Dominikanin: Kościół nie może się obrażać na tych, którzy dawali na tacę, a teraz krzyczą w jego stronę
Tak samo jak rodzic, którego obrażanie się na dziecko (albo - gorzej - odwoływanie się do przemocy, choćby prawnie usankcjonowanej), świadczy jedynie o jego własnej niedojrzałości - pisze Dominik Jarczewski OP.
Z wykładów z pedagogiki zapewne niewiele zapamiętałem (nie jestem fanem wykładów opartych na arbitralnych definicjach i podziałkach), ale jedno pamiętam: jeśli nauczyciel (wychowawca) podnosi głos czy nakłada karę, to świadczy to o jego porażce jako pedagoga, że nie udało mu się inaczej, że musiał odwołać się do siły.
Kościół nie może się obrażać: na tych, którzy kiedyś pokornie dawali na tacę, a teraz krzyczą (nierzadko wulgarnie) w jego stronę; na tych, których nie udało mu się uformować tak, jakby chciał; na tych, którzy zadają niewygodne pytania, oskarżają - o sprawy słuszne, ale również niesprawiedliwie, nierzetelnie, bez zachowania miary. Tak samo jak rodzic, którego obrażanie się na dziecko (albo - gorzej - odwoływanie się do przemocy, choćby prawnie usankcjonowanej), świadczy jedynie o jego własnej niedojrzałości.
Kościół - a myślę tu zarówno o pasterzach, jak i oburzonych świeckich na innych świeckich - powinien płakać z powodu każdej osoby, która dziś z niego odchodzi, nieraz w dość brutalny sposób. Bo każda taka osoba to wyrzut sumienia, że nie dość było w nas ewangelii, że przyprószona naszym egoizmem, ślepotą, butą, niemiłosierdziem, ewangelia nie mogła rozbłysnąć w życiu tego człowieka. Żeśmy pozbawili ją atrakcyjności. Żywe słowo ubrali w szaty - śmiercionośnego.
Tekst ukazał się na Facebooku autora.
Z wykładów z pedagogiki zapewne niewiele zapamiętałem (nie jestem fanem wykładów opartych na arbitralnych definicjach i...
Opublikowany przez Dominika Jarczewskiego Niedziela, 25 października 2020
Skomentuj artykuł