Francuski kapłan pisze o swoim spotkaniu z Matką Teresą

(fot. youtube.com)

W tamtej chwili nie czułem żadnego żalu, że porzuciłem nauczanie i podążyłem za tą drobną zakonnicą w jej pracy w służbie najuboższych - opowiada francuski kapłan.

Niewiele jest osób, które nie pozostały pod wrażeniem swojego pierwszego spotkania z Matką Teresą z Kalkuty. O. Christian Daleau, francuski kapłan, mający 81 lat, który dziś pełni swą posługę w diecezji Luçon nad Atlantykiem, a który przez wiele lat służył dziełu Matki Teresy, jest wśród tych, dla których to spotkanie było prawdziwym przełomem. Jest koniec lat siedemdziesiątych.
Ten kapłan, który postanowił poświęcić cię całkowicie nauczaniu w centralnej Francji, odkrył od niedawna tę nadzwyczajną postać Kościoła dzięki jednej ze swoich uczennic, która zwierza się mu z pragnienia obrania życia zakonnego i pójścia drogą Matki Terasy, i wyraża zdziwienie faktem, że jej nauczyciel, kapłan, jej nie zna. Postanawia zatem zainteresować się tą, którą dziś nazywa "matką". W miarę jak zapoznaje się coraz lepiej z jej postacią i poświęca się propagowaniu jej myśli, o. Daleau czuje, że narasta w nim pragnienie spotkania z nią.
Do pierwszego spotkania dochodzi w Rzymie w 1977 r.: "Przyznaję, że zrobiła na mnie większe wrażenie niż się spodziewałem, przez swoją prostotę i bycie obecną w chwili, którą przeżywała", wyznaje dzisiaj dla naszego dziennika. Na spotkaniu był także brat Matki Teresy, mieszkający na Sycylii emerytowany oficer; starał się przyciągnąć jej uwagę, lecz ona nie słuchała go, zaabsorbowana grupką dzieci, które tam przybyły, żeby ją powitać.
"W tamtej chwili nie czułem żadnego żalu, że porzuciłem nauczanie i podążyłem za tą drobną zakonnicą w jej pracy w służbie najuboższych", opowiada francuski kapłan. O. Daleau miał okazję później stwierdzić to zajmowanie się Matki Teresy daną chwilą w kontekście zupełnie odmiennym, a mianowicie przy okazji spotkania zakonnicy z prezydentem Republiki Valérym Giscardem D'Estaing w Pałacu Elizejskim w 1980 r.
"Z paroma przyjaciółmi zawieźliśmy ją tam samochodem i staraliśmy się zadbać o to, aby wszystko dobrze się odbyło. Po jej spotkaniu z głową państwa odprawiliśmy Mszę św. w klasztorze dominikanów przy rue du Foubourg Saint-Honoré. Dopiero po Mszy św., w dalszej kolejności, Matka Teresa spotkała się z żoną prezydenta.
Czas mijał, i zacząłem się niepokoić, ale ona zapewniła mnie: prezydent oddał do naszej dyspozycji swój samochód i obstawę. Uważając, że motocykliści ryzykują życie, torując nam drogę w kierunku lotniska, Matka Teresa poleciła, abyśmy odmawiali w ich intencji Różaniec. Po przybyciu zapytała każdego z nich, ile ma dzieci, i prosiła o przekazanie im jej błogosławieństwa. Jeden z motocyklistów rozpłakał się, poruszony tą postacią, zawsze w służbie innych. Błogosławienie było jej szczególnym sposobem dziękowania".
Przy innej okazji, kiedy wracał do Paryża z Matką Teresą z benedyktyńskiego opactwa Saint-Louis-du-Temple w Vauhallan, w regionie paryskim, o. Deleau uderzyło przywiązanie Matki Teresy do modlitwy różańcowej, zwłaszcza w pilnych sytuacjach.
"Gdy dotarliśmy do Paryża, wieczorem, powiedziała mi, że nazajutrz musi pilnie jechać do Rzymu. Ale jak? Jedna z zakonnic wzięła za telefon i zaczęła dzwonić do wszystkich kompanii lotniczych. W międzyczasie Matka Teresa zachęciła nas do modlitwy. Widziałem, jak bierze wielki różaniec, przywiązany do jej pasa. Mijały dziesiątki. Nagle zakonnica oznajmiła nam, że znalazła miejsce w locie Alitalii! Nie mógłbym przysiąc, że to był natychmiastowy skutek naszej modlitwy, ale było nieograniczone zaufanie do Boga", wspomina francuski kapłan.
O. Daleau wspomniał także ze wzruszeniem dzień, w którym towarzyszył Matce Teresie w podróży do Oslo, gdzie miał odebrać Pokojową Nagrodę Nobla. Było to 10 grudnia 1979 r.
"Najbardziej emocjonującą chwilą było oczywiście jej przemówienie, i odmówiła udziału w galowym przyjęciu; uderzył mnie fakt, że zawsze łączyła pokój z wiarą chrześcijańską i Ewangelią, tak bardzo była przeniknięta obecnością Jezusa, który wszystko ustanawia, obecny we wszystkich szczegółach. Miałem później trudności z opublikowaniem i rozpowszechnieniem tego tekstu we Francji, uznanego ze względu na nieustanne odniesienia do Ewangelii i do Chrystusa za niedostatecznie neutralny, aby mogli go przyjąć wszyscy".
Pięć lat później, również we Francji, Matka Teresa animowała czuwanie modlitewne w katedrze w Orleanie. Podobnie jak w Oslo, zaznacza o. Daleau, który organizował to spotkanie, "zabiegała o to, aby chrześcijanie Zachodu uświadomili sobie, że dzielenie się bogactwami jest potrzebne, ale że musi iść w parze z pogłębianiem wiary". Przede wszystkim przez odwiedzanie "najuboższych z ubogich", bardziej niż zbiórkę pieniędzy. "Matka Teresa obawiała się, że darczyńcy poczują się wolni od powinności osobistego angażowania się w pomoc najuboższym - wyjaśnia o. Daleau. - I chciała przede wszystkim co-worker, którzy tak jak ona zajmą miejsce wśród ubogich".
DEON.PL POLECA

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Francuski kapłan pisze o swoim spotkaniu z Matką Teresą
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.