana przez władze wszystkich szczebli: wsi i miasteczek, powiatów, prowincji i państwa. Dokument nie określa wprawdzie samego pojęcia "religia", ale już w punkcie 2 stwierdza, iż w Chinach "obywatele cieszą się wolnością religijną", "nikt nie może być zmuszany do wierzenia lub niewiary" oraz że "żadna organizacja (...) nie może dyskryminować obywateli wierzących w jakąś religię".

Stwierdzenia powyższe pozostają w sprzeczności z obowiązującym od lat statutem Komunistycznej Partii Chin, głoszącym, iż jej członkowie nie mogą wyznawać jakiejkolwiek religii, także prywatnie ani nawet po przejściu na emeryturę.

Nowe przepisy zawierają długi wykaz tego, czego religie "nie powinny robić": nie mogą stwarzać konfliktów z innymi religiami ani z niewierzącymi, powodować podziałów etnicznych, przyczyniać się do ekstremizmu religijnego, dzielić narodu, stosować działań terrorystycznych itp. (pkt 4).

Aby religie mogły działać "zgodnie z prawem", musi nimi "kierować" władza ludowa, wydziały ds. religii, władze miejscowe, które mają prawo mieszać się w sprawy wyznaniowe (pkt 6). Co więcej - każda grupa religijna "winna przestrzegać zasady niezależności i samozarządzania" oraz "niekontrolowania przez siły zagraniczne" (pkt 5). Są to tradycyjne zasady chińskiej polityki wyznaniowej, ustanowione jeszcze przez Mao Zedonga, który usiłował najpierw zniszczyć religie, a gdy mu się to nie udało, postanowił kontrolować je twardą ręką za pośrednictwem tzw. stowarzyszeń patriotycznych. Doprowadziło to do powstania Kościołów i wspólnot "niezależnych".

Zasady te nabrały nowego wymiaru po ubiegłorocznej wypowiedzi prezydenta Xi Jinpinga na posiedzeniu Frontu Ludowego - przestrzegł on wówczas przed "wpływami zagranicznymi" i zapowiedział, że jeśli religie chcą istnieć w kraju, muszą się "schińszczyć". Odzwierciedla to obsesję władz na punkcie religii, sterowanych z zagranicy, głównie islamu w Sinkiangu i buddystów tybetańskich, a także roli papieża i Watykanu przy mianowaniu biskupów katolickich, co dla władz w Pekinie może oznaczać "ingerencję w wewnętrzne sprawy kraju".

Wymóg "schińszczenia" dotyczy też zagranicznych wykładowców w "szkołach wyznaniowych" (seminaria duchowne, szkoły klasztorne itp.). Artykuł 17 stanowi, iż placówki te mają prosić o zezwolenie na sprowadzenie personelu zagranicznego, a zgodę taką wydaje jedynie Wydział Spraw Religijnych Rady Państwowej. Już obecnie np. seminaria teologiczne, m.in. w Pekinie, które zapraszało niegdyś kilkudziesięciu nauczycieli zagranicznych, ma zezwolenie na dwóch lub trzech.

Bardzo skomplikowany będzie proces uzyskiwania zgody na budowanie obiektów kultu, wymagający przebycia wszystkich szczebli administracji państwowej, po czym trzeba będzie jeszcze uzyskać pozwolenie na użytkowanie ich, co może trwać całymi miesiącami (art. 19-27). Dodatkowo specjalne zezwolenia będą wymagane na postawienie posągów lub pomników na zewnątrz świątyń (29-30). Oprócz zgody wspólnota religijna będzie musiała starać się o uzyskanie potwierdzenia przez urząd spraw religijnych.

Ogólnie nowe przepisy zabraniają "wznoszenia wielkich posągów religijnych na zewnątrz świątyń i kościołów". Ma to związek z kampanią usuwania krzyży z kościołów, rozpoczętą dwa lata temu w prowincji Zheijiang, aby budynki kościelne "mniej rzucały się w oczy". Po tej akcji miejscowe władze wydały przepisy określające wysokość, wymiary, a nawet kolor krzyży.

Rozdział V (pkt. 36-39) mówi o "personelu religijnym", który - jeśli chce pełnić swe funkcje - będzie musiał zarejestrować się w terenowych urzędach spraw religijnych. Pojawiły się tu dwa szczególne punkty: pierwszy dotyczy "żywych buddów" w buddyzmie tybetańskim - ich wcielenia "muszą być przedstawione do zatwierdzenia władzy ludowej". W przepisie tym znajduje odbicie obowiązująca od wielu lat postawa władz państwowo-partyjnych, usiłujących w ten sposób nie dopuścić do "niekontrolowanej" reinkarnacji nowego Dalajlamy.

Drugi punkt odnosi się do biskupów katolickich, którzy winni się rejestrować w lokalnych urzędach spraw religijnych. Punkt 36. stanowi, że "ci, którzy nie uzyskali rejestracji lub utracili ją, nie mogą działać jako personel religijny". Wielu katolików już teraz obawia się, że przepis ten może jeszcze bardziej usztywnić stanowisko władz wobec biskupów "podziemnych", nie mających zezwolenia.

Podobne wnioski można wyciągnąć z rozdziału VII, mówiącego o "odpowiedzialności legalnej" wspólnot religijnych i przewidującego surowe kary za działania "nielegalne". Zdaniem ks. Cervellery może to oznaczać, że za pomocą nowych przepisów rząd chce doprowadzić do ostatecznego zaniku Kościoła "podziemnego", który był dotychczas tolerowany. Obecnie zaś jego biskupi i kapłani będą musieli się rejestrować, i to wyłącznie za pośrednictwem całkowicie kontrolowanego przez władze Patriotycznego Stowarzyszenia Katolików Chińskich. A jego statuty są "nie do pogodzenia z nauczaniem katolickim", o czym przypomniał Benedykt XVI w swym liście do katolików chińskich z 27 maja 2007 roku.

Na koniec autor podkreślił, że nowe przepisy wymieniają długi wykaz działań "przestępczych", za których popełnienie przewidziano surowe kary pieniężne, do 200 tysięcy juanów (art. 67-68). Polegają one głównie na działaniach religijnych bez zezwolenia władz i z udziałem duchownych lub organizacji zagranicznych, gdyż - według władz - jest to sprzeczne z obowiązującą zasadą "niezależności religijnej i samorządności". Oznacza to, że jeśli np. kapłan zagraniczny będzie chciał odprawić Mszę św. ze wspólnotą lub księdzem chińskim ("bez zezwolenia"), może to pociągnąć za sobą surową karę, liczy się bowiem nie zgoda danej wspólnoty, ale aprobata przez władze. Konieczność uzyskiwania zezwoleń państwowych obejmuje też szerzenie informacji religijnych przez internet.

Podsumowując, autor stwierdza, że w świetle zatwierdzonego już de facto "projektu" religie w Chinach są czymś podejrzanym i niebezpiecznym, które "rząd ludowy" może zaakceptować jedynie pod warunkiem kontrolowania ich. A jednocześnie już na początku głoszona jest zasada "wolności religijnej", przysługującej wszystkim bez wyjątku obywatelom. Państwo zaś ma prawo zmuszać wierzących do słuchania wykładów z ateizmu i marksizmu w szkołach religijnych.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Chiny zaostrzają ustawodawstwo wyznaniowe
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.