Chleb, motyka, książka. Wystarczy bardzo niewiele, by wesprzeć edukację dzieci Pigmejów  

Fot. PKWP / materiały prasowe

Butów nie ma, ubrań też nie. Nie ma asfaltu, więc drogi w porze deszczowej robią się nieprzejezdne. Mimo to do szkół trafia coraz więcej chłopców: ich edukacja opłaca się rodzinie, bo może przynieść w przyszłości lepsze dochody. To ważne, bo rodziny są bardzo biedne. Ale szkoła nie jest tutaj darmowa. 

Edukacja to szansa dla dzieciaków z pigmejskich rodzin. Bez wsparcia trudno jednak o zapewnienie choćby minimum materialnych potrzeb dzieci idących do szkoły. Z perspektywy Europy potrzeba niewiele. I to właśnie Europa angażuje się w pomoc pigmejskim rodzinom: Pomoc Kościołowi w Potrzebie i diecezja kaliska rozpoczęły akcję o nazwie brzmiącej jak tytuł dobrej podróżniczej książki: "Mój brat Pigmej".

Chleb, motyka, książka  

Na plakacie hasło, które przemawia do wyobraźni: "Podaruj książkę, chleb, motykę". Małe rzeczy, które mogą zrobić wielką robotę. Jak jest na miejscu? Wioska Pigmejów jest oddalona od szkoły o 8 kilometrów. Dzieci, które chcą się uczyć, pokonują trasę pieszo. Potrzebują butów, ubrań. Zwłaszcza w porze deszczowej, drogi stają się nieprzejezdne. Nie ma tutaj asfaltu. I choć w najmłodszych jest ogromna chęć do nauki, nie zawsze mają oni wszystko, co potrzebne. Rodzice są bardzo biedni. Uczniowie potrzebują książek i przyborów szkolnych.

Z pomocą przychodzą misjonarze. Wykonali już ogromną pracę, bo jeszcze kilka lat temu Pigmeje nie myśleli o edukacji swoich dzieci. Teraz się to zmienia. W szkole pojawiają się głównie chłopcy. „Opłaca się rodzinie zapłacić za wykształcenie chłopca, bo później może to powodować jakieś lepsze dochody, lepszy status. Rzadko inwestuje się za to w edukację dziewczynek” – mówi Tomasz Zawal z regionalnego biura PKWP w Poznaniu.

„Jeśli idą do szkoły, spędzają cały dzień poza domem”

W Kamerunie o wykształcenie najmłodszych zabiega siostra Dariusza Dąbrowska. Jak zauważa, „pomalutku, pomalutku dziewczynki zaczynają przychodzić”. „Siostra Dariusza zrobiła dużo, żeby zyskać zaufanie Pigmejów. Edukacja związana jest jednak z kosztami. Tutaj potrzebne jest wsparcie takich organizacji jak Pomoc Kościołowi w Potrzebie” – tłumaczy Tomasz Zawal.

Odpowiedzią na potrzeby najmłodszych jest akcja „Mój brat Pigmej” podjęta wspólnie przez diecezję kaliską i PKWP. Inicjatywa została zainaugurowana w Katedrze św. Mikołaja w Kaliszu. „Będziemy modlić się za nasze Siostry i Braci w Kamerunie, oraz o to, by wielu dobrych ludzi otworzyło swoje serca i podzieliło się z nimi tym, co mają” – mówił do wiernych proboszcz ks. prałat Adam Modliński.

W Kaliszu swoim świadectwem dzielił się ks. Njegani Jude Shang z Kamerunu. Wyjaśnił, że nie da się rozdzielić wsparcia w kształceniu dzieci i zapewnienia im wyżywienia. „Jeśli idą do szkoły, spędzają cały dzień poza domem” – mówił kapłan. Wskazał też na potrzebę zakupienia książek i przyborów oraz trwałych narzędzi rolniczych, co wiąże się z tożsamością Pigmejów, utrzymujących się z pracy rolniczej i polowań.

"Może nigdy nie bedziecie w Kamerunie, ale jesteście tam posłani z waszą hojnością"

„Siostry i Bracia, może nigdy nie będziecie w Afryce, w Kamerunie, ale dzisiaj tutaj Jezus posyła was jako misjonarzy, przez Wasze otwarte serca, modlitwę, hojność, byście poszli do Pigmejów dać im nadzieję, że w Panu odnosimy zwycięstwo” – podkreślił ks. Njegani Jude Shang.

 Diecezja kaliska i Pomoc Kościołowi w Potrzebie do 22 października będą prowadzić zbiórki w parafiach. Wsparcie na edukację dzieci można też przekazać poprzez przelew na konto: 90 1020 2212 0000 5702 0437 5291. 

KAI / PKWP / mł 

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Chleb, motyka, książka. Wystarczy bardzo niewiele, by wesprzeć edukację dzieci Pigmejów  
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.