Episkopat: powstrzymajmy się od potępiania innych

(fot. przewodniczacy.info)
episkopat.pl

W Roku Miłosierdzia zwracamy się do wszystkich środowisk z gorącym apelem o wzajemne przebaczenie i darowanie win w myśl słów Chrystusa: "Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią" (Mt 5,7) - czytamy w komunikacie Prezydium Konferencji Episkopatu Polski.

Zgodnie z wolą Ojca Świętego Franciszka, w III Niedzielę Adwentu, 13 grudnia br. w katedrach oraz kościołach i kaplicach wyznaczonych przez biskupów zostaną otwarte Jubileuszowe Drzwi Święte. Prezydium KEP zachęca, aby Rok Jubileuszowy był czasem doświadczenia miłosierdzia Bożego oraz czasem świadczenia miłosierdzia.

-  Wezwanie do życia miłosierdziem oznacza przede wszystkim dążenie do przebaczenia i pojednania: do przebaczenia zniewag, porzucenia żalu, złości, przemocy i zemsty. Przebaczenie stanowi siłę, która przywraca nam nowe życie i dodaje odwagi, aby patrzeć w przyszłość z nadzieją. Życie miłosierdziem oznacza również powstrzymanie się od potępiania bliźnich - piszą przedstawiciele Polskiego Episkopatu.

Kościół wzywa do praktykowania uczynków miłosierdzia względem ciała i duszy oraz do międzyludzkiej solidarności. - Trudno sobie wyobrazić dobrze funkcjonującą wspólnotę polityczną bez solidarności czy też przenikniętą duchem pokoju wspólnotę międzynarodową pozbawioną gotowości do wykraczania poza czysto partykularne interesy. Gdyby życie społeczne było pozbawione solidarności, łatwo zamieniłoby się ono w piekło zgotowane człowiekowi przez człowieka - napisano w komunikacie.

Księża Biskupi zapraszają do korzystania z możliwości uzyskania odpustów jakie daje Rok Miłosierdzia. Odpust zupełny można uzyskać jeden raz dziennie pielgrzymując do kościołów, gdzie są Drzwi Święte, rozważając o miłosierdziu i spełniając zwykłe warunki, jakimi są: sakrament pojednania (lub trwanie w łasce uświęcającej i wykluczenie przywiązania do grzechu), Komunia Święta, wyznanie wiary i modlitwa w intencjach papieża.

Pełna treść komunikatu:

"Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią" (Mt 5, 7)

Komunikat Prezydium Konferencji Episkopatu Polski w związku z inauguracją Roku Miłosierdzia w Kościele katolickim

Papież Franciszek ustanowił w całym Kościele katolickim Nadzwyczajny Rok Miłosierdzia. Jego obchody rozpoczęły się 8 grudnia tego roku, a zakończą 20 listopada 2016 roku. Przez cały ten okres będziemy kontemplować tajemnicę miłosierdzia Bożego. Papież uznał, że w czasach, w których jesteśmy przyzwyczajeni do złych wiadomości i największych okrucieństw, świat potrzebuje odkrycia, że Bóg jest miłosiernym Ojcem. W sposób szczególny swoje miłosierdzie Bóg potwierdził nam w Chrystusie przez zbliżenie się do nas i zamieszkanie między nami - przez to, że "do końca nas umiłował" (por. J 13, 1). W Piśmie Świętym, zwłaszcza w Starym Testamencie, miłosierdzie oznacza bowiem przede wszystkim wierność Boga względem Jego ludu i wobec zobowiązań wynikających z przymierza - pomimo ludzkiego nieposłuszeństwa. Rok Miłosierdzia jest nam dany po to, aby oprócz łagodnego dotyku przebaczenia Boga doświadczyć w naszym życiu także Jego obecności obok nas i Jego bliskości i aby odkryć, iż Miłosierdzie Boże może być dla nas źródłem radości, ukojenia i pokoju.

Wezwanie do życia miłosierdziem oznacza przede wszystkim dążenie do przebaczenia i pojednania: do przebaczenia zniewag, porzucenia żalu, złości, przemocy i zemsty. Przebaczenie stanowi siłę, która przywraca nam nowe życie i dodaje odwagi, aby patrzeć w przyszłość z nadzieją. Życie miłosierdziem oznacza również powstrzymanie się od potępiania bliźnich. "Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni; nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni; odpuszczajcie, a będzie wam odpuszczone" (Łk 6, 37-38). Jeśli nie chcemy zostać potępieni przez Boga, nie możemy stawać się sędzią brata czy siostry. Nie sądzić i nie potępiać znaczy również umieć dostrzec to dobro, które kryje się - być może bardzo głęboko - w każdej osobie.

Rok Miłosierdzia jest czasem sposobnym do zmiany dotychczasowego stylu życia. Do nawrócenia są wezwani szczególnie ci, którzy znajdują się daleko od łaski Bożej. Właśnie im w sposób szczególny Bóg pragnie ofiarować swoje przebaczenie. Nie ma takiego grzechu, którego w swoim miłosierdziu nie mógłby On przebaczyć, o ile człowiek o to prosi i pragnie się nawrócić.

Doświadczając miłosierdzia, człowiek w innym świetle zaczyna postrzegać Boga, a następnie drugiego człowieka. Trzeba jednak najpierw doświadczyć miłości Boga, która najpełniej objawia się w miłosierdziu. W Roku Świętym katolicy wezwani są do tego, aby w codzienności żyć miłosierdziem. Powinni być szczodrzy dla wszystkich, wiedząc, że również Bóg wielkodusznie udziela nam swojej dobroci. Mają otworzyć serca na tych wszystkich, którzy żyją na peryferiach egzystencjalnych, często w sposób dramatyczny stwarzanych przez współczesny świat. Nie powinni wpadać w obojętność wobec potrzebujących ani w przyzwyczajenie, które usypia ducha, ani też w cynizm, który go niszczy. Mają otworzyć oczy, aby dostrzec biedę świata i rany tak wielu braci i sióstr pozbawionych przynależnej im godności. Kościół wzywa do praktyki uczynków miłosierdzia zarówno względem ciała (głodnych nakarmić, spragnionych napoić, nagich przyodziać, podróżnych w dom przyjąć, więźniów pocieszać, chorych nawiedzać, umarłych pogrzebać), jak i do uczynków względem duszy (grzesznych upominać, nieumiejętnych pouczać, wątpiącym dobrze radzić, strapionych pocieszać, krzywdy cierpliwie znosić, urazy chętnie darować, modlić się za żywych i umarłych).

Jako ludzie jesteśmy słabi i niedoskonali. W związku z tym częstokroć cierpimy, grzeszymy, ranimy innych. Z drugiej jednak strony jesteśmy zdolni pomagać innym ludziom, być z nimi solidarni - i to właśnie dlatego, że jesteśmy słabi. Nie mimo to, ale właśnie dlatego. Człowiek może być solidarny, bo potrzebuje solidarności; może się dzielić, bo mu czegoś brakuje; może kochać, bo potrzebuje miłości. Jednakże ten fundament miłosierdzia może zostać zniszczony przez pokusę faryzejskiej doskonałości. Tam gdzie znika świadomość własnej słabości, tam też solidarność staje się niemożliwa. Trudno sobie wyobrazić dobrze funkcjonującą wspólnotę polityczną bez solidarności czy też przenikniętą duchem pokoju wspólnotę międzynarodową pozbawioną gotowości do wykraczania poza czysto partykularne interesy. Gdyby życie społeczne było pozbawione solidarności, łatwo zamieniłoby się ono w piekło zgotowane człowiekowi przez człowieka.

Papież Franciszek zainaugurował Rok Miłosierdzia, otwierając w bazylice św. Piotra na Watykanie Drzwi Święte. Symbolizują one Chrystusa - Bramę Miłosierdzia. Podobne bramy zostaną otwarte w bazylikach rzymskich, a także w każdej katedrze na całym świecie i w innych kościołach o szczególnym znaczeniu. Z okazji Roku Miłosierdzia papież ogłosił możliwość uzyskania odpustu dla każdego, kto odbędzie pielgrzymkę do dowolnego kościoła, w którym są otwarte Drzwi Święte. Moment ten powinien zostać połączony z sakramentem pojednania, Eucharystią oraz refleksją nad miłosierdziem. Konieczną jest rzeczą, aby tym celebracjom towarzyszyło również wyznanie wiary, modlitwa za Papieża oraz w intencjach, które nosi on "w sercu dla dobra Kościoła i całego świata".

W Roku Miłosierdzia zwracamy się do wszystkich środowisk z gorącym apelem o wzajemne przebaczenie i darowanie win w myśl słów Chrystusa "Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią" (Mt 5, 7).

+ Stanisław Gądecki
Arcybiskup Metropolita Poznański
Przewodniczący KEP

+ Marek Jędraszewski
Arcybiskup Metropolita Łódzki
Zastępca Przewodniczącego KEP

+ Artur Miziński
Sekretarz Generalny KEP

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Episkopat: powstrzymajmy się od potępiania innych
Komentarze (12)
AR
Andrzej Rejman
14 grudnia 2015, 23:19
Dziękuję za ten apel! Wspaniały i potrzebny! Szczególnie teraz, gdy zarysowują się podziały w społeczeństwie. Apel Konferencji Episkopatu Polski jest na miarę oczekiwań społecześntwa, które pragnie zjednoczenia wszystkich sił dla dobra Ojczyzny i nie marnotrawienia ich na niepotrzebne spory. Bóg zapłać i szczęść Boże! AR
ZK
Zbigniew Krawacki
14 grudnia 2015, 10:22
Czy można uzyskać odpust w kościele, w którym nie ma oficjalnych "świętych drzwi"?
15 grudnia 2015, 00:54
W kazdym miescie, miasteczu a nawet wsi sa takie koscioły. Nawet w więzieniach dzwi celi sa takimi dzwiami miłosierdzia.
15 grudnia 2015, 01:04
Warto również mieć na uwadze drzwi w naszych domach, mieszkaniach:-) To też są ważne drzwi i powinno się o nich pamiętać:-) Na początek należałoby zacząć od cichszego ich zamykania:-)
jazmig jazmig
14 grudnia 2015, 09:33
Życie miłosierdziem oznacza również powstrzymanie się od potępiania bliźnich. Ale złe uczynki możemy jeszcze potępiać.
Martino
14 grudnia 2015, 10:41
Uffff, jaka ulga - prawda? 
14 grudnia 2015, 12:51
Szczere i prawdziwe. :-) 
14 grudnia 2015, 13:17
A czy mówić o szkodliwości dla zdrowia palenia papierosów można? Palacze poczują się urażeni, a nieurażalność jest nowym przykazaniem lewactwa... Klincz podobnie jak w sytuacji, gdy Murzyn pobije Geja - obaj podlegają tabu i o obu można mówić wyłącznie dobrze, więc co tu zrobić Paniedziejku, co tu zrobić  - pozostaje zamilczać fakt, jak zamilcza niewygodne fragmenty Ewangelii Deon. W odróżnianiu dobra od zła jest zawarte również odróżnianie szkodzenia od odnoszenia korzyści. Degenerując pod pretekstem łżemiłosierdzia język degeneruje się realne ludzkie życie uniemożliwiając przekazywanie doświadczeń o tym co szkodzi, co przynosi korzyść. Każda osoba zamiast korzystać z doświadczeń pokoleń musi odkrywać cały świat na nowo. Oczywiście płytkie łżemiłosierdzie nie poruszając się w ogóle po przestrzeniach odleglejszych konsekwencji ma to zwyczajnie w nosie, jak każde lewactwo ma w nosie konsekwencje swoich działań, byle tylko przyjemnie pomiziać swoje ego, że "robi dobrze".
jazmig jazmig
14 grudnia 2015, 13:22
Raczej smutna refleksja, niż ulga. Zamach, zabito kilkudziesięciu ludzi, kilkuset jest rannych. Potępiamy zamach, ale już jego autorów - nie! Nie wolno nam. Facet pije niemal codziennie, bije żonę i dzieci, atakuje sąsiadów. Potępiamy jego czyny, ale jego potępiać nie należy. Miłosierdzie takie.
M
Milosc
14 grudnia 2015, 13:57
Odezwę się jako przysłowiowe nożyce, choć tak - niczym nieurażone. :) Można mówić o wszystkim, wręcz powiedziałabym trzeba! Jednakże, na paczkach papierosów wielkimi literami napisane jest palenie szkodzi, zabija, powoduje to, to i tamto i mimo to ludzie sięgają po nie. Dlaczego?  Myślę, że z tych samych powodów, po które sięgają ludzie po mięso, mleko, cukierki, alkohol, antydepresanty, tabletki nasenne, smartfony czy kuchenki mikrofalowe - mimo, że również niosą ryzyko zachorowania, choć nie jest ono wspomniane na opakowaniu. Zgadza się? Ano zgadza się. Rzecz zatem nie tyle leży w słowach, co w odkryciu w sobie wewnętrznej motywacji do zmiany stylu życia czy nawyków. Napisałam, że nie poczułam się urażona, bo istotnie nie jestem. Myślę, że i Pan Panie Piotrze nie poczuł się urażony, gdy w którymś z wymienionych przykładów odnalazł Pan siebie. Pozostaje Panu albo włączyć się w poczet "lewaków" albo huknąć się w piersi i odstąpić od tej definicji. ;-)   
M
Milosc
14 grudnia 2015, 14:39
Jazmigu, wszystko oczywiście możemy, ale nie wszystko przynosi korzyść. Potępianie człowieka za jego czyn doprowadza do tego, że przede wszystkim wpędza się go w poczucie winy, często piętnuje, stygmatyzuje, izoluje od społeczeństwa, co w efekcie przynosi jeszcze bardziej opłakane skutki. A tu chodzi o to, by wyjść poza taką postawę i pomóc ludziom (najlepiej jeszcze zawczasu) dojść do tego i zrozumieć co leży u źródła wszelkich ludzkich czynów. Z kolei kiedy i my sami zrozumiemy co danym człowiekiem kierowało, zrozumiemy też i jego czyn. Najprostszą drogą do zrozumienia jest przyjrzenie się najpierw sobie i swoim czynom. Powiedzmy, że kiedyś ubliżyliśmy komuś. Dlaczego to zrobiliśmy, mimo że kłóci się to z naszym obrazem siebie? Odpowiedź znajdziemy w sobie.
14 grudnia 2015, 14:40
Pamiętam, że kiedyś komuś ubliżyłam. Zrobiłam to, bo tak bardzo moje wtedy jeszcze ukochane i broniące swej pozycji wielkie ego nie rozumiało jeszcze, że zadając ból komuś, zadaję ten ból de facto sobie, nie rozumiało, że to ja swoją postawą wystawiam świadectwo o sobie. Inaczej mówiąc zdradziłam, że nie szanując drugiego, siebie nie szanowałam, poniżając drugiego - siebie poniżałam. Nie miałam wtedy poczucia wartości ani godności dziecka Bożego, a w związku z tym nie widziałam go także u innych. Mierzyłam swoją miarą. Dopiero kiedy do tego doszłam, kiedy sobie to uświadomiłam, nastąpił początek przemiany. Trochę to trwało, bo to proces - ego broniło się do upadłego - taka jego rola póki się nie rozpłynie. A jednak było warto. Odtąd wiem, że nie skrzywdzę nikogo, bo wyrządzając krzywdę komuś wyrządzam ją sobie (to ja się w końcu z tym źle potem czuję, no nie?). I tak samo - nikt nie jest w stanie nas skrzywdzić, gdy już wiemy, że on krzywdzi samego siebie, a nas woła tym o pomoc. On swoim głośnym atakiem niemo krzyczy do nas, byśmy zwrócili uwagę nie na samych siebie jacy to jesteśmy przez niego krzywdzeni, a na niego właśnie, bo to on nosi nieuleczone poczucie krzywdy i nie wie jak sobie sam ma z tym poradzić.