Egipt: radykałowie coraz pewniejsi siebie
Egiptem będą rządzić Bracia Muzułmanie i radykalniejsi od nich salafici. Budzi to poważne obawy miejscowych chrześcijan, tym bardziej uzasadnione, że wyborom towarzyszyła fala przemocy wymierzonej w wyznawców Chrystusa. W ciągu ostatnich dni dokonano serii napadów na kościoły koptyjskie, podpalono też wiele domów należących do chrześcijan. Wszystko po to, by zniechęcić ich do udziału w wyborach parlamentarnych.
Świadkowie informują, że policja i straż pożarna interweniowały z dużym opóźnieniem, gdy atakowano chrześcijan m.in. w mieście Rahmaniya-Kebly (leżącym w prowincji Quena) w Górnym Egipcie. Z dymem poszły tam hale przemysłowe należące do jednego z chrześcijan. Anonimowe źródła podają, że w tym miejscu ma zostać wybudowany meczet. Warto przypomnieć, że w tym regionie znajduje się ok. 300 islamskich miejsc kultu i tylko jeden kościół chrześcijański, choć wyznawcy Chrystusa stanowią tam prawie połowę mieszkańców. Salafici wraz z członkami Bractwa Muzułmańskiego wtargnęli także do kościoła w Abu Makka (w prowincji Qaliubia). Przerwali liturgię i zapowiedzieli, że "świątynia doskonale nada się na meczet i szpital".
Bractwo Muzułmańskie i skrajnie islamistyczna partia Nur uzyskały w wyborach dwie trzecie mandatów w Zgromadzeniu Ludowym, niższej izbie egipskiego parlamentu. Liczy ono 508 członków, w tym pięcioro koptyjskich chrześcijan mianowanych przez rządzącą krajem Najwyższą Radę Wojskową. Pierwsze posiedzenie Zgromadzenia odbędzie się 23 lutego.
Skomentuj artykuł