Dalajlama: mój następca mógłby być wybrany tak jak papież
Przebywający na wygnaniu w Indiach XIV Dalajlama (Tenzin Gjaco) powiedział, że jego następca mógłby zostać wybrany tak, jak jest wybierany papież podczas konklawe z udziałem kardynałów.
- Możliwe jest coś w rodzaju systemu papieskiego, wybierając spośród wyższych rangą lamów - stwierdził 83-letni zwierzchnik buddyzmu tybetańskiego.
W rozmowie z dziennikarzami w Dharamsali, gdzie mieszka, Dalajlama nie wykluczył też możliwości mianowania swego następcy, argumentując, że zdarzało się to już w przeszłości. Kolejnym sposobem jest szukanie reinkarnacji dalajlamy po jego śmierci, tak jak robiono od czasów II Dalajlamy. Jednocześnie XIV Dalajlama zapowiedział, że gdy już będzie "bardzo stary", zapyta naród tybetański, czy instytucja dalajlamów w ogóle powinna być podtrzymywana.
Pytany o swe zdrowie, przyznał, że dwa lata temu zdiagnozowano u niego nowotwór, ale dzięki radioterapii został wyleczony.
Od 1951 r. niepodległy niegdyś Tybet jest częścią Chin, które bardzo restrykcyjnie podchodzą do działalności religijnej tamtejszych buddystów. Starają się zmniejszać wpływ Dalajlamy. Już zapowiedziały, że po jego śmierci to one wyznaczą jego następcę. Obawiają się również ruchu separatystycznego, który dążyłby do oderwania Tybetu.
Odnosząc się do relacji z Chinami, XIV Dalajalama zaprzecza, jakoby dążył do przywrócenia niepodległości Tybetu.
- Obecnie, dla obopólnej korzyści, Tybet pozostaje w Chińskiej Republice Ludowej - stwierdził duchowy przywódca Tybetańczyków.
Skomentuj artykuł