Działaczka pro-life gościem seminarzystów
Mamy podstawy twierdzić, że część dzieci, która została legalnie abortowana, została zabita na wszelki wypadek - mówiła Kaja Godek w auli wrocławskiego seminarium duchownego. Proliferka przyjechała do Wrocławia na zaproszenie Koła Teologicznego Alumnów Metropolitalnego Wyższego Seminarium Duchownego we Wrocławiu.
Proliferka mitem nazwała twierdzenie, że "mamy dobrą ustawę, bo daje jedynie trzy możliwości dokonania aborcji". Jej zdaniem wyjątki, które dopuszczają zabicie dziecka poczętego nie powodują automatycznie przyznania kobiecie prawa do usunięcia ciąży. - Mówi się o dopuszczalności dokonania zabiegu, a to jest różnica bo prawo można egzekwować, a dopuszczalność oznacza niekaralność - zaznaczyła, dopowiadając, że praktyka pokazuje, iż jest inaczej.
Przywołała przy tym przykłady kobiet, które złożyły pozew do sądu o nierespektowanie ich prawa do usunięcia ciąży. Opowiadała także o własnym doświadczeniu, kiedy lekarze, po badaniach wskazujących, iż może urodzić chore dziecko sami z siebie, informowali o prawie do aborcji. - W ustawie jest zapisane inaczej: że jeśli w takim przypadku kobieta znajdzie lekarza, który dokona zabiegu, to państwo go nie ukarze, a nie, że on ma mnie informować o możliwości zabicia dziecka - mówiła.
Kaja Godek zwróciła także uwagę, iż określanie decyzji kobiety o urodzeniu chorego dziecka heroizmem jest odwróceniem pojęć. - Heroizm to zachowanie, które wykracza ponad standard. Zgodnie z tym myśleniem - niezabijanie dzieci wykracza ponad standard. Zatem standardem jest zabijanie - tłumaczyła. Wskazywała również, iż często w Polsce lekarze nie mogą odwołać się do klauzuli sumienia oraz krytykowała polityków, którzy przed wyborami chętnie przyznają się do wiary chrześcijańskiej, fotografują w towarzystwie duchownych. Po wyborach natomiast głosują niezgodnie z wiarą, którą deklarują.
Skomentuj artykuł