Czego szukają młodzi na Lednicy?

Pola Lednickie, 04.06.2022. XXVI Spotkanie Młodych Lednica 2000 na Polach Lednickich, 4 bm. Tegoroczna edycja Spotkania odbywa się pod hasłem „Na krańce świata”. Fot. Jakub Kaczmarczyk / PAP

- Młodzi ludzie przyjeżdżają na Pola Lednickie szukać czegoś więcej. Bardzo wiele osób się spowiada, i to są głębokie spowiedzi, po latach. Tęsknią za byciem razem, za spotkaniem – tak o lednickim wydarzeniu, które w tym roku wróciło po pandemicznej przerwie, mówią duszpasterze.

Spotkanie młodych w Lednicy odbyło się w tym roku po raz dwudziesty szósty. Ograniczenia związane z covidem nie pozwoliły ani w 2020, ani w 2021 roku zorganizować go na żywo. Jak zmieniła się Lednica po takiej przerwie?

- Przerwa spowodowała, że dużo trudniej jest zebrać młodzież, namówić ich do wyjazdu – mówi ks. Piotr Jarosiewicz, duszpasterz młodzieży diecezji drohiczyńskiej. – Ale nie jest tak, że oni w ogóle nie chcą jechać. Moja grupa liczyła dwadzieścia osób, z czego dziewiętnaście było na Lednicy pierwszy raz i wszyscy byli bardzo zadowoleni.

DEON.PL POLECA

- Młodzież jest tak naprawdę o wiele bardziej spragniona takich spotkań, niż wcześniej, bo po czasach pandemii są po prostu wytęsknieni. Było mniej uczestników, ale ci, którzy byli, bardzo się cieszyli swoją obecnością. Widać było, jak to bycie razem, wszystkie te modlitwy i animacje były im bardzo potrzebne. Oczywiście mieli telefony w rękach, ale ważniejsze było dla nich to, żeby się spotkać – dodaje ks. Przemysław Kapała, który na Lednicę zabrał grupę z diecezji kaliskiej.

Z tęsknoty za tym, co wydarza się offline

Wyjazd na Lednicę w „zwykłej” formie to duży wysiłek w porównaniu z udziałem online. Od czasów pierwszego spotkania świat mocno się zmienił. O wiele więcej treści dotyczących wiary, modlitwy, szukania Boga można znaleźć w internecie, w mediach społecznościowych, na kanałach katolickich youtuberów czy tiktokerów. Lednicki program zawsze zakłada wysiłek związany z wyjazdem, marznięcie i moknięcie pod gołym niebem, długi marsz z parkingu pod lednicką rybę i nocne przejście pod nią na zakończenie spotkania.

A jednak młodzi są. Co prawda jest ich mniej, w tym roku 20 tysięcy – tak mało uczestników w ciągu całej historii Lednicy było tylko raz, na pierwszym spotkaniu, gdy nikt jeszcze nie myślał o tym, że impreza może stać się cykliczna. Ostatnie lata przed pandemią były zupełnie inne: w 2018 roku przyjechało ponad 85 tysięcy młodych, w 2019 – około 60 tysięcy. Wydaje się, że dwadzieścia tysięcy to naprawdę mało, a z drugiej strony na spotkanie przyjechali ludzie, którzy naprawdę chcieli tutaj być.

- To było bardzo widoczne, że chcą być razem. W czasach zamknięcia w „pudełku”, jakim jest telefon, oni chcieli być razem, obok siebie, zapomnieć na chwilę o całym świecie, który ich otacza – zauważa ks. Kapała. – Także dla nas, kapłanów, to było bardzo ważne. Wielką radością było się spotkać. My też za tym tęskniliśmy, śmialiśmy się, że podczas spotkania wszyscy odmłodnieliśmy o przynajmniej dziesięć lat – mówi duszpasterz, który prowadzi swoje konto na TikToku i podczas Lednicy razem z innymi księżmi-tiktokerami nagrywał pełne radości filmiki pokazujące wydarzenie.

Co o tegorocznym spotkaniu mówią młodzi?

- To przede wszystkim proste komunikaty: było mega, był nam taki czas potrzebny. Piszą do mnie: wspaniale spędzony dzień, było cudownie, dobrze razem było być – mówi ks. Kapała.

„Było super, wracam za rok”. „Byłem pierwszy raz i bardzo mi się podobało” – piszą młodzi w komentarzach na Facebooku. „Zbieram kasę i za rok zabieram kolegę”. Jak się okazuje, nie tylko przeżycie lednickiego spotkania przed pandemią skłoniło młodych do kolejnego przyjazdu nad Jezioro Lednickie w tym roku. Dużo młodych było tu pierwszy raz. Jedna z lednickich tancerek, Dominika, podczas transmisji wydarzenia dzieliła się swoim doświadczeniem.

„Byłam rok temu online i bardzo mi się spodobało. Jak mama mnie pytała, co ja takiego widzę w tej Lednicy, to nawet nie potrafiłam tego wytłumaczyć. Gdy się okazało, że będzie taka normalna Lednica, gdzie będą tłumy, musiałam jechać. I mimo, że od dwóch dni spałam półtorej godziny, wciąż mam energię, żeby tańczyć i wielbić Boga. Czuję radość, taką wewnętrzną, że cały czas się uśmiecham, i taką bliskość, bo chociaż jesteśmy z różnych miejsc w Polsce, to czuć, że jesteśmy jedną wielką rodziną. Naprawdę warto przyjechać” – mówiła.

„Niezwykle podobało mi się to, że mogłam na żywo usłyszeć historię Jaśka Meli i jego doświadczenie Boga w swoim życiu. Była to bardzo poruszająca i ciekawa opowieść. Dodatkowo spowiedź święta, która odbywała się w międzyczasie, nie była zwyczajną spowiedzią, tylko była to szczera rozmowa, która dawała źródło oczyszczenia z grzechów, siłę na dalsze życie. Ksiądz także dawał wskazówki jak postępować dalej, można było poczuć, że jest się rozumianym przez druga osobę. Nie liczył się tam czas, każdy rozmawiał z księdzem tyle czasu, ile potrzebował, bez jakiegokolwiek pośpiechu. To, co jeszcze mi się podobało to poznanie nowych, cudownych osób. Każdy dzielił się tam radością, panowała duża moc miłości.” – pisze jedna z uczestniczek tegorocznego spotkania z diecezji drohiczyńskiej.

Jakie wspomnienia mają młodzi z poprzednich edycji Lednicy? Przejście przez rybę o północy, w grupie i niemal rodzinnej atmosferze. Motywację i energię, jaką ludzie wzajemnie się obdarowują. Lednickie pieśni, spontanicznie śpiewane przez tłumy młodych pomiędzy kolejnymi punktami programu.

- Młodzi chcą się cieszyć, nie patrzeć na żadne ograniczenia, tylko po prostu być razem. To się przebijało bardzo mocno. Że mogli zobaczyć, ilu tu jest ludzi w ich wieku i że wszyscy tak naprawdę przyjechali w jednym celu: żeby się pomodlić, poszukać Pana Boga – mówi ks. Kapała.

Już nie ilość, ale jakość i głębia

- To, co do mnie najbardziej przemówiło, to ogromna ilość ludzi spowiadających się. Sam spowiadałem pięć godzin, i to były bardzo głębokie spowiedzi, po latach. Myślę, że Lednica robi się nie tyle miejscem ilości, a jakości; może jest mniej osób, ale te, które są, jadą tu świadomie i po coś konkretnego – mówi ks. Jarosiewicz. – W tym roku były też dobrze przygotowane konferencje: wcześniej bywały płytkie, a teraz były dostosowane do młodych, łatwo im było coś wyłuskać dla siebie.

Jak ocenia ks. Andrzej Wołpiuk z diecezji bielsko-żywieckiej, weteran wyjazdów na lednickie spotkania, tegoroczne treści były atrakcyjne dla młodych. Hasłem Lednicy 2022 były słowa „Na krańce świata”, a konferencje i homilia były jasną odpowiedzią, czym są krańce świata, jak je rozumieć, dlaczego młodzi mają tam iść. Padły bardzo aktualne pytania do młodych.

- O tym mówiliśmy przez cały dzień, a moment adoracji, głębokiego wyciszenia, kiedy całe pola padły na kolana, by przyjąć Jezusa jako Pana, był dopełnieniem całego wydarzenia – mówi mi ks. Wołpiuk.

- Najbardziej przejmujący był dla mnie widok księży, którzy odprawiali Eucharystię na kolanach. Była burza, organizatorzy prosili, by ze względów bezpieczeństwa nie stać, tylko siedzieć, ale księża nie siedzieli, tylko klęczeli. Przejmujące było patrzeć, jak na klęczkach przeżywali liturgię eucharystyczną – dodaje ks. Kapała.

Świat się zmienia, Lednica też powinna?

Co mogłoby się zmienić, żeby spotkanie dawało młodym więcej dobra? Jak mówi drohiczyski duszpasterz, na pewno pomógłby bardziej urozmaicony program. Kiedy raz w roku przyjeżdża młodzież z całej Polski, można dać im coś więcej w czasie pomiędzy rejestracją o dziewiątej, „Aniołem” o dwunastej i koronką o piętnastej. Zwłaszcza, że nie wszyscy lubią tańce, które wypełniają czas między stałymi, modlitewnymi punktami programu. To na przykład studenci, którzy przyjeżdżają po głębsze treści, i dla nich bardzo przydałby się inny sposób zaangażowania – podkreśla ks. Jarosiewicz.

To nie jedyna zmiana, której być może należałoby dokonać, biorąc po uwagę fakt, że młodzi są zupełnie inni niż pokolenie ich rodziców, które w 1997 roku zaczynało przygodę z Lednicą: bez smartfonów, bez internetu, z innym podejściem do wiary i Kościoła.

- Jak każde spotkanie młodych, także Lednica wymaga aktualizacji, dostosowania do danej sytuacji. Nie tylko do oczekiwań, ale też do sposobu przyjmowania informacji przez młodych – mówi ks. Wołpiuk. – Myślę, że teraz Lednica poszukuje nowej formuły, ale gdyby tegorocznego spotkania nie było, pewnie już więcej nie udałoby się go zorganizować, bo młodzież by nie wróciła. Za to po tych, którzy przyjechali, było widać, że tęsknili ze spotkaniem twarzą w twarz, za byciem ze sobą. Najważniejsze, co się wydarzyło to to, że się spotkaliśmy.

Jak dodaje, trudno po tym pierwszym, popandemicznym spotkaniu oceniać, czy Lednica przetrwa i w jakiej formie.

- Czekam na kolejne spotkania, na to, jaki będzie temat, jak będzie przygotowany. Czas pokaże, jak to spotkanie się odnajdzie po okresie pandemii, po tym tąpnięciu socjologicznym i religijnym młodych, i jakie będą owoce tegorocznego spotkania, czy młodzi będą chcieli przyjechać tutaj jeszcze raz.

Marta Łysek - dziennikarka i teolog, pisarka i blogerka. Poza pisaniem ogarnia innym ludziom ich teksty i książki. Na swoim Instagramie organizuje warsztatowe zabawy dla piszących. Twórczyni Maluczko - bloga ze Słowem. Jest żoną i matką. Odpoczywa, chodząc po górach, robiąc zdjęcia i słuchając dobrych historii. W Wydawnictwie WAM opublikowała podlaski kryminał z podtekstem - "Ciało i krew"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Czego szukają młodzi na Lednicy?
Komentarze (2)
KH
~Kola Hola
26 czerwca 2022, 22:04
Kiedy KK zamierza rozliczyc sie z zaniechan w kwestii pedofilii w Kosciele?
WR
~Wow Ras
7 czerwca 2022, 09:36
Dziś (a może zawsze) najważniejszym jest odkryć wartość spotkania - z drugim człowiekiem, a przez niego z Bogiem. Aby dostrzec piękno spotkania trzeba... spotkać się, spojrzeć sobie w oczy, uśmiechnąć się do siebie. Niby takie proste, ale jakże dziś, w dobie smartfonów jednak trudne zadanie. Parafie powinny mieć główne zadanie gromadzić ludzi na spotkaniach i zarażać ich pięknem. Ale uwaga: zebranie ludzi w ławki kościelne, odmówienie modlitwy i rozejście się, nie należy wg mnie do kategorii spotkanie.