Droga przez mrok i nadzieja jasnego poranka
W Kościele potrzeba nam nie tyle determinacji po fakcie, gdy już stanie się coś złego, co determinacji na każdym kroku, codziennie. Uporu do tego, by pracować nad sobą, odwagi do tego, by wytknąć błąd, zaangażowania w eliminację zła. Potrzeba nam wzięcia odpowiedzialności za cały Kościół, a nie traktowania go jak sklepu z sałatkami, do którego wchodzi się i wybiera tylko te, które mają znakomity smak, a zostawia inne.
Dobiega końca Wielki Post. Nie był to czas łatwy. Nikt co prawda nie obiecywał, że tak będzie. Wielki Post wiąże się przecież z wyrzeczeniami, pokutą. Jest czasem refleksji. I oto w tym czasie wspólnota Kościoła dostała kilka poważnych ciosów. Najpierw Sosnowiec i tajemnicza śmierć w mieszkaniu księdza, któremu prokurator postawił zarzuty, a władze kościelne zawiesiły w czynnościach kapłańskich. Potem Warszawa i informacja o zakończeniu dochodzenia kanonicznego w sprawie duchownego, który miał założyć sektę i dopuszczać się także nadużyć duchowych. Jego też zawieszono i zakazano podejmowania pracy duszpasterskiej do czasu, aż sprawa się wyjaśni. Wreszcie aresztowanie kolejnego księdza w związku z podejrzeniami nielegalnego pozyskania środków z Funduszu Sprawiedliwości na budowę ośrodka dla pokrzywdzonych. Trzy różne sprawy o innym ciężarze gatunkowym. Wspólnym mianownikiem jest osoba duchownego. Wspólnym mianownikiem jest zgorszenie we wspólnocie.
Możemy powiedzieć, że przecież fakt, iż księża ci dopuścili się jakiś nadużyć i stali się zgorszeniem, nie jest naszą winą. To prawda. Zaangażowanie się w taką czy inną sprawę było aktem woli zainteresowanego. Możemy też stwierdzić, że to przecież tylko ludzie, a ludzie są grzeszni, a Kościół przez ponad dwa tysiące lat nie takie upadki już widział. Możemy. Możemy też powtarzać sobie, że nie chodzimy do kościoła dla księdza. Tylko czy nie będzie to odwracanie oczu od zła, czy nie będzie to jego bagatelizowanie?
„Kościelne postępowanie w bulwersującej sprawie sprzed miesięcy dobiega końca” – powiedział, odnosząc się do wydarzeń z lata ub. roku w jednej z sosnowieckich parafii, abp Adrian Galbas SAC, administrator apostolski diecezji sosnowieckiej w czasie Mszy Wieczerzy Pańskiej, którą odprawił w sosnowieckiej bazylice katedralnej. „Po podjęciu ostatecznych decyzji, zostanie o nich poinformowana opinia publiczna. Także w sprawie, która w ostatnich dniach spowodowała, że diecezja sosnowiecka znalazła się na czołówkach gazet, jestem zdeterminowany, by wszystko wyjaśnić i adekwatnie zareagować. Proszę przyjąć moje zapewnienie, że nic w tej, jak i w żadnej innej gorszącej sprawie, nie jest i nie będzie zbagatelizowane” – powiedział, przepraszając wszystkich za zgorszenie, które kiedykolwiek spowodowali księża.
Determinacji, rozliczenia i wyciągnięcia konsekwencji – to jest to, czego dziś oczekujemy. Dobrze to odczytuje metropolita katowicki. Ale nie potrzeba nam determinacji po fakcie, trzeba nam determinacji na każdym kroku, codziennie. Uporu do tego, by pracować nad sobą, odwagi do tego, by wytknąć błąd, zaangażowania w eliminację zła. Potrzeba nam wzięcia odpowiedzialności za cały Kościół, a nie traktowania go jak sklepu z sałatkami, do którego wchodzi się i wybiera tylko te, które mają znakomity smak, a zostawia inne. Oczyszczenie Kościoła wymaga pracy każdej i każdego z nas. Nie możemy się przy tym ciągle oglądać na to, co powiedzą inni. Konsekwencją takiej postawy będzie bowiem to, że ciągle będą w nas, katolików, bili, ciągle po twarzy dostawali będą ci duszpasterze, którzy codziennie wykonują swoją pracę.
Po ciemnej nocy zawsze nastaje poranek. Taką wymowę ma też Wielkanoc. Po śmierci i zejściu do otchłani Chrystus zmartwychwstaje. Pojawia się nowe światło. Światło nadziei na nowe życie. Ale nie byłoby tego gdyby nie determinacja Jezusa. I Jego determinacji życzę wszystkim i sobie również. Wyjdźmy z mroku.
Skomentuj artykuł