"Europa - czas przebudzenia? Znaki nadziei” – zgromadzenie plenarne CCEE
„Europa - czas przebudzenia? Znaki nadziei” - taki był temat tegorocznego zgromadzenia plenarnego Rady Konferencji Biskupich Europy (CCEE) w Santiago de Compostela w dniach 3-6 października.
W liście do obradujących w Hiszpanii przewodniczących episkopatów naszego kontynentu papież Franciszek wskazał, że spotkanie ma na celu refleksję nad sposobami przywrócenia nadziei Europie. Tym bardziej, że znaki nadziei istnieją, choć często ukryte. Są nimi np. troska tylu ludzi o cierpiących i potrzebujących, a zwłaszcza chorych, więźniów, ubogich, migrantów i uchodźców, a także zaangażowanie w edukację najmłodszych, „którzy są przyszłością Europy”.
– Wiara w Chrystusa zmartwychwstałego uczyniła chrześcijan odważnymi w miłosiernej miłości, która jest największym antidotum na prądy naszych czasów – zauważył Ojciec Święty. Dodał, że nakarmienie głodnego, danie napoju spragnionemu, przyjęcie obcokrajowca, ubranie nagiego, odwiedziny u chorego i u więźnia są „namacalnymi znakami nadziei, gdyż prowadzą nas do patrzenia na drugiego człowieka jako na osobę”. Tymczasem „rozprzestrzeniające się w naszych czasach populizmy żywią się ciągłym poszukiwaniem przeciwieństw, które nie otwierają serca, lecz zamykają w więzieniu za murem dławiącego resentymentu”. Natomiast miłość bliźniego każe nam „uznać się za dzieci jednego Ojca, który nas stworzył i nas kocha”.
- Idąc drogą bliskości wobec bliźniego, pochylania się nad ranami zagubionych, bezbronnych i zepchniętych na margines, Kościół odnowi swe zaangażowanie w budowę Europy – podkreślił Franciszek. Dzięki temu „Europa będzie mogła wzrastać jako jedna rodzina ludów, ziemia pokoju i nadziei”.
Nowa Europa ducha
Witając 32 przewodniczących episkopatów naszego kontynentu abp Júlian Barrio przypomniał, że 37 lat temu św. Jan Paweł II wygłosił w kompostelańskiej katedrze wciąż aktualne przesłanie nt. „nowej Europy ducha”. Aby taką się stała, konieczne jest ożywienie jej chrześcijańskich korzeni, przypomnienie Ewangelii tym, którzy o niej zapomnieli oraz przekazanie jej tym, którzy jej nie znają.
– Oczywiście nie chodzi o stworzenie Europy równoległej do tej istniejącej, ale o pokazanie, że jej dusza i jej tożsamość są głęboko zakorzenione w chrześcijaństwie, dając jej klucz do odczytania swego powołania w świecie – przekonywał metropolita Santiago de Compostela. Zaznaczył, że „chrześcijaństwo jest najbardziej fascynującym sposobem przeżywania ludzkiego życia”. Człowiek nie może żyć bez nadziei. A ponieważ wiemy, że „nadzieją jest Chrystus”, trzeba wchodzić w dialog z tymi, którzy jej szukają.
Również przewodniczący konferencji episkopatu Hiszpanii kard. Ricardo Blázquez wskazał, że Europa odcięła sobie historyczną pamięć o wierze chrześcijańskiej. Czasem została ona nawet przekształcona w eksponaty muzealne, które współcześni uznają za niezrozumiałe i dalekie od ich trosk. Tymczasem w Santiago de Compostela „ujawniają się nasze korzenie”. – Pamięć o św. Jakubie i wielowiekowa historia pielgrzymek [do jego grobu – KAI] każą pamiętać o naszym Panu – przekonywał metropolita Valladolid. Zacytował przy tym Goethego, według którego Europa narodziła się właśnie za sprawą pielgrzymowania.
Do przewodniczących episkopatów Europy przemówił również, jak co roku, prefekt Kongregacji ds. Biskupów kard. Marc Ouellet. Stwierdził on, że Franciszek uważa kryzys Europy za bardzo poważny, ponieważ zagraża on przekazywaniu kultury chrześcijańskiej. Temat obrad CCEE purpurat uznał za znak, że przewodniczący episkopatów podzielają tę troskę papieża, który za główny sposób odnowionego zakorzeniania Ewangelii w Europie uważa – w ślad za swymi poprzednikami – przypominanie społecznego nauczania Kościoła. Przykładem tego jest encyklika „Laudato si’”, w której troska o wspólny dom jest sposobem dawania świadectwa wiary.
Chrystus odpowiedzią
W tematykę obrad wprowadził przewodniczący CCEE kard. Angelo Bagnasco. Rozpoczął od obrazu płonącej katedry Notre-Dame w Paryżu, wraz z którą spłonęło – według niego – trochę obojętności wobec chrześcijaństwa, leżącego u początków Europy. Zacytował Chestertona, który zauważył, iż niezliczoną ilość razy ogłaszano śmierć chrześcijaństwa, ale „zawsze powstawało ono z martwych, bo jest oparte na wierze w Boga, który dobrze zna drogę do wyjścia z grobu”.
Metropolita Genui podkreślił, że kontynent europejski, od Atlantyku po Ural, może „stać się podmiotem pluralistycznym i zjednoczonym, silnym i szanującym różne ludy, w przekonaniu, że różnice są podstawą wszelkiej jedności”. Przynależność do własnej ziemi, posiadanie szczególnej historii nie musi prowadzić do konfliktów z sąsiadami i zaciemniać świadomości posiadania wspólnych korzeni. Ta „kontynentalna świadomość wciąż z trudem się umacnia i rozszerza, ale jest drogą konieczną”, zaznaczył kard. Bagnasco.
Według niego, choć „człowiek Zachodu sprawia wrażenie zagubionego, to w tym jego zagubieniu rodzi się możliwość przebudzenia”, które już się zaczęło i – choć jest powolne i niepewne – nic go nie powstrzyma. Jest to znak czasów, którego nie mogą przeoczyć biskupi. Powinni więc budzić pytania „drzemiące w głębi duszy” każdego człowieka, które wpisał w nią Stwórca. Ewangelizacja polega zatem „zarówno na budzeniu kluczowych pytań, jak i na głoszeniu Pana życia i nadziei”.
– Wiemy, że „dobra nowina” nie jest ideą czy kodeksem etycznym, ale osobą Jezusa. Kiedy zaćmi się antropologia, która odsłania się w Chrystusie ukrzyżowanym i chwalebnym, wówczas także społeczeństwo, wcześniej czy później, ulega zburzeniu i staje się nieludzkie – przestrzegł przewodniczący CCEE. Podkreślił przy tym, że „chrześcijaństwo nie jest religią obywatelską, a ołtarz nie jest w służbie żadnego tronu”, gdyż „w Chrystusie wszystko, co ludzkie zyskuje nowy wymiar prawdy, wyniesienia i pełni”, a wówczas „również współżycie społeczne jest naznaczone światłem otwartości i solidarności”.
Tak więc „prawdziwą odpowiedzią Kościoła” dla kontynentu europejskiego jest Jezus Chrystus. Czerpiącym z niego swe źródło światłem są święci naszych krajów, a także 100 milionów katolickich wolontariuszy i to oni są „przesłaniem nadziei” dla Europy.
- Od grobu Apostoła Jakuba chcemy gorąco i nieustająco apelować o to, abyśmy wraz z braćmi z różnych wyznań chrześcijańskich mogli razem być zaczynem Europy – powiedział włoski kardynał.
„Katolicyzm po chrześcijaństwie”
Hierarchowie wysłuchali referatu prof. Chantal Delsol, zatytułowanego „Katolicyzm po chrześcijaństwie”. Odnosił się on do pierwszej części tematu obrad („Europa - czas przebudzenia?”) i był zamierzoną prowokacją, która miała wywołać reakcję biskupów.
Francuska filozofka rozpoczęła od stwierdzenia, że chrześcijaństwo stało się przedmiotem dyskusji XIX-wiecznego scjentyzmu, z czasem zastąpionego przez „wszechobecny marksizm”, który sam „zajął miejsce religii”. Jednak rozczarował, co Woody Allen ironicznie skomentował zdaniem: „Bóg umarł, Marks też, a i ja nie najlepiej się czuję”.
Delsol zwróciła uwagę, że Europejczycy próbują dziś wymazać religijne korzenie swej historii, tak jak reżimy, które kiedyś usuwały z oficjalnych fotografii niewygodne dla nich osoby. Porównała to do wyłączania telefonu komórkowego lub przełączania go na tryb samolotowy, gdy wchodzi się do sali konferencyjnej. Dziś prosi się ludzi, by „wyłączyli” swe przekonania religijne, gdy wchodzą do klasy czy parlamentu i przełączyli Boga na tryb samolotowy.
Wprawdzie współczesność pojęta jako epoka wątpliwości i niepewności nie pokonała chrześcijaństwa, bo wiara odradza się „w poszukiwaniu sensu, którego nie udało się znaleźć wszechmocnej racjonalności”, ale pokonała „chrześcijańskość”, czyli kształtowanie społeczeństwa, jego zwyczajów, praw, mentalności przez chrześcijańską antropologię i moralność. „Chrześcijańskość” oczywiście nadal istnieje, ale już nie inspiruje życia społecznego i stała się mniejszościowa. W tym sensie mówi się o końcu „chrześcijańskich społeczeństw”.
Analizując tę intelektualną i duchową zmianę, filozofka stwierdziła, że stajemy się poganami, kierującymi się nihilizmem i relatywizmem. Świadczą o tym ustawodawstwa dotyczące aborcji i eutanazji. Wracamy więc do kultury przedchrześcijańskiej, która oferuje moralność pozbawioną odniesienia do doktryny religijnej i fuzję z naturą, eliminującą chrześcijański dualizm: natura-kultura, ciało-duch itd. Podważone są „podstawowe założenia chrześcijaństwa”. A jednak choć współcześni ludzie są gotowi porzucić transcendentną i monoteistyczną religię, to jednocześnie chcą zachować „jej owoce” na obszarze etyki i kultury. Delsol wymieniła tu: prawa człowieka, jego przyrodzoną godność, wolność i indywidualne sumienie, linearną wizję czasu, która prowadzi do rozwoju i nadziei. A jednocześnie odcinamy ich chrześcijańskie podstawy. Obalamy „chrześcijańskość”, ale duch chrześcijaństwa nadal krąży, tłumaczyła filozofka.
Ta sytuacja narzuca Kościołowi nowe wymagania jako wspólnocie mniejszościowej, czego wciąż zdają się nie rozumieć duchowni. Potrzebne mu są „tolerancja, pokora i umiar”. Odsyła to nas do „czasu pierwszych chrześcijan”. Tymczasem zbyt często „personel kościelny” nadal zachowuje się tak, jakby żył w epoce chrześcijańskiej, wskazała Delsol.
Zwróciła uwagę, że nie tylko zmniejszyła się liczba chrześcijan, ale też ci, którzy zostali są bardziej wymagający wobec Kościoła. Można ich nazwać tradycyjnymi, żarliwymi, neokonserwatywnymi. Nie traktują oni Mszy jako rytu społecznego. Nie są wiernymi socjologicznie, szukającymi jedynie obrzędów. To ludzie naprawdę wierzący, którzy nie tylko sami dążą do świętości, ale także chcą, by i Kościół był święty.
W dodatku Kościół mniejszościowy nie może uważać, że tylko on jest w stanie nadać sens światu. Nie może być także dogmatyczny, gdyż wtedy traci swą skuteczność. Dogmatyczność – zdaniem francuskiej uczonej – należy zastąpić fenomenologią, która jest w stanie dać argumenty powszechnie zrozumiałe dla wątpiących. Argument z autorytetu w sytuacji bycia mniejszością już nie przekonuje, stwierdziła Delsol.
Na zakończenie wyraziła pogląd, że ani Chrystus, ani św. Paweł nie zamierzali tworzyć „społeczeństwa o kulturze chrześcijańskiej”. Siali jedynie ziarno, zdolne nawrócić serca. Dlatego młodzi katolicy przypominają filozofce pierwszych chrześcijan z Listu do Diogneta: mieszkają w swej ojczyźnie [Kościele – KAI], lecz niby obcy przybysze. – Doświadczenie ich rodziców dało im pewność, że naszym zadaniem nie jest tworzenie społeczeństwa, w którym „Ewangelia rządzi państwem”, lecz raczej, używając słów Saint-Exupéry’ego, „podążanie krok po kroku do źródła”.
Znaki nadziei
Jedenastu biskupów (1/3 obecnych na sali) zadało francuskiej filozofce pytania, po czym uczestnicy zgromadzenia podzielili się na cztery grupy, w których przez dwa kolejne dni dyskutowali na temat „znaków nadziei”.
Wiceprzewodniczący Rady Konferencji Biskupich (CCEE) abp Stanisław Gądecki powiedział, że niektóre z tych znaków zostały już zawarte w jedenastym punkcie adhortacji apostolskiej Jana Pawła II „Ecclesia in Europa" z 2003 r. Według metropolity poznańskiego „największym znakiem nadziei jest samo istnienie wiary w Europie”. Znakiem jest odzyskana w Europie Wschodniej wolność religijna, bo mimo że sama nie wystarczy do przebudzenia wiary, to jest do tego dobrą podstawą. Kolejnym znakiem nadziei jest prymat ewangelizacji, także w służbie charytatywnej, która nie zawsze do ewangelizacji prowadzi.
Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski wskazał także na coraz większą obecność świeckich w ewangelizacji i zauważył, że w większości przejęli oni zadania pełnione kiedyś przez zgromadzenia zakonne, które zanikają. Ponadto wzrosła rola kobiet w Kościele, która zawsze istniała, ale teraz jest bardziej podkreślana.
Znakiem nadziei jest obecność imigrantów w Europie, którzy „poszerzają nasz horyzont Kościoła”, wzbogacając o wartości u nas nieznane. Wielkim znakiem nadziei jest „sama osoba papieża Franciszka”, który „uczy nas nowego sposobu bycia pasterzami”, podkreślając miłość miłosierną, leczącą rany współczesnego społeczeństwa.
Do znaków nadziei abp Gądecki zaliczył też wzrost poczucia wartości rodziny i konieczności walki o zachowanie jej w chrześcijańskim kształcie w obliczu nurtów tę wartość pomniejszających. Znakiem nadziei jest również wzmożenie troski o dzieci, będące wynikiem ujawnienia przypadków wykorzystywania seksualnego małoletnich w Kościele.
Wiceprzewodniczący CCEE wskazał też na znaczenie katolickich mediów, które pozwalają Kościołowi być obecnym na forum społecznym, gdyż bez obecności w mediach jest się na nim nieobecnym. Tworzenie i istnienie silnych mediów katolickich to znak nadziei – stwierdził hierarcha.
Na zakończenie zwrócił jeszcze uwagę na znak nadziei, jakim jest „ruch ekumeniczny, coraz bardziej dojrzały”. Dzięki niemu Kościół katolicki nie zamyka się w getcie i nie staje się punktem odniesienia dla samego siebie.
Być świętym w Europie
Wiceprzewodniczący CCEE kard. Vincent Nichols dopowiedział, że wśród znaków nadziei dla Europy są m.in. postacie ludzi świętych. Biskupi zastanawiali się, jak można scharakteryzować europejską świętość w sytuacji panujących na naszym kontynencie sprzeczności i napięć.
Brytyjski hierarcha wskazał sześć jej cech. Po pierwsze świętość wyraża się w męczeństwie, które było udziałem chrześcijan zwłaszcza jako skutek opresji ze strony dyktatur. Po drugie – w Europie dobrobytu i za nim goniącej, świętość wyraża się w prostocie życia, będącej zupełnie inną postawą niż skupienie na dobrach materialnych. Po trzecie – w Europie, będącej „miejscem indywidualizmu”, konstytutywnym elementem świętości, „którą widzimy wokół nas”, jest zdolność do tworzenia wspólnoty; metropolita Westminsteru zauważył, że prawdziwa świętość często rodzi się w rodzinach wielodzietnych. Po czwarte – w klimacie dążenia Europejczyków do przyjemności i osobistego zadowolenia, świętością jest wielkoduszność, bezinteresowność i całkowite oddanie się innym. Po piąte – w sytuacji, gdy z jednej strony podkreśla się prawa człowieka, a z drugiej depcze się ludzką godność, świętość polega na służbie na służbie życiu i najuboższym członkom społeczeństwa. Po szóste wreszcie – w świecie odrzucającym obiektywną prawdę, świętością jest odważne pójście za głosem Boga we własnym sumieniu.
W dyskusji biskupów padło wiele imion i nazwisk ludzi świętych, w tym patronów Europy i opiekuna trędowatych św. Damiana de Veustera (wybranego najbardziej popularnym Belgiem). Zwrócono uwagę na to, że świętość wywołuje ciekawość i podziw, skłaniając do bycia „lepszymi i wielkimi”. Święci sami są „zaproszeniem do świętości”.
Próbując określić „profil świętości” wiceprzewodniczący CCEE podkreślił, że jej fundamentem jest skupienie na Chrystusie, nigdy zaś autopromocja. Świętość obejmuje wszystkie wymiary życia, wyraża się w bliskości wobec ludzi, gdyż są „z tej samej gleby” co oni, a jej ostatecznym celem jest chwała w królestwie Bożym. - Gdy biskup zachęca do świętości, musi zacząć od siebie – powiedział kard. Nichols.
Pielgrzymka
Obrady CCEE nie ograniczają się do jedynie dyskusji. Przewodniczący konferencji biskupich Europy pielgrzymowali do grobu św. Jakuba. Najpierw odwiedzili Monte de Gozo (Wzgórze Radości) – pierwsze miejsce, z którego widać cel pielgrzymki drogami św. Jakuba (Camino de Santiago) – kompostelańską katedrę. Znajduje się tam Pomnik Pielgrzyma. Nieco dalej stoi monument upamiętniający wizytę św. Jana Pawła II w Santiago de Compostela podczas Światowych Dni Młodzieży w 1989 r., a także kaplica św. Marka, przy której duszpasterzują polscy księża, prowadzący w pobliżu hostel dla pątników. Biskupi pomodlili się w kaplicy w intencji pomyślnych obrad zgromadzenia CCEE.
Kilku przewodniczących episkopatów poszło stamtąd pieszo kilkukilometrową trasą (ostatnim odcinkiem tzw. drogi francuskiej – Camino Frances) do katedry, pozostali dotarli tam autokarem. W świątyni hierarchowie – zgodnie z tradycją – ucałowali figurę św. Jakuba, a opierając dłonie na jej barkach symbolicznie złożyli swe problemy Bogu przez wstawiennictwo Apostoła. Następnie zeszli do krypty pod ołtarzem głównym, by pomodlić się przy relikwiach tego świętego. Zwiedzili też najsłynniejszą część katedry – niedawno odnowiony Portyk Chwały i katedralne muzeum.
Biskupi wspólnie odprawiali codzienne Msze św. w kościele św. Franciszka, jutrznie i nieszpory. Ostatnim z nich przewodniczył abp Gądecki. W homilii zacytował słowa Ewangelii: „Jezus zlitował się nad nimi, byli bowiem jak owce nie mające pasterza” i wskazał, że „duch misyjny rodzi się z takiego spojrzenia na ludzi, które nie zatrzymuje się na pozorach, odgaduje potrzeby nie tylko materialne, ale także głód miłości, ukryte lęki, a przede wszystkim pragnienie Boga i Jego zbawienia”.
Wiceprzewodniczący CCEE zaznaczył, że można różnie patrzeć na Europę. – Przedsiębiorcy zobaczą w niej konsumentów, politycy – zwolenników lub po prostu karty do głosowania, handlowcy – klientów, sportowcy – kibiców, dziennikarze – czytelników, słuchaczy, widzów, gwiazdy – fanów... Te powierzchowne spojrzenia sprowadzają innych do zysku, jaki można z nich ciągnąć – analizował hierarcha. Tymczasem apostoł widzi człowieka w jego niepowtarzalnej rzeczywistości, z własną historią życia, a przede wszystkim z dziejami duszy, człowieka w całej prawdzie swego istnienia. Ten człowiek, jak pisał Jana Paweł II w encyklice „Redemptor hominis” jest drogą Kościoła – „każda osoba w swej indywidualności”.
- Jak wielu ludzi w Europie jest dziś jak owce pozbawione pasterza! Stosunkowo łatwo jest dać im chleb. Równie łatwo zapewnić im usługi, szczególnie, gdy czujemy, że nam odpłacono serdeczną wdzięcznością. Ale dawać Boga jest przywilejem tego, kto wie, że jest kochany przez Boga i kto kocha innych w Jezusie. Tego, kto – jak Jezus – patrzy oczyma Boga – wskazał abp Gądecki.
Z kolei niedzielnej Mszy św. na zakończenie obrad przewodniczył abp Julián Barrio. Po liturgii przewodniczący episkopatów Europy odmówili modlitwę św. Jana Pawła II, wygłoszoną w Santiago de Compostela w 1989 r., oraz udzielili błogosławieństwa pielgrzymom, wracających z sanktuarium św. Jakuba do swych domów. Odwiedzili też centrum przyjęcia pielgrzymów, w którym m.in. otrzymują oni certyfikat przejścia Drogą św. Jakuba. Jeden z hierarchów zadeklarował, że po odejściu na emeryturę pod koniec roku chętnie przyjedzie tu, by służyć pątnikom jako kapłan-wolontariusz.
Wezwanie do Europy
W wydanym na zakończenie spotkania orędziu przewodniczący episkopatów napisali, że podczas zgromadzenia stali się bardziej świadomi sytuacji swoich krajów i sprzeczności targających ich mieszkańcami. Z jednej strony pragną oni Boga, życia opartego na Ewangelii i świętości, a jednocześnie zauważyć można słabość świadectwa dawanego przez nich samych i przez Kościół. Ludzie pragną powszechnych praw człowieka, harmonii społecznej i ze światem stworzonym, trwałego szczęścia, pokoju wewnętrznego i wewnętrznej spójności, co wyrażają w swych duchowych poszukiwaniach, a zarazem widać u nich zagubienie szacunku dla godności człowieka, znaczenia obiektywnej prawdy i poczucia wspólnego losu całej ludzkości.
A jednak „każdy człowiek żywi ukryte pragnienie spotkania kogoś, kto pomoże jego sumieniu przebudzić się i obudzić kluczowe pytania egzystencjalne”, dotyczące życia po śmierci, zła itd. – Oto dlatego niczym stróżowie poranka, czujni i gotowi wskazać nowy dzień, chcemy dać spragnionej Europie przesłanie nadziei i mówimy z mocą: Zbudź się, Europo! W różnych historiach i tradycjach, w starych i nowych wyzwaniach znajdują się elementy nadziei: wśród nich święci i męczennicy naszych krajów, płonące pochodnie dodające odwagi teraźniejszości i zapowiadające przyszłość. Świecą oni niczym gwiazdy na niebie – napisali biskupi.
Zachęcili Europę do odkrycia swych korzeni, zaczynając od swych świętych patronów, będących „znakiem Europy zjednoczonej w różnorodności”, aż po świadectwo niezliczonych świętych „obecnych na drogach naszych czasów, a których często spotykamy na co dzień”. – Ciesz się, Europo, z (...) tylu prawdziwych świętych, którzy co dzień po cichu przyczyniają się do budowy bardziej sprawiedliwego i bardziej ludzkiego społeczeństwa obywatelskiego. (...) Uznaj z wdzięcznością ich wiarę w Boga i ich przykład – zaapelowali przewodniczący episkopatów.
Skomentuj artykuł