Ekwador: zamordowano polskiego misjonarza

KAI / drr

Pracujący w Ekwadorze polski misjonarz, 45-letni franciszkanin o. Mirosław Karczewski został zamordowany w klasztorze w Santo Domingo de los Colorados. Misjonarza znaleźli wczoraj wieczorem parafianie, którzy poszli do jego domu zaniepokojeni spóźnianiem się o. Mirosława na Mszę św. Franciszkanin pracował w Ekwadorze od 15 lat.

W chwili tragicznego zdarzenia współbraci o. Mirosława akurat nie było w klasztorze. Jeden z nich pomagał w pracy duszpasterskiej w odległym o kilkaset kilometrów Tulcan, drugi zaś głosił rekolekcje adwentowe w Kanadzie.

Mirosław Karczewski urodził się 16 maja 1965 r. w Połczynie Zdroju. Święcenia kapłańskie przyjął 22 maja 1993 r. w kościele Podwyższenia Krzyża Świętego w Koszalinie. Po święceniach posługiwał w parafii św. Antoniego w Gdyni na Wzgórzu św. Maksymiliana. Stamtąd w 1995 r. wyjechał na misje do Ekwadoru. Ostatnio pełnił funkcję gwardiana i proboszcza w klasztorze św. Antoniego z Padwy w Santo Domingo de los Colorados. Należał do prowincji gdańskiej Zakonu Braci Mniejszych Konwentualnych.

„Bardzo proszę o modlitwę za naszego współbrata ojca Mirosława Karczewskiego, a także za całą naszą Misję w Ekwadorze” – napisał w specjalnym komunikacie ojciec prowincjał Adam M. Kalinowski OFMConv. Ojcowie franciszkanie zapewniają, iż polecają zamordowanego współbrata modlitwie, „by po tym krótkim Adwencie mógł zobaczyć Zbawiciela twarzą w twarz”.

DEON.PL POLECA


O. Karczewski nie jest jedynym polskim kapłanem zamordowanym podczas pracy na misjach. 9 sierpnia 1991 r. dwaj inni franciszkanie Zbigniew Strzałkowski i Michał Tomaszek ponieśli śmierć z rąk terrorystów z maoistowskiego ugrupowania o nazwie Sendero Luminoso ("Świetlisty Szlak"). Terroryści otoczyli klasztor, związali ojców Zbigniewa i Michała i wywieźli samochodami za miasto. Tam, dwoma strzałami w tył głowy zabili zakonników. Przywódcy Sendero Luminoso oskarżyli misjonarzy o prowadzenie działalności usypiającej świadomość rewolucyjną Indian. Na zwłokach o. Zbigniewa pozostawiono kartkę z hasłem: „Niech żyje wojna ludowa! Taki los spotka wszystkich sługusów imperializmu!”

Rząd Peru uhonorował pośmiertnie polskich franciszkanów najwyższym odznaczeniem państwowym – Wielkim Oficerskim Orderem "El Sol del Peru" (Słońce Peru). Zakonnicy zostali pochowani w kościele w Pariacoto. Obecnie trwa proces beatyfikacyjny zamordowanych zakonników.

15 grudnia 1994 r. w Bangui w Republice Środkowoafrykańskiej zamordowany został kleryk Robert Gucwa ze Stowarzyszenia Misji Afrykańskich. W 1998 roku w Kongu-Brazzaville został zabity ks. Jan Czuba z diecezji tarnowskiej. W maju 2001 r. został zastrzelony w Kamerunie o. Henryk Dejneka, misjonarz oblat Maryi Niepokalanej.

11 maja 2003 została napadnięta i pobita w kościele Najświętszego Serca Jezusa w Kinszasie (Demokratyczna Republika Kongo) s. Czesława Lorek RSCJ. 65-letnia zakonnica zmarła w szpitalu 10 dni później.

Obecnie na świecie pracuje 2113 misjonarzy z Polski. Ponad połowa, 1144 osoby to zakonnicy, 672 - siostry zakonne, 282 księży diecezjalnych zwanych fideidonistami oraz 42 świeckich. W przyszłym roku na misje wyjedzie 21 nowych misjonarzy.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Ekwador: zamordowano polskiego misjonarza
Komentarze (6)
P
połczynianka
10 grudnia 2010, 14:36
z mojego rodzinnego miasta.  wieczny odpoczynek racz mu dać Panie.
Z
znajoma
9 grudnia 2010, 14:38
Strasznie mi przykro znałam o.Mirosława był niesamowity zawsze jego lubiłam. Uwielbiałam jak przyjeżdżał do Głodzina. Wieczny odpoczynek racz mu dać Panie:(
GJ
gość jeden
8 grudnia 2010, 09:27
Piękny plagiat artykułu z e-KAI... [...] To nie plagiat, bo to rozsyłany  przez KAI  gotowy news ( po / jest oznakowanie osoby z KAI, która go przygotowała)  Wieczny odpoczynek racz mu dać Panie
A
Alfista
8 grudnia 2010, 09:12
Wieczny odpoczynek racz mu dać Panie...
A
a..k
8 grudnia 2010, 08:44
Znałem Ojca Mirka , graliśmy w piłkę pod kościołem w Głodzinie w jego rodzinnej miejscowości. Nie mogę uwierzyć w to co się stało. Będzie nam go brakować.
C
CZARNY
8 grudnia 2010, 04:18
 Piękny plagiat artykułu z e-KAI... A tak więcej, to zrobili z niego wielką jadkę. Pchnęli go nożem chyba ze 20 razy i na koniec podcięli mu gardło. Pracuję od 3 lat w sąsiedniej prowincji i muszęprzyznać, że nawet tutejsi mieszkańcy (którzy są przyzwyczajeni do tego, że często kogoś zabijają) są zszokowani bestialstwem morderców.