"Dzięki Cerkwi nie tracimy naszej narodowej tożsamości"
Dzięki Cerkwi nie tracimy naszej narodowej tożsamości - stwierdzają biskupi Kościoła greckokatolickiego w Polsce: abp Eugeniusz Popowicz i bp Włodzimierz Juszczak w liście na 70. rocznicę Akcji "Wisła". Ma być on odczytany w cerkwiach w dzisiejszą niedzielę 30 kwietnia.
Hierarchowie przypominają w swoim liście o dramatycznych przeżyciach wysiedlanej ludności, związanej z nagłą koniecznością opuszczenia swoich domostw i gospodarstw oraz pozostawienia niemal całego dobytku.
"Pozwolono im zabrać tylko najbardziej potrzebne rzeczy oraz zwierzęta gospodarcze. Następnie skierowano ich do jednego z kilkunastu punktów zbornych, z których, najczęściej dopiero po kilku dniach, byli załadowani na wagony towarowe, razem ze swoimi zwierzętami oraz naprędce zebranym, skromnym dobytkiem" - opisują.
Taki los dotknął blisko 150 tys. osób. W nowym miejscu zamieszkania czekały na nich splądrowane poniemieckie domy oraz pola, na których nic nie było zasiane, brakowało więc żywności dla ludzi i zwierząt.
Ponadto - jak opisują biskupi - część wysiedleńców, podejrzanych o współpracę z ukraińskim podziemiem, trafiło do więzień. Spośród nich ponad 3700, w tym kobiety, 22 greckokatolickich i 3 prawosławnych księży trafiło do tzw. Centralnego Obozu Pracy w Jaworznie. "Wskutek tortur, bicia i znęcania, 161 więźniów nie przeżyło tego obozu" - piszą hierarchowie.
Wysiedleńców rozproszono, a Cerkwi greckokatolickiej zabroniono jakiejkolwiek działalności. Ponadto w latach 1944-46 deportowano z Polski do ZSRR prawie pół miliona Ukraińców. Biskupi zwracają uwagę, że decyzja o tym została zadekretowana jeszcze w latach 1943-44 w ramach umowy zawartej przez państwa zachodnie, USA oraz Wielką Brytanię ze Związkiem Sowieckim.
Hierarchowie zaznaczają, że przeszłości nie da się odwrócić i dla wielu ludzi rdzenne strony są dzisiaj terenami obcymi. Zachęcają jednak, by nie zapominać o ziemi ojczystej i przynajmniej w czasie letniego wypoczynku lub Łemkowskiej Watry, odwiedzać wsie, z których w 1947 r., wysiedlono przodków. "Ci, którzy mają taką możliwość, niechaj starają się kupić chociaż kawałek ziemi i postawić tam dom, do którego zawsze będą mogli przyjechać i który pomoże młodemu pokoleniu nawiązać bliższy kontakt z ziemią ojców" - zachęcają.
Biskupi zwracają uwagę, że wysiedlenie przede wszystkim zniszczyło kulturę oraz przecięło nić, która łączyła z nią ludzi. "Nowe pokolenia, które wyrastały już na obczyźnie, nie miały świadomości bogactwa wielowiekowej historii oraz duchowego dziedzictwa poprzednich pokoleń" - piszą.
Zauważają jednak, że dziesiątki tysięcy wiernych nadal w domach rozmawia i modli się w języku ojczystym i przekazuje go młodemu pokoleniu. Nie udało się także w pełni unicestwić Cerkwi greckokatolickiej, co było jednym z zamierzeń ówczesnych władz komunistycznych.
"Wielu następstw tego, co się stało w przeszłości, nie można już zmienić. Wysiedlenie naszego narodu z ojczystych ziem, najpierw na wschód a następnie na zachód, jest faktem. Ziemia, na której przez pokolenia żyli nasi przodkowie, nigdy już nie będzie dla nas taka, jaką była siedemdziesiąt lat temu" - piszą abp Popowicz i bp Juszczak.
Hierarchowie podkreślają, że Ukraińcy nie stracili swojej narodowej tożsamości, ponieważ zachowali wierność Cerkwi. "Pomogło również to, że w świadomych i zdrowych moralnie rodzinach pielęgnowana była wiara, miłość do języka ojczystego i kultury oraz zachowana została żywa pamięć o rodzinnych stronach, o przodkach oraz o swojej historii" - piszą.
"Wydaje się, że również dzisiaj jest to dla nas jedyna droga ku przyszłości, a wesprzeć nas na tym szlaku, na co bardzo liczymy, mogą tysiące nowo przybyłych z Ukrainy naszych współbraci w wierze. Serdecznie ich zapraszamy do naszych świątyń i prosimy, by aktywnie włączali się w życie parafialnych wspólnot" - dodają.
Akcja "Wisła" była przymusową deportacją ludności ukraińskiej, która objęła 140 tys. osób. Rozpoczęła się 28 kwietnia 1947 r.
Skomentuj artykuł