Dr hab. Sławomir Sowiński: papieska encyklika to wołanie o zmianę ludzkich postaw
- Papieskie wołanie o nowe braterstwo zawarte w encyklice „Fratelli tutti” nie jest wołaniem o nową rewolucję społeczną, tylko głębokim przekonaniem, że świat społeczny i polityczny odmienić może przede wszystkim zmiana ludzkich postaw – podkreśla dr hab. Sławomir Sowiński z UKSW komentując najnowszą encyklikę papieża Franciszka. Polska prezentacja dokumentu miała miejsce wczoraj przed rozpoczęciem 387. Zebrania Plenarnego KEP w Łodzi.
Publikujemy komentarz dr hab. Sławomira Sowińskiego z Instytutu Nauk o Polityce i Administracji UKSW:
1. Kwestią społeczną, której papież Franciszek poświęcił swą najnowszą encyklikę, są narastające we współczesnym świecie podziały i egoizmy. Bolesne podziały i egoizmy, które pojawiają się pomimo globalizacji, rozwoju nowoczesnych technologii czy możliwości komunikacyjnych. Współczesny człowiek – zdaje się mówić papież – choć ma nieznane w historii możliwości by wychodzić na spotkanie innych, naprzeciw ich potrzebom i kulturowemu bogactwu, coraz bardziej chowa się w rozmaitych kryjówkach swoich lęków, wąsko rozumianych interesów grupowych, egoizmów i złudnego bezpieczeństwa.
2. Odpowiedzią, jaką na to wyzwanie proponuje papież Franciszek, nie jest jednak unifikacja, tylko postawa obdarowywania się bogactwem społecznej i kulturowej różnorodności. Nie postulat zacierania różnic czy granic, ale gotowość ich przekraczania. Nie szukanie nowych instytucji czy doktryn, które skłoniłyby ludzkość do globalnego braterstwa, ale droga wychodzenia z naturalnego ludzkiego lęku, uprzedzeń i egoizmu.
3. W tym sensie dokument ten ma charakter bardziej pastoralny, a więc odnoszący się do ludzkich sumień, niż strukturalny, akcentujący znaczenie tego lub innego kształtu społecznych instytucji. Choć o rożnych strukturach czy instytucjach też jest nim mowa. W tym również sensie, wołanie o światowe braterstwo, który unosi nad tym dokumentem, nie jest wołaniem o nową rewolucję społeczną, tylko głębokim przekonaniem, że świat społeczny i polityczny odmienić może przede wszystkim zmiana ludzkich postaw.
4. Takie pastoralne spojrzenie na najważniejsze problem współczesnego świata ma znacznie co najmniej podwójne. Po pierwsze, co niezwykle ważne, stoi za nim przekonanie, że człowiek, także człowiek współczesny, bez względu na to jaką rolę społeczną pełni, siłą swej religijnej wiary, wolności bądź wielkoduszności może wychodzić odważnie na spotkanie godności, odmienności i potrzeb innego i innych. Tym samym po drugie, papież Franciszek zdaje się sugerować, że najważniejszą i niepowtarzalną posługą jaką ma do zaoferowania Kościół współczesnemu światu, jest nie tyle rekomendacja tych lub innych rozwiązań strukturalnych, ale budzenie owej Ewangelicznej postawy wychodzenia z „bezpiecznych” kryjówek własnych przekonań, dobrobytu, lęku, czy „świętego spokoju”.
5. Dobrym tego przykładem jest próba rehabilitacji polityki jaką podejmuje papież. Aby pokazać, że we współczesnym świecie inna polityka jest nie tylko potrzebna ale i możliwa, papież odwołuje się nie tyle do klasycznego języka cnót moralnych, ale mówi o potrzebie miłości w polityce. I to miłości rozumianej bardzo bezpośrednio, w sensie jaki oddaje (obecne w oryginale dokumentu) włoskie słowo l’amore. Takie, dość zaskakujące, ujęcie polityki pokazać ma, że ostateczną jej miarą są nie struktury, programy, wartości czy władza, ale relacje. Relacja nie tylko do własnych wyborców, ale także do własnych konkurentów, do ich wyborców, a także tych wszystkich, którym pomoc nie przełoży się na polityczne głosy czy poparcie. Nie chodzi tu rzecz jasna o uczucia, ale trwałą gotowość i poświęcenie dla świadczenia bezinteresownego dobra.
6. Bardzo aktualną i w jakimś sensie nową kwestią, którą podnosi się w swej encyklice Franciszek jest problem współczesnych populizmów. Papież w demokracji widzi władzę ludu (wł. popolo) i bardzo konsekwentnie opowiada się po stronie „ludu”. Po stronie konkretnych narodów, społeczności i wspólnot, po stronie ich prawa zachowania własnej tożsamości, podmiotowości i sprawiedliwego traktowania przez możnych tego świata. Przestrzega jednak, że samo tylko polityczne stawanie po stronie „ludu„, czy blisko „zwykłego człowieka”, bez wychodzenia z kryjówek własnego interesu, uprzedzeń czy lęków, skończyć może nie mającym wiele wspólnego z solidarnością, egoizmem.
Skomentuj artykuł