„Dusił mnie i syczał do ucha, że jak zacznę krzyczeć, to jestem niewierna Bogu”
Już na pierwszej „rozbieranej modlitwie” z Justyną dominikanin Paweł M. powiedział, że nikomu o tym nie powie, więc i ona obiecała, że nikomu nie powie, „bo przecież nie zrozumieją”. Tak rozpoczyna swój wstrząsający reportaż „’Dla czystego wszystko jest czyste’. Dominikańskie historie prawdziwe” w Więzi red. Paulina Guzik.
Artykuł rozwija i dopowiada historie i zdarzenia dotyczące działalności dominikanina Pawła M., opisane przez red. Paulinę Guzik w artykule "Dominikańska recydywa".
„Są takie historie, które nie mówią, ale krzyczą, same za siebie. Właśnie takie są historie kobiet skrzywdzonych przez dominikanina Pawła M. – najpierw młodych dziewczyn we wrocławskim duszpasterstwie akademickim, a później: siostry Małgorzaty, wykorzystywanej w jednym z klasztorów żeńskich” – pisze red. Paulina Guzik na stronach Więzi. „Osoby te – poranione w przeszłości – mimo terapii i miłości doznanej od bliskich, wciąż głęboko odczuwają konsekwencje gwałtów, psychomanipulacji i sekciarskiej przemocy”.
Kaśka (imiona bohaterek reportażu zostały przez autorkę zmienione) pierwszy raz została zgwałcona podczas modlitwy, która miała ją uleczyć z „seksualnej nieczystości”. Była wykorzystana przez Pawła M. kilkanaście razy. Nie zdawała sobie sprawy, „podobnie jak inne dziewczyny z Duszpasterstwa Akademickiego Dominik, że koleżanki też są gwałcone”.
Weronika regularnie padała ofiarą Pawła M. Do pierwszego gwałtu doszło podczas jednego z wyjazdów, nazwanego „ewangelizacyjnym”. „ Obudziłam się w nocy, dusił mnie ręką i syczał do ucha, że jak zacznę krzyczeć, to znaczy, że jestem niewierna Bogu i komuś bliskiemu stanie się krzywda” – opowiada w reportażu Pauliny Guzik.
Weronika była tez bita przez zakonnika: „Kiedy do Pawła M. przychodziło ‘światło od Boga’ – zaczynał bić" - opowiada Weronika.
Podczas spowiedzi Paweł M. dowiedział się o zranieniu seksualnym Justyny z przeszłości. „Zadawał bardzo dużo pytań, dociekał, co dokładnie się działo, w jakiej części mojego ciała, co do centymetra”. Po wyciągnięciu intymnych szczegółów, dominikanin stwierdził, żeby będzie leczył dziewczynę. „Dotykał mojego ciała przez ubranie, kładł ręce na moich piersiach i łonie, sprawdzał swoje odczucia i decydował, czy jestem już uzdrowiona/oczyszczona, czy jeszcze nie. Jeśli coś nie szło po jego myśli, oskarżał mnie o zamknięcie się na Ducha Świętego”. Zabraniał jej pójść do psychologa, stwierdzając, że będzie to niewierność wobec Boga.
Wykorzystywanie informacji uzyskanych podczas spowiedzi, to jedna z stałych metod działania dominikanina. To tak m.in. wyłuskiwał ofiary.
O przestępstwach Pawła M. informowane były władze zakonu, kolejni jego prowincjałowie. Świadectwa skrzywdzonych spisał jeden z dominikanów. Dziewczyny wysłały też listy do ówczesnego prowincjała, o. Macieja Zięby. „W listach tych znalazły się wszystkie świadectwa: szczegóły praktyk modlitewnych Pawła M., oczyszczanie z ‘korzenia nieczystości’, świadectwa gwałtów, dotyku, patologicznej teologii zakonnika, opisy przemocy psychicznej i fizycznej”.
Paweł M. został na rok suspendowany przez o. Ziębę. Zakonnik trafił do zamkniętego klasztoru na pokutę, z zakazem prowadzenia grup duszpasterskich.
„Teoretycznie sankcje zostają nałożone” – podkreśla autorka reportażu. Paweł M. został odsunięty od duszpasterstwa, ale skierowano go do pracy w klasztorze żeńskim. Tam również kontynuował skandaliczne praktyki i dopuszczał się przestępstw.
Jak mówi w reportażu siostra Małgorzata, która stała się ofiarą dominikanina, jej życie legło w gruzach. Już nawet nie jest w stanie odmawiać różańca. Tak to ujmuje: - Wychodzę do ogrodu, czasem położę się na trawie i mówię: „Weź mnie znajdź, Boże, bo nie wiem za bardzo, jak Cię szukać”.
Ofiary zakonnika Pawła M. do dziś nie uporały się z przeszłością. Jedna z nich mówi: – Życie religijne obecnie leży w gruzach. Nie potrafię przekroczyć progu kościoła.
Inna dodaje: – Nie uczestniczę w sakramentach, nie jestem w stanie. Każda obecność w Kościele, każda spowiedź, każda Msza święta budzi ogromny lęk…
Poczucie krzywdy ofiar dominikanina kieruje ich złość przeciwko zakonowi. Jedna ze skrzywdzonych kobiet mówi w reportażu: „ Swoim postępowaniem utwierdzali mnie w poczuciu, że Paweł M. i każdy, kto należy do kleru, jest o niebo ważniejszy ode mnie, zwykłego człowieka. Miałam wrażenie, że jestem nic nie znaczącą małą osóbką wobec mocarza”.
Weronika wspomina, że usłyszała od ówczesnego prowincjała: „Nie wygrasz z moimi prawnikami”.
Teraz, po 21 latach czują się potraktowane dokładnie tak samo.
Przeczytaj cały reportaż Pauliny Guzik na stronach wiez.pl.
Skomentuj artykuł