Jacek Prusak SJ: katolicyzm nie sprowadza się do chodzenia na Msze

(fot. Michał Lewandowski)
"Tygodnik Powszechny" / jb

Jezuita zaznacza, że ci, którzy w ostatnie niedziele poszli na msze nie musieli tego robić w imię Boga i oddania Mu czci. Równocześnie przyznaje, że w tym czasie jesteśmy bardziej wezwani do oddawania Bogu czci w Duchu i prawdzie na różne, inne sposoby.

Czy istnieje katolicka magia? Jak rozpoznać, czy nasza postawa wiary jest dojrzała czy nadal jest mechanizmem obronnym? Jak szukać Boga w czasie pandemii? O tym pisze w najnowszym "Tygodniku Powszechnym", ksiądz-psycholog, Jacek Prusak SJ.

>> TUTAJ przeczytaj pełny tekst

DEON.PL POLECA

Jacek Prusak SJ podkreśla, że w sytuacji pandemii mamy do czynienia z pozytywnymi i negatywnymi strategiami radzenia sobie z zagrożeniem.

Zaznacza, że każdego religijnego człowieka cechuje także podatność na myślenie magiczne, które polega na tym, że chcemy kontrolować świat niewidzialny (duchowy). Jako przeciwstawne przykłady podaje leczenie chorób zaklęciami lub lekarstwami i modlitwą. Przypomina, że efekt modlitwy nie jest zależny od nas, ale od Boga. Odwołuje się do głośnego listu abp. Andrzeja Dzięgi, w którym zachęcał do przyjmowania komunii do ust i korzystania z wody święconej. Komentuje to jednoznacznie: "bez względu jednak na to, jak często byśmy wymieniali wodę święconą, idea, jaka za nią stoi w walce z koronawirusem, jest katolicką magią".

Po czym za psychologami podaje trzy główne style, w jakie ludzie zwracają się w stronę religii. Pierwszy to strategia współpracy z Bogiem przy rozwiązywaniu problemu. Drugi to nakierowanie na siebie, a trzeci to przerzucanie odpowiedzialności na Boga.

"Trudna sytuacja postrzegana jest jako kara Boża za grzechy, brak wiary i pobożności wśród osób bądź narodów czy też wynik działania szatan" - tak określa trzeci z nich.

Takie osoby nazywa samozwańczymi "kaznodziejami" i "prorokami" Apokalipsy, którzy przekonani są o tym, że potrafią odczytać sens kataklizmów i trudnych sytuacji oraz że czynią to "w imieniu" Boga.

>> Jacek Prusak SJ komentuje ostatnią wypowiedź inicjatorów "Różańca do Granic". "Panowie od dawna uprawiają własną religię"

Zaznacza, że wówczas religia staje się formą mechanizmu obronnego, w którym popełnione są błędy poznawcze, takie jak: jednostronność, maska (religia jako maska), prawo do wyjaśniania wydarzeń tylko z religijnej perspektywy, kontrola (poszukiwanie tylko religijnych rozwiązań problemu), nieumiarkowana postawa (np. fanatyzm religijny).

Jak zatem możemy szukać wsparcia podczas epidemii, skoro nałożono na nas tyle ograniczeń? Jezuita podkreśla, że żadna modlitwa nie może zastąpić eucharystii, ale dodaje: "katolicyzm jednak nie sprowadza się do chodzenia na msze". Zaznacza, że ci, którzy w ostatnie niedziele poszli na msze nie musieli tego robić w imię Boga i oddania Mu czci. Równocześnie przyznaje, że w tym czasie jesteśmy bardziej wezwani do oddawania Bogu czci w Duchu i prawdzie na różne sposoby: siedzenie w domu zamiast w kościele, komunia duchowa lub na rękę, pomoc bliźnim.

Na koniec pisze: "Nie każda trwoga prowadzi do Boga. Jeśli chcemy, żeby nam pomógł, nasza wiara musi się oprzeć pokusie fundamentalizmu".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Jacek Prusak SJ: katolicyzm nie sprowadza się do chodzenia na Msze
Komentarze (12)
WW
~Waldemar Wiśniowski
11 maja 2020, 14:02
Nie jest też możliwy bez mszy.... i tyle.
ZJ
~Zofia Jurewicz
8 maja 2020, 11:53
Acha... to Msza Św. nie jest już szczytem życia chrześcijańskiego? Nie boję się śmierci ani żadnej pandemii, ale niewierzących kapłanów, którzy gotowi wykonywać dowolne piruety słowne by ociągnąć wiernych od Mszy św. (uobecnienia męki śmierci zmartwychwstania Jezusa Chrystusa). Gdzie sam Jezus nazwał ją Nowym Przymierzem (Testamentem).
AL
~Anna Lorenc
5 kwietnia 2020, 13:07
W temacie jezuitów całkowicie popieram Pana Marka Miśko:))) Całkowicie się zgadzam.
AS
~Antoni Szwed
30 marca 2020, 11:40
Oczywiście, że niczego nie można na Bogu wymusić. Panu Bogu niczego nie możemy rozkazać ani zmusić takimi czy innymi słowami. Ale PRAWDZIWY WIERZĄCY nigdy tak nie robi!!! To, o czym o. Prusak mówi to jakieś religijne wynaturzenie, a nie prawdziwe odniesienie się do Boga. My ludzie możemy Pana Boga jedynie POKORNIE, na kolanach PROSIĆ, aby nam udzielił swojej łaski. On to uczyni, jeśli będzie to dla nas dobre, pożyteczne przede wszystkim w wymiarze życia wiecznego. Dlatego mniej ważne są dziś dywagacje psychologiczne, a bardziej potrzebne jest nauczanie o Bożej łasce. O tym jednak dziś duchowni zapomnieli. Nie głoszą takiej nauki ani jej chyba nie rozumieją. A przecież taka nauka została wypracowana w Tradycji Kościoła. Jej zakotwiczenie znajdujemy w Listach św. Pawła. Potem u św. Augustyna i u wielu, wielu innych... W takich czasach jak obecnie należałoby wrócić do tej nauki.
SM
~Sylwia Magda
2 kwietnia 2020, 19:35
Pokory wierni potrzebują do przyjęcia łaski od miłosiernego Boga Ojca. A to jest bardzo trudne. Uznanie, że żadne moje działanie nie zwiększy Bożej miłości do mnie. Bóg umiłował nas nad życie. A i jest sprawiedliwy. I jest sędzią. Tylko na czym będzie polegał ten sąd, skoro łotr otrzymał zapewnienie DZIŚ że Mną będziesz w niebie? Nie po wieloletniej, ciężkiej pokucie
JW
~Jarosław Wójcik
30 marca 2020, 09:05
Heroiczne przywództwo w wydaniu współczesnym: W czasie epidemii dżumy jezuita kardynał Bellarmin osobiście prowadził procesje ulicami Mediolanu, dzisiaj jezuita mówi, że chodzenie na msze nie jest konieczne. W czasie epidemii dżumy w Oranie dr Rieux szedł do umierających, dzisiaj lekarze pierwszego (?) kontaktu zamykają gabinety ww czasie epidemii. Gdy tonął Titanic kapitan Smith do końca stał na mostku kierując akcją ratunkową, dzisiaj kapitan Schettino pierwszy ucieka z tonącego statku. Zaiste - pierwsi będą ostatnimi, ostatni będą pierwszymi.
WR
~Wow Ras
30 marca 2020, 10:53
Dżuma to choroba bakteryjna, zarazić się można przez ukąszenia, a covid-19 pochodzi od wirusa przenoszonego drogą kropelkową. Skoro to wiemy, to po co uparcie dawać do porównania przykłady z innych porządków? Kapitan Smith wiedział, że nie ma ratunku dla Titanica, a my wiemy że ratunkiem dla społeczeństwa jest nie wyłażenie z domów. Nadal tego nie rozumiesz ?
30 marca 2020, 09:01
Ważny tekst: bieżące kwestie i złożone podejście. Mam też uwagi.1. Nie rozumiem (dosłownie, to nie figura retoryczna), dlaczego odrzuca się możliwość rozumienia pandemii jako kary Bożej, która jest przecież również formą Bożej miłości. Mówienie o niej może być niedojrzałą formą reagowania na zagrożenie, ale ta rzeczywistość nie daje sie się sprowadzić do takiej reakcji. Poza tym mamy też lękowe postawy wyrażające się w nadmiernym akcentowaniu wszystkiego, co wiąże się z bezpieczeństwem. 2. Pozostaje też pytanie, jaki jest sens pandemii, kiedy patrzymy na nią oczami wiary. Bardzo chciałbym, żeby ktoś na Deonie napisał wreszcie, czym ona jest, a nie czym nie jest. 3. Szerzej o tych kwestiach piszę w komentarzu pod tekstem ks. B. Rajewskiego.
JW
~Jarosław Wójcik
30 marca 2020, 10:12
@ Jarosław Mikołajewski "Nie rozumiem (dosłownie, to nie figura retoryczna), dlaczego odrzuca się możliwość rozumienia pandemii jako kary Bożej, która jest przecież również formą Bożej miłości." Ależ oczywiście - kiedyś rozumiał to każdy Chrześcijanin - dzisiaj nie rozumie tego jezuita!
WR
~Wow Ras
30 marca 2020, 11:20
Ad 1. Zależy jak zdefiniujemy termin kara: a) w teorii prawa karnego za karę kryminalną uważa się osobistą dolegliwość ponoszoną przez sprawcę jako odpłata za popełnione przestępstwo lub wykroczenie, wyrażająca potępienie popełnionego przez niego czynu i wymierzana w imieniu państwa przez sąd. b) określona przepisami prawa dolegliwość dla podmiotu prawa będąca sankcją za niepodporządkowanie się normom prawnym. - Bóg nie odpłaca za popełnione przestępstwo, czyli nie mści się, nie wymierza sprawiedliwości. Dał człowiekowi wolność i można uznać, że konsekwencja jaką człowiek ponosi za wykroczenie nie pochodzi od Bożej woli tylko, jeśli już, to od przyczynowo-skutkowej rzeczywistości. A zatem Bóg nie karze. Ad 2. Sens pandemi? Wszystko jest po coś, za wszystko dziękujcie Bogu (Ef 5,20). - dziura ozonowa zmniejsza się, - rodzice przebywają dłużej z dziećmi (poznają swoje dzieci), - świat zwolnij "tempo życia", - uświadamiamy sobie, że katolicyzm nie kończy się na chodzeniu na msze - inne
30 marca 2020, 22:43
Wow Ras. Niech się Pan nie wygłupia, co ma kara w rozumieniu p. karnego do kary w rozumieniu teologicznym?! Dalej, a słyszał Pan może o czymś, co Bóg dopuszcza? Albo o Opatrzności? Pan w najlepszym przypadku rozpoczął argumentację. I dalej, dlaczego Pan uważa, że że kara Boża pozostaje w sprzeczności z miłością Bożą? Bo niektórzy wiążą ją z wizerunkiem despoty? To tak, jakby z powodu istnienia zabobonów ktoś zakwestionował Objawienie i cuda. Na koniec: to, co Pan uprawia, to nie jest żadna "logika", tylko bardzo biedna, upraszczająca teologia. W najlepszym przypadku.
30 marca 2020, 22:44
PS. Pojęcie kary Bożej (czy kar Bożych) pojawia się Piśmie Świętym wielokrotnie. Słownik teologiczny pod red. X. Leon-Dufoura (wyd. 3.) wyróżnia trze znaczenia tego pojęcia, tj. karę Bożą jako „znak grzechu”, jako „owoc grzechu”, wreszcie jako „objawienie Boże”. Jak podaje Słownik, „Swoją wewnętrzną logiką kara objawia Boga samego”. I dalej, „kara ukazuje całą głębię serca Bożego: jego zazdrość już od chwili zawarcia przymierza (Wj 20, 5; Jego gniew (Iz 9,1 nn), Jego sprawiedliwość (Ez 18,31), miłosierdzie (Oz 11,9) i wreszcie przynaglającą miłość ku nam „A wy nie powróciliście do mnie!”) Am 4, 6-11; Iż 9,12; Jer 5,3)”.